Autor: Izaak Syryjczyk (VII wiek), mnich z okolic Mosul

Tak jak wszelka moc prawa i przykazań, które Bóg dał ludziom, dokonuje się w czystości serca, wedle słów ojców, podobnie wszelkie sposoby i formy, używane przez ludzi, aby modlić się do Boga, dokonują się w czystej modlitwie. Albowiem jęki, padanie na twarz, błagania, lamentacje i wszelkie formy, jakie może przybrać modlitwa, mają swój kres w czystej modlitwie. Nic nie wspiera rozważania: ani modlitwa, ani ruch, ani lamentacja, ani moc, ani wolność, ani błaganie, ani pragnienie, ani przyjemność z tego, na co ma nadzieję w tym życiu lub w świecie przyszłym. Nie ma innej modlitwy po modlitwie czystej… Ponad tym kresem jest zachwyt. To już nie jest modlitwa, modlitwa ustaje, a zaczyna się kontemplacja […]

Modlitwa jest zasiewem, a kontemplacja zbiorem snopów. Żniwiarz zachwyca się, widząc niewysłowione: jak z małych, gołych ziaren, która zasiał, mogły nagle wyrosnąć przed nim takie kwitnące kłosy? Widok jego zbiorów pozbawia go ruchu […]

Tak jak znajdzie się zaledwie jeden człowiek na tysiąc, aby wykonać nieco mniej źle zalecenia i rzeczy Prawa i dojść do czystości duszy, podobnie znajdzie się jeden człowiek na tysiąc, tak godny, aby dojść z wielką czujnością do czystej modlitwy, przekroczyć barierę i odkryć tę tajemnicę. Ponieważ poznanie czystej modlitwy nie jest dane wielu ludziom, ale tylko nielicznym.

Źródło: Mowy ascetyczne, Pierwsza seria, nr 32 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O serce do głębi żyjące Słowem Bożym.

Podejdę do Jezusa siedzącego nad jeziorem (w. 1). Usiądę blisko Niego. Będę trwał przy Nim w milczeniu. Jezusowi wystarczy moja obecność. Cieszy się, że jestem obok.

Wsłucham się w moje serce. Jakie przeżycia budzą się we mnie, gdy trwam w milczeniu przy Jezusie? Jakie rodzą się we mnie pragnienia? Powiem Mu o nich.

Gromadzą się tłumy ludzi. Jezus wstaje i wchodzi do łodzi (w. 2). Zostanę w tłumie, który stoi na brzegu. Posłucham Jego przypowieści. Jest to przypowieść o mnie, o moim życiu.

Jezus opowiada mi o swoim Słowie, które daje mi codziennie. Uświadamia mi, co dzieje się z Jego słowem w moim życiu: jak słucham, jak przyjmuję Jego Słowo, jak nim żyję.

Jezus porównuje słowo do ziarna (w. 3). Kryje ono w sobie ogromną moc życia. Jest jednak bardzo delikatne, kruche, niewidoczne. Ode mnie zależy, co stanie się z Jego Słowem w moim życiu. Decyduje o tym moje serce. Ono jest najważniejszym „organem słuchu”.

Słuchając przypowieści Jezusa, będę pytał o moje serce (ww. 4-8). Czy jest twarde jak zdeptana ścieżka? A może jest płytkie jak skalista ziemia albo zagłuszone jak pole zarośnięte cierniami? A może żyzne jak dobra ziemia?

Co czyni moje serce twardym? Co je spłyca? Co je zagłusza? Co czyni je dobrym? Będę rozmawiał z Jezusem o moim sercu. Będę Go prosił, aby pokazał mi, co zamyka mnie na Jego słowo.

Będę powtarzał prostą modlitwę: „Jezu, daj mi serce głębokie, otwarte na Twoje słowo!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym. Mt 20, 26b-27

Jak można kochać Boga który jest niewidzialny, nie kochając człowieka który jest obok nas. św. Jan Paweł II

Chyba zbyt często zapominamy, że służyć Bogu, to służyć innym. Pewnie, że miło jest kiedy chwalą i mówią ciepłe słowa, ale przecież służba i oddawanie czegoś konkretnego, w tym swojego jakże cennego w dzisiejszych zabieganych czasach, czasu 😊 powinno być ponad oczekiwaniem na podziękę…

“Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.” (Mt 6, 3-4)

Czy masz świadomość, że czas poświęcony drugiemu człowiekowi może być najcenniejszym darem, najwartościowszą jałmużną? Nie bójmy się tego słowa! Ale też nie używajmy go by podkreślić wartość swojego daru, albo budować swój filantropijny wizerunek.

“Niech będzie niewolnikiem waszym” – to słowo zaś chyba nie kojarzy nam się zbyt dobrze, choć czasów niewolnictwa nikt z nas nie może pamiętać. Każdy z nas jest w jakimś sensie niewolnikiem…, swoich ograniczeń, ułomności, zniewoleń, etc… Jednak bycie czyimś niewolnikiem to już całkiem inna bajka 😉 

Czy potrafisz tak zrezygnować z siebie, by rzeczywiście, autentycznie, ale bez cierpiętnictwa ofiarowywać WSZYSTKO co masz, nie licząc na rewanż, ani jakiekolwiek pochwały?

Hmm… dobre pytanie… często je sobie zadaję….

Panie, ucz mnie pokory i pozwól cieszyć się radością dawania. Szczerze i w prostocie serca, może nawet zdawałoby się naiwnie… A co tam 😊 dla Ciebie, mój Boże i dla budowania Twojego królestwa, mogę być nawet posądzana o naiwność i głupotę🤭 byleby Tobie miłe było moje postępowanie 💖

Błogosławionego dnia, kochani moi ❤️+

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

„Jezus oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci” (1 J 3,16)… Jezus powiedział do Piotra: „Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz…” (J 21,18). To krzyż mu obiecałeś, to Mękę. „Idź aż do tego” – mówi Pan – „Paś owce moje, cierp za moje owce”. Taki ma być dobry biskup. Jeśli taki nie jest, nie jest biskupem…

Posłuchaj tego innego świadectwa. Dwóch z Jego uczniów, bracia Jan i Jakub, synowie Zebedeusza, ubiegali się o pierwsze miejsca, ze szkodą dla innych… Pan im odpowiedział: „Nie wiecie, o co prosicie”, ponieważ dorzucił: „Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?” Jaki kielich, jeśli nie… ten Męki?… A oni, żądni godności, zapominający o swojej ułomności, natychmiast odpowiedzieli: „Możemy”. Odpowiedział im: „Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których mój Ojciec je przygotował”… W ten sposób dowiódł swojej pokory; wszystko bowiem co przygotowuje Ojciec, jest także przygotowane przez Syna… Przyszedł pokorny: On, Stworzyciel, został stworzony wśród nas; uczynił nas, ale został uczyniony dla nas. Bóg przed czasem, człowiek w czasie, uwolnił ludzi od czasu. Ten wielki lekarz przyszedł uleczyć naszego raka…; przyszedł uleczyć samą pychę swoim przykładem.

Na to powinniśmy zwracać uwagę w Panu; spójrzmy na Jego pokorę, pijmy kielich Jego uniżenia, pochwyćmy Go i kontemplujmy. Łatwo jest mieć szlachetne myśli, łatwo jest korzystać z zaszczytów, łatwo nadstawić ucha pochlebcom i tym, którzy nas wychwalają. Ale nosić zniewagi, znosić cierpliwie upokorzenia, modlić się za tego, który nas obraża (Mt 5,39.44) – oto kielich Pański, oto uczta Pana.

Źródło: Kazanie na święcenia biskupie, Guelferbytanus nr 32 (© Evangelizo.org)

Autor: Czcigodny Pius XII, papież od 1939 do 1958

Tak oto Ewangelia streszcza wezwanie Chrystusa skierowane do Jakuba i Jana oraz odpowiedź obu braci: „A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim” (Mt 4,22). Może się wydawać, że to niewiele, ale w rzeczywistości to bardzo dużo. Jakub bowiem, podobnie jak jego brat, pozostawił swojego ojca Zebedeusza w łodzi, która unosiła się blisko brzegu […] i na zawsze utopił swoje dawne przywiązania w falach, oddając swoją przyszłość bez zastrzeżeń w ręce Boskiego Mistrza. […]

Ze swoją hojną porywczością Jakub dobrze rozpoczął; ale jak kontynuował? Ewangelia mówi nam kilka rzeczy. Ze strony Jezusa, którego miłość się nie zmienia, był on przedmiotem szczególnego upodobania. On, jego brat Jan oraz Piotr, ich sąsiad i towarzysz połowów, tworzyli triadę, dla której Jezus zarezerwował szczególne łaski: byli jedynymi świadkami […] Jego chwały w Przemienieniu (Mt 17,1-8), Jego smutku i poddania w agonii w Getsemani (Mk 14,33). Ale to właśnie tutaj Jakub nie był wierny swemu Boskiemu Mistrzowi. Kochał Go szczerze; podążał za Nim żarliwie; i nie bez powodu Jezus nadał tym dwóm braciom, synom Zebedeusza, przydomek „synów gromu” (Mk 3,17). Ich ambitna matka […] odważyła się kiedyś poprosić Jezusa o najwyższe stanowiska w Jego królestwie dla swoich synów. Na pytanie Zbawiciela: „Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?”, dwaj zainteresowani odpowiedzieli w dobrej wierze: „Możemy” (Mt 20,20-22).

Jakubie, twój brat Jan, apostoł miłości, będzie przynajmniej obecny pod krzyżem; ale gdzie ty wtedy będziesz? Odstępstwo rozpoczęło się w Getsemani, kiedy trzej ulubieni apostołowie usłyszeli tę bolesną skargę od Zbawiciela: „Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?” (Mt 26,40). […] Ale święty Jakub rzeczywiście wypił kielich, który Jezus mu przepowiedział […]: umarł jako męczennik (por. Dz 12,2). Słabość jego opuszczenia w smutnych godzinach Męki została przebaczona i zapomniana przez Odkupiciela.

Źródło: Audiencja z 24 lipca 1940 r. (© Evangelizo.org)

O co proszę? O postawę służby cichej, ukrytej i o wolność serca od wywyższania się.

Wsłucham się w słowa matki, która zbliża się do Jezusa z synami (ww. 20-21). Zwrócę uwagę, jak mocno kontrastują ze słowami Jezusa. Jezus mówił o odrzuceniu i krzyżu, oni proszą o pierwsze miejsca i trony w Królestwie. Pragnieniami i myślami są daleko od Jezusa szykującego się na mękę.

Zwrócę uwagę na moją modlitwę. Czego najczęściej oczekuję w niej od Jezusa. Jakie są moje pragnienia? Czy nie uciekam od Słów Biblii, które stawiają przede mną trudne wezwania, kwestionują moje myślenie, zmieniają moje plany?

Spotkam się ze spojrzeniem Jezusa. Zwraca się do mnie z pytaniem: „Czy możesz pić kielich, który ja mam pić?” (w. 22). Zatrzymam się nad nim dłużej. Rozważę je głębiej. Wyznam Mu moją miłość i kruchość. On sam zapewnia mnie, że z Nim będę zdolny naśladować Go we wszystkim (w. 23).

Stanę wśród oburzonych uczniów (w. 24). Opanowuje ich zazdrość i duch rywalizacji. Poczuli się wyprzedzeni przez dwóch braci. Prześledzę moje relacje we wspólnocie, rodzinie i pracy? Czy jestem wolny od zazdrości, rywalizacji? Czy potrafię się cieszyć z sukcesów moich bliskich?

Jezus przywołuje uczniów do siebie. Kładzie im na serce to, co jest samą istotą Ewangelii (w. 25-28). Pokazuje na siebie i mówi do mnie: „Ucz się ode mnie, jak służyć innym, aż do rezygnacji z własnego życia”.

Czy jestem gotów rezygnować ze swoich ambicji, planów i dzielić się swoim czasem i talentami z innymi. Zwrócę uwagę na moją postawę wobec innych. Czego jest więcej u mnie: dawania czy brania?

Upadnę Jezusowi do kolan i będę kontemplował Jego pokorę i bezgraniczną ofiarność. Położę moją głowę na Jego kolanach, powtarzając: „Uzdrów mnie z mojej pychy i daj mi serce pokorne i ofiarne”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Niektórzy z uczonych w Piśmie i faryzeuszów rzekli do Jezusa: «Nauczycielu, chcielibyśmy zobaczyć jakiś znak od Ciebie». Lecz On im odpowiedział: «Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku proroka Jonasza. Mt 12, 38-39

Człowiekowi koniecznie potrzebne jest miłujące spojrzenie Chrystusa. Może najbardziej w chwili doświadczenia, upokorzenia, prześladowania, klęski – wtedy gdy nasze człowieczeństwo zostaje jakby przekreślone w oczach ludzkich, znieważone i podeptane – wtedy świadomość tego, że (…) Chrystus miłuje każdego i zawsze, (…) pozwala nam przetrwać. św. Jan Paweł II

Kiedy niecierpliwość i wrażenie głuchoty, nieczułości, braku troski naszego Boga zniechęca nas do dalszej gorliwości na modlitwie, wystarczy stanąć pod krzyżem Chrystusa i uświadomić sobie ogrom Bożej miłości.

Pewnie, że chciałoby się już widzieć potwierdzenia Boskiej interwencji, ale kiedy skupiamy się na tych naszych wyobrażeniach i zachciankach, to zupełnie nie widzimy jak wiele łask codziennie staje się naszym udziałem.

Gdybyśmy choć odrobinę potrafili kontemplować krzyż Chrystusa, gdybyśmy rzeczywiście radowali się Jego Zmartwychwstaniem, może łatwiej byłoby nam dostrzegać i odczytywać te wszystkie małe i wielkie cuda, które naprawdę dzieją się na naszych oczach.

Największym cudem i najdoskonalszym znakiem Bożej miłości jest Eucharystia. Tylko czy my naprawdę chcemy czerpać siłę z Chrystusa, który cały nam się oddaje pod postacią Eucharystycznego Chleba?

Warto zastanowić się, co dla mnie osobiście znaczy możliwość uczestniczenia w cudzie, jaki dokonuje się na każdej na Mszy świętej.

Panie, przymnóż mi wiary! Otwieraj jeszcze szerzej moje oczy serca, by rzeczywiście potrafiły zachwycać się Twoją Obecnością!

Błogosławionego dnia  ❤️+

Autor: Św. Klaudiusz La Colombiere (1641-1682), jezuita

Złym chrześcijanom brak wiary, nie wypierają się tego, ale uważają, że mają wymówkę, bo brakuje im powodów, by wierzyć. Stąd tak powszechna mowa w ich ustach: „Gdybym ujrzał cud, to bym uwierzył”. „Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku” (Mt 12,39), źli szukają cudów.

Co w tym jest najbardziej godne podziwu to chociaż już widzieli kilka cudów, choć dzieją się one na ich oczach codziennie i są oni nimi jakby otoczeni, to nie ustają w poszukiwaniach, jak uczeni w piśmie i faryzeusze, którzy chcieli ujrzeć cuda w niebie, obejrzawszy je na ziemi. Ale ani wskrzeszenie zmarłych za życia Pana, ani zaćmienie słońca w chwili śmierci im nie wystarczyły. Ich zawiść się spotęgowała, rozjątrzyła się nienawiść. Jedno i drugie zamieniło się w szał, ale nic nie uleczyło ich niewierności. Podobnie będzie z tymi, którzy, żyjąc źle, oczekują na cuda, by uwierzyć: „Choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą” (Łk 16,31)…

Każda trudność, która zatrzymuje niedowiarków, wszelkie przeszkody w dogmatach wiary, wszelkie pozorne sprzeczności, to, co im się jawi jako nowe zadziwiające, sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, niepojęte, niemożliwe, ich wszystkie argumenty, ich rzekome demonstracje nie poruszają mnie, ale wzmacniają, sprawiają, że staję się niewzruszony w wierze… Wszelkie nowe wątpliwości są dla mnie nowymi powodami, by wierzyć.

Źródło: Rozmyślania chrześcijańskie (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Chryzostom (ok. 345-407), kapłan w Antiochii, potem biskup Konstantynopola, doktor Kościoła

Opłakujmy pogan, którzy nie pojmują zbawienia, jakie Bóg pragnie im ofiarować… Tak, mąż kocha mniej swoją żonę, niż my kochamy wszystkich ludzi i chcemy doprowadzić ich do zbawienia. Płaczmy i jęczmy na tymi niewierzącymi, ponieważ dla nich „nauka krzyża jest głupstwem”, podczas gdy naprawdę jest „mocą Bożą i mądrością Bożą” (1Kor 1,18.24)…

Spójrz, człowieku! Dla ciebie Jezus Chrystus przyjął postać sługi (Flp 2,7), dla ciebie umarł na krzyżu i dla ciebie zmartwychwstał. A ty mówisz, że nie można wierzyć w taką miłość, uwielbiać takiego Boga, podczas gdy ten Król zrobił dla ciebie, swojego wroga to, czego ojciec, syn lub przyjaciel nigdy by dla ciebie nie uczynił? …

Kiedy mówię: „Mój Bóg został zawieszony na krzyżu”, poganin odpowiada: „Rozum tego nie dopuszcza. On cierpi, pozwala się ukrzyżować. Czy nie może zbawić samego siebie? … Jeśli nie może zbawić samego siebie, jakże może zbawić innych? (por. Mt 27,42) To wszystko jest sprzeczne z rozumem”. To prawda, krzyż jest tajemnicą ponad umysłem ludzkim, jest znakie, mocy, która przekracza nasze pojmowanie… Kiedy zostali wrzuceni do rozżarzonego pieca, trzech Hebrajczyków pokonało płomienie (Dn 3), to było większym cudem, niż gdyby nie zostali tam wrzuceni. Że Jonasz został połknięty przez wieloryba, to normalne, ale Jonasz żyjący w brzuchu potwora, to już cud. Podobnie Chrystus świadczył lepiej o swojej boskości, zwyciężając śmierć w samym środku śmierci, niż odrzucając ją.

Źródło: 4 homilia do 1 Listu do Koryntian (© Evangelizo.org)

Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł. Mt 13, 24-25

Droga zbawienia przechodzi także przez ludzką pracę. św. Jan Paweł II

Przyglądam się polom gotowym do żniw. Widzę, że w okolicy już maszyny wyjeżdżają do zbiorów. Obserwuje też jak różne chwasty wybiły się ponad pszenicę, jak zagłuszyły zboże, jakby pragnęły zagarnąć plony…

Ta przypowieść niezmiennie mnie zadziwia, bo oto Pan Jezus daje przyzwolenie dla chwastu, dla zła, które cichutko rozprzestrzenia swoje macki, siejąc spustoszenie wśród dorodnego plonu…

I tak myślę sobie o tych wszystkich trudnych sprawach w mojej rodzinie, o tych po ludzku beznadziejnych sytuacjach, które są powierzane mojej modlitwie. I słyszę jak Pan Jezus mówi SPOKOJNIE, JA NAD WSZYSTKIM CZUWAM.

To On jest Panem ponad czasem i przestrzenią. Pozwólmy Jemu działać, choćby zdawało się, że już wszystko na straty, że już nic nie uda się odratować, że relacje zupełnie obumarły, zagłuszone chwastami kłamstw, oczekiwań i wyobrażeń.

Zły niewątpliwie miesza i mataczy, ale ostatnie słowo ZAWSZE należy do Boga, a Stwórca, Najtroskliwszy Siewca, doskonale wie jak uzyskać najdorodniejsze plony, jak wydobyć, pielęgnować i zebrać najobfitsze owoce z ziarna, które sam starannie oczyszcza i dogląda.

Nie załamujmy więc rąk, kiedy zdaje się, że już wszystko stracone, zachwaszczone, do odrzutu. Boża miłość, cierpliwość i nadzieja jaką w Nim pokładamy, naprawdę jest ponad wszelkim zepsuciem, wszelkim badylem i zielskiem, które chciałoby pachnieć różami i wyglądać jak cudny wielobarwny bukiet.

Pracujmy nad sobą, a cichą modlitwą wspierajmy tych, co nie widzą belki w swoim oku i nijak nie chcą współpracować dla chwały Bożego królestwa. Nasz Bóg sobie z nimi poradzi 😊 bo przecież jest Wszechmocny 💖 A my nie osądzajmy, dając każdemu szanse na wzrastanie, poprawę i przemianę życia.

Serce Jezusa, dobroci i miłości pełne, zmiłuj się nad nami!

Błogosławionej niedzieli ❤️+