O co proszę? O wewnętrzną wolność i radykalizm w podążaniu za Jezusem.

Wyobrażę sobie Jezusa, którego otaczają tłumy ludzi. Są zachwyceni cudami, których dokonał. Zobaczę, jak wsiada do łodzi i oddala się od nich na drugi brzeg jeziora (w. 18). Będę kontemplował Jezusa pokornego, ukrytego, który nie szuka chwały cudotwórcy. Szuka tylko woli Ojca.

Przypomnę sobie moje życiowe sukcesy, udane dzieła apostolskie, ludzi, którzy podziwiali moją pracę. Co mogę powiedzieć o mojej postawie w takich momentach? Czy jestem wolny od ludzkiej opinii i zasługiwania na uznanie?

„Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz” (w. 19). Wyobrażę sobie, jak uczony w Piśmie przychodzi do Jezusa. Jego słowa dowodzą, że jest zachwycony Jezusem. Będę podziwiał Jego głębokie pragnienie i wybór. Jest zdecydowany iść za Jezusem bez względu na konsekwencje.

Pójście za Jezusem zakłada ludzką „niepewność jutra” (w. 20). Jedynym oparciem jest On sam. Czego najbardziej się boję w kroczeniu za Nim? Zwierzę się Jezusowi z moich lęków i trudności. Ponowię przed Nim moje oddanie.

Zwrócę uwagę na ucznia, który waha się z podjęciem decyzji o pójściu za Jezusem (w. 21). Jest związany z ukochaną osobą – z własnym ojcem. Jezus pokazuje mu, co jest powodem jego niepewności (w. 22). Jeśli chce wybrać radykalnie Jezusa, musi stać się wolny od swego przywiązania.

Poproszę Jezusa, aby pokazał mi wszystkie moje życiowe przywiązania. Wypowiem je przed Nim. Czy potrafiłbym w tej chwili z nich zrezygnować? Co najbardziej utrudnia mi moje całkowite oddanie się Jezusowi?

Wtulę się w ramiona Jezusa z wszystkim, co w życiu kocham, co jest dla mnie drogie i ważne. Będę Go prosił w gorącej modlitwie, aby uczynił mnie całkowicie wolnym dla Niego.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Wy zatem, bracia, powołani zostaliście do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie. Bo całe Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie: «Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego». A jeśli u was jeden drugiego kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie nie zjedli. Ga 5, 13-15

Wolności nie można tylko posiadać, nie można jej zużywać. Trzeba ją stale zdobywać i tworzyć przez prawdę. św. Jan Paweł II

Ano właśnie, jak coś idzie nie po naszej myśli to zwykle zaczyna się problem, który z błahostki (bo przeważnie jest to byle co) urasta do naprawdę poważnego konfliktu. Ileż to razy jest o jedno słowo za dużo, a potem już taki słowotok, że nawet lepiej sobie tego nie wyobrażać… Myślę, że każdemu z nas się to przydarza, mnie niestety też… Ciągle uczę się panować nad moim ciętym językiem 🤭choć czasem z marnym skutkiem, to jednak wciąż się staram!

Na tym właśnie polega prawdziwa miłość – nie to co dla mnie, według mnie jest najlepsze, ale to co rzeczywiście przybliżając mnie do Bożej miłości, poprzez rezygnację z siebie, przez opanowanie, umiar i rozsądek, pozwala innym dostrzegać i odnajdywać Boga w zwyczajnej, często bardzo trudnej codzienności.

Dobry Boże, proszę z całego serca, aby Twój Święty Duch pouczał mnie nieustannie i stał na straży mojego języka, aby pokazywał mi jak jeszcze piękniej i doskonalej kochać i służyć. Jezu Chryste, Miłości niewyczerpalna, proszę aby nigdy nie zabrakło mi ufności i zapału w okazywaniu i dzieleniu się radością i doświadczeniem Twojej miłosiernej miłości!

Cudnego Dnia Pańskiego ❤️+

Autor: Św. Jan XXIII (1881-1963), papież

„Użycz światła wieczornego”. O Panie, już nadszedł wieczór. Siedemdziesiąty szósty rok życia. Jest on wielkim darem Ojca niebieskiego. Trzy czwarte spośród mego pokolenia przeszło już na tamten brzeg. I ja także muszę być przygotowany na tę wielką chwilę. Myśl o śmierci nie zakłóca mi pokoju [… ]. Moje zdrowie jest wyśmienite i jeszcze mocne, lecz nie mogę na to liczyć; chcę być zawsze gotowy, by móc odpowiedzieć „oto jestem” na każde, choćby niespodziewane, wezwanie. Starość, która też jest wielkim darem Bożym, musi mnie skłaniać do cichej, wewnętrznej radości, do codziennego oddawania się samemu Panu, ku któremu zwracam się jak dziecko biegnące w otwarte ramiona ojca.

Moje skromne, a teraz już długie życie rozwinęło się jak z kłębka, pod znakiem prostoty i czystości. Nic mnie nie kosztuje przyznanie się do tego i powtarzanie, że moja wartość – to jedno wielkie nic. Pan chciał, bym się urodził z biednych rodziców, i sam pomyślał o wszystkim. Dałem się prowadzić przez Niego […]. I sprawdziły się słowa: „wola Boża jest moim pokojem”. Całą mą ufność położyłem w miłosierdziu Jezusa […].

Myślę, że Pan Jezus, dla większego mego umartwienia i całkowitego oczyszczenia, chcąc mnie przyjąć do wiecznej chwały, przygotowuje mi, zanim umrę, jakieś wielkie cierpienie i smutek ciała i duszy. Przyjmę wszystko chętnie, byle tylko posłużyło to Jego chwale, przyniosło korzyść mojej duszy i duszom umiłowanych moich synów duchowych. Lękam się mej słabości w znoszeniu cierpienia i proszę Boga, by mnie wspierał, gdyż mało, a raczej wcale nie ufam sobie, lecz całkowicie zaufałem Panu Jezusowi.

Dwie są bramy wiodące do raju: niewinność i pokuta. Któż z nas, ludzi biednych i ułomnych, może liczyć na przejście przez pierwszą? Ale druga jest najzupełniej pewna. Jezus przez nią przeszedł z krzyżem na ramionach jako ofiara przebłagalna za nasze grzechy i zaprasza nas, byśmy szli za Nim.

Źródło: Dziennik duszy, czerwiec 1957 [przed wyborem na stolicę Piotrową]

Autor: św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) (1891 – 1942), karmelitanka bosa, męczennica, współpatronka Europy

Zbawiciel nas poprzedził na drodze ubóstwa. Wszystkie dobra nieba i ziemi należały do Niego. Nie były dla niego niebezpieczne; mógł ich używać, zachowując swoje serce wolnym. Ale widział, że jest niemal niemożliwe dla człowieka, by posiadał dobra i nie został przez nie zdominowanym, stając się ich niewolnikiem. Dlatego wszystko opuścił i pokazał nam na swoim przykładzie bardziej niż słowami, że wszystko posiada ten, który nie posiada niczego. Jego narodziny w stajence i ucieczka do Egiptu ukazywały, że Syn Człowieczy nie miał mieć miejsca, by złożyć głowę. Kto chce iść za Nim, musi wiedzieć, że nie mamy na ziemi stałego mieszkania. Im żywiej zdamy sobie z tego sprawę, tym żarliwiej będziemy dążyć do przyszłego mieszkania i rozradujemy się na myśl, że mamy prawo do miasta w niebie.

Źródło: Rozważanie na święto Wywyższenia Krzyża

O co proszę? O serce żarliwe w kroczeniu za Jezusem i wolne od pozorów.

Zwrócę uwagę na postawę Samarytan, którzy odnoszą się do Jezusa z uprzedzeniem. Nie przyjęli Go, „ponieważ zmierzał do Jerozolimy” (w. 53). Uprzedzeni uczuciem nienawiści do Żydów, odrzucają Jezusa.

Czy są w moim sercu uprzedzenia, którymi kieruję się w stosunku do innych? Nie mogę prawdziwie naśladować Jezusa, jeśli świadomie odrzucam choćby jednego człowieka. Miłość połowiczna, wybiórcza zawsze uderza w Jezusa. Odrzucanie choćby „jednego z najmniejszych” jest odrzucaniem Jezusa.

„Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz!” (w. 57). Jezus podchodzi z „dystansem” do wielkich deklaracji. Przestrzega, że za słowami muszą iść konkretne czyny (w. 58).

Przypomnę sobie najważniejsze decyzje, w których wybrałem Jezusa (chrzest, śluby zakonne, święcenia kapłańskie, decyzja wejścia do wspólnoty apostolskiej w parafi i itp.). Prześledzę istotne momenty mojego życia. Czy moje deklaracje wobec Jezusa są wypełnione życiem czy pozostają puste?

Patrząc z miłością na Jezusa, powiem Mu o wszystkich moich wiernościach i niewiernościach w kroczeniu za Nim.

Jezus oczekuje miłości bezwarunkowej i przestrzega przed podstępną pokusą kompromisów (ww. 59-62). Będę prosił Ducha Świętego o odwagę i światło w dogłębnym rozpoznaniu i odrzuceniu wszelkich myśli i zamiarów, za którymi kryje się postawa letniości i połowiczności.

Poproszę Jezusa o serce zdecydowane w pójściu za Nim. Będę się wracał do Niego z prośbą: „Zachowaj moje serce od oziębłości”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Błogosławiona jesteś, Panno Maryjo, zachowałaś słowa Boże i rozważałaś je w sercu swoim. Łk 2, 19

Tak jak Księżyc świeci odbitym światłem Słońca, tak też niepokalane piękno Maryi jest całkowicie związane z pięknem Odkupiciela. Matka odsyła nas do Syna; przez Nią dochodzi się do Chrystusa. św. Jan Paweł II

Jakże ja wiele zawdzięczam Maryi! Nigdy nie ustanie mój zachwyt wobec Jej troski, pokory i konsekwencji w przyprowadzaniu powierzonych pod Jej opiekę dzieci, przed Oblicze samego Boga. Mogłabym chyba godzinami opowiadać o tym ile dla mnie uczyniła i co ciągle się dzieje!

Doskonale jednak zdaję sobie sprawę, że żadne słowa nie są w stanie skruszyć żadnego serca, jeśli nie będzie pomocy i światła Ducha Świętego. Boć to przecież On tchnął życie w Niepokalaną Panienkę, która pod swoim sercem nosiła Boga!

Niesamowitych Tajemnic dotykamy… ale niestety jesteśmy zbyt ograniczeni by choć ciut móc je pojmować… pozostaje wiara, zaufanie i rozważanie w swoim serca, tak jak to jest w tej chwili możliwe…

Zagubiamy się i odnajdujemy 😊  byle tylko częściej dawać się odnaleźć, niż trwać w zagubieniu…

Niepokalane Serce Najświętszej Maryi Panny, wypraszaj nam siłę i odwagę w podążaniu po trudnych i wymagających ścieżkach naszego życia, wiodących do zbawienia 😇

Pięknej soboty ❤️+

Autor: Św. Jan Maria Vianney (1786-1859), kapłan, proboszcz z Ars

Często porównuje się Najświętszą Pannę do matki, ale ona jest jeszcze lepsza niż najlepsza z matek: jest tak dobra, że zawsze nas traktuje z miłością.

Serce tej dobrej matki jest miłością i miłosierdziem; jej pragnieniem jest, byśmy byli szczęśliwi. Wystarczy jedynie zwrócić się w jej stronę, żeby zostać wysłuchanym…

Chociaż jesteśmy grzesznikami, święta Dziewica jest pełna czułości i współczucia dla nas. Czy dziecko, przez które matka wylała najwięcej łez, nie staje się najdroższe jej sercu? Czy matka nie biegnie zawsze w stronę najsłabszego, najbardziej narażonego?

Wszyscy święci posiadali wielkie nabożeństwo do Najświętszej Panny; żadna łaska nie przychodzi z nieba, nie przechodząc przez jej dłonie. Nie wchodzi się do domu, nie rozmawiając z odźwiernym! Otóż Najświętsza Panna jest odźwierną nieba!

Jak długo trwa świat, tak ona jest na wszystkich frontach. Jest jak matka licznych dzieci. Nieustannie zajęta chodzeniem od jednego do drugiego.

Źródło: Wybrane myśli Proboszcza z Ars (ⒸEvangelizo.org )

Autor: Św. Jan Eudes (1601-1680), kapłan, kaznodzieja, założyciel instytutów zakonnych

Maryja spogląda na nas i kocha nas w pewien sposób jak swojego Syna i swoje własne dzieci, którzy noszą to chwalebne miano z dwóch powodów. Po pierwsze, ponieważ będąc matką Zwierzchnika, głowy, stała się ona w konsekwencji matką członków (por. Kol 2,19). Po drugie, ponieważ nasz Zbawiciel, na krzyżu, dał nas swojej Matce jako dzieci. Dał nam ją, nie tylko jako królową i władczynię, ale w charakterze dla nas korzystniejszym, niż możemy sobie to wyobrazić, to znaczy w charakterze matki, mówiąc każdemu z nas to, co mówi swojemu umiłowanemu uczniowi: „Oto Matka twoja”. I daje nam Jej, nie tylko w charakterze sług lub niewolników, co byłoby wielkim zaszczytem dla nas, ale w charakterze dzieci.

„Oto Syn Twój” – powiedział Jej, mówiąc o każdym z nas w osobie świętego Jana, jakby Jej mówił: „Oto wszyscy członkowie, których daję Ci za dzieci, stawiam ich na moim miejscu, abyś spoglądała na nich jak na Mnie i kochała ich tą samą miłością, którą Mnie kochasz; kochaj ich także jak Ja ich kocham”. Matko Jezusa; spoglądasz na nas i kochasz nas jak swoje dzieci, jakby braci twojego Syna Jezusa, tym samym sercem kochasz nas i będziesz wiecznie kochała taką samą miłością matczyną, jaką Go kochałaś.

To dlatego, bracia, we wszystkich sprawach, potrzebach, niepewnościach i troskach odwołujcie się do tego serca naszej kochającej Matki. To serce, które zawsze czuwa nad nami i nad najdrobniejszymi rzeczami, które nas dotyczą. To serce tak pełne dobroci, łagodności i hojności, że żaden z tych, którzy jej wzywali z pokorą i ufnością, nie odszedł bez pocieszenia.

Źródło: Przedziwne Serce Najświętszej Matki Bożej, księga 11, rozdz. 2 (© Evangelizo.org)

Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisku» – mówi Pan Bóg. «Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie». Ez 34, 15-16

Nie lękajcie się!

Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi!

Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych i politycznych, kierunków cywilizacyjnych. Nie lękajcie się! Chrystus wie, co kryje się we wnętrzu człowieka. Jedynie On to wie. św. Jan Paweł II

Czasem tak bardzo się spinamy, tak bardzo chcemy mieć wszystko i wszystkich pod kontrolą, wedle swojego myślenia, patrzenia i miary. A nasz Bóg wyraźnie mówi – JA SAM BĘDĘ WSZYSTKIEGO DOGLĄDAŁ!

Może dobrze byłoby jednak bardziej zaufać Bogu. Rzucić się w Jego nieustannie wyciągnięte ojcowskie ramiona i pozwolić Jemu zatroszczyć się o WSZYSTKO!

To nie znaczy, że mamy nic nie robić, tylko czekać na Bożą interwencję i mannę z nieba 🤭 Mamy bardziej ufać swojemu Bogu niż ludziom (czyli nawet samym sobie) i z pokorą (a to chyba jednak najtrudniejsze) przyjmować Jego doskonały, choć czasem zupełnie niezrozumiały plan.

Ach te plany…

Ucz mnie Panie pokory i elastyczności, ucz mnie zasłuchania w Twój głos! I odnajduj mnie, proszę! Sprowadzaj z powrotem, bym nigdy nie zerwała relacji z Tobą, opatruj moje rany – te fizyczne ograniczenia, które coraz mocniej dokuczają, ale też wszelkie zadry w pamięci, które czasem próbują „same” się rozdrapywać… Umacniaj mnie Jezu, proszę 🙏 w dźwiganiu krzyża codzienności, uzdrawiaj, jeśli zechcesz 💖i ochraniaj, bo tłusta jestem już coraz widoczniej, co niekoniecznie mi się podoba🤭 no i mocno się staram by być mocną, by prawdziwie trwać w wierności Twojemu Słowu 😊

Przytulajmy się dzisiaj ze wszystkich sił do Najświętszego Serca Pana Jezusa.

Serce Jezusa, źródło wszelkiej pociechy, zmiłuj się nad nami!

Serce Jezusa, wszelkiej chwały najgodniejsze, zmiłuj się nad nami!

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Jan XXIII (1881-1963), papież

Czuję, że mój Jezus staje się bliższy mnie. Pozwolił mi ostatnimi dniami wpaść do morza i utopić się w uznaniu mojej nędzy i pychy, ażebym zrozumiał, do jakiego stopnia Go potrzebuję. W chwili, kiedy wody miały mnie zatopić, Jezus, chodząc po falach, przybył mi na spotkanie z uśmiechem by mnie uratować. Chciałbym Mu powiedzieć za Piotrem: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny” (Łk 5,8), ale On mnie uprzedził czułością swego serca i słodyczą słów: „Nie bój się” (Łk 5,10).

Och, niczego się nie obawiam przy Twoim boku! Spoczywam blisko Ciebie; jak zagubiona owca słyszę bicie Twego serca; Jezu, znowu jestem twoim, jestem twoim na zawsze. Z Tobą jestem naprawdę wielki; bez Ciebie jestem jak słaba trzcina, ale oparty o Ciebie jestem kolumną. Obym nigdy nie zapomniał mojej nędzy, nie, żeby drżeć nieustannie, ale, pomimo mojej pokory i mego zmieszania, mógł się zbliżać do Twojego serca z coraz większą ufnością, bo moja nędza jest tronem Twego miłosierdzia i Twojej miłości.

Źródło: Dziennik duszy, 1901-1903 (© Evangelizo.org)