Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło. Łk 19, 10

To miłość nawraca serca i daruje pokój ludzkości, która wydaje się czasem zagubiona i zdominowana przez siłę zła, egoizmu i strachu. św. Jan Paweł II

Czasem myślę sobie, że gdyby moje, często bardzo krytyczne i niesprawiedliwe spojrzenie miało decydować o czyimś tu i teraz, to marnie by to czyjeś życie wyglądało… Niby to takie niewinne – przecież nikomu źle nie życzę, przecież staram się tylko towarzyszyć, naprowadzać na właściwą drogę, ale to może jeszcze nie ten czas… A może to ja błądzę i droga jednak nie jest właściwa… A może to moje spojrzenie jest podszyte uprzedzeniami, jakimiś starymi zadrami, czy moimi wyobrażeniami, lub ideałami… A może zwyczajnie nie podoba mi się czyjaś fizjonomia, czy charakterek 😉

Och, jak cudownie, że Pan Jezus patrzy inaczej 😍, że dla Niego nie ma znaczenia ani pozycja, ani wygląd, ani żadne inne ludzkie względy.

I mnie pewnego dnia Pan Jezus wypatrzył w tłumie 😊 odnalazł mnie, choć zdawało mi się, że przecież zagubiona to ja na pewno nie jestem 🤭 Bo chociaż raczej nigdy nie stałam w kącie swojego życia przyglądając się biernie temu co dzieje się wokół, chociaż starałam się i staram jakoś tam, może nieudolnie i mało skutecznie (ale jednak!) brać odpowiedzialność za to w czym uczestniczę, to bardzo potrzebowałam poczuć, że Jezusowi naprawdę na mnie zależy😍

Życie jest cudem. Każde jedno! Jakże ja (ty) mogę w jakikolwiek sposób ograniczać, czy oceniać to czego nie rozumiem? Jakże mogę podcinać innym, przybliżającym się do naszego Boga po swojemu, konary drzewa życia – tylko dlatego, że lubię sobie czasem sekatorem powywijać 😉 (oj, lubię 😆ale to zupełnie inna historia 🤭)

Tu oczywiście wszystko jest symboliczne, a kto ma uszy, niechaj słucha.

Ta Ewangelia znowu wstrząsa i pokazuje jak cenne jest w Bożych oczach KAŻDE ŻYCIE.

Dzięki Ci Panie za moje życie! Dzięki Ci za to, że chcesz się u mnie zatrzymywać, chociaż daleko mi do ideału i świętości… Dzięki, że pokazujesz mi, iż zbawienie jest dla każdego, kto zechce słuchać i podejmować starania ku wypełnianiu tego co usłyszał. Dzięki, że mnie ciągle odnajdujesz i rozpalasz moje serce 🔥

Bądź uwielbiony, który JESTEŚ 💖

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Efrem (ok. 306-373), diakon w Syrii, doktor Kościoła

Zacheusz tak się modlił w swoim sercu: „Błogosławiony, który jest godzien przyjąć tego Sprawiedliwego w swoim domu”. Nasz Pan mu powiedział: „Zacheuszu, zejdź prędko!”. Ten, widząc, że Pan zna jego myśli, powiedział sobie: „Skoro o tym wie, to i zna moje uczynki”. Dlatego oznajmił: „Jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie”.

„Zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. Dzięki tej drugiej sykomorze — zwierzchnika celników, pierwsza – Adamowa – popada w zapomnienie, a także imię Adama jest zapomniane dzięki sprawiedliwemu Zacheuszowi… „Dziś życie pojawiło się w tym domu”… Przez swoje posłuszeństwo wczorajszy złodziej staje się dobroczyńcą, poborca podatków – uczniem.

Zacheusz porzucił stare prawo; wspiął się na nieruchome drzewo, symbol głuchoty jego ducha. Ale to wspinanie się jest symbolem jego zbawienia. Porzucił on niskości, wspiął się, aby ujrzeć boskość na wysokościach. Nasz Pan skłania go do opuszczenia tego wyschłego drzewa, jego starego sposobu bycia, ażeby nie pozostał głuchy. Miłość, która płonęła w nim do naszego Pana, spaliła starego człowieka i ukształtowała nowego.

Źródło: Diatessaron, XV, 20-21

Autor: Św. Teresa od Dzieciątka Jezus (1873-1897), karmelitanka, doktor Kościoła

Celino, jaką tajemnicą jest nasza wielkość w Jezusie. Oto co Jezus nam pokazał, każąc nam wspiąć się jak Zacheusz na symboliczne drzewo, o którym ci mówiłam. A teraz, o czym nas pouczy? Czy nie wiemy już wszystkiego? Posłuchajmy, co do nas mówi: „Zejdźcie prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w waszym domu”. A co! Jezus mówi nam, żeby zejść. Dokąd? Celino, wiesz lepiej, niż ja, jednakże pozwól mi ci powiedzieć, dokąd teraz mamy iść za Jezusem. Dawniej Żydzi pytali się naszego boskiego Zbawiciela: „Rabbi… gdzie mieszkasz?”, a on im odpowiedział: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć” (J 1,38; Mt 8,20). Oto gdzie powinniśmy zejść, abyśmy mogli być mieszkaniem dla Jezusa. Być tak ubogim, że nie ma miejsca, by oprzeć głowę. Oto co Jezus sprawił w mojej duszy w czasie rekolekcji. Rozumiesz, że On działa od wewnątrz…

Jezus pragnie, byśmy Go przyjmowali w naszych sercach. Bez wątpienia są one już wolne od stworzeń, ale niestety; czuję, że moje nie jest całkowicie wolne ode mnie i dlatego Jezus mówi mi, żeby zejść. On, Król nad królami, ukorzył się w taki sposób, że Jego oblicze było zakryte i nikt Go nie rozpoznał. I ja też chcę ukryć moją twarz, chcę, by tylko mój umiłowany mógł je widzieć, by tylko On sam liczył moje łzy, aby w moim sercu przynajmniej mógł oprzeć swoją umiłowaną głowę i czuł, że jest znany i zrozumiany!

Źródło: List 137 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O głębokie pragnienie spotkania z Jezusem na co dzień.

Wejdę w tłum, który wita Jezusa w Jerychu (w. 1). Jest tłoczno. Jeden przez drugiego usiłują zobaczyć i dotknąć się Jezusa. Skupię swój wzrok na Zacheuszu, który wspina się na drzewo, by zobaczyć Mistrza (ww. 2-4).

Pomyślę o moich spotkaniach z Jezusem. Zobaczę siebie na Mszy Świętej, przy spowiedzi, na osobistej modlitwie. Czy Jezus jest dla mnie żywą, umiłowaną Osobą, którą pragnę spotkać?

Zatrzymam wzrok na Jezusie, który w tłumie dostrzega Zacheusza, publicznego grzesznika, nielubianego w mieście celnika. Będę obserwował, jak Jezus spogląda na niego z miłością i mówi wobec wszystkich, że chce gościć w jego domu (w. 5).

Będę patrzył na Zacheusza, na jego pośpiech i na radość, z jaką przyjmuje u siebie Jezusa (w. 6). Zauważę zdziwienie ludzi, którzy nie potrafią zaakceptować postępowania Jezusa (w. 7).

Jezus codziennie patrzy na mnie z miłością. Kocha mnie takim, jakim jestem. Mogę jak Zacheusz przeżyć głęboką radość ze spotkania z Nim. Zaproszę Go gorąco, aby przyszedł do mnie, do moich codziennych spraw.

Zacheusz jest do głębi poruszony miłością Jezusa. Pod wpływem tego poruszenia kruszeje jego skamieniałe serce. Budzi się w nim pragnienie, aby zmienić swoje życie. Swoje pragnienie zamienia w konkretne czyny (w. 8).

Jezus pragnie, abym, podobnie jak Zacheusz, pozwolił Mu kochać mnie takim, jakim jestem. Będę prosił żarliwie Jezusa o głębokie doświadczenie Jego przemieniającej miłości. W prostych słowach będę powtarzał: „Niech Twoja miłość zmienia moje życie”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)