Autor: Służebnica Boża Madeleine Delbrêl (1904-1964), misjonarka ludzi ulicy

Być miłosiernym to zawód, który jest niełatwy.
Wystarczy, że znosimy własne trudy, a tu jeszcze trzeba znosić ból tych, których spotykamy.
Nasze serce by się nie zgodziło, gdyby był inny sposób na otrzymanie miłosierdzia.
Nie narzekajmy zatem zbytnio, kiedy mamy łzy w oczach, napotykając tyle boleści na drodze.
Dzięki nim wiemy, czym jest Boża czułość…
Tak, jak potrzeba solidnego tygla, by nosić stopiony metal,
ogarnięty i wyrobiony przez ogień, tak Bogu potrzeba solidnych serc, gdzie swobodnie mogą mieszkać
siedem naszych nieszczęść, które szukają uzdrowienia i wiecznego miłosierdzia, spragnionych odkupienia.
A chociaż nasze serce czuje często odrazę, by dotknąć to błoto nędzy, o którym nie wie nigdy, czy to od niego pochodzi, czy od bliźniego, za nic w świecie nie chciałoby zamienić się zadaniem, bo jego radością jest sąsiadować z niestrudzonym ogniem, który pokazuje nieskończenie miłość Boga.
Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do tej obecności ognia,
że spontanicznie szukamy wszystkiego, co podsyca jego płomień,
wszystko, co jest małe i słabe
wszystko, co jęczy i cierpi,
wszystko, co grzeszy, czołga się i upada,
wszystko, co potrzebuje uzdrowienia.
I dajemy w komunii ogniowi, który w nas płonie, tych wszystkich cierpiących ludzi, których przyciągają nasze spotkania, aby ich dotkną i uzdrowił.

Źródło: Radość pochodząca z Góry (© Evangelizo.org)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *