Dziś wspomnienie św. Jana od Krzyża. Warto skorzystać z Jego ponadczasowych rad 😊

I warto pomyśleć też o spowiedzi przedświątecznej 😇

“Pod wieczór będą cię sądzić z miłości.”

“Duszy z Bogiem złączonej lęka się szatan jak samego Boga “

“Kto gardzi modlitwą, gardzi wszelkim dobrem.”

Ja, Pan, twój Bóg, ująłem twą prawicę, mówiąc ci: «Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą». Iz 41,13

Chrystus nas kocha i kocha nas zawsze! Kocha nas wtedy, kiedy Go zawodzimy, kiedy nie spełniamy Jego oczekiwań. Nigdy nie zamyka przed nami ramion swojego miłosierdzia. św. Jan Paweł II

Jakież cudowne obietnice i zapewnienia mamy w dzisiejszym Słowie. Jakaż to ogromna nadzieja dla każdej utrudzonej i umęczonej krzyżem codzienności duszy. “Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą!” – po takim zapewnieniu od razu lżej, od razu jaśniej, chociaż rzeczywistość niby taka sama.

Nawet kiedy upadasz, nawet kiedy Twój grzech, w którym może trwasz już od dawna, ogranicza Ci dostęp do Bożej miłości, to nasz Bóg nigdy z Ciebie nie zrezygnuje. To On pierwszy Cię ukochał i Jego miłosierne ramiona ciągle czekają by Cię objąć, przytulić, utulić, by dać Ci gwarancję bezpieczeństwa na wieczność.

Już niedługo będziemy przeżywać kolejne Boże Narodzenie w naszym życiu. Dla wielu z nas będą inne, smutniejsze, bo zabraknie kogoś ukochanego, kto nie usiądzie przy wspólnym wigilijnym stole… I choć takich braków po ludzku nijak nie uda się uzupełnić, to Pan Jezus przeprowadzi nas przez ten czas. On sam przysiądzie na wolnym miejscu, by wnosić radość, pokój i blask Swojej Obecności, by pocieszać, ocierać łzy, by towarzyszyć. Nie lękaj się, Pan Jezus przychodzi z pomocą 💖

Pozwól Bożej Miłości narodzić się w sobie i ugość godnie Syna Bożego, który pragnie na stałe zamieszkać w Twoim sercu i duszy. Raduj się, bo Pan nadchodzi, by dać Ci obfitość o jakiej nawet nie śmiesz marzyć, by dać Ci odpocznienie i utulenie w Swojej miłosiernej Miłości!

Marana tha! Potrzebujemy Cię Panie Jezu! 

Błogosławionego dnia 💓+

Autor: Jan z Karpatos (VIIe w.), mnich i biskup

Jak możemy zwalczać grzech, kiedy już w niego popadliśmy? Potrzebna jest gwałtowność. Jest bowiem napisane: „Człowiek siłą odrywa się od zguby” (por. Prz 16,26 LXX), nieustannie starając się dojść do świętości własnych myśli.

Złamanie przemocy przemocą nigdy nie było zabronione przez prawo. Jeśli dokonujemy przemocy – choćby najmniejszej – i oczekujemy odtąd, że nadejdzie moc z nieba, przebywając w Jerozolimie (Łk 24, 49), to znaczy na nieustannej modlitwie i w innych cnotach, pewnego dnia ten uczynek spotęguje w nas przemoc, zupełnie niepodobną do naszej, tak niewielkiej. Usta ciała nie potrafiłyby wyrazić takiej gwałtowności, zdolnej do opanowania ze wszystkich sił i pokonania złych przyzwyczajeń i złości demonów. Pokonania także skłonności, które skłaniają nasze dusze do najgorszego i pokonania wreszcie nieuporządkowanych odruchów ciała. Jest bowiem powiedziane: „Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru” (Dz 2,2), żeby przepędzić zło, które nas popycha do najgorszego.

Niech płonie nieustannie na ołtarzu twojej duszy ogień modlitw świętej medytacji słów Ducha. Te modlitwy wznoszą się najwyżej.

Źródło: Rozdziały z napomnieniem, nr 50, 98 (© Evangelizo.org)

Autor: Homilia przypisywana św. Makaremu z Egiptu (? – 390), mnichowi

Kto chce się zbliżyć do Pana, być godnym życia wiecznego, stać się mieszkaniem Chrystusa, być napełnionym Duchem Świętym, aby wydać owoce tego Ducha, musi najpierw mocno wierzyć w Pana, a następnie poddać się bez wahania Jego przykazaniom… Powinien zmusić się, aby być pokornym wobec każdego człowieka, jak mówi Pan: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych” (Mt 11,29). Podobnie powinien ćwiczyć się ze wszystkich sił, aby nieustannie być miłosiernym, łagodnym, współczującym i dobrym, jak to mówi Pan: „Bądźcie miłosierni i doskonali, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6,36; Mt 5,48). I jeszcze: „Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania” (J 14,15). A dalej: „Bądźcie gwałtowni, bo ludzie gwałtowni zdobywają królestwo niebieskie”. I „usiłujcie wejść przez ciasne drzwi” (Łk 13,24). We wszystkim powinien wzorować się na pokorze, postępowaniu, łagodności i sposobie życia Pana. […]

Niech wytrwa w modlitwie, niech niestrudzenie błaga, aby Pan przyszedł i zamieszkał w nim, odnowił go i dał mu siłę do zachowywania wszystkich Jego przykazań, oraz żeby Zbawiciel stał się sam przybytkiem jego duszy. A wtedy to, czego dokonuje, zmuszając się, nie mając skłonności naturalnych, dokona tego dobrowolnie, ponieważ całkowicie przyzwyczai się do dobra, nieustannie będzie wspominał Pana i będzie czekał na Niego z wielką miłością. Kiedy Pan zobaczy takie postanowienie […] zlituje się nad nim, uwolni go od wrogów i grzechu, który w nim mieszka i napełni go Duchem Świętym. I w ten sposób odtąd zachowa w prawdzie wszelkie przykazania Pańskie, bez zmuszania się i zmęczenia – lub raczej to sam Pan wypełni w nim swoje własne zalecenia i wyda w czystości owoce Ducha (por. Ga 5,22).

Źródło: Homilie duchowe, nr 19 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O życie oddane Jezusowi i Jego misji.

Jezus przychodzi do mnie z Janem Chrzcicielem (w. 11). Zwraca na niego uwagę. Mogę uczyć się od niego radykalnego przeżywania Adwentu. Jan jest moim prorokiem, który prowadzi mnie do Jezusa. Uczy mnie, jak czuwać, jak tęsknić za Jezusem, jak Go rozpoznawać.

Zaproszę Jana Chrzciciela w mój czas Adwentu. Obiorę go za swojego patrona. Co najbardziej zadziwia mnie w jego osobie? Jakiej cechy Jana mi brakuje. Powiem mu o tym i poproszę, aby modlił się za mnie do Jezusa.

„Najmniejszy… większy jest niż on” (w. 11). Zwrócę uwagę na skromność i pokorę Jana. Mogę odnaleźć inne fragmenty w Ewangelii, które o nim mówią. We wszystkim, co robi i mówi, w centrum jest Jezus. Pokazuje na Jezusa, mówi o Jezusie, żyje Jezusem, umiera dla Jezusa.

Co mogę powiedzieć o codziennym świadectwie mojego życia: w rodzinie, we wspólnocie, w posługach. Gdzie w tym wszystkim jest Jezus? Jakie miejsce zajmuje? Czy swoim życiem zaświadczam o Jezusie czy też się Go wstydzę?

Jezus składa świadectwo o Janie (w. 12-15). Zwraca uwagę na charakter jego życia i misji dla królestwa. Ma w sobie gwałtowność i „ogień” Eliasza. Jakie zdolności i cechy charakteru dostrzegam w sobie. Czy potrafię spalać się dla królestwa Bożego?

Co mogę powiedzieć o moich posługach, o angażowaniu się w życie Kościoła? Jak określiłbym moją postawę? Czego jest w niej więcej: żarliwości czy przeciętności, zdecydowania czy obojętności, poświęcenia czy pasywności?

Wspólnie z Janem Chrzcicielem zbliżę się do Jezusa. Będę go prosił, aby uczył mnie radykalnie wybierać Jezusa, odważnie opowiadać się za Nim. Będę się modlił: „Jezu, Ty jesteś moim jedynym Zbawicielem. Kocham Cię. Czekam na Ciebie!”.

Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)