Gdy Jezus przyszedł do świątyni i nauczał, przystąpili do Niego arcykapłani i starsi ludu, pytając: «Jakim prawem to czynisz? i kto Ci dał tę władzę?» Mt 21, 23

Powstań, Ty, który już straciłeś nadzieję. Powstań, Ty, który cierpisz. Powstań, ponieważ Chrystus objawił Ci swoją miłość i przechowuje dla Ciebie nieoczekiwaną możliwość realizacji. św. Jan Paweł II

Czasem pewnie myślimy sobie po co się angażować, po co wyrywać się gdzieś przed szereg, do posługi, do jakichś dodatkowych obowiązków, czy dzieł. Przecież są mądrzejsi, odważniejsi, bardziej przygotowani. Mnie też czasem dopadają chwile zwątpienia – po co piszesz, po co się modlisz kolejną Pompejanką za innych, po co interesujesz się cudzymi problemami, troskami, mało masz swojej biedy, swoich utrapień i cierpienia…

Bardzo łatwo można się usprawiedliwiać i tłumaczyć przed samą sobą… Jednak mój Bóg zna przecież te moje pytania, wszelkie wątpliwości i rozterki, które rodzą się w moim sercu. Zna moje umiejętności, możliwości, ale też moje ograniczenia i przeciwności, które mogą potęgować niechęć do zaangażowania…

Coraz łatwiej dzisiaj być faryzeuszem… Nakładać na innych ciężary, rozliczać ich z pobożnych, czy niepobożnych praktyk i zachowań, a samemu pytać – jakim prawem Panie Jezu właśnie mnie tak doświadczasz? Czy już nie dosyć cierpienia wokół? A może ja wciąż za mało się staram, za mało Ci ufam, za mało opieram się na Tobie, bo ciągle chce być samosią ogarniającą wszystko po swojemu…

Trzeba nam dzisiaj stanąć z wiarą i pewnością, że Pan Jezus jest w każdym naszym utrudzeniu, niezrozumieniu i bólu. Że tak naprawdę nie musimy pytać, tylko zaufać Jego Słowu i Jego Miłości, które są odpowiedzią na wszelkie nasze rozterki, żale, szamotanie i niewiarę.

Marana tha!

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

Bracia! To, co Bóg obiecał, wydawało się ludziom nie do wiary. Nie mogli uwierzyć, że oni, poddani śmierci i zagładzie, oni, tak nędzni i słabi, oni, którzy są prochem i pyłem, mieli się stać równi aniołom Bożym! To dlatego Bóg nie tylko, że związał się z ludźmi przymierzem Pisma, aby uwierzono Jego słowom, ale jeszcze dał im Pośrednika, mającego świadczyć o Jego dobrej wierze. A jest nim nie jakiś władca ani też jakiś anioł czy archanioł, lecz Jego Syn jedyny. W Nim Bóg nam ukazał i dał drogę, którą nas chce prowadzić do przyrzeczonego nam celu. Nie wystarczyło jednak Bogu, by Jego Syn ukazał drogę, ale Jego samego drogą uczynił (J 14,6), abyś nią szedł, a On cię prowadził i wiódł przez siebie…

Jakże byliśmy daleko od Niego! On tak wysoko, a my tak nisko! My byliśmy chorzy, bez nadziei na wyzdrowienie. Lekarz został posłany, ale chory Go nie rozpoznał, ponieważ „gdyby to bowiem pojęli, nie ukrzyżowaliby Pana chwały” (1Kor 2,8). Ale śmierć lekarza była lekarstwem dla chorego; lekarz przyszedł go odwiedzić i umarł, aby go uleczyć. Dał do zrozumienia tym, którzy uwierzyli w Niego, że był Bogiem i człowiekiem: Bogiem, który nas stworzył i człowiekiem, który nas stworzył na nowo. Jedną rzecz widziano w Nim, a druga była ukryta. To, co było ukryte, przeważało nad tym, co było widoczne… Chory został uzdrowiony przez to, co było widoczne, aby mógł później widzieć w pełni. Bóg odraczał tę ostateczną wizję, ukrywając ją, ale jej nie wzbraniał.

Źródło: Komentarz do psalmów, Ps 109 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Beda Czcigodny (ok. 673–735), mnich, doktor Kościoła

Jeśli chcemy zrozumieć, dlaczego Jan chrzcił, skoro jego chrzest nie mógł odpuszczać grzechów, to powód tego jest prosty: żeby pozostać wiernym swojej posłudze zwiastuna, musiał chrzcić przed Panem, tak jak się przed Nim narodził, nauczał i umarł. W międzyczasie jego chrzest miał zapobiec, żeby zazdrosna kłótnia między faryzeuszami i skrybami nie miała wpływu na działalność Pana, w przypadku, gdyby On pierwszy chrzcił ludzi. „Chrzest Jana skąd pochodził? Z nieba czy od ludzi?” Skoro nie ośmielili się oni zaprzeczyć, że pochodził z nieba, byli zmuszeni przyznać, że dzieła tego, którego głosił Jan, również są dokonywane przez moc z nieba. Jednakże, jeśli chrzest Jana nie odpuszczał grzechów, nie pozostawał bezowocny dla tych, którzy go otrzymywali… Był on znakiem wiary i nawrócenia, to znaczy, że przypominał, że każdy powinien wystrzegać się grzechu, praktykować jałmużnę, wierzyć w Chrystusa i dążyć do Jego chrztu, jak tylko się pojawi, aby zostać obmytym na odpuszczenie grzechów.

Z drugiej strony, pustynia, gdzie przebywał Jan, reprezentuje życie świętych, odciętych od przyjemności świata. Czy żyją w samotności, czy w tłumie, to bez przerwy starają się z całej ich duszy oderwać od pragnień tego świata. Znajdują całą radość w przywiązywaniu się do Boga i w Nim jedynie pokładają nadzieję. To do tej samotności duszy, tak drogiej Bogu, pragnął dążyć prorok, z pomocą Ducha Świętego, kiedy mówił: „gdybym miał skrzydła jak gołąb, to bym uleciał i spoczął” (Ps 55,7).

Źródło: Kazanie 1; CCL 122, 2 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O odwagę życia w prawdzie i serce wolne od konformizmu.

Wejdę z Jezusem i uczniami do świątyni. Przed chwilą wyrzucił z niej kupczących i uzdrowił niewidomych oraz chromych (ww. 12-14). Będę kontemplował mojego Pana, który oczyszcza, uzdrawia i głosi z mocą Słowo.

Ilekroć przychodzę do świątyni, tylekroć On już tam na mnie czeka ze swoim Słowem. Chce mnie oczyszczać i uzdrawiać. Czy pozwalam Mu na to? Co w moim życiu jest wciąż nieuporządkowane? W czym potrzebuję Jego oczyszczenia i uzdrowienia?

Zwrócę uwagę na zmieszane twarze arcykapłanów i starszych ludu. Nie potrafią zadziwić się znakami Jezusa, które widzą. Pytają z wyrzutem: „Jakim prawem to czynisz…?” (w. 23). Są zimni i pretensjonalni. Brak im postawy dzieci, które na widok cudów wołały „Hosanna” (w. 15). Co mogę powiedzieć o moich codziennych rozmowach z Jezusem?

Jezus przez proste pytanie próbuje dotrzeć do serc rozmówców (w. 25). Chce, aby stali się prostolinijni i jasno opowiedzieli się po stronie prawdy. Nie zgadza się na pozorne rozmowy, w których za wyszukanymi słowami ukrywa się prawdziwe postawy.

Zwrócę uwagę na moją postawę na modlitwie. Czy moje słowa odzwierciedlają to, co kryje się w moim sercu? Czy pozwalam Jezusowi na stawianie mi pytań? Czy jest takie pytanie, którego nie chciałbym usłyszeć od Jezusa?

Arcykapłani i starsi ludu dbają jedynie o to, aby nie stracić w oczach Jezusa i innych. Są konformistami. Nie otrzymują od Jezusa odpowiedzi, ponieważ nie szukają prawdy (ww. 25-27).

Zbliżę się do Jezusa i będę Go prosił, aby pokazał mi stan mojego wnętrza. Przez dłuższy czas pozostanę w ciszy. Jaki stan ducha ujawnia we mnie cisza? Wypowiem to przed Jezusem. Będę powtarzał: „Jezu, niech Twoja prawda panuje w moim sercu”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator