Prawdziwie, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Łk 21,3

Starajmy się tak postępować i tak żyć, by nikomu w naszej Ojczyźnie nie brakło dachu nad głową i chleba na stole, by nikt nie czuł się samotny, pozostawiony bez opieki. św. Jan Paweł II

Myślisz, że masz niewiele, że ledwie starcza na podstawowe rzeczy, że ciężko, bo praca kiepska, niepewna, a innym to się powodzi, tylko u Ciebie ciągle pod górkę…

Czy aby na pewno tak jest? Czy oddałeś Panu Jezusowi swoje utrapienia, bolączki i biedę? Czy dzielisz ze swoim Bogiem każdy trud, ale też i radość dnia codziennego?

Gdy przestaniesz się skupiać na brakach i niedostatku, a WSZYSTKO oddasz swojemu Bogu, to On będzie troszczył się o Twoje potrzeby. Gdy zatrzymasz się przy niedoli innych, to ta Twoja “bida” już nie będzie tak bardzo uwierać, a gdy oddasz to co masz najcenniejszego, choćby swój czas (a podobno czas to pieniądz), Pan Jezus zachwyci się Twoim gestem i pochwali Twoją hojność. Nie chodzi o to, że masz pozbyć się całego swojego dobytku i stać się żebrakiem czy bezdomnym, bo to byłoby zupełnie nieroztropne 🤭 chodzi raczej o bezgraniczne zaufanie Bogu i wrażliwość na ludzkie nieszczęście.

Świat pogrążony jest w w różnego rodzaju utrapieniach, które ograbiają z radości, godności, z wszelkiego dobra… Proszę, nie dajmy się zobojętnieniu, apatii, znieczulicy! Największym bogactwem jest to, czego nie da się przeliczyć, ani zmierzyć ludzką miarą, a zainteresowanie, życzliwość, dobre słowo – cenniejsze niż wymyślne podarki.

Bądźmy dzisiaj promykiem radości dla innych. Bądźmy takim wdowim groszem w tym chciwym, zachłannym, konsumpcyjnym świecie. Spieszmy się kochać ludzi, póki jeszcze możemy jakkolwiek wesprzeć swoich bliźnich 💖

Przytulam i uśmiecham się do Ciebie 😊 błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Karol de Foucauld (1858–1916), pustelnik i misjonarz na Saharze

Jakże jesteś bosko dobry, mój Boże! Gdybyś powołał wpierw bogatych, ubodzy nie ośmieliliby się zbliżyć do Ciebie, wierzyliby, że powinni zostać na uboczu ze względu na ich ubóstwo i spoglądaliby na Ciebie z daleka, pozwalając bogaczom Cię otoczyć. Ale Ty powołałeś cały świat: ubogich, skoro przez to im pokazałeś, że aż do końca świata są pierwszymi powołanymi, ulubieńcami, uprzywilejowanymi. Powołałeś też bogatych, ponieważ z jednej strony nie są nieśmiali, a z drugiej od nich zależy, czy staną się równie ubodzy, jak pasterze. W jednej chwili, jeśli chcą, jeśli pragną upodobnić się do Ciebie, jeśli obawiają się, że bogactwa odsuną ich od Ciebie, mogą stać się całkowicie ubodzy.

Jakże jesteś dobry! Znalazłeś dobry sposób, aby zgromadzić za jednym zamachem wokół Ciebie wszystkie Twoje dzieci, bez żadnego wyjątku! I jaki balsam położyłeś, aż do końca czasów, na serca ubogich, małych, pogardzanych przez świat, pokazując im, od chwili Twoich narodzin, że są uprzywilejowani, ulubieni, powołani jako pierwsi. Zawsze ich wzywałeś wokół siebie, Ty zechciałeś być jednym z nich i już od kołyski i przez całe życie chciałeś, by Cię otaczali.

Źródło: Medytacje o fragmentach świętych Ewangelii, dotyczących piętnastu cnót, Nazaret, 1897-98, nr 263 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Gertruda z Helfty (1256-1301), mniszka benedyktyńska

[Gertruda powiedziała Panu]: „Niestety, mój umiłowany, nie mam nic, co byłoby godne Ciebie, ale wiem, że gdybym posiadała wszystko, co Ty posiadasz, chciałabym zrezygnować ze wszystkiego i oddać Tobie z taką hojnością, abyś mógł […] tym obdarzyć kogo tylko zechcesz”. Na to Pan odpowiedział jej życzliwie: „Jeśli ty znajdujesz w swoim sercu taką skłonność do postępowania wobec Mnie, to możesz być pewna, że Ja również pragnę cię podobnie traktować, a wiedz, że moja dobroć i moja miłość przewyższają twoje uczucia”. A ona: „Na jakiej podstawie wyjdę Ci na spotkanie, kiedy nadejdziesz z tak wielką hojnością?” — O nic cię nie proszę — odpowiedział Pan — abyś tylko przyszła do mnie pusta i gotowa na przyjęcie, bo Mi się spodoba w tobie tylko to, co otrzymasz ode Mnie jako czysty dar.

Zrozumiała zatem, że ta pustka była ową pokorą, przez którą uważała, że nie ma żadnej zasługi, nie może nawet zrobić nic, bez daru Boga i wreszcie uważać za nicość wszystkie swoje możliwości.

Źródło: Herold; księga IV, SC 255 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O dogłębne doświadczenie Bożej opieki we własnych niedostatkach.

Wejdę z Jezusem do świątyni. Stanę razem z Nim w tłumie ludzi, którzy stoją w kolejce do skarbony, aby złożyć ofiarę.

„Gdy podniósł oczy…” (w. 1). Zwrócę uwagę na przenikliwy wzrok Jezusa, który dostrzega najprostszego człowieka i najbardziej ukryty gest dobroci. Biedna wdowa, zmieszana z tłumem bogatych, uszła uwadze wielu ludzi, ale nie uwadze Jezusa (w. 2).

Jezus codziennie „podnosi oczy” i dostrzega mnie z daleka. Widzi moje czyny, zna także moje myśli. Nic nie jest ukryte przed Nim. Stanę przed Jezusem w prostocie i szczerości serca, prosząc Go, aby pokazał mi każde dobro uczynione w moim życiu.

Będę wsłuchiwał się w Jezusa, który chwali w obecności zebranych hojność biednej wdowy (ww. 3-4). Gdybym miał dzisiaj stanąć przed Jezusem z moim życiem, co uznałby za moje największe bogactwo w Jego oczach. Za co pochwaliłby mnie najbardziej? Zapytam o to Jezusa.

Jezus zwraca mi uwagę na postawę ubogiej kobiety. Zostawiła Bogu w świątyni całe swoje mienie, wszystko, co miała (w. 4). Oddaje swoje utrzymanie, ufając, że Bóg będzie ją wspierał swoją pomocą.

Zapytam siebie o moje zaufanie do Boga. Czy potrafiłbym dzisiaj, podobnie jak wdowa, złożyć całe swoje życie w Jego ręce? Czy jest coś, czego do tej pory boję się Mu oddać? Z czego jest mi najtrudniej zrezygnować? Powiem o tym Jezusowi. Będę Go prosił o wewnętrzną wolność i dar głębokiego zaufania Jego dobroci.

W serdecznej rozmowie i akcie oddania powierzę Jezusowi całe „utrzymanie” mojego życia, aby On sam stał się dla mnie jedynym, najważniejszym zabezpieczeniem. Zwierzę się Mu z moich lęków i obaw o przyszłość. Złożę je w Jego rękach.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)