Autor: Św. Cyryl Jerozolimski (ok. 315 – 386), biskup Jerozolimy, doktor Kościoła

Imię Ojca, jak tylko je wypowiadamy, sprawia, że myślimy także o Synu. Podobnie – jak tylko wspominamy o Synu – natychmiast myślimy o Ojcu. Jeśli zatem jest Ojciec, należy rozumieć, że to Ojciec Syna, a jeśli jest Syn, należy zdecydowanie zrozumieć, że to Syn Ojca. […] Oczywiście, w szerokim pojęciu Bóg jest Ojcem wielu bytów, ale z natury i w rzeczywistości jest Ojcem jedynego Syna i Jednorodzonego, naszego Pana Jezusa Chrystusa. Jest nim bez konieczności używania czasu, ale dlatego, że zawsze był Ojcem Jednorodzonego.

To doskonały Ojciec, który spłodził doskonałego Syna, który dał wszystko temu, którego spłodził – bo „wszystko przekazał Mi Ojciec mój” (Mt 11,27), który jest czczony przez Jednorodzonego – „bo ja czczę mojego Ojca” (J 8,49), i znowu: „Jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości” (J 15,10) – tak i my mówimy z Apostołem: „Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy” (2 Kor 1,3), i „zginamy nasze kolana przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi” (Ef 3,14-15), wysławiając Go wraz z Jednorodzonym. […]

Jeśli rzeczywiście dane nam jest, a zwłaszcza w naszych modlitwach, mówić: „Ojcze nasz, który jesteś w niebie” (Mt 6,9), to jednak jest to czysta hojność miłosierdzia. Nie dlatego bowiem nazywamy Go „Ojcem”, że urodziliśmy się zgodnie z naturą z Ojca w niebie, lecz przemienieni przez łaskę Ojca, przez działanie Syna i Ducha Świętego, z niewoli do przybrania, zostaliśmy dopuszczeni, dzięki niewysłowionemu miłosierdziu, do używania tego imienia.

Źródło: Katechezy chrzcielne nr 7, 4-7 (© Evangelizo.org)

Autor: Tomasz z Celano (ok. 1190 – ok. 1260), biograf św. Franciszka i św. Klary

Święty Franciszek zapewniał, że najpewniejszym lekarstwem na tysiączne zasadzki i podstępy wroga jest radość duchowa. Mawiał bowiem: „Wtedy diabeł najbardziej się cieszy, kiedy słudze Bożemu zdoła zabrać radość ducha. Nosi on kurz, żeby móc choćby w małych dawkach wrzucać go w jego sumienie i zabrudzić żarliwość umysłu i czystość życia. Natomiast, gdy radość duchowa napełnia serce, wówczas na próżno wąż wsącza w nie swój śmiertelny jad. Gdzie demoni widzą sługę Chrystusa pełnego świętej radości, tam nie mogą mu zaszkodzić. Ale gdy duch jest żałośliwy, opuszczony i zmartwiony, łatwo pochłonie go smutek, albo pociągną go radości znikome.”

Dlatego Święty zawsze starał się mieć radość serca, zachować pociechę ducha i oliwę radości (Ps 44,8). Jak najbardziej starał się unikać najgorszej choroby – leniwego zniechęcenia. Skoro tylko poczuł, że choćby troszkę spadło mu go na serce, natychmiast uciekał się do modlitwy. Mawiał: „Sługa Boży, gdy jest czymś zmartwiony, jak to bywa, zaraz powinien wstawać do modlitwy i tak długo trwać przed Ojcem najwyższym, aż wróci mu swą zbawienną radość” (Ps 50, 14)…

Czasem brał z ziemi patyk, jak to sam widziałem, kładł go na lewym ramieniu, w prawą rękę brał kabłąk przewiązany nicią, i jakby na skrzypcach ciągnął nim po patyku, wykonując przy tym odpowiednie gesty, i śpiewał po francusku o Panu.

Źródło: Życiorys drugi świętego Franciszka z Asyżu 

O co proszę? O głęboką radość w trwaniu przy Jezusie i Jego Słowie.

Rozpocznę żarliwą modlitwą do Ducha Świętego, aby udzielił mi łaski głębokiej więzi z Jezusem i z każdym słowem, które do mnie wypowie, aby słowa Jezusa przeniknęły do głębi moje serce i wolę.

Jezus zwierza się z miłości do mnie. Nie jestem w stanie jej pojąć i zgłębić. Miłuje mnie tak jak Ojciec miłuje Jego (w. 9). Czy czuję się umiłowany przez Jezusa? Co mogę powiedzieć o moim doświadczeniu więzi z Jezusem?

„Wytrwajcie w miłości mojej” (w. 9). Jezus jest wierny w swej miłości. Takiej samej wierności oczekuje ode mnie. Spojrzę na moje życie i powołanie. Co mogę powiedzieć o mojej wierności życiowym wyborom? W czym najbardziej jest próbowana moja miłość do Jezusa?

Jezus zapewnia mnie, że jeśli uchwycę się Jego przykazań, będę zdolny wytrwać w Jego miłości (w. 10). Chce, abym na Jego Słowie oparł moje życie i powołanie. Jak wygląda moja modlitwa Słowem Bożym? Jak owocuje w życiu?

Jezus pragnie dzielić się ze mną swoją radością (w. 11). Zapytam o mój obecny stan ducha. Czy cieszy mnie życie z Jezusem? Co we mnie przeważa: radość z życia, przygnębienie, smutek? O co chciałbym prosić Jezusa?

Zwrócę uwagę na treści, którymi najczęściej się karmię (rozmowy, książka, prasa, telewizja, radio…). Jakie stany ducha, myśli i pragnienia we mnie wywołują? Z jakimi treściami powinienem stanowczo zerwać?

Przywołam w pamięci słowa Jezusa, które stały się dla mnie wyzwalające. Jakie to były słowa? Będę częściej dzisiaj do nich wracał.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Dzień 7

Człowiek jest często wrogiem samego siebie.

Rozmyślnie zamyka oczy na prawdę, odwraca się od swego zbawienia i udaje, że go nie dostrzega. Nic więc dziwnego, że orędzie pokoju, głoszone przez Królową Nieba spotkało się ze sprzeciwem tych, którzy są daleko od Boga.

Władze administracyjne Fatimy, potraktowały pastuszków jak kryminalistów.

Użyto wszelkich sposobów, aby nie dopuścić do ponownego Objawienia się Maryi.

Złośliwe i gwałtowne prześladowania, konspiracja, brutalność i szantaż – to wszystko, aby ukryć przed światem najprostszą prawdę, sposób na zakończenie wojny i zachowanie pokoju – orędzie Matki Bożej Fatimskiej.

Ludzie, którzy mają swoje wyszukane programy zbrojeniowe, programy równowagi siły i władzy oraz zachwianych budżetów, ci ludzie nie chcieli przyjąć planu Boga, ani niezwyciężonej broni, RÓŻAŃCA, który Maryja im ofiarowywała.

I tak mimo wszelkich prześladowań, mimo chęci ukrycia prawdy, mimo nienawiści i opozycji – wieści o Fatimie obiegły cały świat.

Papież Pius XII, przekazując światu orędzie Fatimskie, poświęcił cały rodzaj ludzi – Niepokalanemu Sercu Maryi, a miliony ludzi wzięło do ręki różaniec.

Módlmy się:

Panie, Boże Wszechmogący, przez wzgląd na Syna Twojego Jednorodzonego, który swoim życiem, śmiercią i zmartwychwstaniem, odkupił nas dla wiecznego zbawienia, błagamy Ciebie, udziel nam łaski abyśmy rozważając tajemnice Różańca Świętego, Błogosławionej Dziewicy Maryi, umieli godnie naśladować to co one zawierają, a otrzymali to, co one obiecują. Przez Pana Naszego Jezusa Chrystusa, który żyje i króluje z Bogiem Ojcem w jedności z Duchem Świętym, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poprosicie, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami”. J 15, 7-8

Powstań, Ty, który już straciłeś nadzieję. Powstań, Ty, który cierpisz. Powstań, ponieważ Chrystus objawił Ci swoją miłość i przechowuje dla Ciebie nieoczekiwaną możliwość realizacji. św. Jan Paweł II

Zastanówmy się dzisiaj nad sensem cierpienia i nad tym co może znaczyć to “cokolwiek”.

Łatwo, a na pewno łatwiej trwać w wierności i ufności Bożemu Słowu, kiedy człowiek widzi działanie Bożej łaski, gdy namacalnie może doświadczać w swoim życiu potęgi i mocy Bożej miłości. Jednak kiedy długimi tygodniami, miesiącami, a może i latami, gorliwie prosi o cud uzdrowienia, cud przemiany, nawrócenia, i ten cud się nie wydarza, to może przyjść załamanie, a nawet utrata wiary.

Stając w obliczu niezaprzeczalnego cierpienia, szczególnie kiedy doświadcza ono naszych najbliższych czy nas samych, kiedy bezsilność, bezradność, brak perspektyw i możliwości pomocy, bezlitośnie wysysa resztki nadziei – rodzi się pytanie jak prosić o “cokolwiek” by się wydarzyło… Czy brak nam wiary? Czy nasza gorliwość w modlitwie jest niewystarczająca? A może źle się modlimy… Kiedy człowiek naprawdę napatrzy się z bliska na cierpienie, kiedy ta bezradność nad ludzką bidą i niemocą mimowolnie wyciska łzy z oczu, staram się patrzeć na Krzyż Chrystusa, i w Nim szukam pocieszenia…

Trwajmy więc wytrwale na modlitwie nie zrażając się brakiem widocznych efektów i skutków naszego błagania. Nigdy nie wiemy co dla kogo jest najlepsze. Kiedyś zapewne dowiemy się jak wielką i bezcenną wartość miało to konkretne cierpienie, które mogło przyczynić się do czyjegoś zbawienia.

Panie Jezu, niech przez moc Twojego świętego imienia, stanie się to, o co żarliwie prosimy na modlitwie, wedle woli naszego Ojca! Niech to “cokolwiek” stanie się czytelnym i przekonywującym znakiem Twojej wszechmocy i władzy, szczególnie dla tych, co już ustają w proszeniu. Niech Twój Święty Duch modli się w nas i wskazuje, co jest Bogu miłe, i jak jeszcze piękniej możemy wypełniać Jego wolę. Najświętsza Panienko wzorze pokory i zaufania, oręduj za nami! Amen!

Codziennie, trwając przy Chrystusie i ufając Jego obietnicom, proszę nie tylko o cokolwiek, ale o tak wiele konkretów, a mój Bóg czyni wielkie rzeczy – tak jak chce i wtedy kiedy chce 😊

Bądź uwielbiony mój Boże!

Dobrego dnia kochani 🌞❤️+

Autor: Bł. Kolumban Marmion (1858–1923), opat

Nasza świętość jest przede wszystkim nadprzyrodzonego rzędu. Wszelkie zgromadzone wysiłki natury nie mogłyby wydać nadprzyrodzonego czynu, który miałby jakiś udział z naszym kresem, jakim jest uszczęśliwiająca wizja uwielbianej Trójcy. […] Ale Bóg, który wykonuje wszystkie dzieła z nieskończoną mądrością, dał nam, w łasce, środek, aby realizować w nas swoje boskie zamiary.

Bez łaski – a ta łaska nie pochodzi tylko od Boga – nie jesteśmy w stanie zrobić cokolwiek, by osiągnąć nadprzyrodzony kres. Św. Paweł nam mówi, że bez niej nawet nasza najlepsza myśl nie może być uznana za godną wiecznej szczęśliwości (por. 2Kor 3,5). To echo słów Chrystusa: „Beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5), nie możecie osiągnąć ostatecznego celu; nie możecie stać się świętymi. Jezus Chrystus sam oznajmił nam tę prawdę: powiedział nam, że On jest krzewem winnym, a my latoroślami; aby wydawać owoce, musimy być zjednoczeni z Nim dzięki łasce, abyśmy – korzystając z Jego soków – wydali owoce przyjemnie dla Ojca.

Widzisz z tego konieczność, by dusza nie odchodziła od Boga, źródła łaski, bez której nic nie możemy uczynić. Ale raczej musimy oddać się Mu bez zastrzeżeń, bo „z tą łaską możemy wszystko”. […] Nie ma żadnej uczciwej pracy, choćby najdrobniejszej i najzwyklejszej, która – wykonywana pod natchnieniem łaski – nie mogłaby nam pomóc w osiągnięciu tego najwyższego uniesienia, jakim jest uszczęśliwiająca wizja, gdyż „Bóg współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru” (Rz 8,28).

Źródło: Duch zawierzenia (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Klara z Asyżu (1193-1252), franciszkanka

Szlachetna sława waszego świętego postępowania i życia dotarła nie tylko do mnie, ale rozeszła się chwalebnie prawie po całym świecie; cieszę się z tego w Panu bardzo i raduję nie tylko ja sama mogę się z tego cieszyć, ale i wszyscy, którzy służą lub pragną służyć Jezusowi Chrystusowi. Dlatego chociaż mogliście bardziej od innych zażywać przepychu, zaszczytów i godności świata, i mogliście z wielką chwałą prawnie poślubić przesławnego cesarza, jak odpowiadało waszej i jego dostojności, odrzuciliście to wszystko, a całą duszą i sercem obraliście raczej najświętsze ubóstwo i niedostatek materialny, biorąc sobie Oblubieńca szlachetniejszego rodu, Pana Jezusa Chrystusa, który wasze dziewictwo zachowa zawsze nieskalane i nienaruszone. Kochając Go, jesteście czysta, dotknąwszy, staniecie się jeszcze czystsza, przyjąwszy, jesteście dziewicą. Jego potęga jest większa, szlachetność wyższa, spojrzenie piękniejsze, miłość słodsza i cały wdzięk wytworniejszy. On już was wziął w swoje objęcia, pierś waszą ozdobił drogimi kamieniami, w wasze uszy włożył bezcenne perły, a całą przystroił ślicznymi, jaśniejącymi klejnotami i uwieńczył głowę złotą koronę mającą znak świętości.

Źródło: 1. List do Agnieszki z Pragi, 3-11 

O co proszę? O życie głęboko zakorzenione w Jezusie i w Jego Słowie.

Jest wiosna. Drzewa wybujały zielenią. Łąki są pełne kwiatów. W tym majowym klimacie Jezus opowiada mi przypowieść o winnym krzewie i latorośli. Mogę zaplanować medytację wcześnie rano na łonie natury.

Jezus jest życiodajnym krzewem. Ja jestem Jego latoroślą. Ojciec jest miłośnikiem mojego życia (w. 1). Będę kontemplował miłość Ojca, który daje mi życie.

Ojciec odcina we mnie to, co nie przynosi owocu, i oczyszcza mnie, abym przynosił owoc obfitszy (w. 2). Odcinanie i oczyszczanie związane jest z bólem, ale służy życiu! Zatrzymam się dłużej nad tą prawdą.

Ojciec zna moje życie i widzi także to, co jest zakryte przede mną. Poproszę Go, aby pokazał mi to, co we mnie martwe, zamknięte na życie i aby pomógł mi oddalić się od tego.

Ojciec pragnie mnie oczyszczać z przeciętności i oziębłości, abym bardziej żył Ewangelią, rodził więcej dobra. W czym najbardziej ulegam pokusie przeciętności?

Jezus zwraca mi uwagę na moc, jaka płynie z Jego Słowa (ww. 3.7). Ono oczyszcza i pomaga trwać w Jego życiu. Trwam w Jezusie, gdy trwam w Jego Słowie. Co mogę powiedzieć o moim doświadczeniu modlitwy Słowem? Czy jest we mnie pragnienie Słowa?

Jezus jednoznacznie mówi: „Poza Mną nie znajdziesz życia i beze Mnie nic nie możesz uczynić” (ww. 4-6). Gdzie i w kim szukam dla siebie życia? Na kim się opieram?

Będę się modlił: „Ojcze, pomóż mi dobrze przeżyć moje życie. Zanurz mnie w Jezusie. Chcę, abyś we mnie doznawał chwały!”. Będę wracał do tej modlitwy w ciągu dnia.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Dzień 6

W naszych czasach żyjemy w ciągłym zagrożeniu bomby atomowej i zdajemy sobie sprawę z niebezpieczeństw jej użycia. Wojna atomowa trwałaby nie kilka lat, a kilka godzin.

I znowu za sprawą Bożej Opatrzności, w czasie I Wojny Światowej, Maryja jak gdyby przepowiedziała światu groźbę bomby atomowej i jednocześnie wskazała drogę ratunku.

70 tysięcy ludzi: wierzących i niewierzących, katolików i innowierców, zgromadziło się w Cova da Iria. Dzień był szary i smutny, padał deszcz. Nagle przestało padać, chmury rozstąpiły się, a na niebie ukazał się słoneczny krąg, który wirując z szaloną szybkością, rzucał snopy barwnych promieni świetlnych.

Po kilku sekundach przerwy, taniec słońca zaczął się ponownie. Nagle słońce oderwało się od sklepienia niebieskiego i jak gigantyczna bomba runęło w kierunku ziemi i ludzi.

Ogromny krzyk grozy i trwogi, wyrwał się z piersi tysięcy ludzi.

Słońce zatrzymało się, a potem powróciło na swoje miejsce.

Za wstawiennictwem Maryi, Matki rodzaju ludzkiego, groźba bomby atomowej oddala się.

A ONA, nasza Matka, zawsze nas będzie ochraniać i prowadzić.

Módlmy się, aby zaniechano użycia bomby atomowej.

Módlmy się:

Panie, Boże Wszechmogący, przez wzgląd na Syna Twojego Jednorodzonego, który swoim życiem, śmiercią i zmartwychwstaniem, odkupił nas dla wiecznego zbawienia, błagamy Ciebie, udziel nam łaski abyśmy rozważając tajemnice Różańca Świętego, Błogosławionej Dziewicy Maryi, umieli godnie naśladować to co one zawierają a otrzymali to co one obiecują. Przez Pana Naszego Jezusa Chrystusa, który żyje i króluje z Bogiem Ojcem w jedności z Duchem Świętym, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

Jezus powiedział do swoich uczniów: “Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka.” J 14, 27

Miłość to zadanie, które Bóg wciąż nam wyznacza, może po to, by zagrzewać nas, abyśmy stawiali wyzwania losowi. św. Jan Paweł II

Zawsz gdy czytam tę Ewangelię, przypomina mi się smutna twarz pewnej kobiety, z którą rozmawiałam kilka lat temu czekając na konsultację do lekarza. Na moje wspomnienie o Bożej miłości, popatrzyła na mnie jak na kosmitkę 😉 pytając – to pani w to wierzy?! Na co ja, że i owszem, i to bardzo! Jej spojrzenie zaczęło się zmieniać w trakcie naszej rozmowy, a smutek na twarzy zastępowało zaskoczenie i tęsknota.

Nie mam pojęcia jakie są losy tej pani, w której sercu panował wówczas wielki chaos, ufam, że nasza rozmowa wniosła trochę światła w jej życie. Takie rozmowy, sytuacje, pokazują jakie ogromne mroki i beznadzieja panują nad człowiekiem, w człowieku, który nie zna, albo nie chce znać swojego Stwórcy.

BÓG JEST MIŁOŚCIĄ i tylko w Bożej miłości możemy odnaleźć pokój i sens istnienia. Nie ukryjemy się przed złem, nie uciekniemy przed cierpieniem, przed krzyżem, lecz w Bożej miłości, z Bożą pomocą, żadne trudne, bolesne i niezrozumiałe doświadczenie nie będzie w stanie nas złamać, ani sponiewierać.

Każdy z nas boryka się z jakimiś utrudzeniem, przeciwnościami, chorobami. Każdego z nas pewnie dopadają czasem wątpliwości i zniechęcenie, które powodują upadki i grzech, a władca ciemności będzie je tylko podsycał i eskalował, by odbierać resztki nadziei i światła, by wpędzać w jeszcze większą rozpacz i wysysać wszelkie dobro. A człowiek błądzący w mroku powiela te same błędy, brnąc w jeszcze większe pogmatwanie i grzech…

Uchwyć się Bożego Słowa, uchwyć się tego pokoju, jaki Chrystus w swej bezgranicznej miłości daje każdemu z nas. To nie są żadne mrzonki, to nie są obietnice bez pokrycia! Boży pokój jest w zasięgu każdego czystego serca, które będzie zachowywać Boskie prawo. Dając tak niewiele od siebie, możesz zyskać WSZYSTKO! Bo czyż posłuszeństwo i wierność Bożym przykazaniom jest wygórowaną ceną za dar życia wiecznego?!

Nie bój się! Zawalcz o swoją godność, o swój pokój serca. Zaufaj swojemu Bogu, zapatrz się w Chrystusowe Rany, pozwól Duchowi Świętemu przenikać i przemieniać swoje życie. Tak wiele zależy od Ciebie!

Panie, niech się dzieje Twoja święta wola! Moje serce ufa Ci bezgranicznie! Należę do Ciebie, Boże Ojcze, broń mnie – wybieram Ciebie. Amen!

Błogosławionego dnia ❤ +