Autor: Św. Jan Chryzostom (ok. 345-407), kapłan w Antiochii, potem biskup Konstantynopola, doktor Kościoła

Zbliżając się do Jezusa, kobieta kananejska mówi tylko te słowa: „Ulituj się nade mną” (Mt 15,22), a jej wzmożone krzyki przyciągają wielką liczbę ludzi. Był to wzruszający spektakl, widząc kobietę wołającą z taką emocją, tę matkę, proszącą za swoją córkę, dziecko tak ciężko doświadczone… Nie mówi „Zlituj się nad moją córką”, ale „Ulituj się nade mną”. „Moja córka nie zdaje sobie sprawy ze swojej choroby, ale ja odczuwam tysiące cierpień, jestem chora, widząc ją w tym stanie, jestem niemal oszalała, widząc ją taką”…

Jezus jej odpowiada: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela” (Mt 15,24). Co robi kobieta kananejska, usłyszawszy te słowa? Odchodzi, zachowując milczenie? Traci odwagę? Wcale nie! Jeszcze bardziej nalega. My nie tak czynimy: kiedy nie jesteśmy wysłuchani, wycofujemy się zniechęceni, podczas gdy trzeba nalegać z większym zapałem. Kto zresztą nie byłby zniechęcony odpowiedzią Jezusa? Jego milczenie by wystarczyło, żeby odebrać nadzieję… Ale ta kobieta nie traci odwagi, wręcz przeciwnie, zbliża się coraz bardziej, upada przed Nim, mówiąc: „Panie, dopomóż mi! (w. 25)… Jeśli jestem małym psem w tym domu, to nie jestem już obca. Wiem dobrze, że dzieci potrzebują jedzenia…, ale nie można im zabraniać rzucania okruszyn. Nie powinno mi się ich odmówić… ponieważ jestem małym psem, którego nie można odtrącić”.

Chrystus zwlekał z odpowiedzią na jej prośbę, ponieważ przewidywał jej odpowiedź… Jego odpowiedzi nie miały na celu sprawienie przykrości tej kobiecie, ale objawienie tego ukrytego skarbu.

Źródło: Homilie do Ewangelii św, Mateusza, nr 52, § 2; PG 58, 520 (© Evangelizo.org)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *