Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie. W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was. Ducha nie gaście, proroctwa nie lekceważcie. 1 Tes 5, 16-20
Wierzę, że im bardziej się kocha, tym więcej się czyni, gdyż miłości, która nie jest niczym więcej niż uczuciem, nie mógłbym nawet nazwać miłością.św. Jan Paweł II
Kiedy serce i dusza zwrócone są ku Panu Bogu, żaden niepokój związany z niedomaganiem ciała, niepewnością o jutro, troską o najbliższych, nie jest już taki uciążliwy. Kiedy serce i dusza przylgną do Pana Boga i zanurzą się w niewyczerpalnym Źródle Jego miłosierdzia i łaski, cóż może oderwać mnie od niegasnącej Miłości, która swoim żarem przyciąga nawet najzatwardzialszych grzeszników?!
Czasem jest mi smutno, kiedy widzę ilu idzie na zatracenie, ilu nie chce zaczerpnąć z tego Zdroju Miłosierdzia… obrażają się na Pana Boga, bo mówią, że ich zawiódł, że nie tak miało wyglądać ich życie… hmm… moje też nie tak miało wyglądać 🙂 ale to przecież była tylko moja projekcja! Nie pytałam Pana Boga jaki jest Jego plan dla mnie…
Teraz, kiedy wydaje mi się, że troszkę więcej wiem 😉, że troszkę więcej rozumiem i widzę, staram się pytać Pana Boga, jakie jest Jego marzenie i zamierzenie wobec tego czasu jaki mi jeszcze został. I Pan Bóg odpowiada 🙂 a ja staram się spełniać jak potrafię, jak Duch Święty mi pozwala 🔥 marzenia Bożego Serca 🙏
Odwagi, nie bój się! Oto Pan przychodzi by Cię zbawić!
Raduj się! Boże obietnice zawsze się spełniają 😍 chociaż nie zawsze tak chcesz i nie wtedy kiedy bardzo oczekujesz, to jednak Pan Bóg jest niezmiennie wierny danemu Słowu.
Patrz sercem, a Pan Bóg pozwoli Ci patrzeć swoimi oczami 😍😇
Cudnego Dnia Pańskiego 💒 czyli pięknej niedzieli 😊 ❤️+
Autor: Św. Grzegorz Wielki (ok. 540-604), papież, doktor Kościoła
Dlaczego po swoim uwięzieniu Jan Chrzciciel wysyła swoich uczniów z zapytaniem: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?”, jak gdyby nie znał Tego, którego zapowiadał?… Na to pytanie możemy odpowiedzieć, kiedy przyglądniemy się porządkowi wydarzeń. Nad brzegiem Jordanu Jan przyznał, że Jezus jest Zbawicielem świata (J 1,29); po swoim uwięzieniu pyta jednakże, czy to ten, który ma przyjść. Dzieje się tak nie dlatego, że wątpi iż Chrystus jest Zbawicielem świata, ale ponieważ chce wiedzieć, czy ten, który osobiście przyszedł na świat, zejdzie także we własnej osobie do więzień dusz zmarłych. Jan, który zapowiedział światu przyjście Jezusa, przez swoją śmierć poprzedził Go też w drodze do piekieł… Tak jak to powiedział: „Tak jak raczyłeś narodzić się dla ludzi, dajesz nam poznać, że także dla nich umrzesz; w ten sposób, jako osoba zapowiadająca Twoje narodziny, zapowiem także Twoją śmierć, a tam gdzie przebywają zmarli, zapowiem, że przyjdziesz, tak jak zapowiadałem to światu”.
Dlatego też odpowiedź Pana dotyczy upadku śmierci wymienionego zaraz po cudach, których dokonał: „niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi”. W obliczu tylu znaków i tak wielu cudów, nie można dalej wątpić, ale raczej chwalić Pana. Po raz kolejny, nawet po ujrzeniu wszystkich cudów, mogą się zgorszyć ci, którzy nie wierzą, że będą żyć po śmierci. Stąd też słowa św. Pawła: „My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan” (1 Kor 1,23)… Kiedy Pan mówi: “A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi”, czyż nie oznacza to wzgardy i upadku śmierci? To tak samo jakby mówił otwarcie: „To prawda, że czynię cuda, ale nie uciekam też od spraw hańbiących. Ponieważ pójdę śladem Jana Chrzciciela, umierając, aby ludzie wystrzegali się pogardy wobec mojej śmierci, ci, którzy uczczą we mnie cuda”.
Źródło: Homilie na Ewangelie, nr 6 (tłum. Fr. Barroux rev.)
Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła
Jak przyszedł Chrystus? Ukazał się w postaci człowieka. Ponieważ był człowiekiem, w którym ukryty był Bóg – został wysłany przed Nim wyjątkowy człowiek, który miał ukazać, że Chrystus jest kimś więcej niż tylko człowiekiem… Kim on był, ten, który miał zaświadczyć o Światłości? Wyjątkowa osoba, Jan – człowiek szczególnej cnoty i łaski oraz wywyższenia. Podziwiaj go, ale tak jak podziwia się górę. Góra pozostaje w cieniu, dopóki światłość jej nie otoczy: „Ten człowiek nie był światłością”. Nie bierz góry za światłość. Nie rozbij się o nią, bo trudno tam znaleźć pomoc.
Co więc trzeba podziwiać? Górę, lecz jako górę. Wznieś się do Tego, który oświeca tę górę pnącą się ku niebu, aby otrzymywać pierwsze promienie słońca, tak abyś także otrzymywał tę światłość dla swoich oczu… Mówi się także o naszych oczach, że są światłami. I dlatego jeśli nie zapali się lampy w nocy albo jeśli słońce nie wzejdzie w ciągu dnia, na próżno otwierać się będą nasze oczy. Jan sam był z cienia, zanim został oświecony. Stał się światłem tylko dzięki temu oświeceniu. Jeśli nie otrzymałby promieni Światłości, mieszkałby w ciemnościach jak inni…
A sama Światłość, gdzie ona jest? „Światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi” (J 1,9). Jeśli On oświeca każdego człowieka, oświecił też Jana, przez którego chciał się objawić… Przyszedł do upośledzonej inteligencji, do zranionych serc, do dusz, których oczy były chore…, do ludzi, którzy nie byli zdolni Go bezpośrednio zobaczyć. Otoczył Jana swoim światłem. Zaświadczając, że sam został oświecony, Jan pokazywał Tego, który oświeca, Tego, który jest źródłem wszelkich darów.
Ileż było zapału na początku tego Adwentu, ile postanowień i dobrych chęci, a pewnie u wielu z nas na chęciach stanęło póki co. Na szczęście przed nami jeszcze ostatni tydzień oczekiwania na przyjście Pana. Możemy ponowić te nasze pragnienia i zamierzenia, by godnie przygotować mieszkania naszych serc na bezwarunkową Miłość, która czeka, by wylać zdroje łaski i miłosierdzia na spękaną ziemię naszych utrudzonych wnętrz. Może uda się jeszcze zawalczyć i odnaleźć prawdziwy pokój serca, może uda się rozpoznać i posłuchać proroków, których nieustannie Bóg nam podsyła, by przybliżali i pomagali zrozumieć Jego plany, zamierzenia i pragnienia.
Nie zniechęcaj się kiedy nie wszystko rozumiesz, kiedy sprawy nie idą po Twojej myśli. Nie trać ducha, gdy pojawiają się wątpliwości i rozterki, bo zapewne przyjdą, gdyż diabłu zależy by nieustannie mieszać i bruździć w życiu każdego z nas. Ale Jezus przychodzi właśnie po to, by rozjaśnić te wszystkie mroki Twojego życia i wskazać Ci właściwy kierunek. Przychodzi by umocnić i pokrzepić, by dać siłę i odwagę w codziennym podejmowaniu wysiłku, aby zachować wierność Bożemu Prawu, wbrew porządkowi, logice i podszeptom tego świata.
Wsłuchaj się w Boży Głos, poproś i zaproś Ducha Świętego, a WSZYSTKO stanie się prostsze, a zwyczajna codzienność przemieni się w radosne oczekiwanie i wypełnianie się Bożych obietnic.
Papież Franciszek udzielił odpustu zupełnego wiernym, którzy we własnych domach obchodzić będą 12 grudnia święto Matki Bożej z Guadalupe. Tegoroczne uroczystości w sanktuarium w Mieście Meksyk odbędą się z powodu koronawirusa przy drzwiach zamkniętych, bez udziału wiernych i będą transmitowane przez telewizję i internet.
Odpust zupełny, z którego mogą skorzystać katolicy na całym świecie, został przyznany na prośbę kustosza wizerunku Matki Bożej z Guadalupe kard. Carlosa Aguiara Retesa, metropolity Miasta Meksyk.Reklama
Warunkiem otrzymania odpustu jest przygotowanie w domu miejsca modlitwy do Matki Bożej z Guadalupe, uczestnictwo za pośrednictwem środków przekazu w jednej z Mszy odprawianych w sanktuarium oraz spełnienie zwyczajowych warunków każdego odpustu: pomodlić się w intencjach Ojca Świętego, być w stanie łaski uświęcającej po spowiedzi, a także – o ile sytuacja sanitarna na to pozwoli – uczestniczyć w Mszy św. i przyjąć komunię świętą.
Odpust można ofiarować za wiernych zmarłych.
Czym jest odpust zupełny?
Odpust zupełny to łaska, jakiej Kościół katolicki udziela wiernym na mocy władzy związywania i rozwiązywania, której udzielił mu Jezus Chrystus. Polega na całkowitym darowaniu przez Boga doczesnej kary za grzechy już odpuszczone co do winy w sakramencie pokuty.
Święto Matki Bożej z Guadalupe wywodzi się z wydarzeń, jakie miały miejsce na dzisiejszym terenie Miasta Meksyk między 9 i 12 grudnia 1531 roku. Jak mówi przekaz, indiańskiemu pastuszkowi, który wcześniej przeszedł na chrześcijaństwo, Juanowi Diego Cuauhtlatoatzin, przez cztery dni ukazywała się mówiąca w jego ojczystym języku nahuatl Matka Boża i zostawiła swoje odbicie na jego tilmie, obszernym płaszczu utkanym z grubych i szorstkich włókien agawy. Na prośbę Matki Bożej, w miejscu jej objawień u stóp wzgórza Tepeyac, zbudowano kościół, w którym czczony był cudowny wizerunek Najświętszej Maryi Panny z Guadalupe. „Guadalupana” jest patronką Meksyku, Ameryki Łacińskiej i całej Ameryki, Filipin, narodów tubylczych oraz dzieci nienarodzonych.Reklama
W nowej bazylice zbudowanej w 1974 roku, nad ołtarzem głównym umieszczono tilmę, na której widnieje słynny wizerunek Matki Bożej. Według informacji archidiecezji Miasta Meksyku, w głównych dniach pielgrzymkowych na ruchomej taśmie prowadzącej pod wizerunkiem przemieszcza się 15 600 osób na godzinę. W ostatnich latach, ze względu na tłumnie gromadzących się pątników, wielu z nich z daleka adoruje cudowny wizerunek i wychodzi z kościoła. Setki tysięcy pielgrzymów przybywają do Guadalupe po wielodniowych, czasem wielotygodniowych pielgrzymkach pieszych. W przypadającą 12 grudnia rocznicę objawień Matki Bożej z 1531 roku sanktuarium gości wielomilionowe rzesze katolików. W ubiegłym roku było ich ponad 10 mln.
Dziś wspomnienie Matki Bożej z Guadalupe, Patronki życia poczętego.
Jak głosi przekaz, 12 grudnia 1531 roku Matka Boża ukazała się Indianinowi, św. Juanowi Diego. Mówiła w jego ojczystym języku nahuatl. Ubrana była we wspaniały strój: w różową tunikę i błękitny płaszcz, opasana czarną wstęgą, co dla Azteków oznaczało, że była brzemienna. Zwróciła się ona do Juana Diego: “Drogi synku, kocham cię. Jestem Maryja, zawsze Dziewica, Matka Prawdziwego Boga, który daje i zachowuje życie. On jest Stwórcą wszechrzeczy, jest wszechobecny. Jest Panem nieba i ziemi. Chcę mieć świątynię w miejscu, w którym okażę współczucie twemu ludowi i wszystkim ludziom, którzy szczerze proszą mnie o pomoc w swojej pracy i w swoich smutkach. Tutaj zobaczę ich łzy. Ale uspokoję ich i pocieszę. Idź teraz i powiedz biskupowi o wszystkim, co tu widziałeś i słyszałeś”.
Początkowo biskup Meksyku Juan de Zumárraga nie dał wiary Indianinowi. Ten poprosił więc Maryję o jakiś znak, którym mógłby przekonać biskupa. W czasie kolejnego spotkania Maryja kazała Indianinowi wejść na szczyt wzgórza. Chociaż w Meksyku w grudniu kwiaty nie kwitną, rosły tam przepiękne róże. Madonna poleciła Juanowi nazbierać całe ich naręcze i schować je do tilmy (był to rodzaj indiańskiego płaszcza, opuszczony z przodu jak peleryna, a z tyłu podwiązany na kształt worka). Juan szybko spełnił to polecenie, a Maryja sama starannie poukładała zebrane kwiaty. Juan natychmiast udał się do biskupa i w jego obecności rozwiązał rogi swojego płaszcza. Na podłogę wysypały się kastylijskie róże, a biskup i wszyscy obecni uklękli w zachwycie. Na rozwiniętym płaszczu zobaczyli przepiękny wizerunek Maryi z zamyśloną twarzą o ciemnej karnacji, ubraną w czerwoną szatę, spiętą pod szyją małą spinką w kształcie krzyża. Jej głowę przykrywał błękitny płaszcz ze złotą lamówką i gwiazdami, spod którego widać było starannie zaczesane włosy z przedziałkiem pośrodku. Maryja miała złożone ręce, a pod stopami półksiężyc oraz głowę serafina. Za Jej postacią widoczna była owalna tarcza promieni.
Właśnie ów płaszcz Juana Diego, wiszący do dziś w sanktuarium wybudowanym w miejscu objawień, jest słynnym wizerunkiem Matki Bożej z Guadalupe. Na obrazie nie ma znanych barwników ani śladów pędzla. Na materiale nie znać upływu czasu, kolory nie wypłowiały, nie ma na nim śladów po przypadkowym oblaniu żrącym kwasem. Oczy Matki Bożej posiadają nadzwyczajną głębię. W źrenicy Madonny dostrzeżono niezwykle precyzyjny obraz dwunastu postaci.
Płaszcz z wizerunkiem Maryi w dniu 24 grudnia 1531 r. w uroczystej procesji biskup przeniósł ze swojej rezydencji do kaplicy wybudowanej w pobliżu wzgórza Tepeyac, spełniając tym samym życzenie Maryi. Obecnie jest to największe sanktuarium maryjne świata, gdzie przybywa co roku około 12 milionów pielgrzymów.
Matka Boża z Guadalupe – Opiekunka nienarodzonych Największym cudem Maryi była pokojowa chrystianizacja meksykańskich Indian. Czas Jej objawień był bardzo trudnym okresem ewangelizacji tych terenów. Do czasu inwazji konkwistadorów Aztekowie oddawali cześć Słońcu i różnym bóstwom, pośród nich Quetzalcoatlowi w postaci pierzastego węża. Wierzyli, że trzeba ich karmić krwią i sercami ludzkich ofiar. Według relacji Maryja miała poprosić Juana Diego w jego ojczystym języku nahuatl, aby nazwać Jej wizerunek “święta Maryja z Guadalupe”. Przypuszcza się, że “Guadalupe” jest przekręconym przez Hiszpanów słowem “Coatlallope”, które w náhuatl znaczy “Ta, która depcze głowę węża”.
Gdy rozeszła się wieść o objawieniach, o niezwykłym obrazie i o tym, że Matka Boża zdeptała głowę węża, Indianie zrozumieli, że pokonała Ona straszliwego boga Quetzalcoatla. Pokorna młoda Niewiasta przynosi w swoim łonie Boga, który stał się człowiekiem, Zbawicielem całego świata. Pod wpływem objawień oraz wymowy obrazu Aztekowie masowo zaczęli przyjmować chrześcijaństwo. W ciągu zaledwie sześciu lat po objawieniach aż osiem milionów Indian przyjęło chrzest. Dało to początek ewangelizacji całej Ameryki Łacińskiej.
3 maja 1953 roku kardynał Miranda y Gomez, ówczesny prymas Meksyku, na prośbę polskiego Episkopatu oddał Polskę w opiekę Matki Bożej z Guadalupe. Do dziś kopia obrazu z meksykańskiego sanktuarium znalazła się w ponad stu kościołach w Polsce. Polacy czczą Madonnę z Guadalupe jako Patronkę życia poczętego, ponieważ przedstawiona jest na obrazie w stanie błogosławionym.
Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego; wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże. Łk 3, 4c. 6
Człowiek jest powołany do odnoszenia zwycięstwa w Jezusie Chrystusie. św. Jan Paweł II
No i jak tam u Ciebie z przygotowaniem i prostowaniem swojej ścieżki życia? To oczywiste, że własnym siłami, choćbyś nie wiem jak się starał nijak nie uciągniesz…
Dużo łatwiej jest prostować i układać czyjeś życie 😉 Jakże my doskonale wiemy co dla kogo jest lepsze… Nie na darmo Pan Jezus mówił: „Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?” (Mt 7,3)
Wszelkie porządki – przestawianie, układanie, wywracanie do góry nogami trzeba zacząć od siebie. Najlepiej już dziś! Może Twoje wyobrażenia i ambicje urosły do rozmiarów belki i przysłoniły Ci rzeczywiste i prawdziwe Boże pragnienia na Twoje życie…
Spójrz w lustro. Czy ta osoba, którą tam widzisz to prawdziwa Ty? Możesz przypudrować, podmalować, upiększyć na wszelkie możliwe sposoby, ale przecież Panu Bogu chodzi o Twoją duszę, a nie za przeproszeniem o tę całą skorupę, w której próbujesz się ukryć… (przepraszam ale Panowie z reguły się nie malują 😉 więc nie chciałabym bezsensownie Was narażać na te wszystkie kosmetyczne kruczki 🙂 choć ukrywać się można i bez makijażu, i wcale nie chodzi mi o maseczki )
Przemyj oczy, usuń swoją belkę – najlepiej pomaga w tych zabiegach szczery rachunek sumienia 🙏 a dalej chyba wiesz co należy zrobić 🛐
Dopóki próbujesz, dopóki walczysz, podnosząc się z własnych upadków, systematycznie oczyszczając swoje spojrzenie i wnętrze – jesteś na dobrej drodze by dostąpić chwały Nieba. Kiedy jednak zaniechasz tej nazwijmy to „kosmetyki duszy” i pójdziesz w tango „hulaj dusza, piekła nie ma”, to możesz zagubić się w labiryncie swoich własnych wyborów, krętactw i kłamstw…
Wybieraj! Pan Jezus czeka, by narodzić się w Tobie! Jego czas jest nieograniczony, a cierpliwość i miłosierdzie bezdenne. Może właśnie przechodzi koło Ciebie, by sprawdzić, czy już może się zatrzymać na stałe 🙂
Czy Twoje oczy są gotowe by Go rozpoznać? Czy Twoje serca i dusza tęsknią za Bożym pokojem i blaskiem?
Znów się rozpisałam 😉 ale jakże można milczeć, kiedy tyle oziębłości, drętwoty, a zarazem pogmatwania i zakłamania wokół?!
Autor: Św. Cyryl Jerozolimski (ok. 315 – 386), biskup Jerozolimy, doktor Kościoła
Zakończenie Starego Testamentu – chrzest – jest także początkiem Nowego. Zapoczątkował go Jan Chrzciciel – „między narodzonymi z niewiast nie powstał większy” (Mt 11,11). Jan zakończył serię proroctw, „wszyscy bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana” (Mt 11,13). Otwiera on erę Ewangelii, jak jest napisane: „Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie… Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest” (Mk 1,1.4).
Czy przeciwstawisz mu Eliasza Tiszbitę, który został zabrany do nieba? Nie jest on jednak większy od Jana. Enoch także został przeniesiony do nieba, ale nie jest większy od Jana. Mojżesz był wielkim prawodawcą w Izraelu. Wszyscy prorocy byli godni podziwu, ale nie byli więksi od Jana. Nie chodzi o porównywanie proroków; ale ich Mistrz, nasz Mistrz, Pan Jezus powiedział: „Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela” (Mt 11,11). Ustanowione zostało porównanie między zarządcą sług i jego współsługami, ale wyższość i łaska Syna wobec sług nie podlega porównaniu.
Widzisz zatem, jakiego człowieka Bóg wybrał, aby pierwszy skorzystał z tej łaski? Biednego, przyjaciela pustyni, który jednakże nie był wrogiem ludzi. Jedząc szarańczę, dawał skrzydła swej duszy. Karmiony miodem, wypowiadał słowa słodsze i pożyteczniejsze niż miód. Nosząc ubranie z sierści wielbłądziej, dawał swoją osobą przykład wysiłku. To dlatego, że już w łonie swej matki został uświęcony Duchem Świętym (Łk 1,15). Jeremiasz został uświęcony, ale nie prorokował w łonie matki. Jedynie Jan, skryty w łonie, poruszył się z radości (Łk 1,44). Pod wpływem Ducha, nie widząc jeszcze na własne oczy, rozpoznał Pana. Ogrom łaski chrztu wymagał wielkiego przywódcy.
Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła
Bóg ustanowił czas obietnic, a także i czas, w którym miało się spełnić to, co obiecał. Czas obietnic trwał od proroków aż do Jana Chrzciciela, od jego zaś wystąpienia aż do końca wieków trwa czas spełniania danych obietnic. Bóg jest wierny: stał się naszym dłużnikiem nie dlatego, żeby cokolwiek od nas otrzymał, lecz dlatego, że tak wielkie rzeczy nam obiecał. I nie tylko, że obiecał, ale jeszcze zobowiązał się na piśmie, dając nam niejako zaświadczenie dla poparcia swoich obietnic, abyśmy w ten sposób mając je dane w Piśmie, mogli stwierdzić kolejność ich spełniania wtedy, gdy zacznie On wywiązywać się z zaciągniętych wobec nas zobowiązań. Tak więc, jak już wielokrotnie o tym mówiliśmy, okres proroków był okresem składania obietnic.
A Bóg obiecał nam wieczne zbawienie, wieczną szczęśliwość niekończącego się życia w społeczności aniołów, niezniszczalne dziedzictwo (1P 1,4) i nieśmiertelną chwałę, słodycz oglądania Jego oblicza, swoje święte mieszkanie w niebie, a po naszym zmartwychwstaniu wyzwolenie z wszelkiej obawy śmierci. To zaś jest kresem wszystkich Jego obietnic, ku któremu mamy też kierować wszelkie nasze dążenia, bo gdy doń dojdziemy, ustaną wszelkie poszukiwania i wszelkie pragnienia.
I Bóg nie przemilczał tego, ale ukazał nam w swoich zapowiedziach i obietnicach, w jakim porządku dochodzi się do tego kresu. Obiecał bowiem ludziom udział w swoim Bóstwie, obiecał śmiertelnym nieśmiertelność, grzesznym usprawiedliwienie, a nędznym stworzeniom uwielbienie.
Jezus powiedział do tłumów: «Z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest do przesiadujących na rynku dzieci, które głośno przymawiają swym rówieśnikom: „Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wy nie zawodziliście” Mt 11, 16-18
Wypaczone pojęcia wolności, rozumianej jako niczym nie ograniczona samowola, nadal zagrażają demokracji i wolnym społeczeństwom. św. Jan Paweł II
Czasem myślę sobie (bo to też mi się zdarza 🤣) – jak to dobrze było być dzieckiem 🙂 I choć moje dzieciństwo nie było sielskie-anielskie, to i tak patrząc z perspektywy tych kilkudziesięciu już lat mogę powiedzieć, że to był dobry czas. Mieliśmy bardzo ubogo, by nie rzec nędznie, ale może właśnie dzięki temu jestem dzisiaj taka jaka jestem.
Ile zostało we mnie dziecka? Nie tego rozkapryszonego, któremu wszystko wolno i które każdą rzecz wymusza szantażem emocjonalnym, bo przecież dla świętego spokoju rodzice spełnią wszystkie zachcianki… ale tego ufnego, szczerego, które z rozbrajającą prostotą przytuli się i zapyta o banalne sprawy, opowiadając beztrosko jak minął dzień…
Strzeżmy naszych dzieci! Wolność, którą dzisiaj świat nam proponuje, nie ma nic wspólnego z wartościami chrześcijańskimi… Dzieciom nie wszystko wolno, ale nie dlatego że są gorsze czy głupsze, lecz po to by je uchronić przez zepsuciem. Jakież to dzisiaj szczególnie ważne i chyba nie muszę wchodzić w szczegóły…
Życzę Ci ufności i ciągłego odnajdywania radości z małych rzeczy, bo naprawdę mamy się z czego cieszyć Przytulam +