Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Mt 11, 28

„Modlitwa Jezusowa” (…) Pomaga człowiekowi dostrzegać Bożą obecność we wszystkim, co go otacza, i czuć się kochanym przez Boga mimo własnych słabości. św. Jan Paweł II

Trwać w wierności Bożemu prawu, Bożemu Słowu, nawet kiedy nie widać efektów swoich starań, nawet kiedy ma się poczucie, że ta modlitwa to jak “grochem o ścianę” – odbija się i spada, nie docierając do Boga.

Wszystko jest po coś… Choć to “coś” często bywa zupełnie niezrozumiałe, powodujące fale buntu, agresji czy rozpaczy. Trwaj jednak, niosąc jarzmo i brzemię, dane i zadane, dla własnej świętości i ku zbawieniu wielu. Po trudzie i cierpieniu krzyża, przyjdzie radość i uwalniający blask poranka zmartwychwstania – bo Jezus to obiecał 💖 Bądź gotów!

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Bł. Maria Eugeniusz od Dzieciątka Jezus (1894–1967) karmelita, założyciel Instytutu Notre–Dame de Vie

Żarliwa pokora jest owocem Bożego światła w duszy. Próżno byłoby zatem udawać, że zdobywa się ją własnym wysiłkiem. […] Trzeba prosić o światło pokory. Nie mniej ważne jest, by je dobrze przyjąć. […]

„Uczcie się ode Mnie, że jestem cichy i pokornego serca”, głosi Jezus. Pokora i cichość są Jego charakterystycznymi cnotami, osobistym zapachem Jego duszy, zapachem, który pozostawia po sobie, wskazując miejsca, w których króluje. Pokora Chrystusa Jezusa, żarliwa pokora w najwyższym stopniu wynika ze światła Słowa, które mieszka w Nim cieleśnie i przytłacza Go swoją transcendencją. Pomiędzy naturą boską i ludzką Chrystusa Jezusa, zjednoczonymi więzami unii hipostatycznej, pozostaje dystans Nieskończoności… Ta Nieskończoność miażdży ludzkość i pogrąża ją w otchłaniach adoracji i pokory, gdzie nikt inny nie mógłby podążyć, ponieważ nikt inny nie kontemplował Nieskończoności tak blisko i tak głęboko. Ale ta Nieskończoność jest miłością, która daje siebie, jest namaszczeniem, które się rozprzestrzenia. Tak więc zmiażdżenie, które wytwarza, jest słodkie, spokojne i błogosławiące. Chrystus Jezus jest tak łagodny, jak i pokorny.

Pokora i łagodność, siła i słodycz, zapach Chrystusa, a także zapach żarliwej pokory, są autentycznym znakiem boskich kontaktów i dyskretnym, ale pilnym wezwaniem do nowych wizyt Bożego miłosierdzia.

Źródło: Pokora (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Tomasz z Akwinu (1225-1274), teolog dominikański, doktor Kościoła

Możemy rozważać łagodność Chrystusa w czterech okolicznościach: W życiu zwyczajnym, w Jego wymówkach, w łasce Jego przyjmowania i wreszcie w Jego Męce.

Przede wszystkim w życiu zwyczajnym możemy ujrzeć łagodność Chrystusa, ponieważ wszystkie Jego postawy są kojące: nie starał się wzbudzać kłótni, ale unikał wszystkiego, co prowadziło do sprzeczki. Mówił: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem” (Mt 11,29).

W tym powinniśmy Go naśladować… Łagodność Chrystusa jawi się także w Jego napomnieniach. Wiele hańby wycierpiał od swoich prześladowców, jednakże nigdy im nie odpowiadał z gniewem lub kłótliwym tonem. Święty Augustyn, komentując tekst „z powodu prawdy i łagodności” (Ps 44,5) mówi, że rozpoznawano prawdę, kiedy Chrystus nauczał, a podziwiano łagodność, kiedy odpowiadał swoim wrogom z cierpliwością…

Jego łagodność objawia się jeszcze w łasce Jego przyjmowania. Niektórzy nie potrafią przyjmować Chrystusa łagodnie. On przyjmował łaskawie grzeszników i jadał z nimi. Zapraszał ich do swego stołu lub przyjmował ich zaproszenia, co zadziwiało faryzeuszów: „Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?” (Mt 9,11)

Wreszcie łagodność Chrystusa objawia się w Jego Męce, ponieważ szedł na tę Mękę jak jagnię. „On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył” (1P 2,23)… Mówi przez proroka Jeremiasza: „Ja zaś jak potulny baranek, którego prowadzą na zabicie” (Jr 11,19)…

Łagodność zapewnia dziedzictwo Ziemi szczęścia. To dlatego czytamy u świętego Mateusza: „Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię” (Mt 5,5)

Źródło: Kazanie na pierwszą niedzielę Adwentu (© Evangelizo.org)

O co proszę? O głębokie doświadczenie czułej miłości Jezusa w moim utrudzeniu.

Wzbudzę w sobie głębokie pragnienie, aby przeżyć tę medytację jak najbliżej Jezusa. Będę prosił Ducha Świętego, aby pomógł mi przylgnąć do serca Jezusa i czerpać z każdego słowa, które do mnie mówi.

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy…” (w. 28). Wyobrażę sobie siebie w wielkim tłumie ludzi cisnących się do Jezusa. Zobaczę Jego wzrok, którym wyszukuje każdego po kolei. Wyczekująco spogląda także na mnie.

Zapytam o moją relację z Jezusem. Czy czuję się przez Niego oczekiwany, przyjmowany, umiłowany? Co mnie do Niego zbliża, a co oddala? Co najbardziej przeszkadza mi w zbliżaniu się do Niego?

„Weźcie moje jarzmo na siebie…” (w. 29). Poproszę Jezusa, aby wszedł za mną do tych sytuacji mojego życia, w których jest mi najtrudniej. Będę Go pytał: Co jest moim jarzmem, przed którym nie powinienem uciekać? Czy chcę je wziąć na siebie?

Zawierzę Mu najtrudniejsze doświadczenia życia, które obciążają mnie i odbierają radość i pokój serca. Przylgnę do Jezusa i żarliwie będę prosił Go, aby stał się ukojeniem dla mojej duszy.

Jezus obiecuje mi, że jeśli będę oddawał Mu swoje opory i ciężary, jarzmo stanie się słodkie, a brzemię lekkie (w. 30). Czy w to wierzę? Przypomnę sobie momenty, w których obietnica Jezusa sprawdzała się „na moich oczach”. Jakie to były sytuacje?

Podejdę jak najbliżej Jezusa. Poproszę, aby objął mnie i pozwolił przylgnąć do Niego z moim utrudzeniem i obciążeniem. Zaproszę Go do mojego życia. Będę dzisiaj nosił w sercu modlitwę: „Jezu, Ty jesteś moim pokrzepieniem i ukojeniem”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)