Pozdrawiamy Cię, najchwalebniejsza Królowo i Matko Miłosierdzia, słynąca cudami w Ostrobramskim Obrazie. Upa­damy na kolana przed Twym świętym Wizerunkiem. Błagamy Cię pokornie – zapal serca nasze miłością i udziel nam łaski wytrwania w służbie Twojej i Syna Twojego, Jezusa Chrystusa.

Zawierzamy Ci, o Matko Miłosierdzia i Matko Kościoła całą naszą diecezję, jej duszpasterzy, osoby konsekrowane i wszystkich wiernych. Uproś nam u Twego Syna tę łaskę, aby umacniała się wśród nas jedność i wiara dla dobra całego Ko­ścioła, abyśmy wszyscy zjednoczeni więzami miłości ofiarnie pracowali w winnicy Kościoła Świętego i budowali Królestwo Boże w sercach ludzkich.

Otwierasz przed nami Najmiłosierniejsza Matko szeroko swe ramiona i wyciągasz ręce pełne wszelkich łask i darów. Twoje serce matczyne pragnie nas obdarzyć wszystkim, czego potrzebujemy. Zachęceni tą dobrocią z ufnością zwracamy się do Ciebie. Uproś nam, Matko, wszystko to, co jest nam po­trzebne, a przede wszystkim spraw swym możnym pośrednic­twem, abyśmy strzegli czystości i niewinności, wiernie i wy­trwale pielęgnowali dziecięcą miłość ku Tobie, a w sercu nosili obraz Serca Twojego Syna. Niech to Serce nas broni, kieruje nami i zaprowadzi nas do światłości wiecznej. Amen.

Czy i Ty nie siedzisz dzisiaj przy drodze jak Bartymeusz?
Mijają Cię tłumy spieszących gdzieś ludzi – zdrowych, silnych, dobrze ubranych i zapatrzonych w siebie i swoje sprawy. A Ty samotny, smutny, zatroskany, chory, a może przemęczony i rozgoryczony pragniesz aby ktoś dostrzegł twoją „biedę” i pomógł Ci zmienić coś w życiu. Krzyczysz swoim wyglądem (strojem, makijażem), swoim zachowaniem (niewyszukanym słownictwem lub niechlubnym czynem) aby ktoś zatrzymał się chwilkę przy Tobie i pochylił nad tym konkretnym problemem, który tak bardzo Ci dokucza, że upośledza zdolność właściwego postrzegania. A przecież tam głęboko we wnętrzu wciąż jesteś wrażliwym, ciepłym i subtelnym człowiekiem, który tak bardzo pragnie podzielić się swoim bogactwem, tylko nie wie jak… Ślepota duchowa i nieumiejętność podejmowania właściwych decyzji uczyniła z Ciebie kalekę, zaciemniając, zniekształcając i przeinaczając Twoje patrzenie.

Jezus dzisiaj słyszy Twoje wołanie, słyszy ten krzyk rozpaczy i chce przemienić Twoją rzeczywistość. Pyta tylko „Co chcesz, abym ci uczynił?”. Czy potrafisz nazwać swój problem i przyznać się co tak naprawdę Ci dolega? Przecież On wie! Bóg doskonale zna Twoje wnętrze, ale chce byś sam opowiedział co przeszkadza Ci w nawiązaniu głębszej relacji z Nim i z drugim człowiekiem. Stań dzisiaj przed Bogiem, krzycz, płacz, śmiej się – jakkolwiek jesteś w stanie na chwilę obecną przedstawić swoją potrzebę. Stań jak dziecko przed kochającym tatą i proś z wiarą, ale i pewnością, że tylko On może zaradzić i przemienić twoje cierpienie w radość, że tylko On wysłucha bez słowa krytyki i znajdzie najlepsze rozwiązanie, abyś na nowo czuł się pięknym, wartościowym, potrzebnym i kochanym człowiekiem.

Jezus powiedział „Ja jestem drogą, prawdą i życiem”(J 14,6). Idź drogą wskazaną przez Pana – za Jezusem, z Jezusem. Z Nim wszystko jest proste, bo On uczy patrzeć oczami serca i duszy.
I chociaż problemy pewnie nie znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, to silna wiara, życie w prawdzie o samym sobie i pewność Bożych obietnic niech będzie Ci nieustannym drogowskazem w wędrówce przez życie.

Pięknego czasu odnajdywania własnego miejsca i powołania zgodnie w Bożą wolą ❤️+

Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Łk 18, 37b

Do Ciebie, o Chryste, nasze życie i nasz przewodniku, niech się zwróci każdy, kogo dręczy pokusa zniechęcenia i rozpaczy, aby usłyszeć przesłanie nadziei, która nie zawodzi. św. Jan Paweł II

Czasem taka niemoc człowieka dopadnie, że nic tylko siąść i płakać… a często nawet płakać nie ma siły… tylko niemy krzyk serca, bo usta też nie chcą układać w się w słowa modlitwy “Jezusie, ulituj się nade mną!”. Zostaje nadzieja, że On jest obok, że nie dopuści by te demony przejęły kontrolę, że zatrzyma się i przywoła, by dotknąć najbardziej bolesnych, wrażliwych i być może ciągle krwawiących miejsc i ran…

I oto Pan Jezus przystaje przy mnie, patrzy z czułością, zainteresowaniem, prawdziwą troską i pyta “czego potrzebujesz?” Zawsze wzrusza mnie to pytanie… tyle chce powiedzieć, o tyle rzeczy chce poprosić – w tak wielu miejscach niedomagam i tyle spraw mnie przerasta, przytłaczając tym co “muszę” i czego się ode mnie oczekuje…

Patrzę z wiarą oczyma serca, które zaczynają widzieć, które przemienione spotkaniem i dotknięciem Miłości zaczynają dostrzegać i rozróżniać to, co naprawdę jest ważne. I choć fizyczność ogranicza, serce z radości woła na cześć Pana!

Dziękuję Ci Boże za każdą trudność, za lata ślepoty i łachmany moich ograniczeń. Dziękuję, że pozwoliłeś mi przejrzeć 😍 Dziękuję, że dajesz mi wciąż widzieć, choć oczęta coraz słabsze.

Bądź uwielbiony Miłosierny Boże, Ojcze, Synu i Duchu Święty 🙌 Umacniaj nas i przymnóż nam wiary! 

Cudnego dnia 😍 Niech nam się stanie według wiary naszej ❤️+

Autor: Św. Grzegorz Wielki (ok. 540-604), papież, doktor Kościoła

Zauważmy, że to w chwili, kiedy Jezus zbliżał się do Jerycha, niewidomy odzyskał wzrok. Jerycho to znaczy „księżyc” i w Piśmie Świętym księżyc jest symbolem ciała, które ma zniknąć; w pewnym okresie miesiąca zanika, symbolizując upadek naszej ludzkiej natury, przeznaczonej na śmierć. Zbliżając się zatem do Jerycha, nasz Pan uzdrowił wzrok niewidomego. Stając się naszym bliźnim w ciele, które przybrał z jego śmiertelnością, oddaje On rodzajowi ludzkiemu światło, które zagubiliśmy. To dlatego, że Bóg przyjmuje naszą naturę, to człowiek dostępuje stanu boskiego.

To właśnie ludzkość jest reprezentowana przez tego niewidomego, siedzącego na skraju drogi i żebrzącego, bo Prawda mówi o sobie: „Ja jestem Drogą” (J 14,6). Ten, który nie zna blasku wiecznego światła, jest niewidomy, ale jeśli zaczyna wierzyć w Odkupiciela, to „siedzi przy drodze”. Jeśli, wierząc w Niego, zaniedbuje błaganie o dar wiecznego światła, jeśli nie chce się do Niego modlić to pozostaje niewidomym na poboczu; nie staje się proszącym… Niech każdy człowiek, który uznaje, że ciemności go zaślepiają i brakuje mu światła wiecznego, woła z głębi swego serca i ducha: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!”

Źródło: Homilia 2 do Ewangelii

Autor: Św. Josemaría Escrivá de Balaguer (1902-1975), kapłan, założyciel Opus Dei

Słysząc zbliżający się gwar, niewidomy zapytał: co się dzieje? Odpowiedziano mu: to przechodzi Jezus z Nazaretu. I wówczas jego dusza zapłonęła taką wiarą w Chrystusa, że zawołał: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną”. A czy ty nie odczuwasz potrzeby wołania, właśnie ty, który również zatrzymałeś się na skraju drogi, tej drogi życia, które jest tak krótkie; ty, któremu brakuje światła, ty, który potrzebujesz więcej łask, by zdecydować się na dążenie do świętości? Czy nie odczuwasz pilnej potrzeby wołania: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną?” Jaki to wspaniały akt strzelisty do częstego odmawiania!

Radzę wam, byście uważnie zastanowili się nad tym, co poprzedzało tamten cud, by w waszym umyśle utrwaliła się głęboko myśl o tym, jak bardzo odmienne są nasze nędzne serca od miłosiernego Serca Jezusa! Myśl ta będzie wam przydatna zawsze, a szczególnie w godzinie próby, pokusy, a także wtedy, gdy trzeba będzie dać wielkoduszną odpowiedź zarówno w sprawach małych, jak i tych, które żądają od nas heroizmu. „Wielu nastawało na niego, żeby umilkł”. Tak też było i z tobą, kiedy wyczuwałeś, że Jezus przechodzi blisko ciebie. Serce zabiło ci silniej i również poruszony wewnętrznym niepokojem zacząłeś wołać. Ale wtedy przyjaciele, nawyki, wygodnictwo, środowisko, wszyscy doradzali ci: zamilcz, nie krzycz! Po co masz wołać na Jezusa? Nie przeszkadzaj Mu!

Jednak biedny niewidomy nie posłuchał i jeszcze głośniej wołał: „Synu Dawida, ulituj się nade mną”. Pan, który go słyszał od samego początku, chciał, aby wytrwał w swojej modlitwie. To samo dzieje się z tobą. Jezus słyszy pierwsze wezwanie naszej duszy, lecz czeka. Chce, byśmy się przekonali, że Go potrzebujemy; chce, byśmy Go błagali, byśmy byli uparci, jak ów niewidomy na skraju drogi prowadzącej z Jerycha. Jak mówi św. Jan Chryzostom: „Naśladujmy go. Chociażby Bóg nie udzielił nam natychmiast tego, o co Go prosimy, chociażby wielu próbowało nas powstrzymać przed modlitwą, nie przestawajmy Go wzywać”.

Źródło: Homilia w “Przyjaciele Boga” (http://www.pismaescrivy.org/…/przyjaciele_boga-rozdzial…)