Autor: Św. Padre Pio z Pietrelciny (1887–1968), kapucyn

Nie martw się myślą, że czas próby jest jeszcze długi. Czyściec, znoszony z woli Bożej, jest lepszy niż rozkoszowanie się klasztorem, bladym obrazem niebiańskiego Jeruzalem. Zbawienia nie można osiągnąć bez przepłynięcia wzburzonego morza, które zawsze grozi grobem.

Wyczuwam w tobie odrobinę niepokoju, zmartwienia, które uniemożliwia twojej cierpliwości osiągnięcie pełnego efektu. „Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie” (Łk 21,19), mówi nam Boski Mistrz. Dzięki niej posiądziemy naszą duszę. A im bardziej wytrwałość jest doskonała, tym bardziej posiądziemy naszą duszę całkowicie, doskonale i pewnie. Im mniej więc będzie w niej zmartwień i niepokojów, tym doskonalsza będzie nasza wytrwałość. […]

Poddaj się całkowicie najłagodniejszemu Oblubieńcowi dusz; połóż głowę na Sercu tego najczulszego Oblubieńca, jak umiłowany uczeń, ponieważ niebiański Mistrz nie pozwoli, aby zabrano ci włos (por. Łk 12,7), tak jak nie pozwolił, aby zrobiono krzywdę Jego uczniom w Getsemani.

Źródło: Rozdział X (© Evangelizo.org)

O co proszę? O łaskę głębokiego zaufania mocy Jezusa w chwilach prób i doświadczeń.

Usiądę blisko Jezusa. Będę prosił Go o żarliwość i odwagę ducha w słuchaniu Jego trudnych słów. Chce mi uświadomić, że los ucznia nie różni się od losu Mistrza. Uczy mnie trwania przy Nim w każdej sytuacji.

„Wydadzą was…” (w. 12). Moje życie z Jezusem może być podważane przez osoby liczące się w świecie. Jak reaguję w sytuacjach, gdy jestem odrzucany za moje przekonania religijne i moralne? Czy jestem wierny Jezusowi.

„Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa” (w. 13). Jezus pragnie zamieniać moje cierpienie z powodu Jego imienia w przestrzeń działania łaski. Potrzebuje jednak mojego świadectwa. Czy potrafię Mu zaufać?

„Ja dam wam wymowę i mądrość” (w. 15). Przypomnę sobie sytuacje, w których namacalnie doświadczałem Bożego prowadzenia. Jezus zapewnia mnie o swojej obecności w chwilach mojej bezradności. Uczy mnie całkowitego polegania na Nim.

Moja wierność Jezusowi może domagać się największej ceny: odrzucenia nawet przez najbliższych (ww. 16-17). Czy jestem gotów na przyjęcie takiej sytuacji dla Jezusa? Jakie miejsce zajmuje Jezus w moich relacjach z krewnymi i przyjaciółmi?

„Włos z głowy wam nie spadnie” (w. 18). Wśród wcześniejszych słów Jezusa, to zdanie jest kluczowe. To On ma panowanie nad wszystkim. On zwycięża w każdej sytuacji. Jest moją tarczą i obroną.

W serdecznej rozmowie z Jezusem powiem Mu o wszystkich moich lękach i wątpliwościach. Zaproszę Go w całą moją przyszłość: „Jezu, panuj w moim życiu teraz i na zawsze”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Jezus odpowiedział: «Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: „To ja jestem” oraz „Nadszedł czas”. Nie podążajcie za nimi! I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec». Łk 21, 8-9

Za wojnę są odpowiedzialni nie tylko ci, którzy ją bezpośrednio wywołują, ale również ci, którzy nie czynią wszystkiego co leży w ich mocy, aby jej przeszkodzić. św. Jan Paweł II

Strach wdziera się coraz głębiej i coraz bezczelniej w różne przestrzenie naszego życia. Wojny, kataklizmy, ataki na Kościół, wypaczona wolność, deptanie wszelakich świętości i norm moralnych, a jeszcze te choróbska, nowotwory, i śmierć co zawsze przychodzi za wcześnie…

Co tu wiele mówić – strach się bać…

Czasem i mnie dopada jakiś dziwny lęk, jakaś pustka, ciemność i poczucie opuszczenia przez mojego Boga… Zauważyłam, że to poczucie pustki i beznadziei nasila się kiedy kończę Nowennę Pompejańską i mam zamiar zacząć następną. Ściskam wtedy jeszcze mocniej Różaniec, przytulam się do Maryi i proszę by mnie ochraniała, by mnie prowadziła do Światła, którego najciemniejsze ciemności nie zdołają zasłonić.

Mama zawsze pomaga 💖 zawsze dodaje mi otuchy, pociesza i pomaga odnaleźć pokój serca. Pomaga trwać, choć okoliczności często pozostają niezmienne.

Wszystko jest po coś, choć teraz nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć.

Nie trwóżmy się, bo przecież cokolwiek się stanie nasz Bóg jest przy nas! I choć to COKOLWIEK może być straszne, okrutne, bezlitosne – NASZ BÓG NAS NIE ZAWIEDZIE!

Boża Miłość pomoże nam przetrwać WSZYSTKO 💖

Jezu ufam Tobie!

Błogosławionego, spokojnego dnia ❤️+

Autor: Św. Jan Chryzostom (ok. 345-407), kapłan w Antiochii, potem biskup Konstantynopola, doktor Kościoła

Im bardziej król się zbliża, tym bardziej trzeba się przygotować. Im bliższy jest moment, kiedy przyzna się nagrodę walczącemu, tym lepiej trzeba walczyć. Tak się dzieje w czasie zawodów: kiedy zbliża się koniec wyścigu i dochodzi się do celu, tym bardziej pogania się bieg konia. Oto dlaczego Paweł mówi: „Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. Noc się posunęła, a przybliżył się dzień” (Rz 13,11-12).

Skoro noc się posunęła, a przybliżył się dzień, czyńmy dzieła dnia; porzućmy dzieła ciemności. Tak zatem czynimy w naszym życiu: kiedy widzimy, że noc ustępuje miejsca świtaniu i słyszymy śpiew jaskółki, budzimy jedni drugich, chociaż jeszcze jest noc… Śpieszymy się do codziennych zadań, ubieramy się, jak tylko wyrwiemy się ze snu, aby słońce nas ujrzało gotowymi. To, co wtenczas czynimy, zróbmy to teraz: potrząśnijmy nasze sny, oderwijmy się od mrzonek obecnego życia, wyjdźmy z głębokiego snu i przyobleczmy się w strój zasług. O czym nam mówi jasno apostoł: „Noc się posunęła, a przybliżył się dzień” (w. 12). Bo dzień wzywa nas do bitwy, do walki.

Nie bądź przerażony, słysząc te słowa walki i boju! Jeśli nawet założenie ciężkiej zbroi jest trudne, to lepiej założyć zbroję duchową, bo jest ona zbroją światła. W ten sposób zalśnisz blaskiem jaśniejszym od słońca, a lśniąc żywym blaskiem, będziesz bezpieczny, bo to jest broń światła. Cóż zatem? Mamy dyspensę od walki? Nie! Trzeba walczyć, ale dzielnie, nie poddając się zmęczeniu. Bo nie tyle na wojnę jesteśmy wezwani, ale na świętowanie i wesele.

Źródło: Homilie do listu do Rzymian, nr 24 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) (1891–1942), karmelitanka bosa, męczennica, współpatronka Europy

W Starym Przymierzu istniało już pewne pojęcie o eucharystycznym charakterze modlitwy. Wspaniałe dzieło budowy namiotu Przymierza (Wj 25), jak i później Świątyni Salomona, było pomyślane jako obraz wszelkiego stworzenia, gromadzącego się wokół swego Pana, aby wielbić Go i Mu służyć. Podobnie jak, według historii stworzenia, niebo zostało rozpostarte jak tkaniny, także tkaniny miały tworzyć ściany namiotu. Jak wody spod sklepienia zostały oddzielone od wód znad sklepienia, tak zasłona Świątyni oddzielała Miejsce Najświętsze od zewnętrznych przestrzeni… Świecznik siedmioramienny jest symbolem lamp nieba. Baranki i ptaki przedstawiają obfitość żywych stworzeń, które zamieszkują wodę, ziemię i powietrze. I podobnie jak ziemia została powierzona człowiekowi, tak do arcykapłana należy przebywanie w świątyni. […]

Zamiast świątyni Salomona, Chrystus zbudował świątynię z żywych kamieni (1P 2,5) – obcowanie świętych. Staje pośrodku niej jako wieczny arcykapłan, a na jej ołtarzu On sam jest ofiarą składaną na wieki. I wszelkie stworzenie przybyło, aby uczestniczyć w tej liturgii: owoce ziemi stały się tajemniczymi ofiarami, kwiaty i lampy, tkaniny i zasłona świątyni, konsekrowany kapłan, jak i namaszczenie i błogosławieństwo Bożego domu.

Także Cherubini są obecni. Ich wyrzeźbione oblicza strzegły Najświętszego miejsca. Teraz mnisi, żywe obrazy cherubinów, czuwają, aby to uwielbienie Boga nigdy nie ustało, na ziemi, jak i w niebie… Ich pieśni uwielbienia wzywają od świtu całe stworzenie, aby zjednoczyło się w wysławianiu Pana: góry i wzgórza, rzeki i strumienie, morze i lądy, a także to, co je zaludnia, chmury i wiatry, deszcz i śnieg, wszystkie ludy ziemi, ludzie wszystkich stanów i ras i wreszcie mieszkańcy niebios, aniołowie i święci (por. Dn 3,57-90). […] Powinniśmy dołączyć, dzięki naszej liturgii, do tego wiecznego uwielbienia Boga. Co to znaczy – „my”? Nie chodzi tylko o konsekrowanych, ale o cały lud chrześcijański.

Źródło: Modlitwa Kościoła (© Evangelizo.org)

O co proszę? O głębokie poczucie bezpieczeństwa i ufność pokładaną w Jezusie.

Wyobrażę sobie Jezusa, który obchodzi świątynie świata. Wchodzi także do mojej rodzinnej świątyni i mówi: „Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu” (ww. 5-6). Jakie uczucia budzą we mnie słowa Jezusa?

Zewnętrzne piękno świątyni przypomina mi jedynie o Tym, który jedyny jest Święty i Wieczny. To, co zewnętrzne ulegnie kiedyś zniszczeniu. Zostanie jedynie wieczne przebywanie z pięknem, którym jest Bóg.

Czy tęsknię za Bogiem? Czy Go adoruję? Czy pociąga mnie przebywanie z Nim? Wyleję przed Nim rzeczywiste odczucia mojego serca. O co chciałbym Go prosić?

Jezus przestrzega mnie przed fałszywymi prorokami, którzy będą mamili mnie pięknymi słowami i obietnicami (w. 8). Mówi do mnie wyraźnie, abym nie chodził za nimi.

Wsłuchując się w przestrogę Jezusa, zapytam siebie: Kogo najchętniej w życiu słucham, kogo się radzę? Komu wierzę najbardziej? Jakimi słowami karmię się najczęściej? Jakie miejsce pośród tych osób i słów zajmuje Jezus i Jego słowo?

Jezus pragnie udzielić mi wewnętrznego pokoju w rozeznawaniu znaków, które poprzedzą Jego przyjście (ww. 9-11). Uczy mnie także cierpliwości i ufności w dane przez Niego słowo. Tylko Jego słowo jest wiarygodne i wieczne.

Upadnę przed Jezusem i zawierzę Mu całą moją przyszłość, zwłaszcza trudne doświadczenia, których dzisiaj nie znam. Powierzę Mu także wszystkie moje życiowe wybory. Będę powtarzał z miłością i wiarą: „Tobie, Panie, zaufałem, nie zawstydzę się na wieki”.

ks.Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Prawdziwie, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Łk 21,3

Starajmy się tak postępować i tak żyć, by nikomu w naszej Ojczyźnie nie brakło dachu nad głową i chleba na stole, by nikt nie czuł się samotny, pozostawiony bez opieki. św. Jan Paweł II

Myślisz, że masz niewiele, że ledwie starcza na podstawowe rzeczy, że ciężko, bo praca kiepska, niepewna, a innym to się powodzi, tylko u Ciebie ciągle pod górkę…

Czy aby na pewno tak jest? Czy oddałeś Panu Jezusowi swoje utrapienia, bolączki i biedę? Czy dzielisz ze swoim Bogiem każdy trud, ale też i radość dnia codziennego?

Gdy przestaniesz się skupiać na brakach i niedostatku, a WSZYSTKO oddasz swojemu Bogu, to On będzie troszczył się o Twoje potrzeby. Gdy zatrzymasz się przy niedoli innych, to ta Twoja “bida” już nie będzie tak bardzo uwierać, a gdy oddasz to co masz najcenniejszego, choćby swój czas (a podobno czas to pieniądz), Pan Jezus zachwyci się Twoim gestem i pochwali Twoją hojność. Nie chodzi o to, że masz pozbyć się całego swojego dobytku i stać się żebrakiem czy bezdomnym, bo to byłoby zupełnie nieroztropne 🤭 chodzi raczej o bezgraniczne zaufanie Bogu i wrażliwość na ludzkie nieszczęście.

Świat pogrążony jest w w różnego rodzaju utrapieniach, które ograbiają z radości, godności, z wszelkiego dobra… Proszę, nie dajmy się zobojętnieniu, apatii, znieczulicy! Największym bogactwem jest to, czego nie da się przeliczyć, ani zmierzyć ludzką miarą, a zainteresowanie, życzliwość, dobre słowo – cenniejsze niż wymyślne podarki.

Bądźmy dzisiaj promykiem radości dla innych. Bądźmy takim wdowim groszem w tym chciwym, zachłannym, konsumpcyjnym świecie. Spieszmy się kochać ludzi, póki jeszcze możemy jakkolwiek wesprzeć swoich bliźnich 💖

Przytulam i uśmiecham się do Ciebie 😊 błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Karol de Foucauld (1858–1916), pustelnik i misjonarz na Saharze

Jakże jesteś bosko dobry, mój Boże! Gdybyś powołał wpierw bogatych, ubodzy nie ośmieliliby się zbliżyć do Ciebie, wierzyliby, że powinni zostać na uboczu ze względu na ich ubóstwo i spoglądaliby na Ciebie z daleka, pozwalając bogaczom Cię otoczyć. Ale Ty powołałeś cały świat: ubogich, skoro przez to im pokazałeś, że aż do końca świata są pierwszymi powołanymi, ulubieńcami, uprzywilejowanymi. Powołałeś też bogatych, ponieważ z jednej strony nie są nieśmiali, a z drugiej od nich zależy, czy staną się równie ubodzy, jak pasterze. W jednej chwili, jeśli chcą, jeśli pragną upodobnić się do Ciebie, jeśli obawiają się, że bogactwa odsuną ich od Ciebie, mogą stać się całkowicie ubodzy.

Jakże jesteś dobry! Znalazłeś dobry sposób, aby zgromadzić za jednym zamachem wokół Ciebie wszystkie Twoje dzieci, bez żadnego wyjątku! I jaki balsam położyłeś, aż do końca czasów, na serca ubogich, małych, pogardzanych przez świat, pokazując im, od chwili Twoich narodzin, że są uprzywilejowani, ulubieni, powołani jako pierwsi. Zawsze ich wzywałeś wokół siebie, Ty zechciałeś być jednym z nich i już od kołyski i przez całe życie chciałeś, by Cię otaczali.

Źródło: Medytacje o fragmentach świętych Ewangelii, dotyczących piętnastu cnót, Nazaret, 1897-98, nr 263 (© Evangelizo.org)