Autor: Św. Franciszek Salezy (1567-1622), biskup Genewy, doktor Kościoła

Miłość, którą mamy do siebie… jest tkliwa i rzeczywista. Rzeczywista miłość to ta, która rządzi tymi wielkimi, żądnymi zaszczytów i bogactw, którzy nabywają tak wiele dóbr i którzy nigdy nie są zadowoleni z ich nabycia: ci, jak mówię, bardzo się kochają tą rzeczywistą miłością. Ale są też inni, którzy kochają się bardziej z miłością tkliwą: są bardzo czuli wobec siebie i nigdy nie robią nic, tylko się rozpieszczają, dbają o siebie i umacniają; boją się tak bardzo wszystkiego, co mogłoby im zaszkodzić, że wzbudzają litość…

Ta kruchość jest jeszcze bardziej nie do zniesienia dla rzeczy duchowych niż dla rzeczy cielesnych; zwłaszcza jeśli jest to na nieszczęście praktykowane lub utrzymywane przez osoby najbardziej duchowe, które chciałyby być święte na pierwszy rzut oka, bez żadnego wysiłku, nawet bez zmagań, które wywołuje pożądliwa część duszy przez swoją odrazę do rzeczy sprzecznych z naturą…

Brzydzić się naszymi odrazami, uciszyć nasze upodobania, umartwić nasze upodobania, umartwić osąd i wyrzec się własnej woli to coś, na co rzeczywista i czuła miłość, jaką mamy dla siebie, nie może sobie pozwolić bez wołania: O, ile to nas kosztuje! I w ten sposób nic nie robimy…

Lepiej jest nieść mały krzyżyk ze słomy, który został nałożony na moje ramiona bez mojego wyboru, niż iść i wyciąć znacznie większy z drewna z dużą ilością pracy, a następnie nosić go z wielkim trudem. A ja będę milszy Bogu z krzyżem ze słomy niż z tym, który zrobiłbym dla siebie z większym bólem i potem, i który nosiłbym z większą satysfakcją, z powodu poczucia własnej wartości, które jest tak zadowolone ze swoich pomysłów, a tak mało z tego, że po prostu pozwalam się prowadzić i sobą rządzić.

Źródło: Konferencje (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Matka Teresa z Kalkuty (1910-1997), założycielka Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości

Panie, niech Twoje ukrzyżowanie i zmartwychwstanie nauczą nas stawiać czoła zmaganiom dnia codziennego i przezwyciężać obawę śmierci, abyśmy żyli w większej i twórczej pełni. Pokornie i cierpliwie zaakceptowałeś porażki życia ludzkiego tak jak i cierpienia krzyża. Dopomóż nam przyjąć trudy i zmagania każdego dnia jako okazję do wzrastania i upodabniania się do Ciebie. Uzdolnij nas do stawiania im czoła pokornie, z odwagą i pełnym zaufaniem w Twoją opiekę. Daj nam zrozumieć, że nie osiągniemy pełni życia, jeśli nie umieramy każdego dnia, my i nasze egoistyczne pragnienia. Bo tylko umierając z Tobą, możemy też z Tobą zmartwychwstać.

Źródło: Something Beautiful for God (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Maria Vianney (1786–1859), kapłan, proboszcz z Ars

Bracia, prawdą jest, że wszystkie czasy są dobre, aby przełożyć to dobro miłosierdzia na czyny, ale dni, w których żyjemy, szczególnie nas do tego zachęcają. Ci, którzy chcą przyjąć Paschę Pana ze świętością umysłu i ciała, muszą przede wszystkim starać się zdobyć tę łaskę, która zawiera w sobie sumę cnót i „zakrywa wiele grzechów” (1 P 4,8).

Ponieważ mamy obchodzić największą ze wszystkich tajemnicę – tę, w której krew Jezusa Chrystusa zmazała nasze winy – najpierw przygotujmy ofiarę miłosierdzia. To, co dała nam Boża dobroć, zwróćmy teraz tym, którzy nas obrazili. Niech obelgi zostaną zapomniane, niech winy już nie dręczą, a wszelkie wykroczenia niech zostaną uwolnione od strachu przed zemstą! […] Kiedy więc mówimy, zgodnie z nauczaniem Pana: „I przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili” (Mt 6,12), nie wątpimy, że otrzymamy Boże przebaczenie, kiedy się modlimy.

Musimy również okazywać bardziej hojną życzliwość wobec ubogich i tych, którzy cierpią z powodu różnych słabości, aby więcej głosów mogło dziękować Bogu, a nasze posty mogły przyczynić się do ulżenia potrzebującym. Żadne poświęcenie wierzących nie jest milsze Panu niż okazywane Jego ubogim: tam, gdzie Bóg znajduje troskę o miłosierdzie, rozpoznaje obraz swojej dobroci.

Źródło: Kazanie na 9. niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego (© Evangelizo.org)

O co proszę? O serce wolne, gotowe tracić wszystko ze względu na Jezusa.

Zbliżę się do Jezusa, położę moją głowę na Jego sercu. Zanim wsłucham się w Jego słowa, postaram się usłyszeć bicie Jego serca. Będę prosił, abym potrafił przyjąć każde Jego słowo i trwać w głębokiej więzi z Nim samym.

Zobaczę smutek i ból w oczach Jezusa. Zwierza mi się, że będzie wiele cierpiał. Będzie odrzucony przez autorytety. Zostanie zabity (w. 22). Czy chcę być blisko takiego Jezusa? Jakie uczucia wywołuje we mnie myśl o cierpieniu, odrzuceniu i śmierci? Powiem o tym Jezusowi.

Jezus zostawia mi największą obietnicę: na końcu wszystkiego jest zmartwychwstanie, jest życie wieczne, bez bólu, bez lęku, jest niekończące się szczęście z Nim i w Nim. Ostatnią zapowiedzią Jezusa nie jest męka, ale zmartwychwstanie! (w. 22).

Co obecnie powoduje we mnie największe cierpienie? Odrzucenie? Lęk przed śmiercią? Uświadomię sobie, że w tym wszystkim jest Jezus. Ze mną cierpi. Obiecuje życie, zmartwychwstanie. Czy w to wierzę?

Jezus jednoznacznie mówi mi, że jeśli chcę być z Nim, muszę zgodzić się na przekraczanie siebie, własnych oporów. Muszę pojednać się z moim krzyżem, nie skupiać się na swoim bólu, ale na Jezusie (w. 23).

Zaproszę Jezusa do mojej historii życia, do miejsc, relacji, wydarzeń, w których byłem raniony lub raniłem innych. Będę Go prosił, aby pomógł mi pojednać się z moimi ranami, aby uzdrowił moją pamięć od gniewu, złości i braku przebaczenia.

Jezus chce, abym troszczył się o wewnętrzną wolność, abym nauczył się świadomie tracić, rezygnować dla Niego (ww. 24-25). Liczy się ostateczna perspektywa życia wiecznego, a nie to, co teraz, na krótki czas mogę zdobyć i mieć. Będę powtarzał: „Jezu, jesteś całym moim życiem!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i obmyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Mt 6, 17-19

Post ostatecznie ma pomagać każdemu z nas w czynieniu z siebie całkowitego daru dla Boga. św. Jan Paweł II

Zaczyna się kolejny Wielki Post w moim życiu. Tyle szczerych chęci ku poprawie, nawróceniu, ku jeszcze większej gorliwości i zadbaniu o to, co ciągle gdzieś spycham na potem… Kiedyś człowiek (znaczy ja 😉 ) odmówił sobie słodkości i to było już ogromnym wyrzeczeniem na ten czas, a teraz świadomość i potrzeba postu jest zupełnie inna, choć czasem i z tym słodkim postanowieniem ciężko wytrwać…

Ano właśnie, bo przecież istotą postu nie jest sama forma poszczenia czy samozaparcia, ale intencja i zjednoczenie w swym wyrzeczeniu z cierpieniem Chrystusa. Czasem najdrobniejsze ofiarowanie prostych, codziennych, zwyczajnych czynności może mieć znacznie większą wartość niż wyszukane umartwienia.

Nasz Bóg nie wymaga od nas rzeczy niemożliwych. Pragnie, abyśmy oddawali Mu chociaż cząstkę siebie, swojego codziennego, cennego czasu, swoich umiejętności, swojej uwagi. Zastanów się co możesz w tym Wielkim Poście ofiarować swojemu Bogu, co chcesz poświęcić, by wypraszać nawrócenie dla siebie i swoich bliskich. Może to będzie kilka minut codziennej adoracji Najświętszego Sakramentu. Może rezygnacja z czegoś ulubionego – serialu, ciacha, łażenia za “niczym” po sklepach, czy piwka z kolegami. Może powściągliwość, a przynajmniej staranniejsza dbałość o wypowiadane słowa. A może poświęcenie większej uwagi, troski swoim najbliższym. To Ty decydujesz na co Cię stać, ale bez pomocy Ducha Świętego to marne szanse na cokolwiek…

Jesteśmy nieustannie w drodze, a czas wszystkim nam się kurczy… Jakże dramatycznie szybko się kurczy – po ludzku patrząc zawsze zdecydowanie za wcześnie… Prochem jesteś i w proch się obrócisz…

Niech ten okres pokuty i rezygnacji z siebie, z własnego “ja”, prawdziwie przybliża nas do Bożych tajemnic. Niech uczy nas wrażliwości na potrzeby tych, co nie umieją rozpoznać i nazwać swojej biedy.

Życzę Ci owocnego i dobrze przeżytego Wielkiego Postu 🙏

Nawracajmy się i wierzmy w Ewangelię 🔥

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami 🙏

Błogosławionej Środy Popielcowej  ❤️+

Autor: Św. Jan Paweł II (1920–2005), papież

Ten szczególny czas w roku liturgicznym charakteryzuje się przesłaniem biblijnym, które można streścić jednym słowem: „Nawróćcie się”. Sugestywny obrzęd popiołów wznosi nasz umysł do wiecznej rzeczywistości, która nigdy nie przemija, do Boga, który jest początkiem i końcem, alfą i omegą naszej egzystencji (Ap 21,6). Nawrócenie bowiem nie jest niczym innym jak powrotem do Boga, oceniając rzeczywistość ziemską w wiekuistym świetle Jego prawdy. Ta ocena pociąga nas do coraz jaśniejszej świadomości, że jesteśmy tylko przechodniami pośród mozolnych przypadków na tej ziemi, co nas popycha i zachęca do wszelkich możliwych wysiłków, żeby królestwo Boże rozpoczęło się w nas samych, a jego sprawiedliwość zatryumfowała.

Słowo „pokuta” jest także synonimem „nawrócenia”. Wielki Post zaprasza nas do ćwiczenia się w duchu pokuty, nie w znaczeniu negatywnym, jako smutku czy frustracji, ale jako wyniesienie ducha, uwolnienie od złego, oderwanie od grzechu i od wszelkich wpływów, które mogą przeszkodzić nam w drodze do pełni życie. Pokuta jako lekarstwo, jako poprawa, jako zmiana mentalności, która skłania do wiary i łaski, ale zakłada wolę, wysiłek i wytrwałość. Pokuta, jako wyraz wolnego i hojnego zaangażowania w naśladowanie Chrystusa.

Źródło: Audiencja z 16.02.1983

Autor: Św. Piotr Chryzolog (ok. 406-450), biskup Rawenny, doktor Kościoła

Bracia, zaczynamy dzisiaj daleką podróż Wielkiego Postu. Zabierzmy zatem do naszego okrętu wszelkie rezerwy jedzenia i picia, kładąc na skrzyni z zapasami hojne miłosierdzie, którego będziemy potrzebowali. Bo nasz post jest głodny, nasz post jest spragniony, jeśli nie karmi się dobrocią i nie poi miłosierdziem. Nasz post marznie, nasz post słabnie, jeśli runo jałmużny go nie okrywa, a ubranie współczucia nie owinie go.

Bracia, czym jest wiosna dla ziemi, tym miłosierdzie dla postu: łagodny wiosenny wiatr sprawia, że kwitną wszystkie pąki nizin; miłosierdzie postu daje wzrost naszym zasiewom, aż do zakwitnięcia i wydania owocu w czasie niebieskich żniw. Czym jest oliwa dla lampy, tym dobroć dla postu. Jak tłuszcz oliwy zapala światło lampy i, z tak lekkim pokarmem, sprawia, że rozprasza nocne lęki, tak dobroć sprawia, że jaśnieje post: rozrzuca promienie, aż dotrze do pełnego blasku powściągliwości. Czym jest słońce dla dnia, tym jałmużna jest dla postu: splendor słońca zwiększa blask dnia, rozprasza ciemności obłoków; jałmużna towarzysząca postowi uświęca go i dzięki światłu dobroci, przegania z naszych pragnień to wszystko, co mogłoby być zabójcze. W skrócie, czym ciało jest dla duszy, tym hojność dla postu: kiedy dusza opuszcza ciało, przychodzi śmierć; jeśli hojność oddala się od postu, to oznacza to jego śmierć.

Źródło: Kazanie 8 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Grzegorz Wielki (ok. 540-604), papież, doktor Kościoła

Rozpoczynamy dzisiaj świętych czterdzieści dni Wielkiego Postu i trzeba nam uważnie zbadać, dlaczego to wyrzeczenie jest zachowywane przez czterdzieści dni. Mojżesz, aby otrzymać Prawo po raz drugi, pościł czterdzieści dni (Wj 34,28). Eliasz, na pustyni, powstrzymał się od jedzenia przez czterdzieści dni (1Krl 19,8). Sam Stworzyciel ludzi, przychodząc między nich, nie tknął najmniejszego pożywienia przez czterdzieści dni (Mt 4,2). Postarajmy się także i my, o ile to możliwe, powstrzymać nasze ciało przez wyrzeczenie w tym dorocznym czasie świętych czterdziestu dni…, aby stać się, według słowa Pawła, „żywą hostią” (Rz 12,1). Człowiek jest ofiarą żywą i jednocześnie zabitą (por. Ap 5,6) kiedy, nie opuszczając tego życia, daje w sobie umrzeć pragnieniom tego świata.

To zaspokojenie ciała pociągnęło nas do grzechu (Rdz 3,6); niech umartwione ciało doprowadzi nas do przebaczenia. Sprawca naszej śmierci, Adam, przekroczył zasady życia, jedząc zakazany owoc z drzewa. Skoro zatem jesteśmy pozbawieni radości Raju ze względu na pożywienie, powinniśmy zatem postarać się je odzyskać przez wyrzeczenie.

Ale niech nikt sobie nie myśli, że samo wyrzeczenie wystarczy. Pan powiedział prze usta proroka: „Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram…:dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków” (Iz 58,6-7). oto jaki post Bóg pochwala…: post praktykowany w miłości bliźniego i przeniknięty dobrocią. Daj zatem innym to, co zabierasz sobie; w ten sposób twoja cielesna pokuta zapewni ulgę cielesną bliźniemu, który jest w potrzebie.

Źródło: Homilie do Ewangelii, nr 16, (© Evangelizo.org)

O co proszę? O głębokie pragnienie dobra, modlitwy i postu.

Na początku medytacji zawierzę Bogu wszystkie dni Wielkiego Postu, które po raz kolejny od Niego otrzymuję. Wzbudzę głębokie pragnienie nawrócenia. Będę pytał Jezusa, czego najbardziej oczekuje ode mnie w tym czasie?

Jezus daje mi trzy punkty oparcia do dobrego przeżycia czasu przemiany: uczynki miłosierdzia, modlitwa i post. Jakie miejsce zajmowały one do tej pory w moim życiu? Który z nich najchętniej praktykuję, a który zaniedbuję?

W gorącej modlitwie poproszę Jezusa, aby pomógł mi przemodlić wspomniane trzy wartości Wielkiego Postu i rozpalił we mnie pragnienie odnowienia ich w moim życiu.

Jezus uwrażliwia mnie na dyskretną dobroczynność (ww. 1-4). Ojciec widzi wszystko. Jest Mu znany każdy uczynek miłości, nawet najbardziej skryty. Jakie przeżycia budzą się we mnie na myśl o Ojcu, który widzi w ukryciu?

Co mogę powiedzieć o mojej wrażliwości serca wobec potrzebujących? W jakie dobroczynne dzieła jestem obecnie zaangażowany? Czy są takie, które poważnie zaniedbuję? Jezus pragnie rozmiłować mnie w osobistej modlitwie (ww. 5-6). Zaprasza, abym odnalazł swoją izdebkę do medytacji i uczył się modlitwy bez wielu słów.

Czy mam umiłowane miejsce modlitwy? Czy bliska jest mi modlitwa przeżywana w ciszy, na adoracji, kontemplacji?

Jezus zwraca uwagę na wartości postu (ww. 16-18). Pomyślę, jaki post pragnę podjąć przez najbliższe czterdzieści dni pokuty. Moje postanowienie zawierzę Jezusowi, powtarzając: „Jezu, czynię to z miłości do Ciebie i Ojca!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

“Czemu rozprawiacie o tym, że nie macie chlebów? Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie, tak otępiałe są wasze umysły? Mając oczy, nie widzicie; mając uszy, nie słyszycie? ” Mk 8, 17-18a

Człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego prawdziwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostatecznie przeznaczenie. św. Jan Paweł II

Trudna ta mowa, któż ja pojąć zdoła… Bez łaski wiary, bez tchnienia Bożego Ducha, patrzymy nie widząc tego co Boże, słuchamy nie słysząc głosu naszego Boga…

Współczesny człowiek chce być samowystarczalny, chce być sam dla siebie sterem, żeglarzem i okrętem. Hmm… niestety widzimy do czego taka niezależność prowadzi. Niektórym już tak się poprzestawiało w głowach, że chcą być bogami, że chcą sami decydować nie tylko o sobie, ale dysponować również życiem i dobrami szeroko pojętego społeczeństwa, a nawet świata… A u niektórych to otępienie, o którym Pan Jezus mówi stało się stylem życia i nie mają już żadnych hamulców, nie uznają i nie szanują żadnych świętości, żadnych norm moralnych, nie mają ani krzty szacunku wobec Bożego prawa…

Trzeba dziś naprawdę wielkiej refleksji nad swoim życiem, nad swoimi intencjami i postępowaniem, by przestać powielać błędy marnych autorytetów, a skupić się na tym, co rzeczywiście jest ważne, co jest Boże i co zaprowadzi mnie, i tych za których jestem w jakimś sensie odpowiedzialna, ku życiu wiecznemu.

Panie otwieraj moje oczy, otwieraj moje uszy! Przemieniaj, krusz i poszerzaj granice mojego serca, bym świadomie i dobrowolnie, z wielką radością i pokorą, Tobie oddawała cześć, zachwycając się Twoimi dziełami i przyczyniając się do budowania Twojego królestwa na ziemi.

Bożego dnia ❤️+