Autor: Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) (1891 – 1942), karmelitanka bosa, męczennica, współpatronka Europy

Nasz Zbawiciel powiedział swoim uczniom, że odchodzi na pewien czas, że będą smutni, a świat się będzie cieszył. Ale to jest dla nich dobre. Ich ludzkie przywiązanie do osoby Jezusa było zbyt wielkie, musiał się od nich odłączyć, aby mogli wewnętrznie otrzymać Jego Ducha. Podobnie jest dla nas dobrem, kiedy jesteśmy pozbawieni pociechy ludzkiej, wsparcia ludzkiej reprezentacji Chrystusa, a nawet pociechy wewnętrznej, jeśli nas to otwiera na głębsze dobra duchowe. Możemy się smucić z braku Pana i uważać, że czas się dłuży, ale musimy być pewni, że nie zostawia nas samych.

Źródło: Notatki duchowe, rekolekcje z 26/02/1937 r. (© Evangelizo.org)

Autor: Katechizm Kościoła Katolickiego

Jezus nie objawia w pełni Ducha Świętego, dopóki sam nie zostanie uwielbiony przez swoją Śmierć i swoje Zmartwychwstanie. Powoli jednak wskazuje na Niego… Swoim uczniom mówi otwarcie o Duchu Świętym w związku z modlitwą (por. Łk 11,13) i świadectwem, które powinni dawać (por. Mt 10,19-20).

Dopiero wtedy, gdy nadeszła godzina, w której Jezus miał być uwielbiony, obiecuje On przyjście Ducha Świętego, ponieważ Jego Śmierć i Zmartwychwstanie będą wypełnieniem obietnicy danej ojcom. Duch Prawdy, inny Paraklet, zostanie dany przez Ojca na prośbę Jezusa; zostanie posłany przez Ojca w imię Jezusa; Jezus pośle Go od Ojca, ponieważ On wyszedł od Ojca. Duch Święty przyjdzie, poznamy Go, będzie z nami na zawsze, zamieszka z nami, nauczy nas wszystkiego i przypomni nam wszystko, co powiedział nam Chrystus, i zaświadczy o Nim. On doprowadzi nas do całej prawdy i uwielbi Chrystusa; przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie.

Źródło: § 728-729

O co proszę? O dogłębne przeświadczenie o obecności Jezusa w stanie strapienia.

Dołączę do uczniów zasłuchanych w słowa Jezusa. Usiądę blisko Niego. Przygotowuje mnie na chwile, w których doświadczać będę duchowych strapień z powodu Jego nieobecności (w. 16). Już teraz zostawia mi swoje słowo na trudne momenty.

„Znowu chwila, a ujrzycie Mnie” (w. 16). W czasie trwających strapień wydaje się, że nigdy się nie skończą. Jezus mówi, że są jak chwila. Strapienia nie są wieczne. Wieczny jest tylko Bóg i Jego wierna miłość.

Zwrócę uwagę na niepokój uczniów. Nie rozumieją słów Jezusa. Swoimi wątpliwościami nie dzielą się z Jezusem, lecz próbują je rozwiązać między sobą (ww. 17-18).

Czy dopuszczam Jezusa do moich pytań, duchowych napięć? Jak wygląda moja modlitwa, gdy znajduję się w stanie duchowego niepokoju?

Jezus wie, co kryje się w sercu uczniów (w. 19). Zna wszystkie ich niepokoje i pytania. On jeden może dać na nie odpowiedź.

Do kogo przychodzę z najważniejszymi pytaniami mojego życia? Z kim rozeznaję moje duchowe poszukiwania? Czy praktykuję duchowe kierownictwo?

Jezus zapewnia mnie, że mój płacz i smutek zamienią się w radość (w. 20). W Nim każde cierpienie prowadzi do życia. Ostatecznym znakiem życia będzie radość, którą On sam rozpali w moim sercu. Jezus każdego dnia, niezależnie od mojego stanu ducha, zostawia mi słowo Ewangelii, aby moja radość była pełna.

Wejdę w serdeczną rozmowę z Jezusem. Powiem Mu o największym smutku, który gości w moim sercu. Czego dotyczy? Oddam go Jezusowi, powtarzając słowa modlitwy serca: „Zabierz mój smutek i wypełnij Twoją radością”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. J 16, 12-13a

Człowieka trzeba mierzyć miarą serca. Sercem! (…) Człowieka trzeba mierzyć miarą sumienia, miarą ducha, który jest otwarty ku Bogu. Trzeba więc człowieka mierzyć miarą Ducha Świętego. św. Jan Paweł II

Jakże ta prawda jest dzisiaj niewygodna. Jakże wielu zapętliło się w swoich wyobrażeniach i kłamstwach, tracąc poczucie rzeczywistości – co jest prawdą, a co fałszem. Żyjemy w czasach, kiedy bezsensowne bzdury, powtarzane i utrwalane, stają się normami moralnymi dla pewnej części społeczeństwa. Aż strach patrzeć jak wielu, prostą drogą zmierza ku potępieniu wiecznemu…

A przecież PRAWDY nie można przeinaczać!

Trzeba by dzisiaj uderzyć się w pierś i zastanowić, czy ja nie naginam prawdy dla swoich potrzeb? Czy ja nie spłycam, nie rozmazuje Bożych przykazań, by jakoś usprawiedliwiać swoje niedociągnięcia i niedbałości? Nie ma co patrzeć na innych – porównywać się, pocieszać, że przecież inni to dużo gorzej i grzeszniej ode mnie żyją – a skąd wiesz?

Świat zmysłowy może oszukiwać, by przeinaczać nam właściwe postrzeganie wartości. TYLKO trwając w PRAWDZIE, trwając w Chrystusie, korzystając z sakramentów świętych, mamy pewność, że nie pobłądzimy!

Nasz Bóg stopniowo odsłania i pokazuje swoją wolę i plany względem każdego z nas, pozostawiając jednak 100 procent wolności wyboru. To, że dziś jeszcze nie jesteś gotowy aby w pełni zaufać, nie znaczy, że zawsze taki będziesz 😊 Każdy ma swój czas, swój moment przebudzenia, spotkania, ożywienia i uświadomienia sobie ogromu, a zarazem delikatności Bożej Miłości i łaski.

Proś dzisiaj ze mną o Ducha Świętego, abyśmy dokonywali właściwych wyborów, miłych Bogu, które będą nas coraz bardziej otwierać na działanie, rozumienie i “znoszenie” tego, co Pan chce wlewać w nasze serca.

Przychodź Duchu Święty! Duchu Boga Ojca, Duchu Jezusa Chrystusa, Duchu Prawdy i Pokoju! Przychodź i pouczaj nas, bo wiele chaosu wokół… Przychodź i odnawiaj, umacniając w nas tożsamość dzieci Bożych, by żadne oszukaństwa, ploteczki, krętactwa, pretensje, wymówki, cierpienie, żal, niezrozumienie, nie okradały nas z Twojej łaski! Duchu Święty, potrzebujemy Cię nieustannie! Przychodź i trwaj w nas, przychodź i módl się w nas!

Błogosławionego dnia ❤+

Autor: Katechizm Kościoła Katolickiego

„Czym jest nasz duch, to znaczy nasza dusza, dla członków ciała, tym jest Duch Święty dla członków Chrystusa, dla Ciała Chrystusa, którym jest Kościół” (św. Augustyn)… Duch Święty czyni Kościół świątynią Boga żywego” (2 Kor 6,16). „Istotnie, samemu Kościołowi został powierzony dar Boży… W nim zostało złożone zjednoczenie z Chrystusem, to znaczy Duch Święty, zadatek niezniszczalności, utwierdzenie naszej wiary i drabina wstępowania do Boga… Bowiem tam, gdzie jest Kościół, jest także Duch Boży; a tam, gdzie jest Duch Boży, tam jest Kościół i wszelka łaska” (św. Ireneusz).

Duch Święty… na różne sposoby buduje całe Ciało w miłości: przez Słowo Boże…, przez chrzest, przez który formuje Ciało Chrystusa (1Kor 12,13); przez sakramenty, które dają wzrost i uzdrowienie członkom Chrystusa; przez „łaskę daną Apostołom, która zajmuje pierwsze miejsce wśród Jego darów” (Sobór Watykański II, LG 7); przez cnoty, które pozwalają działać zgodnie z dobrem, a wreszcie przez wiele łask nadzwyczajnych (nazywanych „charyzmatami”), przez które czyni wiernych „zdatnymi i gotowymi do podejmowania rozmaitych dzieł lub funkcji mających na celu odnowę i dalszą pożyteczną rozbudowę Kościoła” (LG 12).

Charyzmaty, zarówno nadzwyczajne, jak również proste i zwyczajne, są łaskami Ducha Świętego, bezpośrednio lub pośrednio służącymi Kościołowi; zostają udzielone w celu budowania Kościoła, dla dobra ludzi oraz ze względu na potrzeby świata.

Źródło: § 797-799

Autor: Katechizm Kościoła Katolickiego

„Tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży” (1 Kor 2, 11). Teraz Jego Duch jest Tym, który objawia Boga, pozwala nam poznać Chrystusa, Słowo Boga, Jego żywe Słowo, ale nie wypowiada samego siebie. Ten, który „mówił przez proroków” (Credo), pozwala nam usłyszeć Słowo Ojca. Jego samego jednak nie słyszymy. Poznajemy Go, gdy objawia nam Słowo i czyni nas zdolnymi do przyjęcia Go w wierze. Duch Prawdy, który „odsłania” nam Chrystusa, nie mówi „od siebie” (J 16, 13). Takie prawdziwie Boskie wyniszczenie wyjaśnia, dlaczego Go „świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna” (J 14,17), podczas gdy znają Go wierzący w Chrystusa, ponieważ w nich przebywa.
Kościół, wspólnota żyjąca w wierze Apostołów, który tę wiarę przekazuje, jest miejscem naszego poznania Ducha Świętego:

  • w Pismach, które On natchnął;
  • w Tradycji, której zawsze aktualnymi świadkami są Ojcowie Kościoła;
  • w Nauczycielskim Urzędzie Kościoła, któremu On asystuje;
  • w liturgii sakramentalnej, w której przez jej słowa i symbole Duch Święty prowadzi nas do komunii z Chrystusem;
  • w modlitwie, w której wstawia się za nami;
  • w charyzmatach i urzędach, które budują Kościół;
  • w znakach życia apostolskiego i misyjnego;
  • w świadectwie świętych, w którym ukazuje swoją świętość i kontynuuje dzieło zbawienia.

Źródło: § 687-688

Autor: Św. Cyryl Jerozolimski (ok. 315 – 386), biskup Jerozolimy, doktor Kościoła

Ponieważ boskich Pismach wiele różnych rzeczy napisano o „duchu” i należy się obawiać, że niewiedza prowadzi niekiedy do nieporozumienia, ponieważ nie wiadomo, o jakim duchu wspomina tekst biblijny, dobrze jest […] ugruntować swoją wiedzę na temat rodzaju ducha, którego Pismo Święte uznaje za Świętego. […] Wiele rzeczy nazywa się „duchem”. Bo i anioł jest nazwany duchem, i dusza nasza jest nazwana duchem, i ten wiatr, który wieje, jest nazwany duchem, i wielka cnota jest nazwana duchem, […] nawet diabeł, nasz przeciwnik, jest nazwany duchem. […] Wobec tych różnych znaczeń należy uważać, aby nie pomylić jednego z drugim z powodu wieloznaczności.

O naszej duszy w istocie Pismo Święte mówi: „Duch (tchnienie) go opuści, a on (człowiek) wraca do swej ziemi” (Ps 146,4). I o tej samej duszy mówi: „Ten, który ducha tchnął we wnętrze człowieka” (Za 12,1). O aniołach mówi w psalmach: „Ten, który czyni swoich aniołów duchami, a swoje sługi płomieniami ognistymi” (Ps 104,4). Co do wiatru, to mówi: „Wiatr wschodni druzgoce okręty z Tarszisz” (Ps 47,8) i „jak drżą od wichru drzewa w lesie” (Iz 7,2); oraz „ogień, grad, śnieg, mgła, gwałtowny huragan” (Ps 148,8).

O dobrym nauczaniu mówi sam Pan: „Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem” (J 6,63), czyli mają naturę duchową. Duch Święty nie przemawia językiem, ale jako żywa osoba udziela się, by przemawiać mądrością, a wtedy to On sam przemawia i wspomaga.

Źródło: Katechezy chrzcielne nr 16,13 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O dogłębne poddanie się natchnieniom Ducha Świętego

Jezus w dzisiejszej Ewangelii pragnie przygotować mnie na przyjęcie Ducha Świętego. Medytację rozpocznę od żarliwej prośby, abym był otwarty na natchnienia Ducha, których chce mi udzielić Jezus przez swoje Słowo.

Jezus uświadamia mi, że potrzebuję czasu i ciągłego dojrzewania, abym mógł przyjąć wszystko, czego pragnie mi udzielać (w. 12). Życie z Jezusem jest procesem. Co mogę powiedzieć o postawie pokory i cierpliwości w moim wzrastaniu?

Jezus obiecuje mi Ducha, który doprowadzi mnie do całej prawdy (w. 13). Życie w Duchu Świętym owocuje prawdą. Czy chcę, aby On mnie prowadził? Czy potrafię zawierzyć Mu swoje powołanie i życie? Jak odpowiadam na Jego natchnienia?

Duch Święty jest chwałą Jezusa (w. 14). Jeśli poddam się Jego prowadzeniu, moje życie stanie się Jezusowe. Stanę się Jego chwałą.

Czy jest we mnie pragnienie życia, które byłoby rzeczywiście na chwałę Boga? Czy szukam ponad wszystko Jego chwały? Co ją we mnie zasłania?

Duch Święty jest Duchem Ojca i Syna (w. 15). Pragnie rozlewać Boską miłość w mojej rodzinie i we wspólnocie. W gorącej modlitwie zaproszę Ducha Świętego w moje życie.

Będę oddawał Duchowi Świętemu to, co w moim życiu najdroższe: siebie samego, bliskie mi osoby, miejsca, rzeczy. Będę powtarzać akt oddania: „Duchu Święty, wypełnij mnie prawdziwym życiem”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża. Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia. 1 Kor 1, 17-18

Krzyż nie jest znakiem śmierci, ale życia; nie rozczarowania, ale nadziei; nie klęski, ale zwycięstwa. (…) krzyż Chrystusa jest wręcz «jedyną nadzieją», ponieważ wszelkie inne obietnice zbawienia są złudne, nie rozwiązują bowiem fundamentalnego problemu człowieka: problemu zła i śmierci. św. Jan Paweł II

Jakże bliski jest mi Krzyż Chrystusa… Czasem stają mi przed oczami chwile, gdy chciałam zapomnieć o swoim krzyżu, gdy cierpienie i bezradność tak bardzo mnie przytłoczyły, że umysł zaczął się buntować… Pewnie każdy z nas przeżywa na jakimś etapie swojego życia takie okresy negacji, sprzeciwu wobec tego, czego nijak zmienić nie można, co jest nam dane i zadane.

Łatwo powiedzieć: pokochaj swój krzyż, ale już znacznie trudniej zmierzyć się z chorobą i cierpieniem, niepokojem i bezsilnością, frustracją, niezrozumieniem, całym szeregiem pytań, które razem z ciężarem codzienności przychodzi dźwigać.

Mnie jednak udało się pokochać swój krzyż 😊 a raczej dostałam, dostaję tyle łaski, że przyjmuję trud codzienności z radością, z otwartym sercem i gotowymi do działania rękami, niemalże o każdej porze dnia i nocy 😉 Wielka to łaska! Wzrusza mnie niezmiernie ogrom Bożej miłości, jaka spływała na mnie odkąd sięgam pamięcią, a której oczywiście wówczas zupełnie nie dostrzegałam… Bo chociaż życie nigdy mnie szczególnie nie rozpieszczało, to gdyby nie wychowanie i wartości wpojone w domu rodzinnym, zapewne nie miałabym dzisiaj tyle odwagi i hartu ducha, by dobrowolnie i z uśmiechem mierzyć się z wyzwaniem jakie przecież świadomie podjęłam.

Krzyż zawsze jest BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM, tylko zwykle ciężko błogosławić swój krzyż…

Oczywiście, że każdy z nas chce być zdrowy, bogaty, szczęśliwy, piękny i młody 😉 – więc z tym krzyżem to naprawdę nie koniecznie od razu jest nam po drodze. Niektórzy nigdy nie godzą się z cierpieniem jakie ich dotyka, żyjąc w rozgoryczeniu i ciemności, ciągłej frustracji i pretensjach, obrażeni na cały świat, a szczególnie na Pana Boga…

Najlepszym głoszeniem Ewangelii jest przykład własnego życia, bo piękne i mądre słowa bez pokrycia, bez świadectwa, są tylko pustymi słowami. Wiara bez uczynków martwa jest! Zatem świadczmy kochani jak potrafimy, jak możemy w tym momencie, pomimo ograniczeń i całej swej marności.

Niech Boży Duch przemienia, oczyszcza i ubogaca swoją mocą każde nasze działanie, byśmy potrafili odważnie, mężnie i z autentyczną pasją zarażać innych miłością do Chrystusa, aby głupstwo i ciężar krzyża, i dla nich stało się błogosławieństwem. Wspierajmy się nawzajem w tej wędrówce przez życie, podtrzymując jedni drugich, bo siły i możliwości niestety mamy ograniczone.

Przytulam i błogosławię ❤️+

Autor: Św. Teresa od Dzieciątka Jezus (1873-1897), karmelitanka, doktor Kościoła

O mój Boże, chciałabym móc Ci powiedzieć: „Jam Ciebie wsławiła na ziemi; dokonałam dzieła, któreś mi zlecił; objawiłam imię Twoje tym, których mi dałeś… Ojcze, chcę, ażeby ci, których mi dałeś, byli ze mną tam, gdzie ja będę, i żeby świat poznał, że umiłowałeś ich tak, jakoś i mnie umiłował” (J 17,4nn). Oto Panie, co pragnę powtarzać za Tobą, zanim ulecę w Twoje ramiona. Czy może jest to zuchwalstwem? Ależ nie, wszak od dawna pozwoliłeś mi być śmiałą wobec Ciebie. Jak ojciec syna marnotrawnego powiedział do swego pierworodnego, tak Ty rzekłeś do mnie: „Wszystko moje do ciebie należy” (Łk 15,31). Moimi są zatem Twoje słowa, o Jezu, i mogę posługiwać się nimi, by sprowadzać na dusze złączone ze mną łaski Ojca Niebieskiego…

Miłość Twoja uprzedziła mnie od dzieciństwa, wzrastała wraz ze mną, a teraz jest przepaścią, której głębokości zmierzyć nie zdołam. Miłość przyciąga miłość, toteż, mój Jezu, moja wzlatuje ku Tobie; chciałaby wypełnić przepaść, która ją przyciąga, ale niestety! Nie jest to nawet kropla rosy zagubiona w oceanie! By kochać Ciebie tak, jak Ty mnie miłujesz, trzeba mi zapożyczyć Twojej własnej miłości; jedynie wtedy znajdę ukojenie. O mój Jezu, być może, iż się łudzę, ale zdaje mi się, że żadnej duszy nie mógłbyś napełnić miłością przerastającą tę, którą mnie napełniłeś; oto dlaczego mam śmiałość prosić Cię, byś umiłował tych, których mi dałeś, jako i mnie miłujesz. Jeśli kiedyś w Niebie odkryję, że kochałeś kogoś więcej niż mnie, będę się radować, już dziś bowiem widzę, że te dusze bardziej niż ja zasłużyły na Twoją miłość; niemniej tu na ziemi nie jestem w stanie pojąć większego bezmiaru miłości niż ten, jakim spodobało Ci się mnie obdarzyć za darmo, bez żadnej zasługi z mej strony.

Źródło: Dzieje duszy, C 34-35