💖

+ Dziecko Moje, jeśli trwasz wraz ze Mną w bólu i miłości, jeśli trwasz przy Mnie jak Maryja, to nie jest bezczynność. To wielki czyn miłości i miłosierdzia. I wielki wysiłek twój pochłaniający uwagę i siły.Czyny duchowe są ważniejsze i donioślejsze niż czyny materialne.

Twoje apostolstwo jest apostolstwem modlitwy i łez – cierpienia duszy twojej. Tak, jak apostolstwo Mojej Mamy.

(A. Lenczewska “Słowo pouczenia”)

Kochani, dzisiaj zaczęłam część dziękczynną Nowenny Pompejańskiej 🙏 od dzisiaj też przez cały maj będę się modlić Litanią Loretańską prosząc naszą Mamę Maryję we wszystkich Waszych i swoich trudnych sprawach.

Można do mnie oczywiście pisać 💖

«Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie!» «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie». J 14, 1. 6

Pragnienie, by żyć lepiej, nie jest niczym złym, ale błędem jest styl życia, który wyżej stawia dążenie do tego, by mieć aniżeli być, i chce więcej mieć, nie po to aby bardziej być, lecz by doznać w życiu najwięcej przyjemności. św. Jan Paweł II

Jakże mamy poznać Jezusa, jeśli się z Nim nie spotykamy?! Jakże mamy wierzyć i żyć w pokoju serca, jeśli nie budujemy swojej wiary, jeśli nie karmimy się Słowem i Ciałem Pańskim?! Przepraszam za te wykrzykniki, ale nie ma już czasu na cackanie się i zabawę w podchody. Albo jesteś za Chrystusem i podążasz Jego drogą, w Jego światłości i prawdzie, choćby cały świat mówił żeś szalony i okrutnie błądzisz, albo zostajesz w mroku – gdzie czeka tylko płacz i zgrzytanie zębów… No cóż, dla mnie wybór jest oczywisty 🙂

Pewnie, że pójście Chrystusową drogą wiąże się z ofiarą, wyrzeczeniem, czasem bardzo konkretnym zapieraniem się siebie, z codziennym braniem krzyża doczesności na swoje często już obolałe i pokaleczone ramiona…

Trzeba nam sobie jednak ciągle uświadamiać, że nie ma innej drogi ku zbawieniu, że wszystkie te piękne i błyszczące drogowskazy prowadzące wygodną ścieżką na skróty, choć chwilami zdawałoby się równoległą, ostatecznie sprowadzą nas na manowce…

Zaufajmy Panu Jezusowi, uwierzmy Jego Słowu i pójdźmy za Nim. Nawet w wielkim ucisku, utrapieniu i cierpieniu nie traćmy nadziei, chwytając się Bożych obietnic, Bożej miłości. Nasz Bóg jest wierny i zawsze dotrzymuje słowa, tak jak obiecał 😊

Panie Jezu, ucz nas przychodzić do Ciebie, ucz nas przez moc i dary Twojego Ducha, odnajdywać właściwą drogę do Ojca. Najświętsza Panienko, przyprowadzaj nas do swego Syna, trzymaj nas za rękę, jak małe dzieci, bo czasy są bardzo zgubne i łatwo można zmylić drogę. Matko Kościoła, módl się za nami!

Autor: Św. Cyryl z Aleksandrii (380-444), biskup i doktor Kościoła

„W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce”… Gdyby mieszkania u Ojca nie były liczne, Pan powiedziałby, że rusza przodem, widocznie by przygotować mieszkania dla świętych. Ale wiedział, że wiele mieszkań było już gotowych i czekały na przybycie przyjaciół Boga. Daje zatem inny powód swego odejścia: przygotować drogę dla naszego wstępowania do tych miejsc w niebie, robiąc przejście, podczas gdy wcześniej ta droga była dla nas nie do przebycia. Bo niebo było całkowicie zamknięte dla człowieka i nigdy żaden byt cielesny nie wszedł do tego najświętszej i najczystszej domeny aniołów.

To Chrystus zapoczątkował dla nas tę drogę w stronę wysokości. Ofiarując samego siebie Bogu Ojcu, jako pierwociny tych, którzy śpią w grobach ziemi, pozwolą ciału wstąpić do nieba i był pierwszym człowiekiem, który pojawił się jego mieszkańcom. Aniołowie nie znali wielkiej i dostojnej tajemnicy intronizacji niebieskiej ciała. Patrzyli ze zdziwieniem i podziwem na to wstępowanie Chrystusa. Niemal poruszeni tym nieznanym widowiskiem, zawołali: „Któż to jest Ten, który przybywa z Edomu” (Iz 63,1), to znaczy, z ziemi. Nasz Pan, Jezus Chrystus, zatem „nam zapoczątkował drogę nową i żywą » (Hbr 10,20). Jak mówi św. Paweł: „Chrystus bowiem wszedł nie do świątyni, zbudowanej rękami ludzkimi, będącej odbiciem prawdziwej [świątyni], ale do samego nieba, aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga” (Hbr 9,24).

Źródło: Komentarz do Ewangelii św. Jana, 9 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Katarzyna ze Sieny (1347-1380), tercjarka dominikańska, doktor Kościoła, współpatronka Europy

[Święta Katarzyna usłyszała Boga, mówiącego do niej]: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 14,6; 8,12). W innym miejscu mówi moja Prawda, że nikt nie może przyjść do Mnie, tylko przez Niego. I to jest prawda.

Jeśli dobrze pamiętasz, to rzekłem ci i oznajmiłem to samo, chcąc ci wskazać drogę. Jeśli On mówi zatem, że jest drogą, mówi prawdę, i już ci wyjaśniłem, że droga ta jest w kształcie mostu. Rzekł też, że jest prawdą, i tak jest, bo jest jednym ze Mną, który jestem Prawdą najwyższą. Kto za Nim idzie, idzie drogą prawdy i życia. Kto idzie za tą Prawdą, otrzymuje życie łaski i nie może zginąć z głodu, gdyż prawda staje się jego pokarmem. Nie może też upaść w ciemności, bo On jest światłem, wolnym od kłamstwa. Co więcej, prawdą zawstydził i zniszczył kłamstwo, którym diabeł uwiódł Ewę. Kłamstwo to odcięło drogę do nieba, ale Prawda ją naprawiła i umocniła krwią.

Ci, którzy idą tą drogą, są dziećmi Prawdy, bo idą za Prawdą, i przechodzą przez bramę Prawdy i znajdują się zjednoczeni we Mnie z tym, który jest drogą i bramą, Synem moim. Prawdą wieczną, oceanem pokoju.

Źródło: Dar Słowa wcielonego, rozdz XXVII

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Mt 11, 28

Dziś człowiek tak często nie wie, co nosi w sobie, w głębi swej duszy, swego serca. Jak często jest niepewny sensu swego życia na tej ziemi. Ogarnia go zwątpienie, które przeradza się w rozpacz. św. Jan Paweł II

To jeden z moich ulubionych fragmentów, choć ten o prostaczkach też jest mi bardzo bliski 🙂 

Jakże my teraz potrzebujemy pokrzepienia… Ostatni czas jeszcze mocniej nam pokazuje jakżeśmy bardzo utrudzeni i obciążeni… Wiosna w rozkwicie, już majem zażółciły się łąki, a tak wielu z nas żyje w permanentnym lęku, w niepewności, w ciągłej obawie o życie swoje i swoje bliskich…

Pan Jezus mówi byśmy przychodzili, byśmy pokrzepiali się Jego Słowem i Ciałem. Tylko On prawdziwie zaspokoi nasze głody, pragnienia i wszelakie utrudzenia. Tylko On da prawdziwy pokój serca, którego żadna choroba, żaden strach, ani żadne cierpienie fizyczne czy duchowe nie zdoła nas pozbawić.

Byleśmy tylko chcieli przychodzić po pokrzepienie. Byleśmy otwierali nasze serca na Bożą miłość, na światło, natchnienia i prowadzenie Bożego Ducha.

Brońmy się przed pozorami, przed fałszywą pobożnością czy też skupianiem się na swojej niedoli i rozpaczy. Teraz wszystkim jest ciężko, choć niektórzy się nie skarżą, choć niektórzy cichutko i bardzo pokornie niosą swoje jarzmo cierpienia, obowiązków i powinności … Może trzeba do kogoś zadzwonić, kogoś odwiedzić, a może wnieść chociaż wirtualnie promyk radości i pokrzepienia.

Spieszmy się kochać ludzi… spieszmy nieść im Dobrą Nowinę, jakkolwiek to jest teraz możliwe. Spieszmy się mówić im miłe, dobre, życzliwe słowa, pełne nadziei, optymizmu i pozytywnej energii. Spieszmy się mówić im o Bożej miłości i o ukojeniu, które daje żywa relacja z Panem Jezusem.

Maryjo, Pocieszycielko strapionych, opiekuj się nami w tym trudnym czasie i prowadź nas do Jezusa! Amen!

Pozdrawiam cieplutko 🌞👼 ❤️+

Autor: Św. Katarzyna ze Sieny (1347-1380), tercjarka dominikańska, doktor Kościoła, współpatronka Europy

Ty, Trójco wieczna, jesteś morzem głębokim, w którym im więcej szukam, więcej znajduję, a im więcej znajduję, tym więcej Cię szukam. Ty w nienasycony sposób nasycasz duszę; w Twojej głębokości tak nasycasz duszę, że zawsze pozostaje ona złakniona Ciebie, Trójco wieczna, i pragnie ujrzeć Ciebie, Światłości, w Twoim świetle.

Zakosztowałam i światłem mojego umysłu w świetle Twoim ujrzałam Twoje przepastne głębiny, Trójco wieczna, i piękno Twojego stworzenia. A oglądając siebie w Tobie, ujrzałam, że jestem Twoim obrazem (Rdz 1,27). Bo ze swej mocy, wiekuisty Ojcze, i mądrości, którą jest Syn Twój Jednorodzony, udzieliłeś mi; a Duch Święty, który od Ciebie i od Syna pochodzi, dał mej woli zdolność kochania Ciebie. Ty, wiekuista Trójco, jesteś Stwórcą, a ja stworzeniem. W odrodzeniu, którego dokonałeś we mnie przez krew Syna Twego Jedynego, ujrzałam, że rozmiłowałeś się w piękności swojego stworzenia.

Źródło: Dialog o opatrzności Bożej, 167

Autor: Św. Gertruda z Helfty (1256-1301), mniszka benedyktyńska

„Przyjdźcie, przyjdźcie, przyjdźcie”: Przychodzę, przychodzę, przychodzę do Ciebie, Jezu kochający, którego tak ukochałam, szukałam i pragnęłam. Z powodu Twojej łagodności, współczucia i miłości, kochając Cię z całego serca, z całej duszy, ze wszystkich sił, odpowiadam na Twoje wezwanie. Niech nie doznam wstydu, ale postępuj ze mną wedle Twojej łagodności i przeogromnego miłosierdzia.

Mnie, błagającą Twej pomocy, Panie, mnie, pragnącą umocnienia tajemnicą Twego błogosławieństwa, obdarz pomocą Twej obrony i prowadzenia. Niech będzie we mnie, Panie, dzięki darowi Ducha, roztropna skromność, mądra dobroć, głęboka łagodność, cnotliwa wolność. Żarliwa w miłości, niech nie kocham nic poza Tobą, niech moje życie będzie godne pochwały, ale niech nie pragnę pochwał. Niech Cię otaczam chwałą w świętości mojego ciała i czystości mej duszy; niech kocham Cię z miłości, niech Ci służę z miłości. Bądź moją chwałą, ty jesteś moją radością, moją rozkoszą, pociechą w cierpieniu, radą w niepewności. Bądź moją obroną przeciw niesprawiedliwości, cierpliwością w ucisku, obfitością w ubóstwie, pokarmem w poście, spoczynkiem w czuwaniu, lekarstwem w chorobie.

Niech w Tobie posiadam wszystko, bo Ciebie pragnę kochać ponad wszystko.

Źródło: Ćwiczenia III, SC 127 (© Evangelizo.org)

Dziś wspomnienie św. Ludwika Marii Grignion de Montfort, prezbitera

“Kto nie ma Maryi za Matkę, ten nie ma Boga za Ojca”

Polecam z całego serca 👇

Kto Mną gardzi i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które wygłosiłem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. J 12, 48

Jak można kochać Boga który jest niewidzialny, nie kochając człowieka który jest obok nas. św. Jan Paweł II

Ostatnio dosyć często powracam myślami do swoich korzeni. Nieustannie dziękuję Panu Bogu za moich rodziców, którzy wychowali mnie w wierze katolickiej, nauczyli modlitwy i szacunku wobec każdego człowieka i swoim przykładem życia zachęcili i wciąż mobilizują do gorliwości w wierze.

Jednak myśli moje podążają też w kierunku tych, którzy wzgardzili Bożą miłością, którym używki i różnego rodzaju uciechy cielesne skutecznie zasłoniły prawdę, że to BÓG JEST MIŁOŚCIĄ. Ku tym, którzy nie doświadczyli w swoim życiu Bożej miłości, bo nikt im żadnej miłości nie pokazał… Nikt nie nauczył ich pacierza, nie zabierał na niedzielną Eucharystię, nie przekazał jak z należytym szacunkiem odnosić się do Mamy Pana Jezusa. Nikt ich nie kochał, a jeśli już, to ta miłość była interesowna, toksyczna i wypaczona…

Tutaj wyraźnie przypomina mi się moje odczucie z więziennej ewangelizacji – doświadczenie wielkiego smutku, ciemności, beznadziei, nieustannej walki, rywalizacji, pogoni za… no właśnie, za czym? Każdy człowiek pragnie być kochany. KAŻDY, bez wyjątku! Nikt nie rodzi się zdeprawowanym twardzielem, recydywistą – to brak miłości, poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji powoduje, że ludzie staczają się na samo dno… To brak dobrego przykładu, brak światła, brak dobrego słowa, brak człowieka, doprowadza do dramatów i skrajności.

Oczywiście, że każdy będzie indywidualnie odpowiadał za swoje czyny, ale przede wszystkim będziemy sądzeni z miłości. Jeśli nikt nas nie nauczył kochać to jakże tę miłość mamy okazać…?!

Nie gardź żadnym człowiekiem! To też Boże dziecię i za Niego też Chrystus umarł!

Wzruszyły mnie te wspomnienia… wyzwoliły we mnie jeszcze większą miłość do skrzywdzonych ludzkimi osądami, pozbawionych resztek godności… Iluż z nas żyje w więzieniach swoich ograniczeń, uzależnień, pogardzając samym sobą…

Dzisiaj (tzn wczoraj) kiedy jadąc samochodem zatrzymałam się przed przejściem dla pieszych aby mógł przejść bardzo zaniedbany i zdaje się nietrzeźwy człowiek, zobaczyłam w jego oczach zaskoczenie i ogromną wdzięczność… niby nic, ale ten uśmiech na jego styranej życiem twarzy bezcenny…

Ucz nas Panie miłości! Pokazuj nam jak kochać, jak cierpliwie i z wielką łagodnością opatrywać rany, tych co wciąż boją się zaufać, co nie wiedzą jak tę miłość odwzajemnić.

Spieszmy się kochać ludzi. Spieszmy się kochać Chrystusa w każdym napotkanym człowieku.

Autor: Lansperge Kartuz (1489-1539), zakonnik, teolog

Pokora, z jaką Chrystus „ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi” (Flp 2,7) jest dla nas światłem. Jest światłem dla nas Jego odmowa chwały świata – On wolał narodzić się w stajni raczej, niż w pałacu, i znieść haniebną śmierć na krzyżu. Dzięki tej pokorze możemy wiedzieć, jak bardzo nieznośny jest grzech stworzenia z gliny (Rdz 2,7), biednego, nic nieznaczącego człowieka, kiedy wbija się w pychę, chlubi się i nie chce słuchać, podczas gdy widzimy nieskończonego Boga upokorzonego, pogardzanego i wydanego ludziom.

Łagodność, z jaką znosił głód, pragnienie, zimno, zniewagi i rany jest także dla nas światłem, kiedy „Baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich” (Iz 53,7). Dzięki tej cichości bowiem widzimy, jak bardzo niepotrzebny jest gniew, a także groźba; zgadzamy się wtedy cierpieć i nie służymy Chrystusowi przez rutynę. Dzięki niej uczymy się poznać to, o co się nas prosi: płakać nad naszymi grzechami w poddaniu i ciszy, cierpliwym znoszeniu cierpienia, kiedy go doświadczamy. Ponieważ Chrystus znosił swoje męki z taką łagodnością i cierpliwością, nie za grzechy, jakie popełnił, ale za grzechy innych.

Odtąd, drodzy bracia, rozmyślajcie nad wszystkimi cnotami, o jakich Chrystus nas pouczył swoim wzorowym życiem, które nam zaleca swoimi wezwaniami i daje nam siłę naśladowania z pomocą Jego łaski.

Źródło: Kazanie 5; Opera omnia 3, 315 (© Evangelizo.org)