J 10, 31-42

Ach to nasze niedowiarstwo… Pewnie można by setki stronic spisać na temat ludzkich wątpliwości, nieufności i rozterek. Często wypieramy się prawdy, tylko dlatego, że zwyczajnie jej nie rozumiemy, że nie mieści się w naszym pojmowaniu świata, lub na ludzki rozum wydaje się nielogiczna, abstrakcyjna. W podobny sposób zachowujemy się wobec ludzi, którzy w Imię Jezusa Chrystusa, przez moc Jego Ducha, dokonują niewiarygodnych rzeczy. Jakże łatwo szemrać i podważać Boże działanie… A może to zwyczajna zazdrość? Lecz przecież nasz Bóg sam wybiera sobie narzędzia jakie zechce.

Wiara rodzi się ze słuchania, więc zamiast wałkować ten sam temat i analizować na wszelkie możliwe sposoby swoje obiekcje i zastrzeżenia, może warto byłoby jednak zatrzymać się nad Słowem, które stało się Ciałem. Może warto przystanąć w zadumie i skupieniu, prosząc aby Boży Duch przywracał w nas życie, otwierając nasze oczy, uszy i serca na zbawcze działanie Jego łaski.

Po owocach ich poznamy. Po owocach nas poznają. Jednak wpierw trzeba zasiać. Nie bój się dzielić swoim świadectwem spotkania z Jezusem Chrystusem. Nie zapieraj się swojego Mistrza! Nie stój w progu, ale dąż do poznania i relacji.

Zaproś dzisiaj Ducha Świętego. Stukaj, wołaj, krzycz, błagaj, by przemieniał Twoje serce, by oczyszczał je z wszelkiej nieprawości, niezrozumienia, niedowierzania, zwątpienia i rozgoryczenia, by uzdalniał i wyposażał, pod czułym okiem najtroskliwszej z Matek.

Serce Jezusa, w którym sobie Ojciec bardzo upodobał, zmiłuj się nad nami!

“Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to Mi nie wierzcie! Jeżeli jednak dokonuję, to choć nie wierzylibyście Mi, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu.” J 10, 37-38

Nie wystarczy przekroczyć próg, trzeba iść w głąb. św. Jan Paweł II

Często rozmyślam nad tym jak wyglądało moje życie, gdy nie do końca wierzyłam Panu Jezusowi. Jak bardzo byłam ślepa, głucha, obojętna, choć właściwie cały czas praktykująca… Może i ja chciałam wówczas ukamienować Jezusa, bo nie bardzo podobało mi się moje życie, bo nie byłam zadowolona, szczęśliwa, spełniona i właściwie to chyba nic układało się tak sobie marzyłam…

Kiedy Pan Jezus mnie odnalazł, kiedy pozwolił mi odnaleźć Siebie, kiedy ukazał mi Swoje Oblicze, WSZYSTKO widzę zupełnie inaczej – a to przecież nie świat się zmienił, tylko ja sama, bo opadły zasłony mojej niewiary, moich wyobrażeń, gdybań, pretensji, być może nawet głęboko skrywanego żalu.

Życie w bliskości z moim Jezusem, z moim Bogiem, codziennie mnie zaskakuje 🔥😊. I choć moja ufność wciąż jest poddawana próbie, ja prawdziwie wierzę, że z Jezusem WSZYSTKO jest możliwe 💖

Dziś ostatni piątek Wielkiego Postu. Może niewiele zostało z naszych postanowień poprawy… Wykorzystajmy dobrze nadchodzący szczególny tydzień, Wielki Tydzień, by jednak nasze serca choć trochę się przemieniły.

Dzisiaj wielu naszych przyjaciół, a może my sami wyruszymy, by “zapierać się samych siebie” na EDK. Pamiętajmy o sobie nawzajem, wspierając się cichą modlitwą.

A ja, jeśli zdrowie pozwoli, zabiorę Twoje intencje na Drogę Krzyżową ulicami mojego miasta. Gdybyś chciał polecić coś szczególnego do omodlenia możesz do mnie napisać 😊

Przytulmy się z całych sił do Serca Pana Jezusa i Jemu ofiarujmy trudy i radości dnia dzisiejszego, bo Jemu naprawdę na KAŻDYM Z NAS zależy!

Serce Jezusa, dobroci i miłości pełne, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, źródło wszelkiej pociechy, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, zbawienie ufających Tobie, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, nadziejo w Tobie umierających, zmiłuj się nad nami.
Amen!

Spokojnego, błogosławionego dnia❤️+

Autor: Św. Cyryl Jerozolimski (ok. 315 – 386), biskup Jerozolimy, doktor Kościoła

Wierz w Syna Bożego, jednego i jedynego, naszego Pana, Jezusa Chrystusa, Boga poczętego z Boga, życie poczęte z życia, światło poczęte ze światłości, we wszystkim podobne do Tego, który Go począł. On nie nabył bytu w czasie, ale przed wiekami, odwiecznie i niezawodnie został poczęty z Ojca. On – mądrość Boża, Jego istniejąca moc i sprawiedliwość; Tego, który siedzi po prawicy Ojca, przed wszystkimi wiekami.

To nie tak, jak sądzili niektórzy, że po Męce został jakby ukoronowany przez Boga ze względu na swoją cierpliwość, i otrzymał tron po prawicy Ojca, ale to od czasu swego istnienia (a jest poczęty odwiecznie) ma godność królewską, zasiadając wraz z Ojcem, ponieważ – jak zostało powiedziane – jest Bogiem, mądrością i mocą, sprawującym władzę królewską z Ojcem i przez Ojca, sprawcą wszystkiego.

Ale w Jego godności nie brakuje niczego, żeby była boską; zna Tego, który Go począł, tak jak jest znany przez Tego, który Go począł. Krótko mówiąc, pamiętaj, co jest napisane w Ewangelii: „Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn” (Mt 11, 27).

Źródło: Katechezy chrzcielne nr 4,7 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Bernard z Clairvaux (1091-1153), mnich cysterski, doktor Kościoła

Chrystusowi Jezusowi zawdzięczasz całe twoje życie, bo On dał swe życie za ciebie i znosił gorzkie udręki, abyś ty nie cierpiał wiecznych kaźni. Co wyda ci się słodsze, kiedy zgromadzisz w twoim sercu wszelkie gorycze twego Pana?… Jak niebiosa są wyższe niż ziemia (Iz 55,9), podobnie Jego życie jest ponad naszym życiem, a jednak zostało oddane za nas. Tak jak olbrzym nie może być porównany z niczym innym, tak i nasze życie nie jest proporcjonalne do Jego życia…

Kiedy poświęciłbym to wszystko, czym jestem i to, co mogę, to jakbym porównywał gwiazdę do słońca, kroplę wody do rzeki, kamienia do wieży lub ziarna piasku do góry. Nie mam nic prócz dwóch niewielkich rzeczy – nawet bardzo drobnych: moje ciało i duszę. Właściwie to mam jedną rzecz: moją wolę. Czyż nie oddałbym jej Temu, który przeznaczył tyle dóbr tak nieznacznemu bytowi jak ja? Temu, który dając się cały, odkupił mnie w całości? W przeciwnym razie, jeśli zachowam dla siebie moją wolę, to z jakim obliczem, jakimi oczyma, jakim umysłem i z jakim sumieniem poszedłbym schronić się w miłosiernym sercu Boga? Ośmieliłbym się przebić te mury, które strzegą Izraela i sprawić, że popłyną nie krople, ale strumienie tej krwi, która płynie z pięciu ran Jego ciała jako cena mojego odkupienia?

Źródło: Kazania różne, nr 22 5-6

O co proszę? O głębokie doświadczenie bliskości i mocy Jezusa w chwili zwątpień.

Stanę blisko Jezusa. Usłyszę tumult i wrzawę. Zwrócę uwagę na pełne nienawiści twarze Żydów, którzy porwali kamienie (ww. 31-32). Chcą ukamienować Jezusa. Jego słowa niepokoją ich i złoszczą.

Czy w Ewangelii spotykam się ze słowami Jezusa, które mnie niepokoją, rodzą we mnie opór, na które się zamykam? Jakie to słowa? Powiem o nich Jezusowi. Będę prosił, aby pomógł mi otworzyć się na nie.

Jezus przypomina mi, że w moim życiu dokonał wiele dobrych czynów i że pochodzą one od Ojca (w. 32). Jakie konkretne dobro dostrzegam w moim życiu? Czy widzę w nim Boże działanie, czułą rękę Ojca?

Żydzi nie wierzą, że Jezus jest Synem Bożym (w. 33-36). Czy wierzę w Bóstwo Jezusa? Będę wpatrywał się w Jego proste, ludzkie oblicze i kontemplował z wiarą Jego boskość.

Jezus zachęca tych, którzy nie potrafią w Niego uwierzyć, aby przypomnieli sobie Jego czyny pełne mocy i w ten sposób wzmocnili swoją wiarę (ww. 37-38). Wrócę do tego wydarzenia z życia, w którym doświadczyłem cudownego działania Jezusa.

Jezus wyznaje swoją boską i synowską więź z Ojcem (w. 38). Będę prosił Go, aby wprowadzał mnie w swoje wewnętrzne życie z Ojcem i pomógł w nim trwać.

Uchwycę się mocno ramienia Jezusa osaczonego ludźmi, którzy chcą Go ukamienować. Będę szeptał z wiarą: „Wierzę w Ciebie, Jezusie, Boży Synu”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Jezus powiedział do Żydów: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli ktoś zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki». J 8, 51

Miłość, która jest gotowa nawet oddać życie, nie zginie. św. Jan Paweł II

Życie wieczne💖 cóż za obietnica! Taki maleńki znacznik przy niej i wcale nie drobnym druczkiem zapisany – “jeśli ktoś zachowa moją naukę”.

Myślę, że warto się sprężyć, w sensie prosić o pomoc Ducha Świętego, by naprawdę, świadomie pójść za Chrystusem, by móc doświadczyć pełni Jego obietnicy.

Tak wiele teraz zależy od Ciebie – jak wykorzystasz dany Ci czas, który tak szybko się kurczy; czy podejmiesz współpracę z Bożą łaską; czy będziesz się starać zachowywać Boże prawo.

Może trzeba wreszcie przestać powątpiewać, przestać żyć w ciągłym lęku, braku akceptacji, wszędzie doszukiwać się błędów i uchybień. Może dobrze byłoby w końcu zaufać swemu Bogu, rzucić się w Jego miłosierne ramiona i pozwolić Jego Świętemu Duchowi dokonywać rzeczy nowych w swoim sercu, w swoim wnętrzu – nie zważając na to, co świat o tym powie.

Wciąż uświadamiam sobie, że przecież my uczniowie Chrystusa, mamy nieść radość, pokój i nadzieję, roznosząc woń miłosiernej Bożej miłości, a nie narzekać i lękać się o to, co będzie jutro.

Choć ten lęk i niepewność, będą się wdzierać z różnych stron w nasze życie, nie dajmy się wkręcić w te manipulacje złego. Pomimo całego dramatu wojen, które trwają w różnych miejscach świata, wciąż wielkie cuda dzieją się na naszych oczach – ludzie się nawracają, uczą się rozpoznawać udręczoną Twarz Chrystusa w cierpiącym człowieku, by z wrażliwością usłużyć, pochylić się, towarzyszyć. Nasz Bóg z największego nieszczęścia, tragedii, katastrofy wydobędzie dobro. Ufajmy Jemu bezgranicznie i trwajmy w nauce Jezusa, by żyć na wieki!

Umacniaj nas Dobry Boże, byśmy nie pobłądzili, byśmy byli wierni i posłuszni Twojemu Słowu. Niepokalana Panienko, broń nas i strzeż od wszelkich zakusów i mataczeń złego! Amen!

Spokojnego, błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Gertruda z Helfty (1256-1301), mniszka benedyktyńska

Kiedy czytano w Ewangelii: „Teraz wiemy, że jesteś opętany” (J 8,52), Gertruda, poruszona aż do głębi trzewi obrazą uczyniona Panu, nie mogąc znieść, że Umiłowany jej duszy słucha takich niezasłużonych obelg, z głębi serca, aby wynagrodzić, mówiła Mu takie słowa czułości: „Jezu tak kochany! O moje najwyższe i jedyne zbawienie”!

I jej umiłowany, pragnąc w swojej dobroci ją wynagrodzić, jak zwykle, w sposób przeobfity, ujął ją za podbródek swą błogosławioną dłonią, pochylił się nad nią z czułością i wyszeptał nieskończenie słodko do ucha jej duszy te słowa: „Ja, twój Stworzyciel, twój Odkupiciel i Oblubieniec, poprzez niepokoje śmierci, szukałem cię za cenę całej mojej szczęśliwości”…

Starajmy się zatem, całym żarem serca i duszy, ofiarować Panu nasze świadectwa miłości za każdym razem, kiedy słyszymy, jak się Go obraża. A jeśli nie możemy tego zrobić z takim samym zapałem, ofiarujmy Mu przynajmniej wolę i pragnienie tego żaru, pragnienie i miłość każdego stworzenia do Boga i ufajmy Jego hojnej dobroci. On nie pogardzi skromną ofiarą ubogich, ale raczej, wedle bogactwa swego miłosierdzia i łagodności, przyjmie je, dając nagrodę większą od naszych zasług.

Źródło: Herold, Księga IV, SC 255 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Cezary z Arles (470–543), mnich i biskup

Gdzie zatem miało miejsce to spotkanie [Abrahama i trzech podróżników]? „Mamre” – co oznacza wizja lub przenikliwość. Widzicie, w jakim miejscu Pan może zorganizować spotkanie? To prawda, że umiejętność przewidywania i przenikliwość Abrahama podobały się Panu; miał czyste serce, tak, że mógł widzieć Boga (por. Mt 5,8). W takim miejscu, w takim sercu Pan mógł zatem zgromadzić gości.

W Ewangelii Pan opowiadał Żydom o tym spotkaniu, powiedział do nich:„Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień – ujrzał go i ucieszył się”. „Ujrzał mój dzień ” – powiedział, ponieważ uznał tajemnicę Trójcy. Widział w swoim dniu Ojca, Syna i Świętego Ducha i trzy osoby zgromadzone w jednym dniu, tak jak Bóg Ojciec, Bóg Syn i Bóg Duch Święty są trzej w jednym Bogu. Bowiem każda poszczególna osoba boska jest całkowitym Bogiem, a jednocześnie trzy osoby razem są Bogiem. Nie jest zatem niewłaściwym rozpoznanie Ojca, Syna i Świętego Ducha w trzech miarach mąki, które przynosi Sara, skoro jest jedność substancji.

Można jednak przedstawić inną interpretację i widzieć w Sarze obraz Kościoła: trzy miary mąki mogą być rozumiane jako wiara, nadzieja i miłość. Te trzy cnoty gromadzą bowiem owoce Kościoła powszechnego; każdy człowiek, który zasłużył na zgromadzenie w sobie tych trzech cnót, może być pewien otrzymania pełni Trójcy w swoim sercu.

Źródło: Homilia 83 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O doświadczenie głębokiej boleści z powodu ran które zadaję Jezusowi.

Stanę blisko Jezusa, który rozmawia ze swoimi rodakami. Nie rozumieją Jego nauki. Powątpiewają w Niego, a nawet traktują jak opętanego (ww. 51-52). Będę trwał przy Jezusie, który cierpi z powodu niezrozumienia i odrzucenia.

Jakie reakcje obserwuję w mojej wspólnocie, rodzinie, w środowisku pracy, gdy pojawiają się tematy wiary? Jak rozmawiam o nich, gdy są publicznie kwestionowane? Czy potrafię jasno opowiadać się za Jezusem?

„Czy Ty jesteś większy…?” (w. 53). Dla Żydów Jezus jest jednym z wielu. Kim jest Jezus dla mnie? Zwrócę uwagę na moje relacje z innymi, na rzeczy, które stanowią dla mnie największą wartość w życiu. Jakie miejsce zajmuje w nich Jezus?

„Ale wy Go nie znacie” (w. 55). Jaki obraz Boga Ojca noszę w swoim sercu? Spróbuję Go opisać. Tylko Jezus zna doskonale Ojca. Słuchając Jego słowa, kontemplując i adorując Jezusa, mogę poznawać Ojca. Będę prosił Jezusa, aby kształtował w moim sercu obraz Ojca.

Jezus uroczyście wyznaje, że jest Bogiem: „JA JESTEM” (w. 58). Czy wierzę w Bóstwo Jezusa Chrystusa? Czy wierzę, że w Nim zostałem wybrany przed założeniem świata? Czy jestem gotów oddać moje życie pod Jego panowanie?

Jezus zgadza się na odrzucenie przez ziomków. Ukrywa się i wychodzi ze świątyni (w. 59). Uświadomię sobie te sytuacje z mojego życia, w których odrzucałem Jezusa, buntowałem się przeciw Niemu. Będę kontemplował Jego pokorną miłość i dziękował za Jego miłosierdzie.

Będę wpatrywał się w cierpiące, miłosierne oblicze Jezusa. Oddam Mu z ufnością te grzechy mojego życia, w których odrzucałem Jego miłość. Będę powtarzał: „Jezu, miłosierdzia, przebaczenia!”. Zaplanuję spowiedź wielkopostną.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

“Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie pozostaje w domu na zawsze, lecz Syn pozostaje na zawsze.” J 8, 34-35

Wypaczone pojęcia wolności, rozumianej jako niczym nie ograniczona samowola, nadal zagrażają demokracji i wolnym społeczeństwom. św. Jan Paweł II

Każdy człowiek chce być wolny. Każdy w jakiś tam sposób dąży, aby mieć swój kącik, swój przysłowiowy kawałek podłogi, gdzie naprawdę poczuje się wolnym i u siebie. Może to być choćby nawet czas tylko dla siebie, coś co będzie dawało poczucie własności, posiadania i wartości. I nie ma w tym nic złego. Problem zaczyna się kiedy kurczowo trzymamy się tej swojej wolności – tego obszaru, przestrzeni, a może przyzwyczajeń i nawyków, czy też skarbów i dóbr, które w pewnym momencie stają się ciężarem i balastem, choć na początku tego nie dostrzegamy.

I tak samo jest z grzechem. Sytuacje, relacje z pozoru niewinne, dające poczucie wolności, radości, samorealizacji – mogą przerodzić się w chore dążenia, obsesyjne uzależnienia, toksyczne związki, które będą odbierać niezależność, odzierać ze wstydu i godności, okłamywać, ściągać na dno…

Ano właśnie – telefon, smartfon, tablet też może bardzo ograniczać naszą wolność. Też może stać się przyczyną uzależnienia, zniewolenia i grzechu. Jakiś czas temu czytałam, że już kilkuletnie dzieci uzależnione od tychże urządzeń są poddawane terapiom odwykowym…

Żadna niewola nie jest dobra… Dzisiaj ta prawda jeszcze mocniej wybrzmiewa…

Każdy z nas doświadcza mroków grzechu, bo chociaż bardzo się staramy, to wciąż upadamy na naszej drodze ku świętości.

Papież Franciszek pięknie kiedyś powiedział “Konfesjonał to nie jest sala tortur, lecz miejsce miłosierdzia, w którym Pan zachęca nas do tego, byśmy dawali z siebie wszystko, co najlepsze”.

Tak więc Kochani moi, wiecie co czynić należy 🛐

Jezu Chryste w Twoich Ranach nasza wolność! W Twoich Ranach nasze życie! W Twoim Imieniu nasze zbawienie!

Matko Wolności, módl się za nami!