A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony». I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu.  Mk 6, 4-6a

Wyznanie wiary wiele kosztuje, ale wy nie możecie przegrać miłości. św. Jan Paweł II

Dla mnie ta Ewangelia to z jednej strony niesamowita lekcja pokory, której doświadczył sam Chrystus, a z drugiej ogromna buta i pycha, można by rzec ludzi najbliższych Jezusowi, wśród których się wychował i wzrastał, a którzy teraz lekceważą Jego nauczanie, widząc w Nim TYLKO cieślę…

Jakże takie oceny mogą podcinać skrzydła… Pan Jezus dziwił się ich niedowiarstwu, krótkowzroczności i pewnie było Mu zwyczajnie przykro…

Tak to już niestety jest, że najtrudniej mówi się o Bożych sprawach wśród swoich krewnych, bliskich, tych którzy znają nas z różnych życiowych sytuacji – niekoniecznie tych dobrych i godnych przekazywania dalej (a wiadomo, takie są najbardziej sensacyjne😉) – którym wydaje się, że przecież wszystko o nas wiedzą, a domysły i ploteczki dołożą resztę…

Zapewne i dzisiaj Pan Jezus dziwi się patrząc na nasze – moje niedowiarstwo, wątpliwości, ciągłe analizowanie i gdybanie… Szukamy Jezusa nie wiadomo gdzie, bo ktoś tam mówił, że w tym, czy w tamtym kościele to jest “fajna” Msza, sympatyczny ksiądz i ładne modlitwy. Ejże! Pan Jezus tak samo mówi i działa w maleńkim, wiejskim kościółku, gdzie przychodzi kilka starszych, pobożnych parafianek, jak i w olśniewającym sanktuarium, gdzie codziennie tłumnie przybywają pielgrzymi. Oczywiście, że są miejsca kultu, gdzie ta Boża Obecność jest jakby namacalna i nijak nie zamierzam tego kwestionować 😊, myślę jednak, że jeśli pozwolimy Bogu działać po swojemu, doświadczymy Go w naszej zwyczajnej, może nawet nudnej czy rutynowej codzienności.

A może jest tak, że za bardzo skupiamy się właśnie na tej całej otoczce, na doznaniach, emocjach, być może wyobrażeniach, a sam Pan Jezus nam spowszedniał…, bo przecież jest…, bo zawsze będzie…, a tak naprawdę wcale nie zależy nam na głębszej relacji, na prawdziwym poznaniu Jezusa…

Zachwyć się dzisiaj razem ze mną Panem Jezusem. Zachwyć się cudem, który nieustannie dokonuje się na KAŻDEJ MSZY ŚWIĘTEJ. Nie lekceważ, nie powątpiewaj, nie odkładaj na później tej relacji. Ważne jest DZISIAJ, TERAZ, a o jutro Jezus sam się zatroszczy, jeśli tylko pozwolisz Jemu działać w swoim życiu – bez warunków i granic.

Pozostań Panie, bo potrzebuję Cię jak oddechu, bo jesteś moim oddechem! Pozostań, i bądź, bym mogła opowiadać Ci o swoich radościach i troskach. Bym słuchając Cię, chłonęła i zapamiętywała każde Twoje słowo, i bym umiała przekazywać je dalej, dzieląc się z tymi, co jeszcze nie potrafią Tobie zaufać. Bym w każdym spotkanym człowieku odnajdywała Twoją ukochaną twarz i każdego darzyła należytą uwagą i szacunkiem.

JEZU, UFAM TOBIE! JEZU, WIERZĘ W CIEBIE! JEZU, WIERZĘ TOBIE! I kocham Cię mój Jezu, całym swoim maleńkim sercem 😊 niech Ci będzie w nim dobrze 💖

KOCHAM CIĘ MÓJ JEZU!

Życzę Ci dnia pełnego wiary🔥błogosławię ❤️+

O co proszę? O dogłębne doświadczenie prawdy, że Jezus kocha moją codzienność.

Przyłączę się do uczniów, którzy idą z Jezusem do Nazaretu (w. 1). Jezus pragnie spotkać ludzi, z którymi żył przez trzydzieści lat. Z nimi wzrastał, modlił się, pracował.

Będę kontemplował Jezusa w Jego zwykłej codzienności. Wyobrażę Go sobie przy prostych zajęciach dnia, na modlitwie, w rozmowach z rówieśnikami, starszymi, śmiejącego się i smucącego.

Uświadomię sobie, że Jezus kocha moją codzienność i moje zajęcia. Jest ze mną w pracy, na modlitwie, w rozmowach. Codzienne szuka mnie w moim Nazarecie.

Wejdę do synagogi. Zobaczę Jezusa pośród Jego sąsiadów, krewnych. Naucza (w. 2). Nie traktują Go poważnie. Zaczynają się oglądać na siebie, dziwić, spoglądać na Jezusa lekceważąco. Powątpiewają o Nim (ww. 2-3). Co mogę powiedzieć o moich wątpliwościach w wierze?

Życie na co dzień z Jezusem, zwyczajność spotkań, rozmów, częste przebywanie razem sprawiły, że przyzwyczaili się do Niego. Nie oczekiwali od Niego wiele. Był dla nich jednym z wielu sąsiadów. Nie dowierzali Mu (ww. 4-6).

Przyzwyczajenie i duchowa rutyna mogą zamykać mnie na spotkania z Jezusem i sprawić, że Jezus i Jego słowa spowszednieją. Zapytam siebie o moje spotkania z Jezusem. Jak Go słucham? Jak z Nim rozmawiam?

W serdecznej rozmowie z Jezusem będę opowiadał Mu o mojej codzienności, czym teraz żyję, o moich zwykłych sprawach. Będę powtarzał: „Pozostań ze mną, kocham Cię, jesteś moim Bogiem”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

«Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa». Mk 5, 28

«Nie bój się, wierz tylko!» Mk 5, 36b

Musicie być mocni. Drodzy bracia i siostry! Musicie być mocni tą mocą, którą daje wiara! Musicie być mocni mocą wiary! Musicie być wierni! Dziś tej mocy bardziej Wam potrzeba niż w jakiejkolwiek epoce dziejów. Musicie być mocni mocą nadziei, która przynosi pełną radość życia i nie dozwala zasmucać Ducha Świętego! Musicie być mocni mocą miłości, która jest potężniejsza niż śmierć… Musicie być mocni miłością, która cierpliwa jest, łaskawa jest… św. Jan Paweł II

Czasem wszystko idzie nie tak jak by się chciało, choć przecież tak bardzo się starasz. Czasem ręce opadają i uchodzi z Ciebie życie, w przenośni i dosłownie… I jak tu wzbudzić w sobie wiarę, jak wskrzesić nadzieję, że jeszcze może być inaczej, jak czuć się kochanym i szczęśliwym, kiedy same kłody pod nogami i pasmo nieszczęść niczym u Hioba…?!

Jeśli tak się czujesz, to przeczytaj uważnie dzisiejszą Ewangelię 😊

Wbrew wszelkim okolicznościom – wbrew diagnozom, wbrew temu co widzą Twoje oczy, wbrew logice, statystykom i wszelkim wichurom wokół – zaufaj Panu Jezusowi i nie bój się!

Ja zaufałam 😊 Staram się jak najczęściej uczestniczyć w Eucharystii, karmię się Ciałem Pańskim i czuję, jak sam Bóg ożywia i umacnia moje słabe ciało i duszę.

Oczywiście, że nie zawsze tak było… Kiedyś nie doceniałam Siły i Mocy, które ukryte są w tym białym kawałku Eucharystycznego Chleba. Przy tej Ewangelii zawsze przypomina mi się doświadczenie kuszenia sprzed kilku lat, kiedy będąc w Łagiewnikach, w kaplicy wieczystej adoracji, poczułam jak jakaś siła próbowała ośmieszyć, zmącić, wręcz zbrukać spokój, skupienie, namaszczenie i świętość tego miejsca… Usłyszałam głos, jakby obok siebie (albo tak mi się zdawało, bo nikt inny nie reagował), który naśmiewał się i kpił (delikatnie mówiąc) z tych co klęczeli przed Najświętszym Sakramentem, wpatrując się i adorując żywego Jezusa – bo przecież dla niektórych to tylko opłatek, biały krążek…

Diabeł będzie zniechęcał, okłamywał, przeinaczał – wykorzysta wszelkie możliwe sposoby, byś umierał, krwawił, wysychał z daleka od Bożej łaski, by odciągnąć Cię od spotkania z Panem Jezusem.

NIE POZWÓL SIĘ DŁUŻEJ OSZUKIWAĆ! Jezus Cię kocha i idzie do Ciebie, byś żył pełnią życia. Pragnie Cię dotknąć i pozwoli by “moc wyszła z Niego”, abyś naprawdę uwierzył, że On jest Bogiem, i może WSZYSTKO.

NIE BÓJ SIĘ, WIERZ TYLKO!

Jezu, ufam Tobie!

Życzę Ci dnia pełnego wiary, nadziei i miłości ❤️+

Autor: Św. Jan Maria Vianney (1786–1859), kapłan, proboszcz z Ars

Nasze modlitwy muszą być wypowiadane z ufnością i z mocną nadzieją, że dobry Bóg może i udzieli nam tego, o co Go prosimy, jeśli prosimy tak, jak powinniśmy. We wszystkich miejscach, w których Jezus Chrystus obiecuje, że udzieli wszystkiego przez modlitwę, zawsze stawia ten warunek: „Jeśli będziecie to robić z wiarą”. Gdy ktoś prosił go o uzdrowienie lub o coś innego, nigdy nie omieszkał im powiedzieć: „Według wiary waszej niech wam się stanie”. (Mt 9,29) Poza tym, bracia moi, któż mógłby nas doprowadzić do zwątpienia, skoro nasza ufność opiera się na nieskończonej mocy i bezgranicznym miłosierdziu Boga oraz na nieskończonych zasługach Jezusa Chrystusa, w którego imię się modlimy. Kiedy modlimy się w imię Jezusa Chrystusa, to nie my się modlimy, ale sam Jezus Chrystus modli się za nas do swojego Ojca.

Ewangelia daje nam piękny przykład wiary, jaką musimy mieć, gdy się modlimy, w osobie tej kobiety, która cierpiała na krwotok. Powiedziała sobie: „Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”. (Mt 9,21) Widać, że mocno wierzyła, że Jezus Chrystus może ją uzdrowić; z wielką ufnością czekała na uzdrowienie, którego tak pragnęła. Rzeczywiście, gdy Zbawiciel przechodził obok niej, rzuciła się do stóp Jezusa Chrystusa, dotknęła Jego płaszcza i natychmiast została uzdrowiona. Gdy Jezus Chrystus zobaczył jej wiarę, spojrzał na nią życzliwie i powiedział do niej: „Idź, twoja wiara cię ocaliła”. (Mt 9,22) Tak, bracia moi, to właśnie tej wierze i ufności wszystko jest obiecane.

Źródło: Kazanie na 5. niedzielę po Wielkanocy (© Evangelizo.org)

O co proszę? O dar silnej ufności i uwolnienie ze zwątpienia.

Zwrócę uwagę na Jaira, który cały przejęty przeciska się przez tłum ludzi i pada do stóp Jezusa. Wsłucham się w jego głos. Cierpi. Prosi o ratowanie konającej córeczki (ww. 21-23).

Zauważę wzruszenie Jezusa. Zostawia tłumy i idzie z Jairem do jego domu (w. 24). Usłyszę szemranie tłumu, który tłocząc się, ciągnie za Jezusem. Włączę się w ten tłum. Jakie doświadczenia budzą się we mnie? Powiem o nich Jezusowi.

Odnajdę w tłumie kobietę cierpiącą na krwotok (ww. 25-28). Zbliżę się do niej. Zobaczę jej cierpiącą twarz. Lekarze nie potrafili wrócić jej zdrowia. Pokłada całą nadzieję w Jezusie.

Będę zbliżał się do Jezusa razem z kobietą, aby nasycać się jej wiarą i ufnością. Zwrócę uwagę na moment, w którym dotyka się Jezusa. Zobaczę szczęście na jej twarzy. Jest zdrowa! (ww. 29-34).

Czy pamiętam sytuacje po ludzku beznadziejne, w których czułem, że uchodzi ze mnie życie? Co mogę powiedzieć o mojej ufności do Jezusa w takich momentach? Co w moim życiu uznaję za największy cud uzdrowienia?

Wczuję się w bolesne przeżycia Jaira, który dowiaduje się, że jego córka skonała (w. 35). Dookoła panuje żałobna atmosfera. Będę podziwiał jego wiarę. Ufa Jezusowi, który jedyny mówi do niego: „Nie bój się, wierz tylko” (w. 36). Jezus wraca życie jego córeczce (ww. 35-43).

Zwierzę się Jezusowi ze wszystkich lęków, które odbierają mi radość życia, kuszą do zawodzenia i płaczu. Usłyszę, jak mówi do mnie z czułością: „Nie bój się, wierz tylko”. Będę powtarzał modlitwę, aż do nasycenia wnętrza: „Jezu, ufam Tobie. Przenikaj mnie Twoim życiem!”

Ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Autor: Św. Jan Paweł II (1920-2005), papież

Drodzy młodzi, tylko Chrystus może dać prawdziwą odpowiedź na wszystkie wasze problemy! Świat potrzebuje waszej osobistej odpowiedzi na słowa Mistrza: „Powiadam ci, wstań!” Widzimy, jak Jezus wychodzi na spotkanie ludzkości w najtrudniejszych i najbardziej bolesnych sytuacjach. Cud dokonany w domu Jaira pokazuje nam Jego moc nad złem. On jest Panem życia, zwycięzcą śmierci… Szukajcie Chrystusa! Spójrzcie na Chrystusa! Żyjcie w Chrystusie! Takie jest moje przesłanie: „Niech Jezus będzie kamieniem węgielnym (Ef 2,20) waszego życia i nowej cywilizacji, którą będziecie budować w duchu hojnej solidarności i dzielenia się. Nie może być autentycznego wzrostu człowieka w pokoju i sprawiedliwości, prawdzie i wolności, bez obecności Chrystusa i zbawczej mocy”.

Co to znaczy budować swoje życie na Chrystusie? Oznacza to, że dajemy się ogarnąć Jego miłości. Miłości, która wymaga spójności w zachowaniu, które wymaga, aby dostosować swoje postępowanie do nauki i przykazań Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła, miłości, która wypełnia nasze życie szczęściem i pokojem, którego świata nie można dać (J 14,27), nawet jeżeli tak bardzo go potrzebuje. Nie bójcie się wymagań miłości Chrystusowej. Wręcz przeciwnie, obawiajcie się małoduszności, zmienności, poszukiwanie własnych interesów, egoizmu, wszystkiego, co chce zagłuszyć głos Chrystusa, który, zwracając się do każdego z nas, powtarza: „Powiadam ci, wstań!

Spójrzcie z odwagą na Chrystusa, kontemplując Jego życia za pomocą spokojnej lektury Ewangelii, rozmawiajcie z Nim z ufnością w zażyłości modlitwy, sakramentach, zwłaszcza w świętej Eucharystii… Jeśli rozmawiacie z Chrystusem, usłyszycie także w najintymniejszym zakątku waszej duszy wymagania Pana, Jego nieustającą zachętę. Jezus nieustannie się do was zwraca i powtarza: „Powiadam ci, wstań!

Źródło: Przemówienie z 04-02-1987 do młodzieży w Chile

«Wracaj do domu, do swoich, i opowiedz im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą». Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus mu uczynił, a wszyscy się dziwili. Mk 5, 19b-20

Człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego prawdziwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostatecznie przeznaczenie. św. Jan Paweł II

Dzisiejsze Słowo zaświadcza, że dla każdego jest nadzieja! Przed Boskim Majestatem zegnie się wcześniej czy później KAŻDE kolano, zatem nie ma takiej siły, która może trwale Cię zniewolić i odciągnąć od Boga, bo tylko On jest wszechmocny.

Jeśli tylko wejdziesz w relację z Jezusem, On będzie przemieniał, porządkował krok po kroku Twoje wnętrze i rzeczywistość, w której się znajdujesz. Zapewne uzdrowienia wymaga wiele przestrzeni i sfer Twojego życia, ale przecież dla Boga nie ma nic niemożliwego!

Wychodź więc z grobowca tego, co Cię spętało, skuło, zniewoliło, bo Jezus właśnie przechodzi koło Ciebie i pragnie Cię uwolnić! Już nic nie będzie tak samo, bo moc Jego Przenajświętszej Krwi obmyje Cię z wszelkiej nieczystości, z wszelkiej choroby, poczucia strachu i niegodności, nadając Ci nową tożsamość. Zbliż się do Jezusa! Skorzystaj z sakramentu pokuty i zrzuć ten ciężar! Odnów, potwierdź swoją tożsamość!

Pewnie wielu zadziwi Twoja przemiana 😊 a może swoim świadectwem dasz przykład i pociągniesz innych do żywej relacji z Trójjedynym Bogiem 💖.

Nasz świat niechybnie zmierza ku zagładzie, więc tym bardziej trzeba dzisiaj wiarygodnych i autentycznych świadków Chrystusa. Nie bój się narazić na śmieszność dla swojego Boga. Nie bój się mówić o konkretnych łaskach, którymi Twój Bóg Cię obdarza w swej niezmierzonej i nieograniczonej hojności. To nie jest przechwalanie się. To oddawanie Bogu należnej czci i chwały, bo to On jest sprawcą naszego chcenia i działania – sami z siebie nic nie możemy.

Mój Boże, Tato, świadczę jak potrafię 😊Dziękuję z całego serca za dary i łaski Twojego Ducha, za Twoje prowadzenie i nieustanną troskę o najdrobniejsze moje potrzeby. Proszę o odwagę i siłę do naśladowania Twojego Syna Jezusa Chrystusa, i do dawania świadectwa o Twojej potędze i hojności, o niewyczerpalnej, bezwarunkowej miłości, gdziekolwiek będziesz chciał się mną posłużyć. Maryjo, Mamusiu czuwaj nade mną 💖.

Jestem Panie!

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013

Potęga zła w sercu ludzkim oraz w ludzkiej historii jest niezaprzeczalna. Pozostaje pytanie: jak wytłumaczyć to zło?… Wiara wyjaśnia nam: istnieją dwie tajemnice światła i tajemnica nocy, którą jednak ogarniają tajemnice światła. Pierwsza tajemnica światła jest następująca: wiara mówi nam, że nie ma dwóch zasad – dobra i zła, ale istnieje tylko jedna zasada – Bóg Stwórca, i ta zasada jest dobra, tylko dobra, bez cienia zła. Dlatego także byt nie jest mieszanką dobra i zła. Byt jako taki jest dobry, a zatem dobrze jest być, żyć. Oto radosna nowina wiary: istnieje tylko dobre źródło – Stwórca.

Potem przychodzi tajemnica ciemności, nocy. Zło nie pochodzi ze źródła istnienia, nie jest w równym stopniu pierwotne. Zło wywodzi się z wolności stworzonej, z nadużycia wolności. Jak to było możliwe, jak to się stało? Pozostaje to niezrozumiałe. Zło nie jest logiczne. Jedynie Bóg i dobro są logiczni, są światłem. Zło jest tajemnicze… Możemy się domyślać, ale nie możemy wyjaśnić, tak jak jakiegoś innego faktu, ponieważ jest to rzeczywistość głębsza. Pozostaje tajemnica ciemności, nocy.

Ale od razu dochodzi tajemnica światła. Zło pochodzi ze źródła drugorzędnego. Bóg ze swym światłem jest mocniejszy. I dlatego zło może być przezwyciężone. Dlatego też stworzenie, człowieka, można uzdrowić… I wreszcie ostatnia rzecz: człowieka nie tylko można uzdrowić; on faktycznie jest uzdrowiony. Bóg dał uzdrowienie. Osobiście wszedł w dzieje. Permanentnemu źródłu zła przeciwstawił źródło czystego dobra. Ukrzyżowany i zmartwychwstały Chrystus, nowy Adam, brudnemu nurtowi zła przeciwstawia strumień światła. Strumień ten jest w dziejach: widzimy świętych, wielkich świętych, ale również pokornych świętych, zwykłych wiernych. Widzimy, że pochodzący od Chrystusa strumień światła jest obecny, jest potężny.

Źródło: Audiencja generalna z 03/12/2008 (© Libreria Editrice Vaticana)

Autor: Św. Karol de Foucauld (1858–1916), pustelnik i misjonarz na Saharze

Kiedy pragniemy naśladować Jezusa, nie dziwmy się, jeśli On nie pozwala nam tego uczynić od razu, a nawet jeśli nigdy nie pozwala: i to niezależnie od tego, jak bardzo uzasadnione i zgodne z Jego radami, jakkolwiek miłe Jego Sercu, jakkolwiek przez Niego inspirowane jest to pragnienie. W istocie Jego wzrok sięga dalej niż nasz; chce On nie tylko naszego dobra, ale dobra wszystkich. Idąc za Nim krok w krok, zapewnilibyśmy sobie być może tylko nasze własne dobro lub dobro kilku osób; ale idąc tam, gdzie On nas posyła i wypełniając Jego wolę, i będąc z Nim zjednoczeni tylko w duszy, bez pociechy z tak ścisłego naśladowania Go w naszym zewnętrznym życiu, zdziałalibyśmy może więcej dobra dla wielu. On woli dobro ogólne od dobra pojedynczego: tym bardziej że dobro pojedyncze pojawi się w ten sposób nie tylko równie dobrze, ale i lepiej niż przez pójście za Nim. To dobro pojedyncze pochodzi tylko z Jego łaski i od Niego zależy, czy pomnoży łaski i czy uczyni dwa razy bardziej świętym w tym życiu i w przyszłym Gerazeńczyka głoszącego z dala od Niego, jak i tego samego Gerazeńczyka idącego za Nim i dzielącego Jego życie […].

Co więcej, nie musimy wierzyć, że odmawia On pójścia za Nim na zawsze… Być może Jezus pozwala Gerazeńczykowi dołączyć do apostołów kilka miesięcy lub lat później… Miejmy zawsze nadzieję, o ile to możliwe, prowadzić najdoskonalsze życie, a na razie prowadźmy doskonale życie, które Jezus nam dał, to, w którym nas chce. Żyjmy nim tak, jak On sam by nim żył, gdyby Go tam postawiła wola Jego Ojca; postępujmy tak, jak On by postępował, gdyby Go tam postawił Jego Ojciec, jak On nas tam stawia. Prawdziwa doskonałość to przede wszystkim pełnienie woli Boga.

Źródło: O Ewangelii (© Evangelizo.org)

O co proszę? O głęboką wiarę w łaskę Jezusa, która przewyższa każde zło.

Marek w szczegółach opisuje tragiczny los człowieka opętanego (ww. 1-5). Jest to także opis przerażającej mocy Złego. Zły potrafi omamić człowieka aż do szaleństwa. Osoba opanowana przez zło zachowuje się jak nie-człowiek, a jej życie staje się grobem.

Słowo Boże uwrażliwia mnie na działanie Złego. Nie wolno go ignorować. Istnieją złe duchy, które chcą zniszczyć moje życie duchowe i zatracić je jak owe dwa tysiące świń (w. 13). Bóg codziennie posyła mi swoich aniołów, którzy strzegą mojej wiary, nadziei i miłości i chronią przed mocą złych duchów.

Podziękuję Bogu za mojego Anioła Stróża i za każde wytrwanie w dobrym. W gorącej modlitwie zawierzę Bogu ludzi zniewolonych przez zło. Za kogo chciałbym się szczególnie pomodlić?

Zwrócę uwagę na zachowanie opętanego w chwili, gdy zbliża się do Jezusa. Oddaje Mu pokłon, a jednocześnie krzyczy i lęka się Go (ww. 6-7). Zły kusi mnie fałszywym wstydem, poczuciem niegodności i lękiem, abym nie zbliżał się do Jezusa. Tymczasem Jezus pragnie, abym przyszedł do Niego z wszystkim, co mnie w moim życiu zawstydza, lęka i zniewala.

Nikt z ludzi nie mógł poskromić opętanego. Czuli się bezradni (ww. 3-4). Pojawienie się Jezusa diametralnie odwraca sytuację. Nawet legion złych duchów czuje się bezradny wobec Jego mocy (ww. 8-9). Moc Jezusa jest większa od największej mocy zła. Czy w to wierzę?

Co najbardziej zniewala moje życie? Czy chcę odsłonić przed Jezusem to, co mnie lęka i tyranizuje? Lęki i smutek mojego życia mogą być żerowiskiem dla Złego. Jezus chce uzdrowić moje rany, które zamykają mnie na życie i odbierają mi radość.

Będę prosił Jezusa, abym w moim domu potrafił być świadkiem Jego łaski, która przemienia życie. Odnowię moje przyrzeczenia chrztu i wyrzeknę się Złego.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)