Oto siewca wyszedł siać. Mt 13, 3b

Nie bój się, nie lękaj! Wypłyń na głębię! św. Jan Paweł II

Ziarno pada obficie. Nasz Bóg nie boi się zmarnować swojego czasu, swojej miłości, choć doskonale wie, że niestety tak wiele dobrego, pełnowartościowego, najdoskonalszego zasiewu przepadnie bezpowrotnie…

Chrońmy, pielęgnujmy ziarno, które pada w glebę naszych serc, by żadne niesprzyjające warunki czy okoliczności nie zagłuszały ani nie zakłamywały nam prawdy o niewysłowionej Bożej miłości.

Autor: Św. Jan Maria Vianney (1786-1859), kapłan, proboszcz z Ars

Jeśli teraz pytacie się mnie, bracia, co chciał powiedzieć Jezus Chrystus przez tego siewcę, który wyszedł wczesnym rankiem, by zasiać ziarno na swoim polu, to odpowiem wam, że ten siewca to sam Bóg, który zaczął pracować nad naszym zbawieniem od zarania świata, posyłając nam proroków przed przyjściem Mesjasza, aby nas pouczyć o tym, co jest potrzebne do zbawienia. Nie zadowolił się wysłaniem swoich sług, przyszedł we własnej osobie, wyznaczył nam drogę, którą powinniśmy pójść, przybył ogłosić nam święte słowo.

Wiecie, jaka jest osoba, która nie karmi się tym świętym słowem lub robi z niego zły użytek? Podobna jest do chorego bez lekarza, zbłąkanego podróżnika bez przewodnika, ubogiego bez dochodów; co więcej, bracia, jest absolutnie niemożliwe kochać Boga i podobać się Mu, jeśli się nie karmimy tym boskim słowem. Co innego może nas do Niego przyciągnąć, jeśli nie fakt, że Go znamy? A tym, co nam pozwala Go poznać, z Jego doskonałością, pięknem i miłością do nas, jest słowo Boże, które uczy nas o tym, co zrobił dla nas i co nam szykuje w przyszłym życiu, jeśli staramy się Mu przypodobać.

Źródło: Kazania (© Evangelizo.org)

Autor: Izaak Syryjczyk (VII wiek), mnich z okolic Mosul

Tak jak wszelka moc prawa i przykazań, które Bóg dał ludziom, dokonuje się w czystości serca, wedle słów ojców, podobnie wszelkie sposoby i formy, używane przez ludzi, aby modlić się do Boga, dokonują się w czystej modlitwie. Albowiem jęki, padanie na twarz, błagania, lamentacje i wszelkie formy, jakie może przybrać modlitwa, mają swój kres w czystej modlitwie. Nic nie wspiera rozważania: ani modlitwa, ani ruch, ani lamentacja, ani moc, ani wolność, ani błaganie, ani pragnienie, ani przyjemność z tego, na co ma nadzieję w tym życiu lub w świecie przyszłym. Nie ma innej modlitwy po modlitwie czystej… Ponad tym kresem jest zachwyt. To już nie jest modlitwa, modlitwa ustaje, a zaczyna się kontemplacja […]

Modlitwa jest zasiewem, a kontemplacja zbiorem snopów. Żniwiarz zachwyca się, widząc niewysłowione: jak z małych, gołych ziaren, która zasiał, mogły nagle wyrosnąć przed nim takie kwitnące kłosy? Widok jego zbiorów pozbawia go ruchu […]

Tak jak znajdzie się zaledwie jeden człowiek na tysiąc, aby wykonać nieco mniej źle zalecenia i rzeczy Prawa i dojść do czystości duszy, podobnie znajdzie się jeden człowiek na tysiąc, tak godny, aby dojść z wielką czujnością do czystej modlitwy, przekroczyć barierę i odkryć tę tajemnicę. Ponieważ poznanie czystej modlitwy nie jest dane wielu ludziom, ale tylko nielicznym.

Źródło: Mowy ascetyczne, Pierwsza seria, nr 32 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O serce do głębi żyjące Słowem Bożym.

Podejdę do Jezusa siedzącego nad jeziorem (w. 1). Usiądę blisko Niego. Będę trwał przy Nim w milczeniu. Jezusowi wystarczy moja obecność. Cieszy się, że jestem obok.

Wsłucham się w moje serce. Jakie przeżycia budzą się we mnie, gdy trwam w milczeniu przy Jezusie? Jakie rodzą się we mnie pragnienia? Powiem Mu o nich.

Gromadzą się tłumy ludzi. Jezus wstaje i wchodzi do łodzi (w. 2). Zostanę w tłumie, który stoi na brzegu. Posłucham Jego przypowieści. Jest to przypowieść o mnie, o moim życiu.

Jezus opowiada mi o swoim Słowie, które daje mi codziennie. Uświadamia mi, co dzieje się z Jego słowem w moim życiu: jak słucham, jak przyjmuję Jego Słowo, jak nim żyję.

Jezus porównuje słowo do ziarna (w. 3). Kryje ono w sobie ogromną moc życia. Jest jednak bardzo delikatne, kruche, niewidoczne. Ode mnie zależy, co stanie się z Jego Słowem w moim życiu. Decyduje o tym moje serce. Ono jest najważniejszym „organem słuchu”.

Słuchając przypowieści Jezusa, będę pytał o moje serce (ww. 4-8). Czy jest twarde jak zdeptana ścieżka? A może jest płytkie jak skalista ziemia albo zagłuszone jak pole zarośnięte cierniami? A może żyzne jak dobra ziemia?

Co czyni moje serce twardym? Co je spłyca? Co je zagłusza? Co czyni je dobrym? Będę rozmawiał z Jezusem o moim sercu. Będę Go prosił, aby pokazał mi, co zamyka mnie na Jego słowo.

Będę powtarzał prostą modlitwę: „Jezu, daj mi serce głębokie, otwarte na Twoje słowo!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)