O co proszę? O ludzką życzliwość i dobroć w spotkaniach z drugim człowiekiem.
Jezus zaprasza mnie, abym przypatrzył się słowom, które wypowiadam o innych, rozmowom, które prowadzę w rodzinie, we wspólnocie, w pracy. Moje słowa mogą stać się dla kogoś silną podporą, wprowadzać pokój, dodawać otuchy. Ale mogą także ranić i krzywdzić. Za jakie słowa ludzie najczęściej mi dziękują? Jakich słów się dzisiaj wstydzę?
„Nie sądźcie…” (w. 1). Jezus mówi mi jednoznacznie, abym unikał osądzania innych. Ilekroć decyduję się na osądzanie, ryzykuję, że nie znając do końca tego, co dzieje się w drugim człowieku, będę ranił innych.
„…abyście nie byli sądzeni” (w. 1). Osoby ranione moimi osądami, będą raniły mnie (w. 2). Wzajemnie osądzanie staje się zamkniętym kołem zranień, z którego trudno się wydostać. Co mówi mi o tej prawdzie moje życiowe doświadczenie?
Przypomnę sobie osądy, z powodu których najbardziej cierpiałem. Kto mnie w życiu skrzywdził najboleśniej? Czego dotyczyła krzywda? Czy przebaczyłem moim krzywdzicielom? Czy odpłaciłem tą samą miarą? Powiem o moich ranach Jezusowi. Oddam Mu je. Będę Go prosił, aby uzdrowił moje wspomnienia.
Dostrzeganie i podkreślanie u innych tego, co złe grozi obłudą (ww. 3-4). Błędy innych mogą stać się dla mnie kotarą zasłaniającą moje błędy. Jezus przestrzega mnie przed okłamywaniem samego siebie.
„Wyrzuć najpierw belkę ze swego oka” (w. 5). Jezus udziela mi życiowej mądrości. Jeśli będę w prawdzie patrzył na siebie, będę także umiał patrzeć w prawdzie na innych. Odnowię w sobie pragnienie częstej spowiedzi świętej i praktyki codziennego rachunku sumienia.
Poproszę Jezusa o dobre i życzliwe oczy w patrzeniu na innych. Zawierzę Mu wszystkie moje spotkania z ludźmi, rozmowy, wypowiadane słowa.
ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)