Autor: Baldwin z Ford (? – ok. 1191), opat cysterski, następnie biskup

„Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3, 16). Ten Syn Jednorodzony „został ofiarowany” nie dlatego, że wrogowie przeważyli, ale bo „tak się spodobało Panu” (Iz 53, 10-11). „Umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J 13, 1). Koniec to zgoda na śmierć za tych, których kocha; oto szczyt wszelkiej doskonałości, szczyt miłości doskonałej, bo „nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś oddaje swe życie za przyjaciół swoich” (J 15, 13).

Ta miłość Chrystusa była potężniejsza w Jego śmierci niż w nienawiści jego wrogów; nienawiść mogła zrobić jedynie to, na co miłość jej pozwalała. Judasz lub przeciwnicy Chrystusa wydali go na śmierć przez niegodziwą nienawiść. Ojciec wydał Swego Syna i Syn sam się wydał z miłości (Rz 8, 32; Ga 2, 20). Miłość jednakże nie jest winna zdrady, jest niewinna, nawet jeśli Chrystus z niej umiera. Bo jedynie miłość może bezkarnie robić, co się jej podoba. Jedynie miłość może zmuszać Boga i jakby Mu rozkazywać. To ona Go ściągnęła z nieba i zawiesiła na krzyżu, rozlała krew Chrystusa na odpuszczenie grzechów, w akcie równie niewinnym co zbawczym. Całe nasze dziękczynienie za zbawienie świata należy się zatem miłości. I przynagla nas ona do kochania Chrystusa tak mocno, jak mocno inni go nienawidzą.

Źródło: Sakrament ołtarza, II, 1, SC 93 (© Evangelizo.org)

Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Łk 10, 3

Miłość, która jest gotowa nawet oddać życie, nie zginie. św. Jan Paweł II

Oj wilków wokół coraz więcej… Łażą już całymi watahami… Czasem aż mam wrażenie, że wdzierają się i grasują już w moim wnętrzu…

Walka trwa, walka nieustannie się toczy! Chwilami może wydaje Ci się, że jest cicho, że błogi spokój – Twoje zmysły zostały uśpione… UWAGA! Bądź czujny – nieprzyjaciel szuka słabego punktu, by zburzyć Twój pokój, by zniszczyć to, nad czym pracujesz, od czego chcesz się uwolnić, co starasz się naprawić, poukładać, ogarnąć…

TYLKO z Jezusem masz szansę wygrać. TYLKO z Jezusem każda walka już jest wygrana!

Oto zaprasza Cię dzisiaj i posyła, byś był zwiastunem i pośrednikiem, byś był narzędziem i ogniwem w Jego Boskim planie. Nie bój się, że nie rozumiesz, że nie podołasz, że są bardziej przygotowani. Skoro nasz Bóg zaprasza Ciebie, to właśnie o CIEBIE chodzi! Przylgnij do Jezusa, przytul się do Maryi! Przy Niepokalanej nawet wilki, stawały się jak owieczki 😊 Któż Ci może zagrozić pod Jej opieką?!

Idź! Kochaj i służ – tak jak potrafisz, na ile starczy sił, zapału i gorliwości, na ile Ci Boży Duch pozwala 🔥

Błogosławionego dnia! ❤️+

Autor: Św. Ireneusz z Lyonu (ok. 130 – ok. 208), biskup, teolog, męczennik

To, że Łukasz był nieodłącznym towarzyszem św. Pawła i jego współpracownikiem w głoszeniu Ewangelii ukazuje on sam z całą pewnością, nie przez swoją próżność, ale przez Prawdę. Kiedy Barnaba i Jan, nazywany Markiem, oddzielili się od Pawła i wyruszyli na Cypr, Łukasz pisze: „My zaś udaliśmy się do Troady” (Dz 16,8.11)… po czym opisuje szczegółowo całą podróż, ich przybycie do Filippii, ich pierwsze przemowy… I relacjonuje w porządku chronologicznym całą swoją podróż ze św. Pawłem oraz opisuje dokładnie wszelkie okoliczności… Ponieważ Łukasz uczestniczył we wszystkich wydarzeniach, starannie je wszystkie zapisywał – nie można zarzucić mu ani kłamstwa, ani pychy, gdyż wszystkie te fakty były oczywiste. […]

To, że Łukasz był nie tylko towarzyszem, ale także współpracownikiem apostołów, zwłaszcza św. Pawła, potwierdza jasno sam św. Paweł w swoich listach: „Demas bowiem mię opuścił umiłowawszy ten świat i podążył do Tesaloniki, Krescens do Galacji, Tytus do Dalmacji. Łukasz sam jest ze mną.” (2Tm 4,10-11). Wskazuje to, że Łukasz był cały czas z Pawłem. Także w liście do Kolosan czytamy: „Pozdrawia was Łukasz, umiłowany lekarz” (Kol 4,14). […]

Z kolei Łukasz ukazuje nam wiele znaków Dobrej Nowiny i to najważniejszych… Kto wie, czy Bóg nie sprawił, że wiele śladów Ewangelii zostało ukazane jedynie przez Łukasza, aby dokładnie wszyscy uznali świadectwo, które zamienił w czyny oraz przeniósł do doktryny apostołów, a także aby zachowując niezmienioną zasadę prawdy, wszyscy mogli zostać zbawieni. Zatem świadectwo Łukasza jest prawdziwe; nauczanie apostołów jest jawne, trwałe i niczego nie ukrywa… Taki jest głos Kościoła, w tym cały Kościół ma swe korzenie. ewangelia.org

Źródło: Przeciw herezjom, III,14 (© Evangelizo.org)

Autor: Sobór Watykański II

Niczyjej nie uchodzi uwagi, że wśród wszystkich pism Nowego Testamentu, Ewangelie zajmują słusznie miejsce najwybitniejsze. Są bowiem głównym świadectwem życia i nauki Słowa Wcielonego, naszego Zbawiciela. Kościół zawsze i wszędzie utrzymywał i utrzymuje, że cztery Ewangelie są pochodzenia apostolskiego. Co bowiem Apostołowie na polecenie Chrystusa głosili, to później oni sami oraz mężowie apostolscy pod natchnieniem Ducha Świętego na piśmie nam przekazali, jako fundament wiary, mianowicie czteropostaciową Ewangelię według Mateusza, Marka, Łukasza i Jana.

Święta Matka-Kościół silnie i bardzo stanowczo utrzymywał i utrzymuje, że cztery wspomniane Ewangelie, których historyczność bez wahania stwierdza, podają wiernie to, co Jezus, Syn Boży, żyjąc wśród ludzi, dla wiecznego ich zbawienia rzeczywiście uczynił i tego uczył aż do dnia, w którym został wzięty do nieba (por. Dz 1,1-2). Apostołowie po wniebowstąpieniu Pana to, co On powiedział i czynił, przekazali słuchaczom w pełniejszym zrozumieniu, którym cieszyli się pouczeni chwalebnymi wydarzeniami życia Jezusa oraz światłem Ducha prawdy oświeceni (J 14,26).

Święci zaś autorowie napisali cztery Ewangelie, wybierając niektóre z wielu wiadomości przekazanych ustnie lub pisemnie, ujmując pewne rzeczy syntetycznie lub objaśniając, przy uwzględnieniu sytuacji Kościołów, zachowując wreszcie formę przepowiadania, ale zawsze tak, aby nam przekazać szczerą prawdę o Jezusie. W tej przecież intencji pisali, czerpiąc z własnej pamięci i własnych wspomnień, czy też korzystając ze świadectwa tych, którzy “od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa”, byśmy poznali “prawdę” tych nauk, które otrzymaliśmy (por. Łk 1,2-4).

Źródło: Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym „Dei Verbum”, § 18-19

Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Łk 11, 40

Wierzę, że im bardziej się kocha, tym więcej się czyni, gdyż miłości, która nie jest niczym więcej niż uczuciem, nie mógłbym nawet nazwać miłością. św. Jan Paweł II

“Nie wszystko złoto co się świeci”. Oj, nie wszystko…

Jeśli patrzysz tylko na opakowanie, na to co pięknym wyglądem przyciąga wzrok, możesz wybrać niewłaściwie. Jeśli trzymasz się sztywno ustalonych reguł, a nie widzisz człowieka i jego problemu, masz tylko szczątkowy obraz całości i bardzo łatwo możesz przejść obojętnie…

Nie może pochodzić od Boga to, co plugawi, niszczy i zabija! Nie może być Boże to, co odbiera dziecku ojca, lub matkę, co zmusza rodziny do życia w rozłące, co odbiera tożsamość i spycha na margines, co pozbawia relacji i więzi, co daje tylko substytut szczęścia – może i na bogato, ale przecież nie da się wszystkiego kupić za pieniądze…

Nasz Bóg nikogo nie odtrąca, nikomu nie odmawia swojej łaski. Nie zasłaniaj się więc dekretami, przepisami, formułami, szablonami – żyj z Bogiem, żyj w Bogu, a On zatroszczy się o WSZYSTKO 😍

Nie zamartwiaj się więc, że nie wszystko ogarnięte na wysoki połysk, że jakieś koty po kątach buszują i to wcale nie te mruczące 😁. Spokojnie – świat się nie zawali. Poświęć chwilę swojemu Bogu, zaproś Go do codziennych, zwyczajnych czynności. Zaproś Maryję, rozkochaj się w modlitwie różańcowej, a zobaczysz jak Twoje życie, Twoje wnętrze zacznie się przemieniać.

Zapraszam Cię Duchu Święty, zapraszam Cię Niepokalana Panienko! Pomóżcie mi przemieniać moje płytkie i małostkowe przywiązania, zastępując je pokojem i radością płynącymi z wnętrza Bożego Serca. Jezu mój, przemieniaj mnie w siebie, bym umiała patrzeć głębiej, bym nie skupiała się na skorupce, na detalach. Pomóż mi dostrzegać bogactwo i piękno ukryte pod łachmanami i brudem, zakryte goryczą wielkiego cierpienia, zwątpienia i poczucia opuszczenia. Pozwól mi z prawdziwą szczerością spojrzeć na swoje wnętrze i wyzbywać się wszystkiego co oddala mnie od Twojej miłości. Amen!

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Ambroży (ok. 340-397), biskup Mediolanu, doktor Kościoła

„Biada wam, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy”. Widzicie to, nasze ciała są tu określone nazwami przedmiotów glinianych i kruchych, które najzwyklejszy upadek może połamać. A najtajniejsze uczucia duszy są określone przez wyrażenia i gesty ciała, tak jak wnętrze kielicha widzi się na zewnątrz… Widzicie zatem, że nie to, co jest na zewnątrz kielicha lub misy nas bruka, ale to co wewnątrz.

Jak dobry mistrz Jezus nas nauczył jak wyczyścić plamy naszego ciała, mówiąc: „Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste”. Widzicie, ile jest sposobów! Miłosierdzie nas oczyszcza. Słowo Boże również, wedle tego, co jest napisane: „Wy jesteście już czyści dzięki słowu, które wam ogłosiłem” (J 15, 3)…

To jest punkt wyjścia tego fragmentu Ewangelii: Pan nas zachęca do szukania prostoty i potępia przywiązanie do tego, co powierzchowne i przyziemne. Nie bez powodu faryzeusze są porównani, ze względu na ich kruchość, do kielicha i misy: zachowują oni przepisy, które nie mają dla nas żadnego pożytku i zaniedbują te, gdzie się znajduje owoc naszej nadziei. Popełniają więc wielki grzech, gardząc tym, co najlepsze. A jednak przebaczenie jest obiecane nawet dla tej winy, jeśli następuje po niej miłosierdzie i jałmużna.

Źródło: Komentarz do Ewangelii św. Łukasza, 7, 100-102 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Alfons-Maria Liguori (1696-1787), biskup i doktor Kościoła

Pojmijmy to dobrze, nasze serce będzie należało całkowicie do Boga do dnia, kiedy oddamy Mu całkowicie naszą wolę i zapragniemy jedynie tego, czego On chce. Ten Bóg zresztą pragnie jedynie naszego dobra i szczęścia. „Chrystus umarł – powiedział apostoł Paweł – by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana” (Rz 14,8-9). Jezus zechciał umrzeć za nas; co mógł zrobić więcej, aby zdobyć naszą miłość i stać się jedynym Panem naszego serca? Do nas zatem należy pokazanie niebu i ziemi, przykładem naszego życia i śmierci, że nie należymy już do siebie, ale jesteśmy całkowicie zdobyci przez Boga i tylko Jego samego.

Jakże Bóg pragnie ujrzeć serce prawdziwie Mu oddane! Czy nie kocha go żarliwą miłością? Jakich dowodów czułości mu nie składa, nawet na ziemi! Jakich dóbr, jakiego szczęścia, jakiej chwały mu nie szykuje w niebie! […]

Wierne dusze! Idźmy na spotkanie Jezusa. Jeśli ma szczęście posiadania nas, to my mamy szczęście posiadania Jego. Wymiana jest dużo korzystniejsza dla nas, niż dla Niego. „Tereso – powiedział Pan pewnego dnia do tej świętej [z Avila] – aż dotąd nie byłaś całkowicie moja; teraz, kiedy do mnie należysz, wiedz, że Ja jestem cały twój”… Bóg płonie ogromnym pragnieniem zjednoczenia się z nami, ale i my musimy zadbać o zjednoczenie z Bogiem.

Źródło: Szósta mowa na nowennę Bożego Narodzenia (© Evangelizo.org)

Uczta weselna wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie. Mt 22, 8-9

Trzeba być zawsze tym, czym Bóg chce, aby człowiek był. Wtenczas nigdy nie jest się niczym! Na wypełnianiu woli Bożej polega wielkość człowieka, miłość i… świętość. św. Jan Paweł II

Niemiernie poruszające i jakże obrazowe jest dzisiejsze Słowo. Pan Jezus nieustannie nas zaprasza na ucztę. A my? Ciągle milion pięćset ważniejszych spraw… Ciągle nie po drodze, albo nie ma się w co ubrać… A to może współbiesiadnicy nie odpowiadają, albo menu nie takie… Jak zwykle “diabeł tkwi w szczegółach”…

Mnie jednak mocniej porusza dalsza część tej Ewangelii, a mianowicie – nie wystarczy bezmyślnie skorzystać z zaproszenia, ale trzeba być w pełni świadomym w jakiej UCZCIE uczestniczymy! Patrząc z perspektywy czasu na swoje własne postępowanie, biję się mocno w pierś i dziękuję za Bożą cierpliwość wobec mojej ignorancji, nierozwagi i lekceważenia tego Bożego zaproszenia.

Dziękuję Bogu, że otwiera moje oczy, bym mogła przyglądać się i pełniej uczestniczyć w niebywałych rzeczach, do których mnie zaprasza. Wciąż mam świadomość swojej niegotowości, chaotyczności i braku rozsądku, by nie rzec głupoty 🤭, ale ciągle też proszę Bożego Ducha, by przemieniał i uświęcał to wszystko co we mnie takie nieogarnięte, a co oddala mnie od Bożej miłości. By oczyszczał to co ciągle jest we mnie niesolidne, beztroskie, aroganckie i pyszne. Jakże wiele nieustannie jest do poprawy… a uczta gotowa!

Oto przychodzę Panie! Miej miłosierdzie nad wszelkim moim ograniczeniem i niemożnością… Panie, nie jestem godna, ale powiedz tylko słowo…

Jezu, ufam Tobie!

Błogosławionej niedzieli ❤️+

I rozważnych decyzji 😊 Niech Boży Duch nas prowadzi i oświeca 🔥

Autor: Św. Grzegorz Wielki (ok. 540-604), papież, doktor Kościoła

Zrozumieliście, kim jest ten król, ojciec syna, który także jest królem? To ten, o którym psalmista mówi: „O Boże, przekaż Twój sąd królowi i Twoją sprawiedliwość synowi królewskiemu” (Ps 72,1). Świętował gody swego syna. Ojciec świętował zatem królewskie gody swego Syna, kiedy zjednoczył z Nim Kościół w tajemnicy Wcielenia. A łono Dziewicy Maryi było komnatą ślubną tego Oblubieńca. To dlatego psalm dodaje: „Tam słońcu namiot wystawił, i ono wychodzi jak oblubieniec ze swej komnaty” (Ps 19, 5–6)…

Dlatego wysłał swoje sługi, by zaprosić przyjaciół na tę ucztę. Posłał ich pierwszy raz i drugi, to znaczy, najpierw proroków, a następnie apostołów, żeby zwiastować wcielenia Pana… Przez proroków zwiastował przyszłe wcielenie Swego jedynego Syna, a przez apostołów ogłosił fakt dokonany…

„Lecz oni zlekceważyli to i poszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa”. Iść na swoje pole to zaangażować się głęboko w sprawy ziemskie. Iść do swego kupiectwa to gorączkowe poszukiwanie zysku w sprawach tego świata. Jeden i drugi zaniedbują rozmyślanie o tajemnicy Wcielenia Słowa i dostosowanie do niej swojego postępowania… Co gorsza, niektórzy nie tylko gardzą łaską tego, który ich wzywa, ale i go prześladują… Jednakże Pan nie zostawia pustych miejsc na uczcie weselnej swego królewskiego Syna. Wysyła na poszukiwanie innych gości, bo słowo Boże, choć dla wielu jest nieznane, znajdzie pewnego dnia miejsce spoczynku…

Ale wy, bracia, którzy przez łaskę Bożą już weszliście na ucztę weselną, to znaczy, do świętego Kościoła, zbadajcie siebie dokładnie, z obawy, żeby król przy wejściu, nie znalazł czegoś do zarzucenia szacie waszej duszy.

Źródło: Homilie do Ewangelii, nr 38

Łk 11, 15-26

Dzisiejsze Ewangelia mocno mnie porusza. Pan Jezus jest oskarżany o szatańskie działanie…

Przecież to się dzieje dzisiaj! Przecież to rzeczywistość wielu naszych rodzin, naszych bliskich, sąsiadów, znajomych. W tak wielu sercach nie ma miejsca dla Jezusa, bo różnego rodzaju kłamstwa i grzechy zupełnie wypaczyły poczucie jakichkolwiek wartości i moralności. Jakże smuci się Boże Serce patrząc na swoje dzieci, które wypierają się swojego Ojca, swojego Stwórcy, które za nic mają ofiarę Chrystusa, które zasłaniają się magicznym “teraz wszyscy tak robią”, albo mówią, że w sumie to są wierzący, ale nie praktykujący…

Jeśli żyjemy w wewnętrznym nieładzie, w grzechu, to zdecydowanie trudniej nam odróżniać dobro od zła. Dlatego tak ważna jest praca nad sobą, dbanie nie tylko o to co widzialne, ale nieustanna troska o swoje własne wnętrze, swoje życie duchowe. Tylko regularna modlitwa i życie sakramentalne mogą nam zapewnić wzrost duchowy. Jeśli sami się o to nie zatroszczymy, to niestety nikt za nas tej lekcji nie odrobi.

Jezu mój, prowadź mnie i pouczaj, bym w każdym miejscu i czasie wsłuchiwała się w Twoje Słowo. Pomóż mi, proszę, dokonywać właściwych wyborów, abym wzrastała w wierze i była autentycznym świadkiem Twojej miłości.

Maryjo, Matko Boża Różańcowa, ochraniaj mnie płaszczem Twej opieki i prowadź do Jezusa!