Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kolana omdlałe! Powiedzcie małodusznym: «odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, by was zbawić». Iz 35, 3-4

Cierpienie nie jest karą za grzechy ani nie jest odpowiedzią Boga na zło człowieka. Można je zrozumieć tylko i wyłącznie w świetle Bożej miłości, która jest ostatecznym sensem wszystkiego, co na tym świecie istnieje. św. Jan Paweł II

Kiedy serce i dusza zwrócone są ku mojemu Bogu, żaden niepokój związany z niedomaganiem ciała, niepewnością o jutro czy troską o najbliższych, nie jest już taki uciążliwy. Kiedy serce i dusza przylgną do mojego Boga i zanurzą się w niewyczerpalnym Źródle Jego miłosierdzia i łaski, cóż może oderwać mnie od niegasnącej Miłości, która swoim żarem przyciąga nawet najzatwardzialszych grzeszników?!

Czasem jest mi smutno, kiedy widzę ilu idzie na zatracenie, ilu nie chce zaczerpnąć z tego Zdroju Miłosierdzia… Obrażają się na Pana Boga… Mówią, że ich zawiódł, że nie tak miało wyglądać ich życie, że przecież mieli takie wspaniałe plany, marzenia, że im się należy szczęście… Hmm…, moje życie też nie tak miało wyglądać 🤭 zupełnie inaczej chciałam je sobie poukładać i przeżyć… Nie pytałam Pana Boga jaki jest Jego plan dla mnie, w jakim miejscu, powołaniu On zechce mnie zobaczyć…

Dzisiaj, kiedy wydaje mi się, że troszkę więcej wiem, że troszkę więcej widzę i rozumiem, staram się pytać mojego Boga, jakie jest Jego marzenie i zamierzenie wobec tego czasu jaki jeszcze mi został. I mój Bóg odpowiada  przez Słowo, przez natchnienia na modlitwie, przez innych ludzi – a ja staram się spełniać te marzenia Bożego Serca, jak potrafię, jak Duch Święty mi pozwala 🔥

Odwagi, nie bój się! Oto Pan przychodzi by Cię zbawić!

Raduj się! I chociaż może teraz nie jest Ci do śmiechu, bo krzyż dnia codziennego zdaje się aż wgniatać w ziemię, a podstępna choroba odbiera resztki nadziei – to Boże obietnice zawsze się spełniają, choć nie zawsze tak chcesz i nie wtedy kiedy bardzo oczekujesz. Nasz Bóg jest niezmiennie wierny danemu Słowu.

Patrz sercem 😍 Patrz dalej, głębiej, a nasz Bóg pozwoli Ci postrzegać swoimi oczami 💖 Ten widok powali Cię na kolana i nie będziesz mógł wyjść z zachwytu nad Bożą dobrocią i hojnością 💖

Spokojnej, błogosławionej niedzieli Gaudete ❤️+

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

Jak przyszedł Chrystus? Ukazał się w postaci człowieka. Ponieważ był człowiekiem, w którym ukryty był Bóg – został wysłany przed Nim wyjątkowy człowiek, który miał ukazać, że Chrystus jest kimś więcej niż tylko człowiekiem… Kim on był, ten, który miał zaświadczyć o Światłości? Wyjątkowa osoba, Jan – człowiek szczególnej cnoty i łaski oraz wywyższenia. Podziwiaj go, ale tak jak podziwia się górę. Góra pozostaje w cieniu, dopóki światłość jej nie otoczy: „Ten człowiek nie był światłością”. Nie bierz góry za światłość. Nie rozbij się o nią, bo trudno tam znaleźć pomoc.

Co więc trzeba podziwiać? Górę, lecz jako górę. Wznieś się do Tego, który oświeca tę górę pnącą się ku niebu, aby otrzymywać pierwsze promienie słońca, tak abyś także otrzymywał tę światłość dla swoich oczu… Mówi się także o naszych oczach, że są światłami. I dlatego jeśli nie zapali się lampy w nocy albo jeśli słońce nie wzejdzie w ciągu dnia, na próżno otwierać się będą nasze oczy. Jan sam był z cienia, zanim został oświecony. Stał się światłem tylko dzięki temu oświeceniu. Jeśli nie otrzymałby promieni Światłości, mieszkałby w ciemnościach jak inni…

A sama Światłość, gdzie ona jest? „Światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi” (J 1,9). Jeśli On oświeca każdego człowieka, oświecił też Jana, przez którego chciał się objawić… Przyszedł do upośledzonej inteligencji, do zranionych serc, do dusz, których oczy były chore…, do ludzi, którzy nie byli zdolni Go bezpośrednio zobaczyć. Otoczył Jana swoim światłem. Zaświadczając, że sam został oświecony, Jan pokazywał Tego, który oświeca, Tego, który jest źródłem wszelkich darów.

Źródło: Homilie na Ewangelię św. Jana, n°2, §5-7

Autor: Św. Grzegorz Wielki (ok. 540-604), papież, doktor Kościoła

Dlaczego po swoim uwięzieniu Jan Chrzciciel wysyła swoich uczniów z zapytaniem: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?”, jak gdyby nie znał Tego, którego zapowiadał?… Na to pytanie możemy odpowiedzieć, kiedy przyglądniemy się porządkowi wydarzeń. Nad brzegiem Jordanu Jan przyznał, że Jezus jest Zbawicielem świata (J 1,29); po swoim uwięzieniu pyta jednakże, czy to ten, który ma przyjść. Dzieje się tak nie dlatego, że wątpi iż Chrystus jest Zbawicielem świata, ale ponieważ chce wiedzieć, czy ten, który osobiście przyszedł na świat, zejdzie także we własnej osobie do więzień dusz zmarłych. Jan, który zapowiedział światu przyjście Jezusa, przez swoją śmierć poprzedził Go też w drodze do piekieł… Tak jak to powiedział: „Tak jak raczyłeś narodzić się dla ludzi, dajesz nam poznać, że także dla nich umrzesz; w ten sposób, jako osoba zapowiadająca Twoje narodziny, zapowiem także Twoją śmierć, a tam gdzie przebywają zmarli, zapowiem, że przyjdziesz, tak jak zapowiadałem to światu”.

Dlatego też odpowiedź Pana dotyczy upadku śmierci wymienionego zaraz po cudach, których dokonał: „niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi”. W obliczu tylu znaków i tak wielu cudów, nie można dalej wątpić, ale raczej chwalić Pana. Po raz kolejny, nawet po ujrzeniu wszystkich cudów, mogą się zgorszyć ci, którzy nie wierzą, że będą żyć po śmierci. Stąd też słowa św. Pawła: „My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan” (1 Kor 1,23)… Kiedy Pan mówi: “A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi”, czyż nie oznacza to wzgardy i upadku śmierci? To tak samo jakby mówił otwarcie: „To prawda, że czynię cuda, ale nie uciekam też od spraw hańbiących. Ponieważ pójdę śladem Jana Chrzciciela, umierając, aby ludzie wystrzegali się pogardy wobec mojej śmierci, ci, którzy uczczą we mnie cuda”.

Źródło: Homilie na Ewangelie, nr 6 (tłum. Fr. Barroux rev.)

Autor: Homilia przypisana św. Hipolitowi Rzymskiemu (? – ok.235), kapłanowi i męczennikowi

Wychwalajmy litość Boga, który przyszedł świat ocalić, a nie sądzić. Jan, zwiastujący przyjście Mistrza, wcześniej nie odnosił się do tej tajemnicy, ale kiedy tylko zobaczył, że Jezus jest prawdziwie Panem, wołał do tych, którzy przyszli się ochrzcić: „Plemię żmijowe” (Mt 3,6), dlaczego patrzycie na mnie z taką natarczywością? Nie jestem Chrystusem. Jestem sługą, a nie Panem. Jestem prostym podwładnym, nie królem. Jestem owcą, nie pasterzem. Ja jestem człowiekiem, a nie Bogiem. Uzdrowiłem bezpłodność mej matki, przychodząc na świat, ale nie uczyniłem jej dziewiczości płodną. Pochodzę z dołu – nie zszedłem z wysokości. Związałem język mojego ojca (Łk 1,20), ale nie rozpostarłem chwały Bożej […]. Jestem marny i mały, ale po mnie idzie ten, który jest przede mną (J 1,30). Przychodzi za mną w czasie, ale naprawdę jest przede mną. Był w niewypowiedzialnym i niedostępnym świetle Boskości. „Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem” (Mt 3,11). Ja jestem zależny, On jest wolny. Podlegam grzechowi, On grzech zniweczył. Ja nauczam o Prawie, On przynosi światło łaski. Ja głoszę jak niewolnik, On ustanawia prawa jako Pan. Moim łożem jest ziemia, Jego niebo. Ja chrzczę chrztem skruchy, On daje łaskę ponownego przyjęcia. „Będzie was chrzcić Duchem Świętym i ogniem”. Dlaczego mnie czcicie? Nie jestem Chrystusem.

Źródło: Kazanie na Objawienie Pańskie

O co proszę? O łaskę bliskości Jezusa w bolesnych doświadczeniach.

Wyobrażę sobie postać Jana Chrzciciela, który jest człowiekiem prostym i ubogim. Wpatrując się w niego, uświadomię sobie, że Bóg może posługiwać się w moim życiu skromnymi i słabymi osobami, aby wzbudzić we mnie silne pragnienie Jezusa (ww. 6-8).

Kto okazał się dla mnie posłanym od Boga Janem Chrzcicielem? Przywołam w sercu osoby, które stały się bardzo drogie w moim życiu duchowym i wlały we mnie wiele Bożego światła. Wspomnę je teraz przed Bogiem ze wzruszeniem i głęboką wdzięcznością.

„Co mówisz sam o sobie?” (w. 22). Zwrócę uwagę na stanowczość i pokorę, z jaką Jan Chrzciciel świadczy o swojej wierze. Słowa Jana odsłaniają moc jego ducha i pewność otrzymanego powołania (ww. 23-27).

Szczerze zapytam siebie wobec Boga: „Co mówię sam o sobie”? Jaki jest obraz mojego powołania? Czy dobrze rozeznałem moją drogę życia? Czy w życiu czuję się na swoim miejscu i czy wierzę, że jest to miejsce dane mi od Boga?

Wsłucham się uważnie w rozmowę Jana z wysłannikami. Zauważę, z jaką jasnością i pewnością mówi o nadchodzącym Zbawicielu (ww. 20-22). Nie skupia uwagi na sobie. Wie, że jest jedynie „głosem”, którym Bóg posługuje się dla wypełnienia własnych zamiarów.

Czy w moich pragnieniach, słowach i rozmowach nie szukam siebie? Czy nie „używam” Boga do szukania swojej chwały?

W serdecznej rozmowie z Jezusem będę Go prosił, abym nie bał się świadczyć o Nim, także wtedy, gdy będę jak „głos wołającego na pustyni”. Będę powtarzał w sercu modlitwę: „Pragnę, Jezu, budować tylko na Twoich słowach!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator