Doskonalić się, pracować nad sobą, spełniać swoje obowiązki i powinności, to przecież nic innego jak rozwijanie i pomnażanie talentów 🙂 tych Boskich darów, które darmo otrzymaliśmy. Możemy je pielęgnować i zwielokrotniać, zgodnie ze swoim rozumem, predyspozycjami, ale przede wszystkim dzięki współpracy z Bożą łaską. Oczywiście wymaga to zaangażowania, aktywności, a czasem nawet ciężkiej harówki, ale jak mówi stare przysłowie “Bez pracy nie ma kołaczy”, a św. Paweł upomina “Kto nie chce pracować, niech też nie je!” (2Tes 3, 10)

Praca jest błogosławieństwem. Kiedy jednak przyglądam się dzisiejszemu światu, odnoszę często wrażenie, że wielu stwarza pozory pracy, “tak robić, żeby się nie narobić”. Sama też uderzę się w pierś, bo czasem mam potwornego “niechcieja” i wtedy czuję się jak ten ostatni sługa z dzisiejszej Ewangelii, co to zakopał powierzony mu dar i przeczekiwał życie, by oddać nienaruszone co mu przydzielono. Jak to dobrze, że to tylko czasem 😉

Zatem moi kochani, jutro poniedziałek 😉 Nowy tydzień, nowe wyzwania 🙂

Duchu Święty, już teraz zapraszam Cię do każdej chwili tego przyszłego tygodnia. Do każdej pracy, czynności, obowiązku, powinności, szczególnie do tego co wydaje się ponad siły, albo jest monotonne i nudne. Przemieniaj to moje niechcenie w gorliwość i obdarzaj potrzebnymi na ten czas darami. Przyjdź Duchu Święty!

Błogosławionej nocy i całego tygodnia ❤️+

Mt 25, 14-30

Z mojego archiwum

Bóg obdarzył każdego z nas mnóstwem różnego rodzaju zdolności i talentów. Rodzimy się z tzw. „wrodzonymi talentami” i w zależności od pracy włożonej w pielęgnowanie –  rzetelne, solidne i gorliwe szlifowanie tych umiejętności, możemy rozwijać i pomnażać te naturalne, a przecież Boskie dary. Mogłoby się zdawać, że Bóg jest niesprawiedliwy, bo niejednakowo nas wyposaża i uzdalnia. To jednak tylko takie złudne przeświadczenie, gdyż każdy z nas jest inny i potrzebuje innej miary, by otrzymać tak samo i tyle samo. To może być trochę jak np. z objętością kilograma pierza i ołowiu – tyle samo na wadze, a jakiż wielki wór tego pierza 🙂

Bóg rozdziela sprawiedliwie, tyle ile Ci potrzeba byś mógł dojść do świętości, ale od Ciebie zależy jak i kiedy podejmiesz współpracę z Bożą łaską, jak i kiedy zatroszczysz się i zaczniesz pomnażać darmo oddane Ci, niejako w dzierżawę te Boskie dary.

Nie porównuj się zatem z innymi, nie zazdrość, bo pozory zwykle mylą, ale staraj się wydobywać i pomnażać to, co gdzieś w Tobie może jeszcze nie odkryte, co jeszcze z różnych powodów tkwi głęboko w lęku, niepewności, poczuciu niedoskonałości, odrzucenia, niekochania, niedoceniania, etc. Nie pozwól sobie wmówić, że jesteś niezdolny, byle jaki, że nie potrafisz i w sumie, to do niczego się nie nadajesz. To nieprawda! Pewnie, że najprościej powiedzieć –  nie umiem, nie poradzę sobie, nie znam się, nie potrafię i pozostać w swojej strefie marnego komfortu, przykryć się ciepłym kocykiem kłamstw o sobie i czekać właściwie nie wiadomo na co, pielęgnować ten swój żal, smutek, rozgoryczenie, ale ile tak można?!

Jezus zaprasza nas dzisiaj do działania, zaprasza do kreatywności, do inwestowania, poszerzania, powiększania i zwielokrotniania swoich umiejętności. Jak to mówią „na naukę nigdy nie jest za późno” 🙂 więc proszę łaskawie się ogarnąć, pozbierać i stanąć do pracy dla budowania i pomnażania Boskiego Królestwa.

Ja podjęłam to „ryzyko” współpracy z Bożą łaską i nieustannie dziękuję Bogu za hojność i obfitość błogosławieństwa, które dzięki temu współdziałaniu doświadczam nie tylko ja, ale też wiele osób z mojego bliższego i dalszego otoczenia. Nie bój się „puścić w obieg” swoich talentów. Bóg oczekuje i nagradza pracujących w Jego winnicy, a smuci się z powodu bezmyślności i mroków czyhających na gnuśnych i leniwych. Walcz ze swoim „niechciejstwem” i podążaj ku Światłości, ku radości życia wiecznego.

Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz – w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Mt 25, 29-30

Pragnienie, by żyć lepiej, nie jest niczym złym, ale błędem jest styl życia, który wyżej stawia dążenie do tego, by mieć, aniżeli być, i chce mieć więcej nie po to, aby bardziej żyć, lecz by doznać w życiu jak najwięcej przyjemności. św. Jan Paweł II

Trudne to Słowo, szczególnie teraz kiedy tak bardzo jesteśmy doświadczani, że czasem tyko siąść i płakać… Kiedy tak wielu zatroskanych o niepewny byt swojej rodziny, a inni którym zdaje się że wszystko mają i mogą, nagle zostają powoływani do wieczności…

Wiadomo, że przecież nie o dobra doczesne chodzi w tej Ewangelii, ale o to, czego nie da się zmierzyć ani zważyć wg naszych ludzkich miar. Tak naprawdę to chyba nikt z nas nie ma bladego pojęcia jak to będzie po Drugiej Stronie. Niektórzy niestety z tej niewiedzy uczynili odrębną “wiedzę” biorąc garściami jak leci, bez namysłu, zastanowienia, nie zważając na konsekwencje swoich czynów, nie licząc się zupełnie z żadnymi normami moralnymi i powszechnie przyjętymi obyczajami, nie wspominając już nawet o Bożym prawie. “Hulaj dusza, piekła nie ma!”

Smutne to, kiedy patrzę jak inteligentne, wykształcone, młode, ale i dojrzałe osoby idą na ślepo za głosem tego świata, za krzykliwym, bezwzględnym, irracjonalnym bełkotem, wtapiając się w barwny tłum, bez zahamowań depcząc wszelkie świętości…

Trzeba dziś koniecznie zastanowić się nad swoim postępowaniem, nad swoimi wyborami, wyznawanymi wartościami, nad tym komu służę i kto naprawdę jest moim Bogiem. Póki czas, póki można jeszcze coś zmienić w swoim życiu, coś odkopać w sobie – by zdecydowanie podążać w stronę Światłości.

Ja wybrałam. Moim Panem jest Trójjedyny, Żyjący na wieki wieków, Ojciec, Syn i Duch Święty 🙏 Nie muszę się lękać 😇😍

Błogosławionego Dnia Pańskiego ❤️+

Autor: Św. Gertruda z Helfty (1256-1301), mniszka benedyktyńska

Oto moje grzechy, które powodują we mnie żywe przerażenie, moje zaniedbania napawają mnie głębokim wstydem, marnotrawstwo mojego życia wzbudza we mnie wielką obawę. Boję się przyszłego spotkania z Chrystusem, człowiekiem szlachetnym, który rozliczy się ze mną.

Gdyby chciał zażądać ode mnie czas, który we mnie złożył i rozum, ten talent, który mi powierzył, aby odebrać z zyskiem, bez wątpienia nie miałabym żadnej właściwej odpowiedzi na Jego miłość. Co zrobię? Gdzie się zwrócę? Nie mogę uprawiać ziemi; wstyd mi żebrać (Łk 16,3). O czułości! Czułości! Otwórz twe usta, niech twoja słodka rada, błagam cię, umocni moją duszę. Proszę, odpowiedz mi: co postanowisz dla mnie w tej sytuacji, ponieważ wedle twego imienia jesteś sercem prawdziwie czułym i wiesz doskonale, co mi odpowiada w tych okolicznościach. Proszę, przebacz mi, przyjdź mi z pomocą, a w tym niepokoju nie spoglądaj na mnie obojętnie. Pozwól się wzruszyć ubóstwem mego ducha, a sercem pełnym współczucia, powiedz w twej dobroci: „Jedna sakwa niech łączy nas wszystkich” (Prz 1,14).

O Czułości! Czułości! Czy nie złożyłaś u siebie tylu pięknych bogactw, że niebo i ziemia nie mogą ich zawrzeć? Zobowiązałaś mojego Jezusa, aby dał swoją duszę za moją, swoje życie za moje. W ten sposób uczyniłaś moim wszystko to, co jest Jego i przez twoją obfitość, powiększyłaś dobytek biedaka. Błagam, wezwij moją wygłodniałą duszę do twojej szczodrości, aby w pełni żyła bogactwem, a wychowana i karmiona przez ciebie, nie zawiodła w służbie Pana, aż do chwili, kiedy prowadzona przez ciebie, powrócę do mego Boga i oddam ducha Temu, który go dał (Koh 12,7).

Źródło: Ćwiczenia III SC 127 (© Evangelizo.org)