Autor: Św. Hieronim ze Strydonu (347-420), kapłan, tłumacz Biblii, doktor Kościoła

W Kościele nie mieszkają tylko owce i nie latają czyste ptaki. Pszenica została zasiana w polu i „pośród wspaniałych upraw licznie pojawia się łopian, jeżyna i głuchy owies” (Wergiliusz, „Georgiki”). Co ma zrobić rolnik? Wyrwie kąkol? Ale wtedy całe żniwo zostanie zniszczone!

Codziennie zręczność rolnika odgania ptaki hałasem i strachem na wróble… Jednakże zręczne sarny i figlarne onagry tratują pole, nornice gromadzą pszenicę w podziemnych spichlerzach, a mrówki, w gorączkowych kolumnach, niszczą zbiory. Tak to jest! Nikt nie jest wolny od trosk, kiedy posiada pole.

W czasie snu ojca rodziny, wróg zasiał kąkol. Uczniowie chcieliby go wyrwać, ale Pan im w tym przeszkodził, rezerwując dla siebie zadanie oddzielenia słomy od pszenicy… Nikt, zanim dzień Sądu nie nadejdzie, nie może sobie wziąć wiejadła Chrystusa, nikt nie może sądzić kogokolwiek.

Źródło: Altercatio luciferiani et orthodoxi (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Maria Vianney (1786-1859), kapłan, proboszcz z Ars

W dzisiejszej Ewangelii widzimy, bracia, że gospodarz zasiał swoje ziarno w dobrej ziemi, a nieprzyjaciel nadszedł w nocy i zasiał tam chwast. To oznacza, że Bóg stworzył dobrego i doskonałego człowieka, ale nieprzyjaciel przyszedł zasiać grzech. I oto upadek Adama, potworny upadek, przez który wszedł grzech do serca człowieka.

Powiecie, że trzeba wyrwać chwast? „Nie — odpowiada Pan, byście zbierając chwast, nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa”. Serce człowieka powinno zatem pozostać w takim stanie aż do końca, mieszanka dobra i zła, cnoty i przywary, światła i ciemności, pszenicy i chwastu. Bóg nie chciał zniszczyć tej mieszanki i odnowić naszej natury, gdzie byłoby tylko dobre ziarno. Pragnie, byśmy walczyli, byśmy pracowali nad rozprzestrzenianiem się chwastu. Demon przychodzi siać pokusy pod naszymi stopami, ale dzięki łasce możemy go pokonać, możemy zadusić chwast.

Trzy rzeczy są niezbędne przeciwko pokusom: modlitwa, aby nas oświecić, sakramenty, aby nas umocnić i czujność, aby nas zachować. Błogosławione dusze, które są kuszone! Wzmaga się wściekłość demona, kiedy widzi, że dusza dąży do jedności z Bogiem.

Źródło: Duch Proboszcza z Ars w jego Katechizmach, kazaniach i konwersacjach (©Evangelizo)

O co proszę? O cierpliwość w pracy nad sobą i mądrość w walce ze złem.

Na początku medytacji wzbudzę w sobie głębokie pragnienie słuchania Jezusa. Usiądę blisko Niego i będę słuchał z uwagą przypowieści, w której opowiada o moim życiu. Jezus trzykrotnie podkreśla, że w moim życiu zasiał dobre nasienie (ww. 24.27.37)!

Czy wierzę, że istnieje we mnie ziarno dobra, że Bóg stworzył mnie dobrym? Czy potrafię dostrzec w sobie dobre cechy i zdolności? Wymienię przed Jezusem wszystkie dary, które odnajduję w sobie.

Jezus przestrzega mnie, że istnieje Zły, który chce zagłuszyć we mnie ziarno dobra. Działa z wielką przebiegłością, najczęściej wtedy, gdy „zasypiam” (w. 25-26). Czy wierzę w istnienie Złego? Czy są we mnie takie ziarna dobra, które zagłuszam?

Jezus zaznacza, że Zły ma moc zasiania złego ziarna, ale nie ma bezpośredniej mocy niszczenia we mnie ziarna dobra. Bóg i Jego łaska są silniejsze od największej przebiegłości Złego. Powierzę się opatrzności Boga. Będę prosił Go z ufnością, aby strzegł we mnie ziarna dobra i troszczył się o jego wzrost.

„Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa” (w. 30). Jezus uczy mnie cierpliwości. Rozwój dobra dokonuje się powoli i pośród ludzkiej słabości. Najskuteczniejsza walka ze złem dokonuje się poprzez pielęgnowanie w sobie dobra.

W przypowieści o ziarnku gorczycy i zaczynie Jezus przypomina mi, że to, co dobre, często rozwija się w sposób niewidoczny (ww. 31-35). Czy nie ulegam pokusie odnoszenia natychmiastowych sukcesów?

W serdecznej rozmowie z Jezusem będę prosił Go o cierpliwość w rozwoju i pokorę w zmaganiu się ze słabością: „Daj mi, Panie, serce cierpliwe i mądre w codziennym wzrastaniu!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

I rzekli do niej: „Niewiasto, czemu płaczesz?” Odpowiedziała im: „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”. Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. J 20, 13-14

 Dla chrześcijanina sytuacja nigdy nie jest beznadziejna. św. Jan Paweł II

Wszystko chcielibyśmy ogarnąć rozumem, wszystko mieć poukładane, pod kontrolą. Niestety żal, smutek, rozpacz, niezrozumienie, zwykle bardzo ograniczają nasz sposób patrzenia i postrzegania. W związku z tym patrząc na zdawało by się oczywistą oczywistość, przez te wszystkie zranienia i ograniczenia widzimy jakby przez mgłę, jakby w krzywym zwierciadle…

Doskonale wiem jak strach i ból odbiera zdolność logicznego myślenia, jak paraliżuje i podcina skrzydła, jak wysysa wszelką nadzieję wpędzając człowieka w skrajne, depresyjne stany…

Jak dobrze, że Pan Jezus NIGDY nie rezygnuje z żadnego człowieka. Jak dobrze, że nie zrażając się naszą ślepotą, daje się rozpoznać, zwracając się po imieniu do każdego z nas.

Obyśmy tylko chcieli usłyszeć i rozpoznać Jego głos… Obyśmy pozwoli obeschnąć łzom niezrozumienia, żalu, tęsknoty, cierpienia… Obyśmy prawdziwie uwierzyli, że Jezus naprawdę zmartwychwstał!

Otrzyjcie już łzy, płaczący!

Błogosławionego dnia  ❤️+

Autor: Św. Franciszek Salezy (1567-1622), biskup Genewy, doktor Kościoła

Ten, który naprawdę kocha, nie znajduje żadnej innej przyjemności, jak tylko w umiłowanym przedmiocie. W ten sposób święty Paweł mówił: „Wszystko uznaję za stratę” (Flp 3,8) w porównaniu do swego Zbawiciela. A czy Oblubienica z [Pieśni nad Pieśniami] nie należy cała do swego umiłowanego? „Mój miły jest mój, a ja jestem jego… Czyście widzieli miłego duszy mej?” (2,16; 3,3)…

Sławna Magdalena, tak bardzo kochająca, spotkała aniołów przy grobie, którzy niewątpliwie przemawiali do niej po anielsku, to znaczy łagodnie, pragnąc ukoić jej udrękę, w jakiej się znajdowała. Wręcz przeciwnie, cała zapłakana, nie potrafiła znaleźć pociechy ani w ich łagodnych słowach, ani w blasku ich ubrań, ani w niebiańskiej łasce ich postawy, ani w przyjemnym pięknie ich twarzy. Ale, zalana łzami, mówi: „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”. Odwracając się, ujrzała swego słodkiego Zbawiciela, lecz pod postacią ogrodnika, którym nie mogło się zadowolić jej serce, przepełniona bowiem śmiercią Nauczyciela, nie pragnie kwiatów, a przez to i ogrodnika. W jej sercu znajduje się krzyż, gwoździe, ciernie. Ona szuka swego Ukrzyżowanego. „Mój drogi ogrodniku — mówi, jeśli posadziłeś mojego umiłowanego zmarłego Pana jakby zwiędłą lilię między twoimi kwiatami, to powiedz mi szybko, a ja go zabiorę”.

Ale jak tylko nazywa ją po imieniu, ona, rozpromieniona, woła: „Bóg, mój Pan”! … Aby lepiej wysławiać tego królewskiego Ukochanego, dusza będzie „szukać zawsze Jego oblicza” (Ps 105,4), to znaczy z troskliwą i żarliwą uwagą wyszukuje wszelkich oznak piękna i doskonałości, które są w Nim, doskonaląc się w tym słodkim poszukiwaniu pobudek, które nieustanie popychają ją do znajdowania coraz większego upodobania w niepojętym Pięknie, które kocha.

Źródło: Traktat o Bożej miłości, 5,7 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Augustyn (354–430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

„Jezus rzekł do niej: Nie dotykaj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca”. Te słowa zawierają prawdę, której powinniśmy się przyjrzeć z wielką uwagą. Jezus uczy wiary tę kobietę, która uznała w Nim nauczyciela i takim tytułem Go obdarzyła. Boski ogrodnik siał ziarno gorczycy w sercu Marii Magdaleny, tak jakby to zrobił w ogrodzie… Co zatem oznacza: „Nie dotykaj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca?” […]

Tymi słowami Jezus chciał, żeby wiara w Niego – wiara, którą się Go dotyka duchowo, rosła aż do uwierzenia, że On i Ojciec są jednym (J 10,30). Bo ten, który postępuje w Nim, aż do uwierzenia, że jest równy Ojcu, dochodzi w pewien sposób aż do Ojca, w sekrecie swej duszy. W przeciwnym razie nie dotyka się Chrystusa tak, jak On tego chce, to znaczy, nie wierzy się w Niego tak, jak On o to prosi.

Maria mogła wierzyć w Niego, sądząc jednocześnie, że nie jest równy Ojcu, czego zabraniają jej te słowa: „Nie dotykaj Mnie”. To znaczy: „Nie wierz we mnie z takim nastawieniem, jakie masz. Nie ograniczaj się do myślenia, kim stałem się dla ciebie, lecz myśl także o Tym, który ciebie stworzył”. Jakże nie miałaby wierzyć na sposób ludzki w Tego, którego opłakiwała jako człowieka? „Jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca – ,mówił do niej. Dotkniesz mnie, kiedy uwierzysz, że jestem Bogiem i że jestem doskonale równy Ojcu”.

Źródło: Homilie do Ewangelii św. Jana, nr 121, 3 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O głęboką tęsknotę serca za Jezusem, który przemienia życie.

Przyłączę się do Marii Magdaleny, która zrywa się przed świtem i pełna bólu idzie do grobu. Chce namaścić ciało Jezusa. Zobaczę jej łzy w oczach, zamyślenie i nagłe przerażenie, gdy zauważa, że grób jest pusty (w. 1).

Zatrzymam się przy Magdalenie. Usłyszę jej szloch, spojrzę na jej zapłakaną twarz. Wczuję się w jej bezradność i ból po stracie Jezusa. Nie przestaje Go szukać (ww. 11-12).

Czy przypominam sobie chwile szczególnej tęsknoty za Jezusem, gdy szukałem Go na modlitwie, w rozmowach z bliskimi mi osobami, w lekturze, na rekolekcjach? Jak wpłynęły na moje obecne życie?

„Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?” (w. 13). Pomyślę, że jest to pytanie skierowane do mnie osobiście. Zatrzymam się na moich pragnieniach, marzeniach, życiowych zamiarach, relacjach. Za kim płakałbym najbardziej? Kogo tak naprawdę szukam?

Wsłucham się w rozmowę Magdaleny z Jezusem (ww. 14-15). Pochylona przez swoje cierpienie i smutek nie rozpoznaje Go. Co mogę powiedzieć o moim stanie ducha? Co mi pomaga, a co przeszkadza w zbliżaniu się do Jezusa?

Będę wpatrywał się w Magdalenę, gdy słyszy swoje imię: „Mario!” (w. 16). Zwrócę uwagę, jak zmienia się diametralnie jej stan ducha. Rozpoznaje Jezusa. Budzi się w niej przepiękny świat uczuć do Jezusa (w. 17).

Wejdę w osobistą rozmowę z Jezusem. Będę prosił Go usilnie, aby pozwolił mi doświadczyć spotkania z Nim podobnie jak Magdalena. Będę powtarzał: „Pragnę z Tobą oglądać Ojca” (w. 17).

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Gdybyście zrozumieli, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”, nie potępialibyście niewinnych. Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu. Mt 12, 7-8

Człowieka trzeba mierzyć miarą serca – sercem. św. Jan Paweł II

Jakże my doskonale wiemy co jest dobre dla innych… Jakże jesteśmy często bezlitośni w ocenach, osądach, plotkach… Zbyt często zupełnie nie zwracamy uwagi na samego człowieka, może nawet nie znając go osobiście, a tworzymy sobie konkretne obrazy, tylko i wyłącznie ze szczątkowych, zasłyszanych od “życzliwych” informacji, albo też na podstawie własnych, ale też niestety ograniczonych obserwacji.

Skoro nasz Bóg jest Ojcem WSZYSTKICH ludzi i kocha wszystkich jednakową, niezmienną miłością, to jakimże prawem odmawiamy innym możliwości korzystania z pełni tego błogosławieństwa? Skoro nasze ochrzczone, oczyszczane i umacniane innymi sakramentami ciała i dusze, są świątynią Ducha Świętego, to czemu nie oddajemy należnej czci Temu, Który zechciał się uniżyć, by zamieszkać w nas – spłycając i bagatelizując nieprawdopodobną łaskę, jaka staje się ciągle naszym udziałem?

Bardzo łatwo przyklejać innym etykietkę, ale już sami nie bardzo chcemy być szufladkowani, a już na pewno nie chcemy być oceniani i upominani. Jakież te nasze miary karłowate i krótkowzroczne…

Pan Jezus przypomina, że to On jest Panem WSZYSTKIEGO, że to On, razem z Ojcem i Duchem Świętym, trwając w wiekuistej Komunii, mają niepodważalną, nieograniczoną władzę i moc sprawczą.

Trzeba sobie ciągle przypominać, skąd przychodzimy, dokąd zmierzamy i do Kogo należymy. Może wtedy nasze patrzenie na siebie i innych będzie znacznie łaskawsze, życzliwsze i cieplejsze.

Patrzmy na siebie oczami serca, patrzmy Bożymi oczami 😍

Pozdrawiam pięknie ❤️+

Autor: Homilia przypisywana św. Makaremu z Egiptu (?-390), mnichowi

W Prawie danym przez Mojżesza… Bóg nakazywał wszystkim wypoczynek i powstrzymanie się od pracy w dniu szabatu. Ale ten był jedynie „obrazem i cieniem” (Hbr 8,5) prawdziwego szabatu, który Pan przyznaje duszy. Dusza bowiem, która została uznana za godną prawdziwego szabatu, przestaje oddawać się swoim haniebnym i podłym zajęciom i wypoczywa; świętuje prawdziwy szabat i cieszy się prawdziwym wypoczynkiem, skoro jest wolna od wszelkich dzieł ciemności…

Dawniej było nakazane, że nawet zwierzęta pozbawione rozumu wypoczywały w dzień szabatu: wół nie miał być poddany jarzmu, ani osioł nie miał nosić ciężarów, ponieważ nawet zwierzęta odpoczywały od znojnych prac. Przybywając między nas i dając nam prawdziwy i wieczny szabat, Pan przyniósł wypoczynek dla duszy, obciążonej i przygniecionej brzemieniem grzechu i która, pod przymusem, dokonywała dzieł niesprawiedliwości, w swoim stanie poddana okrutnym panom. Pozbawił ją nieznośnego ciężaru próżnych i podłych idei, uwolnią ją od gorzkiego jarzma dzieł niesprawiedliwości i dał jej spoczynek.

Pan bowiem wzywa człowieka do spoczynku, mówiąc mu: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,28). A wszystkie dusze, które Mu ufają i zbliżają się do Niego… świętują w radości i niewysłowionym weselu prawdziwy szabat, wyborny i święty, święto Ducha. Oddają Bogu czystą cześć, pochodzącą z czystego serca, która Mu się podoba. To jest właśnie prawdziwy i święty szabat.

Źródło: Homilia 35 (© Evangelizo.org)

Autor: List Barnaby (ok 130 roku)

Dlatego on mówi do nich „ Waszych nowi i sabatów nie mogę ścierpieć” (Iz 1,13). Czy rozumiecie, co to znaczy? Obecne sabaty nie są akceptowanym czasem, ale te, które ja uczynię, w których dam odpoczynek wszystkim rzeczom i uczynię początek ósmego dnia. To jest początek nowego świata. Co więcej, my również świętujemy z radością ósmy dzień, w którym Jezus również powstał ze śmierci i ukazał się, i wstąpił do nieba.

Powiem wam jeszcze, co do świątyni, i pokaże wam, jak nieszczęśni ludzie pobłądzili, przez złożenie ich nadziei w budowli, a nie w Bogu, który ich stworzył… Ale zapytajmy, czy świątynia Pana istnieje. Tak! Ona istnieje, gdzie On sam. Powiedział, że zrobi i udoskonali ją. Ponieważ jest napisane, „A po ukończeniu tygodnia, świątynia Boga będzie zbudowana w chwale imienia Pana” (por Tb 14.5). Odkrywam, zatem, że świątynia istnieje. Dowiedzmy się, w jaki sposób będzie odbudowana w imię Pana. Zanim uwierzyliśmy w Boga, zwyczajem naszego serca był upadek i słabość, jak świątynia, rzeczywiście zbudowana rękami, ponieważ była pełna bałwanów, i była domem demonów, przez robienie rzeczy, które były przeciwne Bogu.

”Ale to będzie zbudowane w imieniu Pana” Teraz uważajcie, aby świątynia Pana mogła być budowana w chwale. Dowiedzmy się, w jaki sposób. Kiedy otrzymujemy odpuszczenie naszych grzechów i kładziemy naszą nadzieję w Imieniu, stajemy się nowymi, będąc stworzeni znowu od początku, gdzie Bóg prawdziwie mieszka w nas, w miejscu pobytu, którym my jesteśmy.

Źródło: § 15-16 (© Evangelizo.org)