Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, Bóg będąc wiernym i sprawiedliwym odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości. Jeśli powiemy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki. 1J 1, 8-10

Nie lękajcie się. Chrystus zwyciężył świat. On jest z Wami na zawsze. św. Jan Paweł II

Współczesny świat tak bardzo oślepł i ogłuchł… Współczesny świat tak bardzo spłyca pojęcie grzechu, tak bardzo je spowszednia, bagatelizuje, marginalizuje…

Och, świecie nasz…! Trzeba by przestać się oszukiwać, bo przecież naszego Boga nie uda się w ŻADEN sposób oszukać!

Ludzką przypadłością i ułomnością jest upadać, grzeszyć, ale trwanie w tym upadku, ciągłe rozdrapywanie swoich zranień, podtrzymanie niewierności, pokrętne tłumaczenie, aby tylko zagłuszyć swoje sumienie – to już szatańskie podszepty…

Dobrze jest stawać w prawdzie, choć to może zaboleć. Dobrze jest patrzeć oczami prawdy i powoływać się na PRAWDĘ. Dobrze jest widzieć swój brud, swoją nędzę – nie po to aby się jeszcze bardziej pogrążać czy dążyć do unicestwienia, lecz aby szukać ratunku w PRAWDZIE.

Nawet gdybyś od lat pogrążał się w bagnie, żył w zakłamaniu, w totalnym oderwaniu od Dekalogu, to nasz Pan, Jezus Chrystus, PRAWDA JEDYNA, ma MOC i jest JEDYNĄ Żertwą, która wyciągnie Cię z każdego marazmu, z każdej otchłani – bo po to właśnie się narodził!

Nasz Bóg wybacza i zapomina! Przestań więc pielęgnować swój grzech, swój żal! Oddaj go Panu Jezusowi i pozwól na nowo Jego zbawczej mocy narodzić się w sobie.

Nasz Bóg tęskni za Tobą! Ile jeszcze ma czekać?!

To wciąż dobry czas na zmiany, bo na dobre zmiany, zawsze jest doskonały czas 🔥😇

Otaczam modlitwą 🙏❤️+

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba i tekst „Jezus: Duszo, widzę Cię tak bardzo cierpiącą, widzę że nie masz siły nawet mówić ze mną. Oto ja sam będę mówił do ciebie duszo. Chociażby cierpienia twoje były największe, to nie trac spokoju ducha ani się poddawaj zniechęceniu. (Dz.1487)”

Autor: Eusebius Gallicanus (V wiek), mnich, następnie biskup

Król – zdrajca Herod, oszukany przez trzech króli, posyła swoje wojsko do Betlejem i okolic, by zabić dzieci poniżej drugiego roku życia. Ale nie spełniły się twoje pragnienia, okrutny i arogancki barbarzyńco: możesz robić męczenników, ale nie możesz znaleźć Chrystusa. Ten nieszczęsny tyran wierzył, że przyjście Pana, naszego Zbawiciela, pozbawi go królewskiego tronu. Ale tak nie jest. Chrystus nie przyszedł uzurpować chwały bliźniego, ale by nam ofiarować swoją. Nie przyszedł, by zagarnąć ziemskie królestwo, ale by dać dostęp do Królestwa niebieskiego. Nie przyszedł, by kraść odznaczenia, ale by cierpieć obrazy i kary. Nie przyszedł, by nadstawić swą głowę dla diademu z drogocennych kamieni, ale dla korony cierniowej. Nie przyszedł, by zasiadać chwalebnie ponad berłami, ale by być poniżonym i ukrzyżowanym.

Po narodzinach Pana „Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima” (Mt 2,3). Czy to nie dziwne, kiedy bezbożność trwoży się narodzinami dobroci? Oto uzbrojony człowiek obawia się Tego, który leży w żłobie, pyszny król trzęsie się przed pokornym, ubrany w purpurę boi się niemowlęcia owiniętego w pieluszki. Udawał, że pragnie oddać cześć Temu, którego pragnął zgładzić (Mt 2,8) Ale Prawda nie obawia się przeszkód kłamstwa. Zdrada nie może znaleźć Chrystusa, bo to nie przez okrucieństwo, ale przez wiarę trzeba szukać Boga, który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

Źródło: Kazanie 219 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) (1891 – 1942), karmelitanka bosa, męczennica, współpatronka Europy

Nie wiemy, gdzie Boża Dziecina chce nas prowadzić na tej ziemi i nie powinniśmy się o to pytać przed czasem. Naszym pewnikiem jest, że „Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8,28) i, co więcej, drogi wyznaczone przez Pana prowadzą ponad tę ziemię. Przybierając ciało, Stworzyciel rodzaju ludzkiego oferuje nam swoją boskość. Bóg stał się człowiekiem, aby ludzie mogli stać się dziećmi Bożymi. „Cudowna wymiana” (liturgia na Boże Narodzenie)…

Być dzieckiem Bożym oznacza pozwolenie Bogu na prowadzenie spełnianie woli Boga, a nie swojej, złożenie na ręce Boże naszych zmartwień i wszelkiej nadziei, porzucenie troski o siebie i o przyszłość. Na tej podstawie opiera się wolność i radość dziecka Bożego…

Bóg stał się człowiekiem, abyśmy mogli uczestniczyć w Jego życiu… Natura ludzka, którą przyjął Chrystus, sprawiła, że mógł On cierpieć i umrzeć… Każdy człowiek musi cierpieć i umrzeć, ale jeśli jest prawdziwym członkiem Ciała Chrystusa, jego cierpienie i śmierć otrzymują moc odkupieńczą dzięki boskości Tego, który jest Głową… W nocy grzechu jaśnieje gwiazda z Betlejem. A na jaśniejący blask, wydobywający się z szopki, zstępuje cień krzyża. Światło gaśnie w ciemnościach Wielkiego Piątku, ale powraca, jeszcze mocniejsze, jakby słońce łaski, o świcie zmartwychwstania. Droga wcielonego Syna Bożego przechodzi przez krzyż i cierpienie, aż do chwały zmartwychwstania. Aby dojść do chwały zmartwychwstania z Synem Człowieczym, trzeba przejść przez cierpienie i śmierć. Tak się dzieje dla każdego z nas i dla całej ludzkości.

Źródło (© Evangelizo.org)

O co proszę? O pełne ufności oddanie się Bogu w chwilach kryzysów.

Niedługo po wielkiej radości z narodzin Jezusa dla Maryi i Józefa przychodzi czas wielkiej próby. Muszą uciekać z Niemowlęciem przed Herodem, który chce zabić Jezusa (ww. 13-15).

Spróbuję wyobrazić sobie to wydarzenie, aby przeżyć je razem z Nimi. Zrywają się w środku nocy, w pośpiechu. Są zmuszeni szukać schronienia pośród narodu, który uciskał naród Izraela. Uciekają w nieznane.

Porozmawiam z Maryją i Józefem o ich przeżyciach z dramatycznej nocy. Zapytam o ich uczucia, które wtedy im towarzyszyły. Będę chciał wczuć się w ich cierpienie i towarzyszyć im w nocnej ucieczce do Egiptu.

Zauważę, jak Bóg opiekuje się Rodziną Jezusa. Przestrzega ją przed niebezpieczeństwem. Wskazuje drogę ucieczki, cudownie troszczy się o nich przez cały czas trwania niebezpieczeństwa. (w. 13-15). Przywołam sytuacje, w których odczułem wyraźnie jak Bóg cudownie prowadził moją rodzinę (wspólnotę) pośród trudnych doświadczeń życia. Będę kontemplował i uwielbiał Jego dobroć i troskliwość.

Wsłucham się w krzyk niewinnych dzieci mordowanych na oczach matek (ww. 16-18). Przywołam przed Bogiem dzieci, które cierpią z powodu krzywdy i przemocy. Otoczę je żarliwą modlitwą. Oddam dobremu Bogu wszystkie rany zadane mi w okresie mojego dzieciństwa. Będę prosił o uzdrowienie serca i pamięci.

W modlitwie końcowej zaproszę Maryję, Józefa i Dzieciątko do mojej rodziny i wspólnoty. Będę prosił ich w serdecznej rozmowie, aby uczyli mnie całkowitego polegania na Bogu i ufnej cierpliwości w doświadczeniach.

ks.Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)