Znalazłam w swoim archiwum 📘 napisane dla naszej wspólnoty SWŻ do Ewangelii wg. św. Marka

Stwierdzenie Jezusa „Ufaj synu, odpuszczają ci się grzechy twoje” to uroczyste objawienie miłości Chrystusa, obietnicy napełniającej otuchą i dającej zbawienie. Jednak nie wszyscy są od razu gotowi na przyjęcie tego uwolnienia. Sam paralityk musi pokonać mnóstwo trudności począwszy od bezimiennego tłumu blokującego dostęp do Jezusa, poprzez ściany domu, aż po niedowiarstwo faryzeuszy. Ma przyjaciół, którzy przyprowadzają go (przynoszą), chociaż nie wiemy na ile był świadomy i czy w ogóle chciał być przyniesiony, ale na pewno chciał być zdrowy. Chrystus najpierw oczyszcza go z grzechu, a dopiero później uzdrawia ciało, wskazując, że ważniejsze jest uzdrowienie wewnętrzne, czystość serca i duszy, a uzdrowienie fizyczne jest sprawą drugorzędną, choć przecież tak istotną patrząc z ludzkiej perspektywy.

Iluż dzisiaj kwestionuje sakrament spowiedzi, jak ewangeliczni faryzeusze oburzają się i podważają sens wyznania grzechów i otrzymania rozgrzeszenia w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

A Ty? W nieustannej pogoni za czymś, w tym konsumpcyjnym pędzie może nie dostrzegasz swojego paraliżu, może nie potrafisz się zatrzymać, albo chociaż przystanąć na chwilę refleksji. Spróbuj, może przyjdzie opamiętanie i dojrzysz, że to błędne koło – że życie to nie tylko najnowsza marka samochodu, atrakcyjnie położony dom z nowoczesnym wyposażeniem, markowe ciuchy i dobrze sytuowani znajomi, ani też ciągła walka o byt doczesny i przetrwanie. Może kiedy opadną kajdany tego co wypada, co ludzie powiedzą, tego paraliżującego strachu o jutro, albo czy starczy do pierwszego – zrozumiesz, że życie to o wiele więcej.
Jezus odpuszczając grzechy, daje WOLNOŚĆ. Daje poczucie bezpieczeństwa i bezwarunkową miłość, bo Bóg jest niezmienny i wierny. Tylko Bóg może bezinteresownie i obficie, niejako na zapas, w nadmiarze obdarzyć tego, kto z ufnością zwraca się do Niego.

Jak często przychodzisz do swojego Boga, aby uzdrowił Twoją duszę? Czy pomimo przeszkód pragniesz budować z Nim relację , pragniesz powstawać z łoża paraliżu grzechu i trwać w dobrym, dziękując za hojność i bezmiar Bożej łaski?

Uwielbiam Cię wiekuisty Panie za Twą bezgraniczną miłość, która uwolniła mnie na drzewie Krzyża od śmierci wiecznej. Uwielbiam Cię, Panie nieba i ziemi, za każdą kroplę Twojej świętej Krwi przelanej za moje grzechy, dającej mi wolność i czyniącej ze mnie Twoje dziecko. Dziękuję Ci, Dobry Boże!

dzień 9 – 7 grudnia

O Niepokalana, nieba i ziemi Królowo, wiem, że niegodzien jestem zbliżyć się do Ciebie, upaść przed Tobą na kolana z czołem przy ziemi, ale ponieważ kocham Cię bardzo, przeto ośmielam się prosić Cię, byś była tak dobra i powiedziała mi – kim jesteś? Pragnę bowiem poznawać Cię coraz więcej i więcej – bez granic, i miłować coraz goręcej i goręcej bez żadnych ograniczeń. I pragnę powiedzieć też innym duszom, kim Ty jesteś, by coraz więcej i więcej dusz Cię coraz doskonalej poznało i coraz goręcej miłowało. Owszem, byś się stała Królową wszystkich serc, co biją na ziemi i co bić kiedykolwiek będą i to jak najprędzej i jak najprędzej.
Jedni nie znają jeszcze wcale Twego imienia. Inni ugrzęźli w moralnym błocie, nie śmią oczu wznieść do Ciebie. Jeszcze innym wydaje się, że Cię nie potrzebują do osiągnięcia celu życia. A są i tacy, którym szatan, co sam nie chciał uznać Cię za swą Królową i stąd z anioła w szatana się przemienił, nie dozwala przed Tobą ugiąć kolan. Wielu kocha, miłuje, ale jakże mało jest takich, co gotowi są dla Twej miłości na wszystko, prace, cierpienia i nawet ofiarę z życia.
O Pani, zakróluj w sercach wszystkich i każdego z osobna. Niech wszyscy mieszkańcy ziemi uznają Cię za Matkę, a Ojca na niebie za Ojca i tak wreszcie poczują się braćmi. Amen.

Rozważanie
Tobie się oddaję, o Niepokalana. Zechciej przeze mnie działać, by w dzisiejszych czasach rozsiewać szczęście po ziemi i duszom niespokojnym dać odpocznienie w Bogu.

O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy, i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwłaszcza za nieprzyjaciółmi Kościoła świętego i poleconymi Tobie.

Otóż żebyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» – rzekł do sparaliżowanego: «Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu!» Łk 5,24

Każde życie, nawet najmniej znaczące dla ludzi, ma wieczną wartość przed oczami Boga. św. Jan Paweł II

Dla Pana Boga każde życie ludzkie jest ważne, każdy człowiek jest najważniejszy, bo przecież jest Jego dzieckiem, dziełem Jego Rąk, wobec którego ma konkretne zamiary.

Jeśli ktoś wmawia Ci, że jesteś nikim, że jesteś bezwartościowy, beznadziejny i do bani, to zwyczajnie kłamie! Coraz bardziej dostrzegam jak ważne jest, jakimi ludźmi się otaczam, z jakimi ludźmi mam relacje i kto naprawdę przyprowadza mnie do Pana Boga. Widzę też, komu nie po drodze z Panem Bogiem, kto szuka swoich, bardzo pokrętnych i wyboistych ścieżek, w przekonaniu o jedynej słuszności swoich wyborów… i tych sama staram się przynosić w codziennych modlitwach, aby ich paraliż (często nie do końca zawiniony, bo te ludzkie historie są niezmiernie pogmatwane) nie był tzw. gwoździem do trumny w ostatecznym rozrachunku.

Po raz kolejny Chrystus przypomina, że jesteśmy odpowiedzialni za siebie nawzajem, że tak wiele zależy od naszego osobistego zaangażowania, miłości i miłosierdzia jakie możemy wyświadczać innym.

Jednak nade wszystko Pan Jezus wskazuje, że trwanie w grzechu, może wywoływać i utrzymywać w naszych sercach i ciałach paraliż, który ogranicza dostęp Bożej łaski, miłości, radości, czy pokoju serca. Jeśli trzyma Cię jakiś paraliż duchowy, zacznij najpierw od spowiedzi. Wyznanie grzechów i szczery żal za nie, może uwolnić w Tobie pokój jakiego już dawno nie odczuwałeś. Niby nic wielkiego 🙂 spróbuj, a zobaczysz jak wszystko zacznie się zmieniać.

Wstań więc i idź, ożywiony Bożym Tchnieniem i łaską! Przyprowadź tych, co sami przyjść nie mogą, nie potrafią, nie mają już siły.

Panie, przymnóż nam wiary!  ❤️+

Autor: Symeon Nowy Teolog (ok. 949-1022), mnich grecki

Znamy miłość, którą nas obdarowałeś — bezgraniczną, niewyrażalną, której nic nie może ograniczyć. Ona jest światłością, światłością niedostępną, światłem, które działa we wszystkim… Czego bowiem nie czyni to światło i czym ono nie jest? Jest ono urokiem i radością, łagodnością i pokojem, bezgranicznym miłosierdziem, przepaścią współczucia. Kiedy je posiadam, nie zauważam go, widzę je jedynie, kiedy odchodzi; biegnę, aby je złapać, a ono odpływa w całości. Nie wiem, co robić i niszczeję. Uczę się prosić i szukać ze łzami, w wielkiej pokorze. Uczę się nie uważać za możliwe to, co przekracza naturę lub nie sądzić, że wynikiem mojej mocy lub wysiłku ludzkiego jest to, co pochodzi od współczucia Boga i Jego nieskończonego miłosierdzia…

To światło prowadzi nas za rękę, umacnia nas, poucza, ukazując się i znikając, kiedy go potrzebujemy. Nie zależy to od naszej woli — to należy do doskonałych — ale kiedy jesteśmy w kłopocie i kompletnie wyczerpani, wtedy przychodzi nam z pomocą. Pojawia się z daleka i pozwala się odczuć w moim sercu. Wołam do utraty tchu, tak pragnę je uchwycić, ale wszystko jest nocą i moje dłonie pozostają puste. Zapominam o wszystkim i płaczę, tracąc nadzieję, że ujrzę je następnym razem. Kiedy wypłakałem się i ustały moje łzy, wtedy, przychodząc tajemniczo, obejmuje moją głowę, a ja zalewam się łzami, nie wiedząc, kto tutaj jest, oświetlając mojego ducha tak łagodnym światłem.

Źródło: Hymn 18 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Ireneusz z Lyonu (ok. 130 – ok. 208), biskup, teolog, męczennik

Słowo Boże przybyło zamieszkać z ludźmi; stało się „synem człowieczym”, aby przyzwyczaić człowieka do przyjęcia Boga, a Boga przyzwyczaić do mieszkania w człowieku — tak, jak spodobało się Ojcu. Oto dlaczego znak naszego zbawienia, Emmanuel narodzony z Dziewicy, został dany przez samego Pana (Iz 7,14). To bowiem sam Pan zbawia ludzi, skoro ci nie mogą zbawić się sami… Prorok Izajasz powiedział: „Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kolana omdlałe! Powiedzcie małodusznym: ‘Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto – pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, by zbawić was’” (35, 3-4). Tylko z pomocą Bożą, a nie dzięki nam samym, możemy być zbawieni.

Oto inny tekst, gdzie Izajasz przepowiada, że ten, który miał nas zbawić, nie będzie zwyczajnie człowiekiem, ani bytem bezcielesnym, jak aniołowie: „To nie jakiś wysłannik lub anioł, lecz Jego oblicze ich wybawiło. W miłości swej i łaskawości On sam ich wykupił” (63,9). Ale ten Zbawiciel, Słowo, będzie także widzialnym człowiekiem: “Patrz na Syjon, Twe oczy oglądać będą Zbawiciela” (por. 33,20)… Inny prorok powiedział: „Ulituje się znowu nad nami, zetrze nasze nieprawości i wrzuci w głębokości morskie wszystkie nasze grzechy” (Mi 7,19)… Syn Boży, który jest także Bogiem, miał przybyć z krainy Judy, z Betlejem (Mi 5,1), aby rozlać swoją chwałę na całej ziemi… Bóg zatem stał się człowiekiem i Pan sam nas zbawił, dając znak Dziewicy.

Źródło: Przeciw herezjom III, 20,2 – 21,1 (© Evangelizo.org)