Dzisiaj przypada jeszcze jedna rocznica…

Pamiętnego dnia, 13 maja 1981 r., na placu św. Piotra rozległy się strzały.

Jan Paweł II miał wówczas zginąć. Mówią to wszyscy: kryminolodzy, lekarze, a nawet sam zamachowiec. A jednak miało miejsce coś, co dla nas stało się bez wątpienia cudem. Papież, choć po ludzku bezbronny w tym starciu, nie był jednak sam. Po zamachu powiedział: „Byłaś mi Matką zawsze, a w sposób szczególny 13 maja 1981 r., kiedy czułem przy sobie Twoją opiekuńczą obecność… We wszystkim, co się wydarzyło, zobaczyłem – i stale będę to powtarzał – szczególną matczyną opiekę Maryi”.
Pozostaje pytanie, dlaczego Bóg chciał, by Maryja ocaliła życie Papieżowi. Do czego był potrzebny? „W planach Bożej Opatrzności nie ma przypadków” – powtarza często po 1981 r. Ojciec Święty. Jego ocalenie nie było cudownym uśmiechem losu. W mrocznych cieniach zamachu kryły się wielkie plany Bożej Opatrzności.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *