Autor: Św. Cyprian (ok. 200-258), biskup Kartaginy, męczennik

„Blisko jest królestwo Boże” (Łk 21,31). Królestwo Boże, drodzy bracia, już się zbliża. Z końcem świata zapowiada się już nagroda życia, szczęście zbawienia wiecznego, wieczystego bezpieczeństwa i radość raju, który niegdyś utraciliśmy. I już rzeczywistości niebieskie zastępują rzeczywistości ludzkie, duże – małe, wieczne – ziemskie. Czy jest miejsce na niepokój, obawę o przyszłość?…

Jest napisane bowiem, że „sprawiedliwy żyje z wiary” (Rm 1,17). Jeśli jesteście sprawiedliwi, jeśli żyjecie z wiary, jeśli prawdziwie wierzycie w Jezusa Chrystusa, to dlaczego nie rozradowalibyście się z wezwania do Chrystusa…, skoro jesteście mocni obietnicą Bożą i przeznaczeni na bycie z Chrystusem? Weźcie przykład z Symeona, sprawiedliwego: był nim naprawdę i wiernie zachowywał przykazania Boże. Natchnienie Boże objawiło mu, że nie umrze, zanim nie zobaczy Chrystusa, tak, że kiedy Chrystus-niemowlę przybył do świątyni ze swoją matką, zdał sobie sprawę, oświecony przez Ducha Świętego, że narodził się Zbawiciel, jak zostało mu przepowiedziane; a na Jego widok zrozumiał, że jego własna śmierć jest blisko.

Rozradowany z tej perspektywy i pewien, że wkrótce zostanie powołany do Boga, wziął dziecko w ramiona i zawołał, błogosławiąc Pana: „Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa, bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie”. Dowodził w ten sposób i świadczył, że pokój Boży należy do Jego sług, że cieszą się łagodnością spokoju i wolności, kiedy, oderwani od niepokojów świata, zdobywają schronienie i wieczne bezpieczeństwo… Tylko wtedy dusza odnajduje prawdziwy pokój, całkowity wypoczynek, trwały i wieczny pokój.

Źródło: O śmierci, 2-3 (© Evangelizo.org)

Autor: Orygenes (ok. 185–253), kapłan i teolog

Symeon wiedział, że nikt inny nie może nas uwolnić z więzienia ciała i dać nam nadziei na życie przyszłe, jeśli nie Ten, którego trzymał w ramionach. To dlatego Mu powiedział: „Teraz Panie pozwól odejść Twemu słudze w pokoju, bo jak długo nie nosiłem Chrystusa i nie trzymałem Go w ramionach, to byłem jak więzień i nie mogłem się uwolnić z moich więzów”. Trzeba tu zaznaczyć, że to odnosi się nie tylko do Symeona, ale i do wszystkich ludzi. Jeśli ktoś opuszcza ten świat i pragnie zdobyć Królestwo, niech weźmie Jezusa w swe ręce, otoczy Go ramionami i przytuli mocno do piersi, a wtedy będzie mógł się udać radosny tam, gdzie pragnie. […]

„Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi” (Rz 8,14). To zatem Duch Święty prowadzi Symeona do Świątyni. Jeśli i ty pragniesz trzymać Jezusa w ramionach i stać się godnym wyjścia z twojego więzienia to daj się poprowadzić Duchowi, aby dojść do świątyni Boga. Oto jesteś w świątyni Pana Jezusa, to znaczy w Jego Kościele, świątyni zbudowanej z żywych kamieni (1P 2,5). […]

Jeżeli przyjdziesz za natchnieniem Ducha do Świątyni, to znajdziesz tam Dziecię Jezus, weźmiesz Je w ramiona i powiesz: „Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju”. To uwolnienie i odejście dokonują się w pokoju… Jaki jest ten, który umiera w pokoju, jeżeli nie ten, który posiada pokój Boży, przewyższający wszelki umysł i strzegący serca (Flp 4,7)? Jaki jest ten, który się usuwa w pokoju z tego świata, jeśli nie ten, który rozumie, że Bóg przyszedł w Chrystusie pojednać się ze światem?

Źródło: Homilia 15 do św. Łukasza (© Evangelizo.org)

O co proszę? O serce rozmiłowane w Jezusie.

Będę wpatrywał się w Maryję i Józefa, którzy przynoszą do świątyni Jezusa (ww. 22-24). Maryja ma świadomość, że poświęca Bogu swoje pierwsze i jedyne dziecko. Wie, że nie może zatrzymać Go dla siebie. Co mogła odczuwać jako matka? Spróbuję rozmawiać z Maryją o Jej przeżyciu w świątyni.

Będę kontemplował Maryję, „Matkę pięknej miłości”, która potrafi poświęcić Bogu najdroższą dla Niej osobę. Nie zatrzymuje dziecka przy sobie. Czy potrafię kochać osoby bez zniewalania ich sobą, bez zatrzymywania przy sobie? Czy jestem wolny od nieuporządkowanych przywiązań do osób i rzeczy?

Będę obserwował Symeona, który aż do sędziwego wieku z cierpliwością oczekuje na spełnienie się Bożej obietnicy (ww. 25-35). Po wielu latach oczekiwania jego wierność zostaje nagrodzona.

Co mogę powiedzieć o mojej ufności do Boga? Czy wierzę, że On nigdy nie spóźnia się ze spełnieniem swoich obietnic? Czy nie wymuszam na Bogu spełniania moich próśb? Czy nie wątpię w Jego wierność?

Spróbuję wyobrazić sobie siebie na miejscu Symeona (w. 28). „Wezmę” od Maryi maleńkiego Jezusa i obejmę Go. Postaram się trwać w tym doświadczeniu przez dłuższy czas. Jakie uczucia budzą się we mnie?

Co mogę powiedzieć o mojej więzi z Jezusem? Czy tęsknię za Jezusem? Czy szukam bliskiego z Nim kontaktu na modlitwie? Co najbardziej mi przeszkadza w budowaniu zażyłej więzi z Jezusem?

Powierzę siebie, całą moją rodzinę i wspólnotę Świętej Rodzinie, abyśmy wzrastali w mocy i mądrości, aby łaska Boża zawsze spoczywała nad nami.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, Bóg będąc wiernym i sprawiedliwym odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości. Jeśli powiemy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki. 1J 1, 8-10

Nie lękajcie się. Chrystus zwyciężył świat. On jest z Wami na zawsze. św. Jan Paweł II

Współczesny świat tak bardzo oślepł i ogłuchł… Współczesny świat tak bardzo spłyca pojęcie grzechu, tak bardzo je spowszednia, bagatelizuje, marginalizuje…

Och, świecie nasz…! Trzeba by przestać się oszukiwać, bo przecież naszego Boga nie uda się w ŻADEN sposób oszukać!

Ludzką przypadłością i ułomnością jest upadać, grzeszyć, ale trwanie w tym upadku, ciągłe rozdrapywanie swoich zranień, podtrzymanie niewierności, pokrętne tłumaczenie, aby tylko zagłuszyć swoje sumienie – to już szatańskie podszepty…

Dobrze jest stawać w prawdzie, choć to może zaboleć. Dobrze jest patrzeć oczami prawdy i powoływać się na PRAWDĘ. Dobrze jest widzieć swój brud, swoją nędzę – nie po to aby się jeszcze bardziej pogrążać czy dążyć do unicestwienia, lecz aby szukać ratunku w PRAWDZIE.

Nawet gdybyś od lat pogrążał się w bagnie, żył w zakłamaniu, w totalnym oderwaniu od Dekalogu, to nasz Pan, Jezus Chrystus, PRAWDA JEDYNA, ma MOC i jest JEDYNĄ Żertwą, która wyciągnie Cię z każdego marazmu, z każdej otchłani – bo po to właśnie się narodził!

Nasz Bóg wybacza i zapomina! Przestań więc pielęgnować swój grzech, swój żal! Oddaj go Panu Jezusowi i pozwól na nowo Jego zbawczej mocy narodzić się w sobie.

Nasz Bóg tęskni za Tobą! Ile jeszcze ma czekać?!

To wciąż dobry czas na zmiany, bo na dobre zmiany, zawsze jest doskonały czas 🔥😇

Otaczam modlitwą 🙏❤️+

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba i tekst „Jezus: Duszo, widzę Cię tak bardzo cierpiącą, widzę że nie masz siły nawet mówić ze mną. Oto ja sam będę mówił do ciebie duszo. Chociażby cierpienia twoje były największe, to nie trac spokoju ducha ani się poddawaj zniechęceniu. (Dz.1487)”

Autor: Eusebius Gallicanus (V wiek), mnich, następnie biskup

Król – zdrajca Herod, oszukany przez trzech króli, posyła swoje wojsko do Betlejem i okolic, by zabić dzieci poniżej drugiego roku życia. Ale nie spełniły się twoje pragnienia, okrutny i arogancki barbarzyńco: możesz robić męczenników, ale nie możesz znaleźć Chrystusa. Ten nieszczęsny tyran wierzył, że przyjście Pana, naszego Zbawiciela, pozbawi go królewskiego tronu. Ale tak nie jest. Chrystus nie przyszedł uzurpować chwały bliźniego, ale by nam ofiarować swoją. Nie przyszedł, by zagarnąć ziemskie królestwo, ale by dać dostęp do Królestwa niebieskiego. Nie przyszedł, by kraść odznaczenia, ale by cierpieć obrazy i kary. Nie przyszedł, by nadstawić swą głowę dla diademu z drogocennych kamieni, ale dla korony cierniowej. Nie przyszedł, by zasiadać chwalebnie ponad berłami, ale by być poniżonym i ukrzyżowanym.

Po narodzinach Pana „Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima” (Mt 2,3). Czy to nie dziwne, kiedy bezbożność trwoży się narodzinami dobroci? Oto uzbrojony człowiek obawia się Tego, który leży w żłobie, pyszny król trzęsie się przed pokornym, ubrany w purpurę boi się niemowlęcia owiniętego w pieluszki. Udawał, że pragnie oddać cześć Temu, którego pragnął zgładzić (Mt 2,8) Ale Prawda nie obawia się przeszkód kłamstwa. Zdrada nie może znaleźć Chrystusa, bo to nie przez okrucieństwo, ale przez wiarę trzeba szukać Boga, który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

Źródło: Kazanie 219 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) (1891 – 1942), karmelitanka bosa, męczennica, współpatronka Europy

Nie wiemy, gdzie Boża Dziecina chce nas prowadzić na tej ziemi i nie powinniśmy się o to pytać przed czasem. Naszym pewnikiem jest, że „Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8,28) i, co więcej, drogi wyznaczone przez Pana prowadzą ponad tę ziemię. Przybierając ciało, Stworzyciel rodzaju ludzkiego oferuje nam swoją boskość. Bóg stał się człowiekiem, aby ludzie mogli stać się dziećmi Bożymi. „Cudowna wymiana” (liturgia na Boże Narodzenie)…

Być dzieckiem Bożym oznacza pozwolenie Bogu na prowadzenie spełnianie woli Boga, a nie swojej, złożenie na ręce Boże naszych zmartwień i wszelkiej nadziei, porzucenie troski o siebie i o przyszłość. Na tej podstawie opiera się wolność i radość dziecka Bożego…

Bóg stał się człowiekiem, abyśmy mogli uczestniczyć w Jego życiu… Natura ludzka, którą przyjął Chrystus, sprawiła, że mógł On cierpieć i umrzeć… Każdy człowiek musi cierpieć i umrzeć, ale jeśli jest prawdziwym członkiem Ciała Chrystusa, jego cierpienie i śmierć otrzymują moc odkupieńczą dzięki boskości Tego, który jest Głową… W nocy grzechu jaśnieje gwiazda z Betlejem. A na jaśniejący blask, wydobywający się z szopki, zstępuje cień krzyża. Światło gaśnie w ciemnościach Wielkiego Piątku, ale powraca, jeszcze mocniejsze, jakby słońce łaski, o świcie zmartwychwstania. Droga wcielonego Syna Bożego przechodzi przez krzyż i cierpienie, aż do chwały zmartwychwstania. Aby dojść do chwały zmartwychwstania z Synem Człowieczym, trzeba przejść przez cierpienie i śmierć. Tak się dzieje dla każdego z nas i dla całej ludzkości.

Źródło (© Evangelizo.org)

O co proszę? O pełne ufności oddanie się Bogu w chwilach kryzysów.

Niedługo po wielkiej radości z narodzin Jezusa dla Maryi i Józefa przychodzi czas wielkiej próby. Muszą uciekać z Niemowlęciem przed Herodem, który chce zabić Jezusa (ww. 13-15).

Spróbuję wyobrazić sobie to wydarzenie, aby przeżyć je razem z Nimi. Zrywają się w środku nocy, w pośpiechu. Są zmuszeni szukać schronienia pośród narodu, który uciskał naród Izraela. Uciekają w nieznane.

Porozmawiam z Maryją i Józefem o ich przeżyciach z dramatycznej nocy. Zapytam o ich uczucia, które wtedy im towarzyszyły. Będę chciał wczuć się w ich cierpienie i towarzyszyć im w nocnej ucieczce do Egiptu.

Zauważę, jak Bóg opiekuje się Rodziną Jezusa. Przestrzega ją przed niebezpieczeństwem. Wskazuje drogę ucieczki, cudownie troszczy się o nich przez cały czas trwania niebezpieczeństwa. (w. 13-15). Przywołam sytuacje, w których odczułem wyraźnie jak Bóg cudownie prowadził moją rodzinę (wspólnotę) pośród trudnych doświadczeń życia. Będę kontemplował i uwielbiał Jego dobroć i troskliwość.

Wsłucham się w krzyk niewinnych dzieci mordowanych na oczach matek (ww. 16-18). Przywołam przed Bogiem dzieci, które cierpią z powodu krzywdy i przemocy. Otoczę je żarliwą modlitwą. Oddam dobremu Bogu wszystkie rany zadane mi w okresie mojego dzieciństwa. Będę prosił o uzdrowienie serca i pamięci.

W modlitwie końcowej zaproszę Maryję, Józefa i Dzieciątko do mojej rodziny i wspólnoty. Będę prosił ich w serdecznej rozmowie, aby uczyli mnie całkowitego polegania na Bogu i ufnej cierpliwości w doświadczeniach.

ks.Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce, bo życie objawiło się. 1J 1, 1

Nie wystarczy przekroczyć próg, trzeba iść w głąb. św. Jan Paweł II

Zawsze warto być dobrym człowiekiem. Zawsze warto i należy oddawać to co masz w sobie najlepszego, to co darmo dostałeś, byś mógł to rozwijać i pomnażać. I nieprawdą jest, że nie masz nic takiego w sobie! Jezus Chrystus, Światłość świata przyszedł by rozświetlić każdy Twój mrok, każdą niedoskonałość, ograniczenie i ułomność. Przyszedł by zamieszkać w Tobie!

Jak długo będziesz jeszcze pielęgnować swój żal? Jak długo jeszcze dasz sobie wmawiać, że jesteś gorszy, niegodny, niekochany?!

Oto Miłość, oto jedyna Droga, Prawda i Życie! Żyj i ciesz się każdą sekundą spędzoną z drugim człowiekiem, w którym również mieszka Bóg, bo spodobało się Jemu zamieszkać między nami i w nas 💖

Widzisz te małe, wielkie radości i cuda, które są codziennie Twoim udziałem? Oj, zdecydowanie jest za co dziękować i zachwycać się 😊. I chociaż wciąż jakieś ciemne chmury osaczają, wysysając dobro i pokój z naszych serc, to przecież BÓG JEST MIŁOŚCIĄ, BÓG JEST ŚWIATŁOŚCIĄ! Uwierz w to i pozwól Bogu narodzić się w sobie, by Jego Światłość wyparła wszelkie mroki, półprawdy, zaniedbania, obciążenia, kompleksy, ożywiając w Tobie tożsamość dziecka Bożego 😇

Nie stój pod progiem! Jesteś zaproszony do świętości! Jesteś wybranym, umiłowanym synem Króla królów! Jesteś oczekiwaną i ukochaną córeczką Taty, Wszechmocnego, w Trójcy Jedynego Boga!

Warto sobie nieustannie przypominać tę prawdę – BÓG JEST MIŁOŚCIĄ 💖

Błogosławię ❤️+

Autor: Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) (1891 – 1942), karmelitanka bosa, męczennica, współpatronka Europy

Blisko swego żłóbka Pan pragnie także obecności tego, który był mu szczególnie drogi za życia: Jana, ucznia, którego miłował (J 13,23). Znamy dobrze jego postać jako model czystości dziewiczej. Spodobał się Panu za względu na jego czystość. Mógł spoczywać na Sercu Jezusa i uczyć się tajemnic Boskiego Serca (J 13,25). Jak Ojciec niebieski dał świadectwo o Synu, głosząc: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie” (Mk 9,7), podobnie Boże Dziecię zdaje się wskazywać swego umiłowanego ucznia i mówi nam: „Żadne kadzidło nie jest mi przyjemniejsze niż czyste serce, które daje się z miłością. Słuchajcie tego, który mógł ujrzeć Boga, bo miał czyste serce” (Mt 5,8).

Nikt nie mógł bardziej od niego zagłębić się w kontemplacji ukrytej głębi boskiego życia. To dlatego ogłasza nam tajemnicę wiecznego zradzania Bożego Słowa… Dzielił on misję swego Pana, jak tylko może to uczynić dusza, która miłuje miłością oblubieńczą… Wiernie nam zachował i przekazał świadectwa, które dawał sam Zbawiciel o swej boskości przed przyjaciółmi i wrogami… Przez niego wiemy do jakiego uczestnictwa w życiu Chrystusa i w życiu Boga-Trójcy jesteśmy przeznaczeni…

Obecność Jana przy żłóbku Pańskim nam mówi: spójrzcie, co jest przygotowane dla tych, którzy ofiarują się Bogu z czystym sercem. Cała niewyczerpana pełnia życia zarówno ludzkiego, jak i boskiego Jezusa, jest im w zamian przyznana po królewsku. Przyjdźcie i pijcie u źródeł wody życia, które Pan wydobył dla spragnionych i które tryskają dla życia wiecznego (J 7,37; 4,14). Słowo stało się ciałem i leżało przed nami pod postacią noworodka.

Źródło: Medytacja na 6 stycznia 1941 (© Evangelizo.org)

Autor: Rupert z Deutz (ok. 1075-1130), benedyktyn

W stosunku do łaski, która sprawiała, że Jezus go kochał i która pozwoliła mu spoczywać na piersi Jezusa w Wieczerniku (J 13,23), Jan otrzymał w obfitości [dary Ducha] rozum i mądrość (Iz 11,2) – rozum, aby zrozumieć Pisma i mądrość, żeby zredagować własne księgi z godną podziwu sztuką. Prawdę mówiąc, nie otrzymał tego daru od chwili, kiedy spoczął na piersi Pana, nawet jeśli potem mógł czerpać z tego serca „w którym są ukryte wszystkie skarby mądrości i wiedzy” (Kol 2,3). Kiedy mówi, że wchodząc do grobu „ujrzał i uwierzył”, to uznaje, że „nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że Jezus ma powstać z martwych” (J 20,9). Jak inni apostołowie, Jan otrzymał swoją pełną miarę w czasie, gdy Święty Duch przybył [w chwili Zesłania], kiedy łaska została dana każdemu „według miary daru Chrystusowego” (Ef 4,7)…

Pan Jezus umiłował tego ucznia, bardziej niż innych… i otworzył mu sekrety nieba…, aby uczynić z niego pisarza głębokiej tajemnicy, której człowiek nie potrafi sam wypowiedzieć: tajemnicy Słowa Bożego, słowa, które stało się ciałem. To jest owocem tej miłości. Ale, nawet jeśli kochał go, to nie jemu Jezus powiedział: „Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój”(Mt 16,18)… Kochając wszystkich swoich uczniów, a szczególnie Piotra, miłością umysłu i duszy, nasz Pan ukochał Jana miłością serca… W szyku apostolatu Szymon Piotr otrzymał pierwsze miejsce i „klucze królestwa niebieskiego” (Mt 16,19); Jan zaś otrzymał inne dziedzictwo: ducha rozumu, „wesele i wieniec uniesienia” (Syr 15,6).

Źródło: Dzieła Ducha Świętego, IV, 10 (© Evangelizo.org)