Jezus odpowiedział: «Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: „To ja jestem” oraz „Nadszedł czas”. Nie podążajcie za nimi! I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec». Łk 21, 8-9

Za wojnę są odpowiedzialni nie tylko ci, którzy ją bezpośrednio wywołują, ale również ci, którzy nie czynią wszystkiego co leży w ich mocy, aby jej przeszkodzić. św. Jan Paweł II

Strach wdziera się coraz głębiej i coraz bezczelniej w różne przestrzenie naszego życia. Wojny, kataklizmy, ataki na Kościół, wypaczona wolność, deptanie wszelakich świętości i norm moralnych, a jeszcze te choróbska, nowotwory, i śmierć co zawsze przychodzi za wcześnie…

Co tu wiele mówić – strach się bać…

Czasem i mnie dopada jakiś dziwny lęk, jakaś pustka, ciemność i poczucie opuszczenia przez mojego Boga… Zauważyłam, że to poczucie pustki i beznadziei nasila się kiedy kończę Nowennę Pompejańską i mam zamiar zacząć następną. Ściskam wtedy jeszcze mocniej Różaniec, przytulam się do Maryi i proszę by mnie ochraniała, by mnie prowadziła do Światła, którego najciemniejsze ciemności nie zdołają zasłonić.

Mama zawsze pomaga 💖 zawsze dodaje mi otuchy, pociesza i pomaga odnaleźć pokój serca. Pomaga trwać, choć okoliczności często pozostają niezmienne.

Wszystko jest po coś, choć teraz nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć.

Nie trwóżmy się, bo przecież cokolwiek się stanie nasz Bóg jest przy nas! I choć to COKOLWIEK może być straszne, okrutne, bezlitosne – NASZ BÓG NAS NIE ZAWIEDZIE!

Boża Miłość pomoże nam przetrwać WSZYSTKO 💖

Jezu ufam Tobie!

Błogosławionego, spokojnego dnia ❤️+

Autor: Św. Jan Chryzostom (ok. 345-407), kapłan w Antiochii, potem biskup Konstantynopola, doktor Kościoła

Im bardziej król się zbliża, tym bardziej trzeba się przygotować. Im bliższy jest moment, kiedy przyzna się nagrodę walczącemu, tym lepiej trzeba walczyć. Tak się dzieje w czasie zawodów: kiedy zbliża się koniec wyścigu i dochodzi się do celu, tym bardziej pogania się bieg konia. Oto dlaczego Paweł mówi: „Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. Noc się posunęła, a przybliżył się dzień” (Rz 13,11-12).

Skoro noc się posunęła, a przybliżył się dzień, czyńmy dzieła dnia; porzućmy dzieła ciemności. Tak zatem czynimy w naszym życiu: kiedy widzimy, że noc ustępuje miejsca świtaniu i słyszymy śpiew jaskółki, budzimy jedni drugich, chociaż jeszcze jest noc… Śpieszymy się do codziennych zadań, ubieramy się, jak tylko wyrwiemy się ze snu, aby słońce nas ujrzało gotowymi. To, co wtenczas czynimy, zróbmy to teraz: potrząśnijmy nasze sny, oderwijmy się od mrzonek obecnego życia, wyjdźmy z głębokiego snu i przyobleczmy się w strój zasług. O czym nam mówi jasno apostoł: „Noc się posunęła, a przybliżył się dzień” (w. 12). Bo dzień wzywa nas do bitwy, do walki.

Nie bądź przerażony, słysząc te słowa walki i boju! Jeśli nawet założenie ciężkiej zbroi jest trudne, to lepiej założyć zbroję duchową, bo jest ona zbroją światła. W ten sposób zalśnisz blaskiem jaśniejszym od słońca, a lśniąc żywym blaskiem, będziesz bezpieczny, bo to jest broń światła. Cóż zatem? Mamy dyspensę od walki? Nie! Trzeba walczyć, ale dzielnie, nie poddając się zmęczeniu. Bo nie tyle na wojnę jesteśmy wezwani, ale na świętowanie i wesele.

Źródło: Homilie do listu do Rzymian, nr 24 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) (1891–1942), karmelitanka bosa, męczennica, współpatronka Europy

W Starym Przymierzu istniało już pewne pojęcie o eucharystycznym charakterze modlitwy. Wspaniałe dzieło budowy namiotu Przymierza (Wj 25), jak i później Świątyni Salomona, było pomyślane jako obraz wszelkiego stworzenia, gromadzącego się wokół swego Pana, aby wielbić Go i Mu służyć. Podobnie jak, według historii stworzenia, niebo zostało rozpostarte jak tkaniny, także tkaniny miały tworzyć ściany namiotu. Jak wody spod sklepienia zostały oddzielone od wód znad sklepienia, tak zasłona Świątyni oddzielała Miejsce Najświętsze od zewnętrznych przestrzeni… Świecznik siedmioramienny jest symbolem lamp nieba. Baranki i ptaki przedstawiają obfitość żywych stworzeń, które zamieszkują wodę, ziemię i powietrze. I podobnie jak ziemia została powierzona człowiekowi, tak do arcykapłana należy przebywanie w świątyni. […]

Zamiast świątyni Salomona, Chrystus zbudował świątynię z żywych kamieni (1P 2,5) – obcowanie świętych. Staje pośrodku niej jako wieczny arcykapłan, a na jej ołtarzu On sam jest ofiarą składaną na wieki. I wszelkie stworzenie przybyło, aby uczestniczyć w tej liturgii: owoce ziemi stały się tajemniczymi ofiarami, kwiaty i lampy, tkaniny i zasłona świątyni, konsekrowany kapłan, jak i namaszczenie i błogosławieństwo Bożego domu.

Także Cherubini są obecni. Ich wyrzeźbione oblicza strzegły Najświętszego miejsca. Teraz mnisi, żywe obrazy cherubinów, czuwają, aby to uwielbienie Boga nigdy nie ustało, na ziemi, jak i w niebie… Ich pieśni uwielbienia wzywają od świtu całe stworzenie, aby zjednoczyło się w wysławianiu Pana: góry i wzgórza, rzeki i strumienie, morze i lądy, a także to, co je zaludnia, chmury i wiatry, deszcz i śnieg, wszystkie ludy ziemi, ludzie wszystkich stanów i ras i wreszcie mieszkańcy niebios, aniołowie i święci (por. Dn 3,57-90). […] Powinniśmy dołączyć, dzięki naszej liturgii, do tego wiecznego uwielbienia Boga. Co to znaczy – „my”? Nie chodzi tylko o konsekrowanych, ale o cały lud chrześcijański.

Źródło: Modlitwa Kościoła (© Evangelizo.org)

O co proszę? O głębokie poczucie bezpieczeństwa i ufność pokładaną w Jezusie.

Wyobrażę sobie Jezusa, który obchodzi świątynie świata. Wchodzi także do mojej rodzinnej świątyni i mówi: „Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu” (ww. 5-6). Jakie uczucia budzą we mnie słowa Jezusa?

Zewnętrzne piękno świątyni przypomina mi jedynie o Tym, który jedyny jest Święty i Wieczny. To, co zewnętrzne ulegnie kiedyś zniszczeniu. Zostanie jedynie wieczne przebywanie z pięknem, którym jest Bóg.

Czy tęsknię za Bogiem? Czy Go adoruję? Czy pociąga mnie przebywanie z Nim? Wyleję przed Nim rzeczywiste odczucia mojego serca. O co chciałbym Go prosić?

Jezus przestrzega mnie przed fałszywymi prorokami, którzy będą mamili mnie pięknymi słowami i obietnicami (w. 8). Mówi do mnie wyraźnie, abym nie chodził za nimi.

Wsłuchując się w przestrogę Jezusa, zapytam siebie: Kogo najchętniej w życiu słucham, kogo się radzę? Komu wierzę najbardziej? Jakimi słowami karmię się najczęściej? Jakie miejsce pośród tych osób i słów zajmuje Jezus i Jego słowo?

Jezus pragnie udzielić mi wewnętrznego pokoju w rozeznawaniu znaków, które poprzedzą Jego przyjście (ww. 9-11). Uczy mnie także cierpliwości i ufności w dane przez Niego słowo. Tylko Jego słowo jest wiarygodne i wieczne.

Upadnę przed Jezusem i zawierzę Mu całą moją przyszłość, zwłaszcza trudne doświadczenia, których dzisiaj nie znam. Powierzę Mu także wszystkie moje życiowe wybory. Będę powtarzał z miłością i wiarą: „Tobie, Panie, zaufałem, nie zawstydzę się na wieki”.

ks.Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)