Autor: Doroteusz z Gazy (ok. 500-?), mnich w Palestynie

Niektóre osoby zamieniają w złą naturę każde pożywienie, jakie połykają, choćby było zdrowe. Winny nie jest pokarm, ale temperament, który je psuje. Podobnie, jeśli nasza dusza ma złe usposobienie, wszystko dla niej obraca się w zło, nawet rzeczy przydatne zamienia w szkodliwe dla siebie. Jeśli wrzuci się nieco gorzkich ziół do słoika z miodem, czy nie zmienią smaku całej zawartości, czyniąc ją gorzką? Tak właśnie postępujemy: rozlewamy nieco naszej goryczy i niszczymy dobro w bliźnim, spoglądając na niego według naszego złego usposobienia.

Inni ludzie mają taki temperament, który zamienia wszystko w dobrą naturę, nawet złe pokarmy. Wieprze mają bardzo dobrą naturę. Jedzą strąki, pestki daktyli i odpadki. Jednakże przekształcają to pożywienie w wyborne mięso. Podobnie i my, jeśli mamy dobre przyzwyczajenia i dobry stan duszy, możemy czerpać korzyści ze wszystkiego, nawet z tego, co nie przynosi zysku. Księga przysłów mówi dobitnie: „Mąż prawy uniknie nieszczęścia” (12,13) I dalej: „Od człowieka głupiego się odsuń” (14,7).

Słyszałem od pewnego brata, który, odwiedzając innego, stwierdził, że w zaniedbanej celi panuje bałagan i mówił do siebie: „Jakże szczęśliwy jest ten brat, że potrafi oderwać się całkowicie od rzeczy ziemskich i tak wysoko wznosić swojego ducha, że nie znajduje przyjemności w sprzątaniu swojej celi!” Odwiedzając następnie innego brata, stwierdził, że w celi panuje porządek, wszystko jest czyste i poskładane i mówił sobie: „Cela tego brata jest równie czysta jak jego dusza. Jaki stan duszy, taki stan celi!” Nigdy nie mówił o kimś: „Ten jest bałaganiarzem” lub: „Tamten jest płochy”. Dzięki swojemu doskonałemu usposobieniu czerpał korzyść ze wszystkiego. Niech Bóg w swojej dobroci da także i nam dobrą naturę, abyśmy mogli korzystać ze wszystkiego i nigdy nie myśleli źle o bliźnim. Jeśli nasza uszczypliwość wzbudza w nas osądy lub podejrzenia, zamieńmy je szybko na dobre myśli. Z pomocą Bożą, jeśli nie szukamy zła w bliźnim, to wzbudzamy dobroć.

Źródło: List 1 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O ludzką życzliwość i dobroć w spotkaniach z drugim człowiekiem.

Jezus zaprasza mnie, abym przypatrzył się słowom, które wypowiadam o innych, rozmowom, które prowadzę w rodzinie, we wspólnocie, w pracy. Moje słowa mogą stać się dla kogoś silną podporą, wprowadzać pokój, dodawać otuchy. Ale mogą także ranić i krzywdzić. Za jakie słowa ludzie najczęściej mi dziękują? Jakich słów się dzisiaj wstydzę?

„Nie sądźcie…” (w. 1). Jezus mówi mi jednoznacznie, abym unikał osądzania innych. Ilekroć decyduję się na osądzanie, ryzykuję, że nie znając do końca tego, co dzieje się w drugim człowieku, będę ranił innych.

„…abyście nie byli sądzeni” (w. 1). Osoby ranione moimi osądami, będą raniły mnie (w. 2). Wzajemnie osądzanie staje się zamkniętym kołem zranień, z którego trudno się wydostać. Co mówi mi o tej prawdzie moje życiowe doświadczenie?

Przypomnę sobie osądy, z powodu których najbardziej cierpiałem. Kto mnie w życiu skrzywdził najboleśniej? Czego dotyczyła krzywda? Czy przebaczyłem moim krzywdzicielom? Czy odpłaciłem tą samą miarą? Powiem o moich ranach Jezusowi. Oddam Mu je. Będę Go prosił, aby uzdrowił moje wspomnienia.

Dostrzeganie i podkreślanie u innych tego, co złe grozi obłudą (ww. 3-4). Błędy innych mogą stać się dla mnie kotarą zasłaniającą moje błędy. Jezus przestrzega mnie przed okłamywaniem samego siebie.

„Wyrzuć najpierw belkę ze swego oka” (w. 5). Jezus udziela mi życiowej mądrości. Jeśli będę w prawdzie patrzył na siebie, będę także umiał patrzeć w prawdzie na innych. Odnowię w sobie pragnienie częstej spowiedzi świętej i praktyki codziennego rachunku sumienia.

Poproszę Jezusa o dobre i życzliwe oczy w patrzeniu na innych. Zawierzę Mu wszystkie moje spotkania z ludźmi, rozmowy, wypowiadane słowa.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Wszyscy bowiem dzięki tej wierze jesteście synami Bożymi – w Chrystusie Jezusie. Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa. Ga 3,26-27

Zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?»

Piotr odpowiedział: «Za Mesjasza Bożego». Łk 9, 20

Bóg jest pierwszym źródłem radości i nadziei człowieka. św. Jan Paweł II

Czyim jesteś synem, córką? Czy rzeczywiście masz świadomość, że jesteś Bożym dzieckiem, że sam Bóg Ojciec jest Twoim Tatą? 
I czy przyoblekłeś się w Chrystusa? Czy dajesz się Jemu prowadzić? Czy pozwalasz, aby to On decydował i kierował Twoim życiem, przez niepodważalną moc Swojego Świętego Ducha?

Uświadom sobie kim naprawdę jesteś. Nie pozwól aby jakieś fałszywe, wypaczone obrazy, przesłaniały Ci faktyczny i rzeczywisty obraz Ojca Niebieskiego!

Świat będzie krzyczał, tupał i kłamał, ale Ty, Boże dziecię, zapatrzone i rozkochane w Jezusie Chrystusie, nie możesz iść ślepo za światem, tylko dlatego, że wszyscy idą…!

Kim jest dla mnie mój Bóg? Kim jest dla mnie Jezus Chrystus? Trójjedyny Bóg, Ojciec, Syn i Duch Święty, jest dla mnie ŹRÓDŁEM ŻYCIA, które każdego dnia pragnę przeżywać świadomie i godnie, tak jak On sobie to wymarzył dla mnie, tak jak zaplanował przed wiekami. Pragnę, aby był ze mnie zadowolony i dumny 😊 wszak to przecież Jego moc jest siłą napędową każdego chcenia i działania, które rodzi się w umyśle i sercu.

Jezu mój, Tyś moją DROGĄ, PRAWDĄ I ŻYCIEM – prowadź! Prowadź tam gdzie rozum nie sięga, tam gdzie ludzkie ograniczenia, wątpliwości, niemoce, rozpływają się w morzu Twojej miłosiernej miłości! Prowadź do ŻYCIA W TOBIE! Amen!

Błogosławionej, prawdziwie Bożej niedzieli ❤️+

Autor: Katechizm Kościoła Katolickiego

Bóg jest niezależnym Władcą swego zamysłu. W jego realizacji posługuje się jednak współudziałem stworzeń. Nie jest to znakiem słabości, lecz wielkości i dobroci Boga wszechmogącego. Bóg daje więc swoim stworzeniom nie tylko istnienie, lecz także godność samodzielnego działania, bycia przyczynami i zasadami wzajemnie dla siebie oraz współdziałania w ten sposób w wypełnianiu Jego zamysłu.

Bóg daje ludziom możliwość dobrowolnego uczestniczenia w swojej Opatrzności, powierzając im odpowiedzialność za czynienie sobie ziemi „poddaną” i za panowanie nad nią (Rdz 1,26-28). Bóg pozwala więc ludziom być rozumnymi i wolnymi przyczynami w celu dopełniania dzieła stworzenia, w doskonałej harmonii dla dobra własnego i dobra innych. Ludzie, często nieświadomi współpracownicy woli Bożej, mogą wejść w sposób dobrowolny w Boży zamysł przez swoje działania, przez swoje modlitwy, a także przez swoje cierpienia. Stają się więc w pełni „pomocnikami Boga” (1 Kor 3, 9; 1 Tes 3, 2) i Jego Królestwa.

Jest to prawda nieodłączna od wiary w Boga Stwórcę; Bóg działa we wszelkim działaniu swoich stworzeń. On jest pierwszą przyczyną, która działa w przyczynach wtórnych i przez nie: „Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z Jego wolą” (Flp 2, 13).

Źródło: § 306-308

Autor: Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) (1891 – 1942), karmelitanka bosa, męczennica, współpatronka Europy

Ludzki upadek oraz towarzyszące mu grzechy i cierpienia, które dotykają ludzi są ciężarem krzyża Chrystusowego. 
Znaczenie drogi krzyżowej to wyzwolenie świata od tego brzemienia… 
Zjednoczenie w Chrystusie jest naszym szczęściem, podążanie w kierunku tego zjednoczenia naszym błogosławieństwem na ziemi, zaś umiłowanie krzyża nie stoi wcale w sprzeczności z radością bycia dzieckiem Bożym. 
Pomoc w dźwiganiu krzyża Chrystusa daje radość czystą i głęboką. 
Ci, którzy otrzymali tę możliwość i tę siłę – budowniczowie Królestwa Bożego – są najprawdziwszymi dziećmi Bożymi. 
Rozmiłowanie się w drodze krzyżowej nie oznacza wcale żalu z faktu, że Wielki Piątek się kończy, ale dopełnia ono dzieło zbawienia – tylko istnienia zbawione, dzieci łaski mogą nieść krzyż Chrystusa. 
Tylko zjednoczenie z Boskim Przywódcą daje ludzkiemu cierpieniu siłę pokuty…


Musimy trzymać się prosto i kroczyć naprzód po twardych i bagnistych drogach tej ziemi, jednocześnie zasiadając z Chrystusem po prawicy Ojca. Śmiejmy się i płaczmy z dziećmi tego świata, nieustannie wyśpiewując chwałę Panu z chórami aniołów – oto życie chrześcijanina aż do czasu, gdy nastanie świt wieczności.

Źródło: “Miłość krzyża”, medytacja z 24.11.1934

O co proszę? O serce zdolne do jednoznacznych wyborów dla Jezusa.

Jezus pyta: „Za kogo uważają Mnie tłumy?” (w. 18). Pomyślę o ludziach, z którymi spotykam się na co dzień (rodzina, moja wspólnota, środowisko szkolne, środowisko pracy). Jak traktują wartości wiary i Ewangelii? Jaki wpływ mają na postawę mojej wiary?

Jakie gazety czytam? Jakie filmy oglądam? Jakich audycji słucham, jakiej muzyki? Czy jest w nich poszanowanie dla Jezusa i Jego nauki? Czy potrafię mówić „nie” wszystkiemu, co fałszuje obraz Jezusa i lekceważy Jego naukę?

Jezus stawia mi bardzo osobiste pytanie: Kim jest dla mnie? Co o nim myślę? (w. 20). Nie chodzi jedynie o wiedzę. Spróbuję odczuć poruszenia mojego serca. Co mogę powiedzieć o mojej przyjaźni z Jezusem?

Będę uważnie słuchał słów Jezusa o cierpieniu (ww. 22-23). Czy potrafię zaakceptować w mojej wierze i powołaniu obraz Jezusa umęczonego? Jakie budzą się we mnie uczucia? Współczucie? Lęk? Bunt? Spróbuję porozmawiać z Nim szczerze o moich uczuciach.

Jakie krzyże w moim życiu dostarczają mi najwięcej cierpienia? Czy potrafię zgodzić się na nie dla Jezusa? Czy potrafię „zaprzeć się siebie”, pokonać niechęć do moich krzyży?

Czy jestem zdolny ponosić straty dla Jezusa (w. 24)? Czego nie umiałbym stracić dla Jezusa? Spróbuję nazwać po imieniu rzeczy, osoby, do których jestem przywiązany bardziej niż do Jezusa. Co najbardziej uzależnia moje uczucia, pragnienia i myśli ?

W serdecznej rozmowie z Jezusem poproszę Go o miłość i wolność w kroczeniu za Nim. Będę częściej powtarzał dzisiaj: „Jezu, wychowuj mnie do radykalnych wyborów”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Mt 6,24-34

Z mojego archiwum

Każdy z nas chce godnie i wygodnie żyć. Nie ma w tym niczego złego i niestosownego. Lecz jeśli posiadanie, to, by mieć i być, stanie się celem i dążeniem za wszelką cenę, to możesz zatracić się w pogoni za czymś, bo Twoje pragnienia będą ciągle nowe i większe, a „apetyt rośnie w miarę jedzenia”, jak mówi stare przysłowie.

Jezus wskazuje, że samo staranie się o byt doczesny jest zupełnie naturalne i na miejscu. Dopiero nadmierne, zbytnie skupienie się na rzeczach, mamonie, bogactwie, władzy, urodzie, etc. może odciągać człowieka od Boga, od Królestwa Bożego.

A jak jest u Ciebie? Czy dobra doczesne nie przesłaniają Ci wartości nadrzędnych i nie krępują, nie marginalizują Twoich relacji z Bogiem?

W dzisiejszym świecie, kiedy człowiek chce mieć nad wszystkim kontrolę, chce czuć się ważny i potrzebny trudno tak naprawdę szczerze i bezwarunkowo zaufać, trudno oddać „pałeczkę” i pierwszeństwo Bogu, którego nie widać. Jezus zapewnia, że dla Boga jesteś najważniejszy, że wystarczy twoje czyste serce i wierność Bożym przykazaniom, a o resztę On sam się zatroszczy.
Wszak Ojciec Niebieski doskonale wie, czego i kiedy potrzebujesz, zanim pomyślisz i nazwiesz swoją potrzebę i problem. Bóg nad WSZYSTKIM panuje i czuwa! Nie zamartwiaj się na zapas, zaufaj swojemu Bogu i pozwól się troszczyć o siebie!

Dziękuję Ci, Boże, za bezmiar Twojej łaski, dziękuję za hojność, troskę i bezinteresowną miłość. Proszę Cię, Ojcze, abym nigdy zbytnio nie zabiegała o to, co przyziemne i ulotne, choć przecież ważne i potrzebne, ale bym starała się skupiać na rzeczach ważnych, abym budowała Twoje Królestwo w sobie i w ludziach, których stawiasz na mojej drodze, a którym jeszcze brak zaufania i pokoju serca.

Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie martwcie się więc o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie martwić się będzie. Dosyć ma dzień każdy swojej biedy Mt 6, 33-34

Prawdziwa cywilizacja nie polega na sile, ale jest owocem zwycięstw nad samym sobą, nad mocami niesprawiedliwości, egoizmu i nienawiści, które są zdolne zniekształcić prawdziwe oblicze człowieka. św. Jan Paweł II

Niby takie proste i oczywiste, ale przecież czasy w jakich przychodzi nam niezmiernie trudne i niepewne…

Życie uczy mnie, że jeśli zawierzam i oddaję WSZYSTKO mojemu Bogu, mojemu kochanemu Tacie, przez ręce Niepokalanej Matki Jego Syna, to każda – wielka czy najdrobniejsza rzecz i troska, bardzo szybko staje się błahostką😊 Sprawy niezwykle trudne i zawiłe, po omodleniu, wydają się zupełnie nie boleć i jakoś „same” się układają i rozwiązują 💖

Powiecie, że mam silną wiarę… ok 😊, ale skoro wierzymy, że wiara jest łaską, jakaż to moja zasługa!?

Prośmy zatem razem – Panie przymnóż nam wiary! Otwieraj nasze oczy i serca, byśmy pomimo słabości, przeciwności i naszych często niezawinionych ograniczeń, mogli widzieć i doświadczać mocy Twojej łaski! Panie, który znasz nasze potrzeby, zanim je nazwiemy i wypowiemy, a nawet zanim o nich pomyślimy, troszcz się, proszę, o naszą codzienność, byśmy prawdziwie rozumieli co ważne, a co ważniejsze. Przybywaj Duchu Święty i ucz nas cieszyć się drobnymi, zwykłymi rzeczami. Ucz nas cieszyć się DZISIAJ, a o jutro zatroszcz się, przemieniając to, co nas przeraża i przerasta, wedle woli naszego Ojca. Amen!

Autor: Julianna z Norwich (1342 – po 1416), pustelnica angielska

Zachwycałam się niezmiernie: pomimo naszej głupoty i zaślepienia na ziemi, nasz Pan, w swojej uprzejmości, nieustannie spogląda na nas z życzliwością i radością. Największą przyjemność, jaką możemy Mu sprawić, to być tego prawdziwie i rozumnie pewnym oraz radować się z tego z Nim i w Nim. Ponieważ, podobnie jak będziemy na zawsze w szczęśliwości Bożej, uwielbiając Go i dziękując Mu, tak samo jesteśmy od zawsze w Jego przezorności, w Jego odwiecznym zamiarze. On nas umiłował i poznał przed początkiem świata.

On stworzył nas z miłością, która nie ma początku i z tą samą miłością nas zachowuje. Nigdy nie pozwoli, abyśmy zostali zranieni do takiego stopnia, żeby utracić naszą szczęśliwość. To dlatego, w chwili sądu, kiedy wszyscy zostaniemy wyniesieni do nieba, ujrzymy jasno w Bogu wszelkie tajemnice, które są teraz przed nami zakryte. Wtedy nikt nie pokusi się, aby powiedzieć: „Panie, gdyby stało się inaczej, to i tak byłoby doskonale”. Wszyscy powiemy jednym głosem: „Bądź błogosławiony, Panie! Jest, jak jest i wszystko jest dobrze. Prawdziwie widzimy, że wszystko wykonało się według porządku, jaki ustanowiłeś przed stworzeniem wszelkiej rzeczy”.

Źródło: Objawienia o Bożej miłości, rozdz. 85 (© Evangelizo.org)

Autor: Jan z Karpatos (VIIe w.), mnich i biskup

Nie pozwólmy w żaden sposób, aby gryzły nas troski spowodowane potrzebami ciała. Wierzmy w Boga z całej duszy, jak mówił dobry człowiek: „Zaufajcie Panu; a otrzymacie Jego ufność”.

Ale jeśli jeszcze się wahasz i nie wierzysz, że czuwa nad tobą, aby cię karmić, to spójrz na pająka, który tak bardzo różni się od ludzi. Tak, mówię o pająku, najsłabszym i najbiedniejszym ze stworzeń. Nie ma nic, nie skarży się, nie kłóci, nie gromadzi…, nie miesza się do spraw sąsiadów, ale zajmuje się swoimi, swoją pracą pracę wykonuje pogodnie, spokojnie, a do tych, którzy chwalą lenistwo, mówi: „Kto nie chce pracować, niech też nie je” (2Tes 3,10). Pan, który przebywa na wysokościach nieba i widzi, co jest pokorne (por. LXX, Ps 112,5-6) – a nic nie jest tak pokorne, jak pająk – rozciągając nad nim swoją opatrzność, posyła mu każdego dnia trochę pokarmu w pobliżu jego domu, zrzucając w jego sieci owady, których potrzebuje.

Ale ktoś ogarnięty zachłannością, może powiedzieć: „Dużo jem, wiele wydaje, muszę zatem zajmować się wieloma sprawami tego świata” (por. 2Tm 2,4). Niech taki człowiek spojrzy na wieloryby, żyjące w Oceanie Atlantyckim, hojnie karmione przez Boga i nigdy nie znają głodu. To Bóg zatem żywi tego, który je wiele, jaki tego, który ma niewielkie potrzeby. Jeśli pojmujesz te rzeczy, nawet jeśli masz duży brzuch, powierz się całkowicie Panu i wierze. Nie bądź więc niedowiarkiem, ale wierzącym (por. J 20,27).

Źródło: Rozdziały zachęty, nr 47, 48 (© Evangelizo.org)