Lecz On rzekł do nich: «Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi. Łk 24, 38-40

Potrzeba odwagi, aby nie stawiać pod korcem światła swej wiary.  św. Jan Paweł II

Czy i my dzisiaj nie jesteśmy zmieszani jak uczniowie Chrystusa? Czy i w naszych sercach i umysłach, które tak bardzo teraz zaprzątnięte są tematem wirusa, a co za tym idzie, troską o życie swoje i swoich bliskich, o byt doczesny swojej rodzinki, nie ma wątpliwości i lęku?

Chrystus zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał! I tak bardzo pragnie, abyśmy mimo tej całej paniki, ograniczeń i niemożności spotykania się z Nim na Eucharystii, naprawdę ucieszyli się z Jego zmartwychwstania!

No cóż, czas jaki jest każdy widzi. Ale może ten czas jest nam dany właśnie po to, abyśmy jeszcze mocniej uświadomili sobie, jak nędznie wyglądałoby nasze życie, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, gdyby przestał nas kochać, gdyby nie zależało mu na każdym, najmniej znaczącym w oczach świata istnieniu…

Otrzyjmy więc już łzy, usuńmy pretensje i żale z naszych serc, aby Zmartwychwstały Chrystus rzeczywiście mógł zagościć, a nawet zamieszkać na stałe w świątyniach naszych serc i naszych domowych kościołów. Przypatrzmy się dobrze Jego przebitym rękom i nogom. Przypatrzmy się i prośmy, aby zechciał nas ukryć w swoich ranach, aby zechciał obmywać nas nieustannie swoją drogocenną Krwią i aby ożywiał w nas szczególnie te przestrzenie, w których ciągle jest lęk i niedowiarstwo.

JEZU UFAM TOBIE!

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

Po zmartwychwstaniu Pan ukazał się swoim uczniom i pozdrowił ich, mówiąc: „Pokój wam!” To naprawdę pokój, to pozdrowienie, które zbawia, bo słowo „pozdrowienie” rymuje się ze słowem „zbawienie”. Cóż lepszego można by oczekiwać? Człowiek otrzymuje pozdrowienie od samego Zbawienia, bo naszym zbawieniem jest Chrystus. Tak, On jest naszym zbawieniem, On – zraniony dla nas, przybity do krzyża, zdjęty z niego i pogrzebany. Ale zmartwychwstał z grobu; Jego rany zostały uzdrowione, choć zachowały blizny. Pożyteczne jest dla uczniów, żeby ujrzeli blizny, aby rany ich serca zostały uzdrowione. Jakie rany? Rany ich niedowiarstwa. On ukazał im się w prawdziwym ciele, a im „zdawało się, że widzą ducha”. To nie jest powierzchowna rana w ich sercach…

Ale co mówi Pan Jezus? „Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach?”. Dobrze jest dla człowieka nie tylko, żeby jego myśl się wznosiła w jego sercu, ale żeby jego serce się wznosiło – tam, gdzie apostoł Paweł chciał utwierdzić serca wiernych, mówiąc im: „Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus, zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, nasze życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale.” (Kol 3,1nn). I co to za chwała? Chwała zmartwychwstania…

My wierzymy słowom uczniów, nawet nie widząc ciała zmartwychwstałego Zbawiciela… Ale w tamtej chwili to wydarzenie wydawało się niewiarygodne. Zbawiciel sprawił, że zaczęli wierzyć, nie tylko widząc, ale i dotykając, tak, żeby za pomocą zmysłów, wiara dotarła do ich serca i mogła być głoszona w całym świecie tym, którzy nie widzieli i nie dotknęli, a mimo to uwierzyli bez wahania (por. J 20,29).

Źródło: Kazanie 116; PL 38, 657 (© Evangelizo.org)

Środa Wielkanocna
DZIEŃ 6
Dusze ciche i pokorne i dusze małych dzieci

Dziś sprowadź mi dusze ciche i pokorne, i dusze małych dzieci, i zanurz je w miłosierdziu moim. Dusze te są najwięcej podobne do serca mojego, one krzepiły mnie w gorzkiej konania męce; widziałem je jako ziemskich aniołów, które będą czuwać u moich ołtarzy, na nie zlewam całymi strumieniami łaski. Łaskę moją jest zdolna przyjąć tylko dusza pokorna, dusze pokorne obdarzam swoim zaufaniem.

Jezu najmiłosierniejszy, któryś sam powiedział: uczcie się ode mnie, żem cichy i pokornego serca – przyjm do mieszkania najlitościwszego Serca swego dusze ciche i pokorne, i dusze małych dzieci. Dusze te wprowadzają w zachwyt niebo całe i są szczególnym upodobaniem Ojca niebieskiego, są bukietem przed tronem Bożym, którego zapachem sam Bóg się napawa. Dusze te mają stałe mieszkanie w najlitościwszym Sercu Jezusa i nieustannie wyśpiewują hymn miłości i miłosierdzia na wieki.

Prawdziwie dusza pokorna i cicha
Już tu na ziemi rajem oddycha,
A wonią pokornego jej serca
Zachwyca się sam Stwórca.

Ojcze Przedwieczny, spójrz okiem miłosierdzia, na dusze ciche, pokorne i dusze małych dzieci, które są zamknięte w mieszkaniu najlitościwszego Serca Jezusa. Dusze te są najwięcej upodobnione do Syna Twego, woń tych dusz wznosi się z ziemi i dosięga tronu Twego. Ojcze miłosierdzia i wszelkiej dobroci, błagam Cię przez miłość i upodobanie, jakie masz w tych duszach, błogosław światu całemu, aby wszystkie dusze razem wyśpiewywały cześć miłosierdziu Twemu na wieki wieczne. Amen. (1220-1223)

Koronka do Miłosierdzia Bożego

Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były jakby przesłonięte, tak że Go nie poznali. Łk 24, 15-16

Bóg szczególnie upodobał sobie ubogich. W ich twarzach odbija się Chrystus. św. Jan Paweł II

Jakże często zajęci własnymi sprawami i problemami (które oczywiście są ważne i trudne, bo nasze) nie dostrzegamy dramatów rozgrywających się tuż obok, może nawet za ścianą naszego mieszkania… Nie widzimy potrzeb drugiego człowieka, skupieni na rozpatrywaniu i analizie swoich niedostatków i braków… A wystarczy dobrze się rozejrzeć, wsłuchać, starać się dostrzec coś więcej niż tylko powierzchowność drugiego człowieka.

Może to właśnie Chrystus przechodzi obok i pragnie z Tobą zamienić parę słów (w przestrzeni wirtualnej też może przechodzić 🙂 ). Może to właśnie Zmartwychwstały Pan prowadzi z Tobą dyskusję, a Ty nie rozpoznajesz Go, bo myśli i serce podążają ku zupełnie innym wartościom i nie chcesz słuchać nauki Chrystusa. Może to właśnie Chrystus prosi o wsparcie, dostrzeżenie, zatrzymanie i pochylenie się nad czyjąś potrzebą w tym bardzo trudnym czasie, a Ty ciągle skupiony na ograniczeniu swojej wolności i na tym czego zaczyna Ci brakować…

Trójjedyny Boże, Ojcze, Synu i Duchu Święty, przymnóż mi wiary! Drogi Tato, uwrażliwiaj moje zmysły bym potrafiła w każdym, nawet najbardziej pogubionym człowieku, rozpoznawać umęczoną, ale i zmartwychwstałą twarz Jezusa Chrystusa. Panie, zdejmuj te zasłony z moich oczu i ucz kochać tych, których nie rozumiem, którzy może nawet nie są mili, ale przecież Ty też pragniesz w nich zamieszkać, bo Ty pierwszy ich ukochałeś.

«Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił». Łk 24, 29b

Zostań ze mną Panie Jezu i rozświetlaj mroki moich ograniczeń, ułomności i niewiary. Zostań ze mną Panie Jezu, bo bardzo Cię potrzebuję! Zostań, bo świat Cię bardzo potrzebuje, chociaż zachłyśnięty wolnością nie potrafi właściwie nazwać i określić swoich potrzeb.

ZOSTAŃ MÓJ JEZU!

Autor: Św. John Henry Newman (1801-1890), kardynał, teolog, założyciel Oratorium w Anglii

Bracia, zdajmy sobie sprawę z tego, czym były objawienia się Chrystusa uczniom po zmartwychwstaniu. Były one tym ważniejsze, bo pokazują nam, że komunia tego rodzaju z Chrystusem jest ciągle możliwa; to ten rodzaj kontaktu z Nim jest nam obecnie dany. W okresie czterdziestu dni po zmartwychwstaniu Jezus zainaugurował swoją nową relację z Kościołem – obecną relację z nami, rodzaj obecności, który chciał objawić jako niewzruszony.

Jak Chrystus objawił się Kościołowi po swoim zmartwychwstaniu? Wolno przychodził i odchodził; nic nie stało mu na przeszkodzie, nawet zamknięte drzwi. Ale nawet kiedy był obecny, to dla uczniów nie było to takie oczywiste… Uczniowie z Emaus zdali sobie sprawę z Jego obecności po czasie, wspominając jaki wpływ miał On na nich: „Czy serce nie pałało w nas?”…

Zwróćmy szczególną uwagę na moment, kiedy otworzyły im się oczy…: przy łamaniu chleba. Taki jest obecny układ Ewangelii. Jeśli otrzymuje się łaskę dostrzeżenia obecności Chrystusa, to rozpoznaje się Go później; odtąd staje się to przez wiarę. W miejsce namacalnej obecności pozostawił pamiątkę Swego odkupienia; staje się obecny w sakramencie. Kiedy się objawił? Wtedy, można tak powiedzieć, kiedy przeprowadził swoich od wizji bez prawdziwego poznania do poznania autentycznego w niewidoczności wiary.

Źródło: PPS 6, 10 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Paweł II (1920-2005), papież

Na prośbę uczniów z Emaus, by pozostał «z» nimi, Jezus odpowiedział darem o wiele większym: przez sakrament Eucharystii znalazł sposób, by pozostać «w» nich. Przyjęcie Eucharystii jest wejściem w głęboką komunię z Jezusem. «Wytrwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was» (J 15, 4). Ta relacja wewnętrznego «trwania» w sobie nawzajem pozwala nam antycypować w jakiś sposób niebo na ziemi. Czyż nie to jest największym pragnieniem człowieka? Czyż nie to było zamierzeniem Boga realizującego w dziejach swój plan zbawienia? Bóg sprawił, że serce człowieka odczuwa «głód» Jego słowa (por. Am 8, 11), głód, który zaspokoi tylko pełne zjednoczenie z Nim. Komunia eucharystyczna jest nam dana, byśmy «sycili się» Bogiem na tej ziemi w oczekiwaniu na pełne zaspokojenie w niebie.

Jednak tej szczególnej bliskości, jaka urzeczywistnia się «w komunii» eucharystycznej, nie można właściwie rozumieć ani w pełni przeżywać poza komunią kościelną. Kościół jest ciałem Chrystusa: idzie «z Chrystusem» w takiej mierze, w jakiej pozostaje w relacji «do Jego ciała». Chrystus tworzy tę jedność przez wylanie Ducha Świętego. A On sam nie przestaje jej umacniać przez swoją eucharystyczną obecność. Istotnie, to właśnie jeden Chleb eucharystyczny czyni nas jednym ciałem. Stwierdza to apostoł Paweł: «Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno Ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba» (1 Kor 10, 17).

Źródło: List apostolski “Mane nobiscum Domine” §19 (© copyright L’Osservatore Romano (1/2005) and Polish Bishops Conference)

Wtorek Wielkanocny
DZIEŃ 5
Dusze heretyków i odszczepieńców

Dziś sprowadź mi dusze heretyków i odszczepieńców, i zanurz ich w morzu miłosierdzia Mojego; w gorzkiej męce rozdzierali mi ciało i serce, to jest Kościół mój. Kiedy wracają do jedności z Kościołem, goją się rany Moje i tym sposobem ulżą mi męki.

Jezu najmiłosierniejszy, który jesteś dobrocią samą, Ty nie odmawiasz światła proszącym Ciebie, przyjm do mieszkania najlitościwszego Serca swego dusze heretyków i dusze odszczepieńców, i pociągnij ich swym światłem do jedności z Kościołem, i nie wypuszczaj ich z mieszkania najlitościwszego Serca swego, ale spraw, aby i oni uwielbili hojność miłosierdzia Twego.

I dla tych co podarli szatę Twej jedności,
Płynie z serca Twego zdrój litości.
Wszechmoc miłosierdzia Twego, o Boże,
I te dusze z błędu wyprowadzić może.

Ojcze Przedwieczny, spójrz okiem miłosierdzia na dusze heretyków i odszczepieńców, którzy roztrwonili dobra Twoje i nadużyli łask Twoich , trwając uporczywie w swych błędach. Nie patrz na ich błędy, ale na miłość Syna swego i na gorzką mękę Jego, którą podjął dla nich, gdyż i oni są zamknięci w najlitościwszym Sercu Jezusa. Spraw, niech i oni wysławiają wielkie miłosierdzie Twoje na wieki wieczne. Amen. (1218-1219)

Koronka do Miłosierdzia Bożego

J 20, 11-18

W jak wielkim szoku musiała być Maria Magdalena, skoro nie rozpoznała Twarzy ukochanego Nauczyciela i Mistrza. Przecież znała Go bardzo dobrze. Przecież wpatrywała się w Niego wiele razy, słuchając Jego nauczania. Przecież tak bardzo Go kochała – a teraz żal i rozpacz, które odbierają jej prawdziwe postrzeganie świata, fałszują również prawdziwe Oblicze Jezusa Zmartwychwstałego. Dopiero wezwanie po imieniu, na nowo rozpala nadzieję i odmienia spojrzenie Marii Magdaleny.

Dziś, kiedy cały świat został sparaliżowany przez niewidocznego wirusa, kiedy z każdego zakamarka wychyla się rozpacz, przerażenie, poczucie niepewności, bezradności i opuszczenia, a zewsząd docierają dramatyczne statystyki, płacz cierpiących i tych co nie mogą pożegnać swoich bliskich, kiedy każdy z nas jest traktowany jak potencjalny nosiciel choroby – naprawdę trudno dostrzegać i rozpoznawać miłujące spojrzenie i głos Zmartwychwstałego.

Trzeba nam jednak mimo wszystko inaczej spojrzeć na to, co się wokół dzieje. Trzeba nam gorliwiej prosić, by Pan Jezus wzywał nas nieustannie po imieniu i uczył na nowo rozpoznać Jego Świętą Twarz. By ożywiał w nas nadzieję i pewność, że Jego wezwanie, Jego głos, daje prawdziwy pokój serca i rozwiewa wszelkie mroki zwątpienia i rozpaczy.

Panie Jezu, Zmartwychwstały, Obecny wśród nas, Ty który JESTEŚ, otwieraj proszę moje oczy i pozwalaj mi widzieć, pozwalaj mi zobaczyć Twoją ukochaną Twarz i cieszyć się Twoją Obecnością!