«Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie!» «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie». J 14, 1. 6

Jeśli nauczycie się odkrywać Jezusa w Eucharystii, to będziecie umieli odkrywać Go także w waszych braciach i siostrach, a w szczególności w najuboższych. św. Jan Paweł II

Jakże mylą się, jakże błądzą ci, co przemierzają swoje życiowe drogi bez Jezusa.

Smutno mi czasem, gdy patrzę na te ludzkie wybory – szamotanie, okaleczanie siebie i innych, zadawanie ran, które być może nigdy się nie zabliźnią… Na to trwanie w beznadziejnym uporze, stagnacji duchowej, w poczuciu odrzucenia, niedoskonałości, uzależnieniu, zniewoleniu, bez świadomości własnej tożsamości…

Bez zaproszenia Jezusa żadne działania nie mają sensu, bo to będą tylko jakieś namiastki, karykatury, substytuty dzieł, jakie możemy dokonać dzięki Jego błogosławieństwu.

Jezu, modlę się dzisiaj za tych co pobłądzili, co utracili wiarę, albo jeszcze nie otrzymali tej łaski, co wyrzucili Cię ze swego serca, domu, co żyją w kłamstwie o sobie, co nie potrafią odnaleźć drogi do Ciebie. Panie, który jesteś DROGĄ, PRAWDĄ i ŻYCIEM, podnoś nas do życia w Tobie!

Serce Jezusa, odwieczne upragnienie świata, zmiłuj się nad nami!

Autor: Św. Katarzyna ze Sieny (1347-1380), tercjarka dominikańska, doktor Kościoła, współpatronka Europy

[Święta Katarzyna usłyszała Boga, mówiącego do niej]: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 14,6; 8,12). W innym miejscu mówi moja Prawda, że nikt nie może przyjść do Mnie, tylko przez Niego. I to jest prawda.

Jeśli dobrze pamiętasz, to rzekłem ci i oznajmiłem to samo, chcąc ci wskazać drogę. Jeśli On mówi zatem, że jest drogą, mówi prawdę, i już ci wyjaśniłem, że droga ta jest w kształcie mostu. Rzekł też, że jest prawdą, i tak jest, bo jest jednym ze Mną, który jestem Prawdą najwyższą. Kto za Nim idzie, idzie drogą prawdy i życia. Kto idzie za tą Prawdą, otrzymuje życie łaski i nie może zginąć z głodu, gdyż prawda staje się jego pokarmem. Nie może też upaść w ciemności, bo On jest światłem, wolnym od kłamstwa. Co więcej, prawdą zawstydził i zniszczył kłamstwo, którym diabeł uwiódł Ewę. Kłamstwo to odcięło drogę do nieba, ale Prawda ją naprawiła i umocniła krwią.

Ci, którzy idą tą drogą, są dziećmi Prawdy, bo idą za Prawdą, i przechodzą przez bramę Prawdy i znajdują się zjednoczeni we Mnie z tym, który jest drogą i bramą, Synem moim. Prawdą wieczną, oceanem pokoju.

Źródło: Dar Słowa wcielonego, rozdz XXVII

Autor: Św. Cyryl z Aleksandrii (380-444), biskup i doktor Kościoła

„W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce”… Gdyby mieszkania u Ojca nie były liczne, Pan powiedziałby, że rusza przodem, widocznie by przygotować mieszkania dla świętych. Ale wiedział, że wiele mieszkań było już gotowych i czekały na przybycie przyjaciół Boga. Daje zatem inny powód swego odejścia: przygotować drogę dla naszego wstępowania do tych miejsc w niebie, robiąc przejście, podczas gdy wcześniej ta droga była dla nas nie do przebycia. Bo niebo było całkowicie zamknięte dla człowieka i nigdy żaden byt cielesny nie wszedł do tego najświętszej i najczystszej domeny aniołów.

To Chrystus zapoczątkował dla nas tę drogę w stronę wysokości. Ofiarując samego siebie Bogu Ojcu, jako pierwociny tych, którzy śpią w grobach ziemi, pozwolą ciału wstąpić do nieba i był pierwszym człowiekiem, który pojawił się jego mieszkańcom. Aniołowie nie znali wielkiej i dostojnej tajemnicy intronizacji niebieskiej ciała. Patrzyli ze zdziwieniem i podziwem na to wstępowanie Chrystusa. Niemal poruszeni tym nieznanym widowiskiem, zawołali: „Któż to jest Ten, który przybywa z Edomu” (Iz 63,1), to znaczy, z ziemi. Nasz Pan, Jezus Chrystus, zatem „nam zapoczątkował drogę nową i żywą » (Hbr 10,20). Jak mówi św. Paweł: „Chrystus bowiem wszedł nie do świątyni, zbudowanej rękami ludzkimi, będącej odbiciem prawdziwej [świątyni], ale do samego nieba, aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga” (Hbr 9,24).

Źródło: Komentarz do Ewangelii św. Jana, 9 (© Evangelizo.org)

Autor: Pius XII, papież od 1939 do 1958

Sumienie jest najbardziej sekretnym jądrem człowieka. Tam chroni się ze swoimi zdolnościami duchowymi w całkowitej samotności: sam ze sobą, lub raczej sam z Bogiem, którego głos dociera do sumienia. Tam decyduje się na dobro lub zło i tam wybiera drogę zwycięstwa albo porażki. Nawet gdyby chciał, to nie uda mu się go pozbyć; z tym sumieniem, czy go popiera, czy go skazuje, przejdzie przez całą drogę życia i z nim jeszcze, prawdziwym i nieskorumpowanym świadkiem, stanie przed sądem Bożym.

Sumienie jest zatem sanktuarium, na jego progu wszyscy powinni się zatrzymać. Wszyscy, nawet ojciec i matka, kiedy chodzi o dziecko. Jedynie kapłan wchodzi tam jako lekarz dusz; ale sumienie nie przestaje być zazdrośnie strzeżonym sanktuarium i sam Bóg pragnie, by sekret został zachowany pod najświętszą pieczęcią milczenia. W jakim znaczeniu można mówić o kształtowaniu sumienia? Boski Zbawiciel przyniósł słabemu i nieuczonemu człowiekowi swoją prawdę i łaskę: prawdę, żeby mu wskazać drogę, która prowadzi do celu oraz łaskę, aby mu dodać sił, by do tego celu dotrzeć. Chrystus jest Drogą, Prawdą i Życiem, nie tylko dla wszystkich ludzi razem, ale dla każdego z osobna.

Źródło: Orędzie radiowe z 23 marca 1952 r. (©Evangelizo.org)

O co proszę? O głęboką więź z Jezusem i z Ojcem.

Usiądę z uczniami przy Jezusie. Zobaczę Jego przejęcie (ww. 1-2). Chce się zwierzyć z czegoś bardzo ważnego. Mówi o mieszkaniu, które czeka na mnie u Ojca. Poproszę Go, aby pomógł mi otworzyć się na Jego Słowo.

Jezus patrzy głęboko w moje serce i mówi: „Nie trwóż się, tylko wierz we Mnie” (w. 1). Powiem Mu szczerze o lękach i wątpliwościach, które nie pozwalają mi cieszyć się Jego obietnicą.

Jezus przygotowuje dla mnie mieszkanie u Ojca (w. 3). Czy w to wierzę? Uświadomię sobie, jak wiele otrzymuję od Niego na modlitwie, w Jego Słowie, w sakramentach, przez ludzi. Jest zawsze przy mnie. On chce być moim „mieszkaniem”.

Zwrócę uwagę na reakcję Tomasza (ww. 4-5). Co mogę powiedzieć, po latach przebywania z Jezusem, o mojej relacji do Niego? Czy bardziej Go poznałem i pokochałem? Czy chodzę drogami Jezusa?

Wyobrażę sobie Jezusa, który przychodzi do mnie, bierze mnie za rękę i mówi: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem” (w. 6). Czy Mu ufam? Czy staram się do Niego przylgnąć? Co mi w tym przeszkadza?

Największym pragnieniem Jezusa jest przyprowadzić mnie do Ojca (w. 6). Co utrudnia mi relację z Ojcem, a co ją ożywia? O co chciałbym prosić Jezusa?

Poproszę Jezusa, aby pomógł mi wejść w serdeczną rozmowę z Ojcem. Będę powtarzał: „Jezu, chcę kochać Ojca Twoją miłością!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Dzień 1

Fatima – to imię które przez długi okres czasu kojarzyło się z treściami anty chrześcijańskimi, to imię, jedynej córki Mahometa – proroka pierwszego Czerwonego niebezpieczeństwa.

Boża Opatrzność sprawiła, że w czasie tworzenia się drugiego Czerwonego niebezpieczeństwa – ateistycznego komunizmu – imię Fatima, nabrało cudownego chrześcijańskiego znaczenia.

To właśnie w Fatima, Matka Boża Różańcowa, objawiła się trójce portugalskich pastuszków.

W trzecim roku I Wojny Światowej, Najświętsza Panna, zstąpiła na ziemię, by przekazać orędzie pokoju.

Trzymała w ręku różaniec – broń, której mężczyźni mogliby użyć dla zakończenia wszystkich wojen, a swoje czyste i niepokalane serce – otwierała dla grzeszników.

I tak nowa wizja Maryi – Matki nas wszystkich, została ukazana światu.

Módlmy się:

Panie, Boże Wszechmogący, przez wzgląd na Syna Twojego Jednorodzonego, który swoim życiem, śmiercią i zmartwychwstaniem, odkupił nas dla wiecznego zbawienia, błagamy Ciebie, udziel nam łaski abyśmy rozważając tajemnice Różańca Świętego, Błogosławionej Dziewicy Maryi, umieli godnie naśladować to co one zawierają” a otrzymali to co one obiecują. Przez Pana Naszego Jezusa Chrystusa, który żyje i króluje z Bogiem Ojcem w jedności z Duchem Świętym, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

Kiedy Jezus umył uczniom nogi, powiedział im: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał. Wiedząc to, będziecie błogosławieni, gdy według tego czynić będziecie.» J 13, 16-17

Nie dajcie się zwieźć pokusie, że człowiek może w pełni odnaleźć siebie, odrzucając Boga. św. Jan Paweł II

Tak sobie myślę, że świat chce zastąpić, przejąć rolę, albo całkiem wykluczyć Pana Boga… Oczywiście, że jest wielu chętnych do pomocy, bezinteresownej służby, ale jednak panuje ogólna tendencja, przyzwolenie a może nawet nacisk – by się nie angażować, nie wychylać, pozostawać w szeregu…

Na różny sposób możemy dzisiaj służyć. Wiadomo, że umycie nóg to gest symboliczny – obraz niesamowicie wielkiej pokory i uniżenia. Ci, którzy w jakikolwiek sposób opiekują się i służą osobom niepełnosprawnym fizycznie czy intelektualnie, doskonale wiedzą o czym mówię. Czasem trzeba naprawdę mocno zaprzeć się siebie, by należycie zatroszczyć się swoich bliskich, aby zapewnić im godne życie, czy starość…

Może nikt nas za to nie pochwali, nikt o nas nie napisze, nie zrobi wywiadu, ani w żaden sposób nie wyrazi swojej wdzięczności, bo zwyczajnie nie może, nie umie wypowiedzieć żadnego słowa, albo to co mówi jest niezrozumiałe i głupie w oczach świata… Jednak skoro Pan Jezus mówi, że mamy Go naśladować – to tak trzeba, by Boże błogosławieństwo mogło jeszcze mocniej nas obejmować i dotykać tych, których nasze ręce błogosławią.

Przytulam każdego, komu jest ciężko, kto opiekuję się swoimi chorymi w jakikolwiek sposób domownikami, krewnymi, czy też pracuje z chorymi. Doskonale rozumiem trud symbolicznego i tego codziennego obmywania nóg, gdy z jednej strony ufamy Bożym obietnicom, a z drugiej trzeba jednak nieść to wielkie brzemię odpowiedzialności za innych, borykając się z ułomnością i ograniczeniami własnego ciała i umysłu…

BĄDŹMY BŁOGOSŁAWIENI!

To sam Jezus Chrystus, Syn Boga Żywego, nam i nas błogosławi, i pragnie, abyśmy każdym swoim oddechem i czynem błogosławili Jego Święte Imię!

Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią!

Błogosławię Tobie ❤️+

Autor: Papież Franciszek

Kościół «wyruszający w drogę» stanowi wspólnotę misyjną uczniów, którzy podejmują inicjatywę, włączają się, towarzyszą, przynoszą owoc i świętują… Wspólnota ewangelizacyjna doświadcza, że to Pan podjął inicjatywę, że On sam nas umiłował (por. 1 J 4, 19) i dlatego wie, jak kroczyć naprzód i dotrzeć na rozstaje dróg, by zaprosić wykluczonych. Żyje niewyczerpalnym pragnieniem ofiarowania miłosierdzia, będącego owocem doświadczenia nieskończonego miłosierdzia Ojca i jego udzielającej się mocy. Odważmy się trochę bardziej podjąć inicjatywę!

W wyniku tego Kościół potrafi «włączyć się». Jezus umył nogi swoim uczniom. Pan angażuje siebie i angażuje swoich uczniów, klękając przed innymi, aby ich obmyć. Ale zaraz potem mówi uczniom: «będziecie błogosławieni, gdy według tego czynić będziecie» (J 13, 17). Wspólnota ewangelizacyjna przez dzieła i gesty wkracza w codzienne życie innych, skraca dystans, jeśli to konieczne – uniża się aż do upokorzenia i bierze na siebie ludzkie życie, dotykając cierpiącego ciała Chrystusa w ludzie. W ten sposób ewangelizatorzy mają «zapach owiec», a one słuchają ich głosu (J 10,3).

Źródło: Adhortacja apostolska „ Evangelii Gaudium” § 24 (© copyright Libreria Editrice Vaticana)

Autor: Św. Teodor Studyta (759–826), mnich z Konstantynopola

Przypomnijcie sobie te cuda, które uczynił (Ps 105,5) dla nas w przeszłości i te, których wciąż dokonuje… W zamian za to, co robi dla nas, róbmy jeszcze więcej i oddajmy Mu to, co się należy, moi bardzo czcigodni bracia. A czego od nas pragnie, jeśli nie bojaźni, miłości z całego serca i umysłu (por. Mt 22,37) i naśladowania jak najwierniej Jego sposobu życia w ciele.

On stał się cudzoziemcem, opuszczając niebo dla ziemi, abyśmy i my stali się cudzoziemcami dla myśli, które pochodzą z własnej woli. On sam poddał się Ojcu, abyśmy poddawali się bez wahania… On się ukorzył aż do śmierci (Flp 2,8), abyście posiedli tę cnotę, uniżając się i korząc w waszych myślach, uczynkach, słowach i gestach. Czym jest boska i prawdziwa chwała, jeśli nie trwanie w chwale wśród ludzi z powodu Boga? […] Małe i pogardzane — oto co wybrał mój Zbawiciel i Bóg, który przyjął nasze ciało, aby zawstydzić (1Kor 1,27-28) to, co jest sławą i bogactwem u ludzi.

To dlatego przychodzi na świat w grocie, leży w żłóbku, nazywają Go synem cieśli lub Nazarejczykiem, ubrany jest jedynie w jedną małą tunikę i jeden płaszcz, chodzi na piechotę, trudzi się, jest kamieniowany (J 10,31) przez Żydów, wyzywany, aresztowany, ukrzyżowany, przebity włócznią, złożony do grobu, a potem zmartwychwstaje. W ten sposób chce nas przekonać, bracia, abyśmy wybrali przed aniołami (por. Łk 12,8; 15,10) te same rzeczy, co On, abyśmy zostali ukoronowani w królestwie niebieskim, w Chrystusie naszym Panu, któremu chwała i moc z Ojcem i Duchem Świętym, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen

Źródło: Katecheza 78 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O łaskę, wierność i stałość w zgłębianiu Słowa.

Wejdę do Wieczernika. Zasiądę razem z Jezusem i uczniami do stołu. Będę wpatrywał się w przejętą twarz Jezusa, w Jego zatroskane i kochające oczy. Jego słowa brzmią jak testament. Zatrzymam się nad nimi, aby je zgłębiać jak prawdziwy uczeń Chrystusa.

„Sługa nie jest większy od swego Pana…” (w. 16-17). Tylko wtedy, gdy naprawdę uznam Jezusa za mojego Pana, nie będę Go wyprzedzał, narzucał Mu moich planów, zasłaniał Go sobą czy się wywyższał. Czy dokonałem już tego wyboru?

„Ja wiem, których wybrałem…” (w. 18). Jezus zna mnie do końca. Wiedział doskonale, kogo powołuje. Powołał mnie z moimi talentami i wadami, z moim bogactwem duchowym i z moją słabością. Jeśli poddam się Jego prowadzeniu, będzie mnie formował na swojego ucznia. Powierzę się Jego prowadzeniu.

„…JA JESTEM” (w. 19). Słowa, które mogą być dla mnie pociechą w chwilach największych strapień, są nie tylko obietnicą. Jego słowo spełnia to, co mówi. Zachowam je głęboko w sercu, będę się nimi nasycał, szukając w Nim mocy i pokoju.

„Kto przyjmuje tego, którego Ja poślę, Mnie przyjmuje” (w. 20). Uświadomię sobie, że Jezus przemawia do mnie także przez bliskich, z którymi żyję na co dzień. Czy potrafię słuchać innych? Jak przyjmuję ich słowa, rady, upomnienia?

„Kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który mnie posłał” (w. 20). Każde słowo Jezusa w Ewangelii pochodzi od Ojca. Będę prosił Jezusa, aby pomógł mi odkrywać Ojca w moich spotkaniach z Jego słowem.

Wyobrażę sobie Jezusa, który przychodzi do mnie i zaprasza, abym szedł za Nim. Uchwycę się mocno Jego dłoni i gorąco będę prosił: „Prowadź mnie do Ojca i naucz przyjmować Go tak, jak Ty przyjmujesz”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)