“Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, by świat uwierzył, że Ty Mnie posłałeś.” J 17, 20-21

Uzdrówcie rany przeszłości miłością. Niech wspólne cierpienie nie prowadzi do rozłamu, ale niech spowoduje cud pojednania. św. Jan Paweł II

Kontynuując wczorajszy wątek dawania, to my – Ty i ja, mamy być przedłużeniem Bożych rąk na świecie. To przez nasze świadectwo życia, mamy przybliżać i przyprowadzać innych do Jezusa, do Ojca.

I tak naprawdę to nie musimy robić niczego szczególnego 😉 wystarczy, że będziemy trwać w miłości i wierności Bożym przykazaniom, tak zwyczajnie 🙂 Modlić się tak, jak nas uczyły nasze babcie i mamy – na Różańcu, nowennami i litaniami, których takie bogactwo znajdziemy w każdym modlitewniku, zwracać się też przez wstawiennictwo naszych ulubionych Świętych, Aniołów i swojego osobistego Anioła Stróża. To naprawdę nic wielkiego, a daje tak niesamowitą siłę i motywację do działania, do dzielenia się Dobrą Nowiną, do niesienia radości, nadziei i światła, tam gdzie rozpanoszył się grzech, mrok i zwątpienie.

Oczywiście jeśli chcesz się modlić własnymi słowami, a nie gotowymi modlitwami, to stawaj w Bożej Obecności jak Ci serce dyktuje. Bardzo często tak właśnie się modlę 🙏 Najważniejsze by stawać, by nie tracić relacji z Panem, by wciąż na nowo, nieustannie sycić się i napełniać Jego miłością i łaską, bo zachłanny i podstępny nieprzyjaciel wykorzysta wszelkie możliwe sposoby by nas odciągać od dobrego i zniekształcać nam obraz Ojca.

Rozmawiałam kiedyś z bardzo mądrym benedyktyńskim mnichem, który podzielił się ze mną doświadczeniem Bożej miłości i świadectwem, co Pan Bóg czyni poprzez modlitwę wstawienniczą. Przypomniał też, jak ważne jest stawanie do modlitwy z czystym sercem. Z sercem, które nie chowa żadnej urazy, które nie pielęgnuje żadnej krzywdy, które nie rozdrapuje starych ran.

Duchu Święty, oczyszczaj nasze serca, oczyszczaj nasze intencje, pokazuj nam co możemy poprawić, by nasza relacja z Tatą była żywsza i owocniejsza, by to – co i jak robimy naprawdę podobało się Panu Bogu. Duchu Święty, Duchu miłości, przebaczenia i jedności, lecz nasze rany, może nawet te stare, które gdzieś tam zostały zepchnięte w podświadomość, a jednak kładą się cieniem na naszych kontaktach z bliskimi. Przyjdź Duchu MIŁOŚCI i wypal to WSZYSTKO ogniem Bożej Miłości, która nie osądza, która jest cierpliwa, miłosierna i bezgranicznie obfita. Przyjdź Duchu Święty i daj nam poznać Boga, takim, jakim jest naprawdę! Przyjdź Duchu Święty, działaj w nas i przez nas! TU I TERAZ!

Amen!

Autor: Św. Maksym Wyznawca (ok 580-662), mnich i teolog

Bóg sam wzbudził i zrodził „agape” i „eros”. On sam wyprowadził na zewnątrz, to znaczy, w stronę stworzeń, tę miłość, która jest w Nim. To w tym sensie zostało powiedziane: „Bóg jest miłością (agape)” (1J 4,16) i jeszcze: „Jest słodyczą i pragnieniem” (Pnp 5,16 LXX), to znaczy „eros”. Co jest prawdziwie kochane i godne kochania, to On sam. Z jednej zatem strony jest powiedziane, że zakochany „eros” wylewa się z siebie i że On, który zrodził „eros”, jest prawdziwie godny miłości i kochany, pożądany i godzien wybrania. Wprawia w ruch byty, które nad tym czuwają. Ci, do których kieruje moc swego pragnienia, pragną Go w takiej samej mierze…

Miłosne poruszenie dobra, które uprzednio istnieje w dobru, jest proste, porusza się w sobie i pochodzi z dobra, powraca wkrótce do swego miejsca, ponieważ nie ma ani końca, ani początku. Takie poruszenie oznacza nasz wieczny zryw w stronę boskości i naszej jedności z Nim. Ponieważ miłosne zjednoczenie z Bogiem wznosi się i sytuuje ponad wszelkim zjednoczeniem.

Źródło: Centurie o teologii VII, nr 87, 89 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Kasjan (ok. 360-453), założyciel klasztoru w Marsylii

Nasz Pan skierował do Ojca taką modlitwę za swoich uczniów: „Aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich”; i jeszcze: „aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno”. Ta modlitwa wypełni się całkowicie w nas, kiedy doskonała miłość, którą „On sam nas umiłował” (1 J 4,10) przejdzie do samego bicia serca, jako zakończenie tej modlitwy Pana…

Stanie się to kiedy nasza miłość, pragnienie, wysiłek, poszukiwania, myśl, to, czym żyjemy i o czym mówimy; to, czym oddychamy, będzie jedynie Bogiem; kiedy aktualna jedność Ojca z Synem i Syna z Ojcem przejdzie do naszych dusz i serc – to znaczy, kiedy – naśladując prawdziwą miłość, czystą i niezniszczalną, jaką nas umiłował, będziemy z Nim zjednoczeni także w ciągłej i nienaruszonej miłości, tak przywiązani do Niego, że nasz oddech, myśl i język będą jedynie Nim. W ten sposób dojdziemy do tego…, czego pragnął w modlitwie Pan, by się w nas dokonało: „aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby ich jedność była doskonała” i „Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem,”.

Do tego przeznaczony jest ten, który modli się w samotności, w tę stronę powinien kierować swoje wysiłki: posiadać łaskę, już w tym życiu, oglądania przyszłej szczęśliwości, a w śmiertelnym ciele jakby przedsmak życia i chwałę niebios.

Źródło: Konferencje, n° 10, 6-7 ; PL 49, 827 (© Evangelizo.org)