Mk 8,34-9,1

Pan Jezus zawsze mówi o rzeczach najważniejszych, najistotniejszych w perspektywie wieczności.

Dzisiaj ukazuje hierarchię wartości, wskazując o co warto zabiegać, choć pozornie może wydawać się, że tracimy prawie wszystko.

Cierpienie można przyjąć, albo buntować się przeciwko niemu. Z perspektywy lat i własnego doświadczenia krzyża, mogę z czystym sercem zaświadczyć, że bunt niewiele daje, a raczej sprawia, iż krzyż staje się jak z ołowiu, a człowiek z takim balastem często nie ma siły nawet w miejscu dreptać…

Zgoda na krzyż nie oznacza cierpiętnictwa, nie wyklucza też przyjęcia łaski uzdrowienia. Wiem jak trudno zapierać się siebie, jak ciężko codziennie brać krzyż na ramiona i to dosłownie. Mam też świadomość, że to co się dzieje jest po coś, że nasz Bóg dopuszczając na nas konkretne trudy, daje też ogrom łaski, by się z nimi mierzyć, aby te utrudzenia, cierpienia były naszą drogą do świętości.

Może warto dzisiaj przytulić się do swojego krzyża. Może warto dać sobie jeszcze szansę na pogodzenie się z tym, czego zmienić nie można, bo każdy z nas ma swój konkretny krzyż. Może warto jeszcze mocniej zaufać Bogu, bo On wie najlepiej co przyniesie duszy korzyść.

Zaufanie jest takim niepojętym rodzajem zrozumienia, które sprawia, że nieogarnięte, niewytłumaczalne, przytłaczające cierpienie, przeżywane razem z Jezusem, w Jezusie staje się radością i błogosławieństwem. No, może z tą radością to trochę zaszalałam ;), ale błogosławieństwem bezsprzecznie jest.

Jezu mój, proszę Cię o łaskę przyjmowania krzyża, o łaskę trwania przy Tobie i świadczenia życiem, że Ty jesteś moim prawdziwym Panem i Bogiem.

Serce Jezusa, przebłaganie za grzechy nasze, zmiłuj się nad nami!

“Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje.” Mk 8, 34b

Weź krzyż! Przyjmij go, nie pozwól, aby przygniotły cię wydarzenia, ale z Chrystusem zwyciężaj zło i śmierć! Jeżeli z Ewangelii Krzyża uczynisz program swojego życia, jeżeli pójdziesz za Chrystusem aż na krzyż, w pełni odnajdziesz samego siebie! św. Jan Paweł II

Jakże to wezwanie jest bliskie memu sercu…

Różne te krzyże w naszym życiu. Niektóre maleńkie, leciuchne, delikatne, jakby puchowe, a inne ogromniaste, przytłaczające, niczym stalowe. I zupełnie nie wiadomo czemu tak jest. Po części sami jesteśmy winni jego ciężarowi, a po części zostaje nam dany, byśmy mieli lepszą możliwość uświęcić się już tutaj na ziemi.

Zapewne wiele buntu w Twoim sercu z powodu niezrozumienia brzemienia krzyża – choroby, cierpienia, które odziera z godności, uzależnienia, zniewolenia, uwikłania Twoich bliskich w różnego rodzaju używki czy skłonności, które zakłamały i wypaczyły im zupełnie pojęcie wolności i grzechu.

Nie podam sprawdzonego sposobu na niesienie krzyża, bo doskonale zdaję sobie sprawę jak różne mamy możliwości i siły w mierzeniu się z krzyżem codzienności. Jednak mogę zaświadczyć, jak już zresztą wczoraj pisałam, że cierpienie i krzyż przeżywane z Bogiem, w Jego Obecności, przy boku i Sercu Pana Jezusa, naprawdę nabiera zupełnie innego wymiaru. A jeszcze jak schronimy się pod płaszczem opieki Najświętszej Panienki i poprosimy by ukryła nas w swoim Niepokalanym Sercu, to już zupełnie z górki 😊.

Nie znaczy to, że krzyża nie będzie, że w jakiś cudowny, nadprzyrodzony sposób zniknie – choć oczywiście może tak być, jeśli nasz Bóg tego zechce, ale raczej o świadomość i potrzebę wychodzenia poza strefę komfortu i stawania codziennie na swojej krzyżowej drodze.

Pan Jezus prosi byśmy naśladowali Go we wszystkim. Nie tylko w tym co akurat jest nam wygodne, co rozpala serce zachwytem kiedy widzimy cuda i znaki, ale właśnie w tej szarej, zwyczajnej, choć często niezmiernie trudnej, niezrozumiałej i bolesnej rzeczywistości.

Wymagające dziś refleksje… Czas pomalutku wyciszać się i przygotowywać na zadumę i rozmyślania wielkopostne.

Panie Jezu, umocnij mnie i pokrzep w niesieniu mojego krzyża codzienności. I daj mi proszę łaskę, abym przy podnoszeniu się z kolejnych upadków, które przez ludzką słabość i ułomność się przytrafią, widziała blask, radość i nadzieję płynące z poranka Zmartwychwstania 💖.

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Faustyna Kowalska (1905-1938), zakonnica

Jezu mój, oto widzę, że przeszłam przez wszystkie etapy życia za Tobą: dziecięctwo, młodość, powołanie, prace apostolskie, Tabor, Ogrójec, a teraz już jestem razem z Tobą na Kalwarii. Chętnie poddałam się ukrzyżowaniu i jestem już ukrzyżowana, choć jeszcze trochę chodzę, ale jestem rozciągnięta na krzyżu i czuję to wyraźnie, że płynie mi moc z Krzyża Twego, żeś Ty Sam moim wytrwaniem.

Chociaż niejednokrotnie słyszę głos pokusy wołającej na mnie: „Zstąp z krzyża!”, ale moc Boża umacnia mnie, choć opuszczenia, ciemność i różne cierpienia uderzają w moje serce, jednak tajemnicza moc Boża wspiera mnie i umacnia. Pragnę wypić kielich aż do ostatniej kropli. Ufam mocno, że jeżeli Twa łaska wspierała mnie w chwilach Ogrójca, to i teraz wspomoże mnie, kiedy jestem na Kalwarii.

O Jezu mój, Mistrzu, łączę swoje pragnienia z Twoimi pragnieniami, jakie miałeś na krzyżu: pragnę spełnić wolę Twoją świętą; pragnę nawrócenia dusz; pragnę, aby uwielbione było miłosierdzie Twoje; pragnę, aby był przyspieszony triumf Kościoła… O mój Jezu, teraz obejmuję świat cały i proszę Cię o miłosierdzie dla niego.

Źródło: Dzienniczek, § 1580.1582

Autor: Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) (1891 – 1942), karmelitanka bosa, męczennica, współpatronka Europy

Łączność z Chrystusem jest naszym błogosławieństwem, a pogłębianie tej łączności daje nam tu na ziemi szczęście. Umiłowanie krzyża nie stoi w sprzeczności z radością bycia dzieckiem Bożym. Pomoc w niesieniu krzyża Chrystusowego daje wielką i czystą radość tym, którzy zostali powołani i są zdolni go nieść. Ci, którzy uczestniczą w budowaniu Królestwa Bożego, są prawdziwie dziećmi Bożymi. Umiłowanie drogi krzyżowej nie oznacza sprzeciwu wobec przemijającego Wielkiego Piątku i ukończenia dzieła Zbawienia. Tylko ci odkupieni, dzieci łaski, mogą naprawdę nieść krzyż Chrystusowy. Tylko poprzez łączność z Bogiem cierpienie ludzkie otrzymuje moc odkupienia.

Cierpieć i być szczęśliwym w cierpieniu, stać na ziemi, iść kamienistą i zakurzoną drogą, a jednocześnie zasiadać z Chrystusem po prawej stronie Ojca (por. Kol 3,1), śmiać się i płakać z dziećmi tego świata i nieustannie śpiewać z chórami niebieskimi chwałę Bogu – oto droga chrześcijanina, aż do po dni ostateczne.

Źródło: Mistyczna ekspiacja/ Wiedza Krzyża, 24.11.1934 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O odwagę i hojność w podążaniu za Jezusem, który wymaga.

Wsłucham się w Jezusa, który woła do siebie tłumy i uczniów (w. 34). Chce im powiedzieć coś ważnego. Dołączę do cisnących się na Niego ludzi. Każdy chce Go usłyszeć, dotknąć.

Przypatrzę się swoim pragnieniom. Czy zależy mi na Jezusie? Czy szukam dla siebie miejsca, sposobności, aby Go słuchać? Jaki stan ducha przeważa we mnie, gdy myślę o tym, że On mnie woła, chce mi powiedzieć coś bardzo ważnego?

Uświadomię sobie, że Jezus zna moje pragnienia, pasje, potrzeby, przywiązania. Patrzy na mnie i mówi: jeśli chcesz za wszelką cenę zachować życie, stracisz je, a jeśli jesteś gotowy je stracić, zachowasz je (w. 35).

Jakiej straty boję się najbardziej? Czy potrafię przekroczyć mój lęk i oddać Jezusowi to, co chciałbym zachować? Jezus chce, abym oddał Mu to, co zabiera mi wolność i nie pozwala pełniej żyć. Jeśli każe mi coś stracić, to tylko po to, aby dać mi więcej. Czy Mu wierzę?

Nazwę po imieniu to, co jest dla mnie całym światem. Pomyślę, że kiedyś zostawię największe korzyści tej ziemi. Zostanie mi tylko moja dusza (w. 36-37). Jakie miejsce zajmuje we mnie troska o życie duchowe?

Czy potrafię publicznie przyznawać się do Jezusa (w. 38)? Przywołam osoby, które mnie cenią, szanują, i te, które mnie lekceważą i odrzucają. Czy jestem wolny od ich opinii? Czy potrafiłbym wobec nich stanąć po stronie Ewangelii?

Wsłucham się w Jezusa, który obiecuje mi, że Jego królestwo ukaże się z mocą (9, 1). Czy jest we mnie tęsknota za przyjściem Jezusa? Jaki stan ducha budzą we mnie Jego słowa. Czy mogę powiedzieć w tej chwili, że moje serce i dusza są przygotowane na spotkanie z Nim?

Spróbuję „przedostać się” przez tłum słuchających, aby podejść do Jezusa jak najbliżej i wtulić się w Jego serce. Będę szeptał Mu moją modlitwę serca: „Naucz mnie wymagać od siebie dla Ciebie”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

«Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku». Mk 8, 33b

Nie dajcie się zwieźć pokusie, że człowiek może w pełni odnaleźć siebie, odrzucając Boga. św. Jan Paweł II

Każdy z nas miał, ma gotowe plany na swoje życie. I to zapewne są dobre plany, bo przecież każdy z nas pragnie być szczęśliwym. Więc kiedy znienacka coś, lub ktoś ingeruje i przewraca nasze życie do góry nogami, naturalną reakcją wydaje się bunt i szemranie.

Pan Jezus przygotowując uczniów na swoją mękę, chciał, by mieli świadomość, że przyjdzie trudny, zupełnie niezrozumiały dla nich czas i by wówczas trwali przy Nim, bo zwycięstwo jest pewne. Jednak sama wizja cierpienia tak sparaliżowała Piotra, że zwyczajnie się przestraszył…

Czy Ty też tak miewasz?

Nikt z nas nie chce cierpieć… Nie jest modne, ani popularne mówienie o cierpieniu, chociaż stykamy się z nim w najprzeróżniejszych postaciach i przestrzeniach życia. Ostatnio jest tak namacalne, że aż serce zdaje się rwać na kawałki, gdy polecam te wszystkie trudne sprawy na modlitwie…

Czasem łatwiej odwrócić głowę, przejść na drugą stronę ulicy, udawać zamyślonego, zapracowanego, wyszukiwać wiele mało znaczących powodów by omijać temat cierpienia, by izolować ludzi, na których ból fizyczny odciska wielkie piętno.

Pamiętam jak wczoraj, gdy poznałam mojego męża (a to już przecież 29 lat!). I chociaż w pierwszym momencie wózek wydawał się barierą nie do przeskoczenia, choć miałam już takie super plany – kariera, występy i w ogóle, świat leżał u moich stóp 😉 to mój Bóg tak zamieszał, że wbrew wszelkim przeciwnościom i ludzkiemu gadaniu, wbrew tym moim fantastycznym planom – bardzo prędko powiedzieliśmy sobie sakramentalne “tak”. Nigdy nie żałowałam podjętej decyzji, choć lekko nie jest. Wciąż pewnie zbyt mocno liczę na siebie, ale też i coraz odważniej, coraz ufniej opieram się na Jezusie, starając się Jemu oddawać wszelkie moje obawy i niepokoje. Ufam mojemu Bogu bezgranicznie 💖, to On daje mi siłę . Wiem, że z Jego pomocą nigdy się nie cofnę, uchylając się przed trudami krzyża niepełnosprawności mojego męża, choć siły fizyczne czasem zdają się na wyczerpaniu.

Życie naprawdę jest piękne! Nawet cierpienie, przeżywane z Jezusem może być słodkie i niezwykle owocne.

Nie bój się krzyża. Nie bój się tego, czego nie rozumiesz i co teraz może bardzo Cię przygniata. Oddaj to Panu Jezusowi i pozwól, by Jego Duch oczyszczał, przemieniał, kruszył i uzdrawiał Twoje serce, Twoje spojrzenie, aby cierpliwie i troskliwie prowadził Cię, pouczając z miłością co naprawdę jest ważne i istotne, i dla czego warto rezygnować z cząstki siebie, by prawdziwa MIŁOŚĆ mogła zatryumfować.

Panie Jezu, modlę się dzisiaj szczególnie za tych, którzy są zalęknieni, których widmo cierpienia, choroby, śmierci totalnie sparaliżowało, odbierając radość i pokój serca. Oddaje ich Tobie, mój Jezu, zanurzając ich w zdroju Twojej miłosiernej miłości.

Jezu ufam Tobie!

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Cyryl Jerozolimski (ok. 315 – 386), biskup Jerozolimy, doktor Kościoła

Nie powinniśmy wstydzić się krzyża Zbawiciela, ale raczej się nim chlubić. „Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia…, jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan” (1 Kor 1,18-24). Bo to nie jakiś skazaniec umierał, ale Syn Boży, Bóg, który stał się człowiekiem. Baranek z czasów Mojżesza oddalił anioła zemsty (Wj 12,23); czy zatem „Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J 1,29) nie uwolnił nas tym bardziej z grzechów?…

Nikt Go nie zmusił, aby opuścił to życie, nie został oddany na ofiarę siłą, ale z własnej woli. Posłuchajcie, co mówi: „Mam moc (moje życie) oddać i mam moc je znów odzyskać” (J 10,18)… Poszedł świadomie na swoją Mękę, zadowolony ze swojego czynu, uśmiechający się do swego tryumfu, szczęśliwy ze zbawienia ludzi. Nie wstydził się krzyża, bo zbawiał całą ziemię. To nie jakiś nieszczęśnik, który cierpiał, ale Bóg-Człowiek, który miał walczyć o nagrodę cierpliwości…

Nie ciesz się krzyżem jedynie w pokoju; zachowaj tę samą wiarę w chwili prześladowań. Nie bądź przyjacielem Jezusa w czasie pokoju, aby stać się Jego wrogiem w chwili wojny. Teraz otrzymujesz odpuszczenie grzechów i dary duchowe od twojego Króla; kiedy wybuchnie wojna, walcz dzielnie za Niego. Jezus został ukrzyżowany za ciebie, On – bezgrzeszny… Oddaj zatem chwałę Temu, który zapłacił twój dług, ukrzyżowany na Golgocie.

Źródło: Katechezy chrzcielne nr 13, 3.6.23 (© Evangelizo.org)

Autor: Liturgia łacińska

Sław, języku, bój chwalebny,

Dzieje walki niezrównanej,

I opiewaj triumf krzyża

Hymnem pełnym uwielbienia,

Na nim bowiem Odkupiciel

Był zabity, lecz zwyciężył.

Gdy praojciec zbuntowany

Wziął w swe usta zgubny owoc,

Uległ śmierci w nim ukrytej;

Wtedy Stwórca się zmiłował,

Wybierając nowe drzewo,

By dawnego zniszczyć skutki.

Postanowił Bóg wszechmocny

Dla ratunku wszystkich ludzi,

Aby szatan, ojciec kłamstwa,

Był zwiedziony swym podstępem;

To zaś, czym nas wróg poraził,

Było naszym uzdrowieniem.

Kiedy czas już się wypełnił

I nastała pora święta,

Ojciec posłał swego Syna,

Stworzyciela całej ziemi,

Który z łona dziewiczego

W ludzkiej zrodził się postaci.

On, przeżywszy między nami

Jako człowiek lat trzydzieści,

Z własnej woli przyjął mękę;

Wypełniając zbawcze dzieło,

Na krzyżowej zawisł belce.

Jak baranek przebłagalny.

Cześć niech będzie Bogu Ojcu

I Synowi Jedynemu

Razem z Duchem równym Obu;

Chwała Bogu w Trójcy Świętej,

Który darzy nas i chroni

Swoją łaską miłosierną. Amen.

Źródło: Hymn jutrzni Wielkiego Piątku – „Pange, lingua, gloriosi”

O co proszę? O uwolnienie z egoistycznego myślenia, które zamyka mnie na Jezusa.

Jezus przygotowuje uczniów do przełomowej decyzji w pójściu za Nim. Na początku medytacji będę prosił o łaskę hojnego otwarcia się na Słowo.

Dołączę do uczniów. Idą z Jezusem do kolejnych wiosek. Rozmawiają. Są szczęśliwi. Nikt nie przebywa z Jezusem tak często i tak blisko, jak oni. Przystają. Zatrzymam swój wzrok na Jezusie. Patrzy na każdego, na mnie, i pyta: „Za kogo uważają Mnie ludzie?” (w. 27).

Pomyślę o osobach, z którymi najczęściej przebywam. Kim jest dla nich Jezus? Czy w moim domu, wspólnocie, w miejscu pracy zadajemy sobie takie pytanie? Czy tak po prostu rozmawiamy o Jezusie, o tym, kim jest dla nas?

Zatrzymam się dłużej na drugim pytaniu: „Za kogo uważam Jezusa?” (w. 29). Kim jest dla mnie osobiście? Spojrzę na moje dotychczasowe życie. Jak na przestrzeni lat rozwijała się moja relacja z Jezusem? Czy się pogłębia? Jak nazwałbym dzisiaj moją więź z Bogiem?

Jezus mówi dosadnie o cierpieniu, które Go czeka (ww. 31-32). Zobaczę przestraszone twarze uczniów. Jakie odczucia budzą się we mnie, gdy w Ewangelii napotykam na słowa o krzyżu, wyrzeczeniu, odrzuceniu?

Zwrócę uwagę na reakcję Piotra (w. 32). Spróbuję postawić się na jego miejscu. Jakbym zareagował w takiej sytuacji? Co w zachowaniu Piotra najbardziej przypomina mi moje postawy? Czy potrafię jak Piotr otwarcie rozmawiać z Jezusem o moich lękach i oporach?

„Nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie” (w. 33). Jakie doznania wywołują we mnie te słowa? Jakim myśleniem najczęściej kieruję się w moim życiu? Czy potrafię rezygnować z siebie, ryzykować dla Jezusa? Będę powtarzał: „Jezu, uzdrów moje chore myśli”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał on zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie. Mk 8, 25

Gdy będzie wam trudno, gdy będziecie w życiu przeżywać jakieś niepowodzenie, czy zawód, niech myśl wasza biegnie ku Chrystusowi, który was miłuje, który jest wiernym towarzyszem i który pomaga przetrwać każdą trudność. św. Jan Paweł II

Ileż to razy nasz Bóg przypomina o swojej obecności. Ile razy podsyła Ci rozwiązania i pomysły, byś mógł się przybliżać do Jego tajemnic. Ilu fantastycznych ludzi stawia na Twojej drodze, którzy podprowadzają Cię ku Niemu, którzy opowiadają Ci o Jego cudach, byś i Ty zapragnął zmian w swoim życiu.

Wszystko ma swój czas i kolejność. Stwórca doskonale WSZYSTKO zaplanował, tylko my tacy niecierpliwi… Jak coś idzie nie po naszej myśli, jak coś jest niewyraźne czy zbyt odległe do osiągnięcia, to bardzo często się zniechęcamy, tracąc nadzieję na lepsze jutro.

A Pan Jezus pragnie Cię dotknąć, pragnie abyś przejrzał, pragnie abyś został uwolniony od tego co Cię oślepia. Posłuchaj, z wielką miłością mówi do Ciebie – “W moich Ranach twoje życie i zdrowie. Wykupiłem cię własną krwią. Kocham cię i zależy mi na tobie. Będę troszczył się o ciebie, tylko zaufaj Mi i pozwól się prowadzić, nawet kiedy droga i okoliczności wydają ci się niesprzyjające, niewidoczne czy trudne do zrozumienia.”

To dobry dzień aby spojrzeć inaczej na własne życie 😊. To dobry dzień, aby prawdziwie zaufać Jezusowi! By dać się poprowadzić poza strefę własnego komfortu, by zobaczyć wszystko jasno i wyraźnie, by pozwolić się dotknąć uzdrawiającej Bożej MIŁOŚCI!

Panie, przymnóż mi wiary, bo bardzo chcę widzieć cuda, które dzisiaj czynisz! Obdarzaj mnie mądrością, bym usłyszane Słowo potrafiła wprowadzać w czyn i zaświadczać o Twojej potędze. Światłości świata, przenikaj mnie swoim światłem, które rozprasza wszelkie mroki, dając nadzieję, rozgrzewając i oświetlając drogę ku Tobie!

Jezu mój, ufam Tobie! Niech moje oczy ujrzą Twoją chwałę!

Błogosławionego dnia ❤️+