Autor: Św. Teodor Studyta (759-826), mnich z Konstantynopola

Moje umiłowane dzieci i bracia. Bóg, który w swojej mądrości rządzi wszystkim, który w znakomity i roztropny sposób doprowadza do pomyślnego zakończenia pory roku i lata, pozwolił nam także poznać to: już nadeszły dni zbawcze i pożyteczne dla dusz. […] I dzięki składamy Temu, który nam objawił te dni i uznał za godnych ich poznania. To dlatego w każdym czasie powinniśmy prowadzić życie święte i czyste, zachowywać wszystkie przykazania Boże, szczególnie w tym momencie. […]

Skoro to czas oczyszczenia, oczyśćmy się! Skoro to czas powstrzymania, powstrzymujmy się, i to nie tylko od jedzenia – to nie wystarczy – ale powstrzymajmy się […] od zazdroszczenia bratu jego dobrego imienia, od wpadania w gniew, od złoszczenia się na bliźniego, od niepowstrzymywania języka i pozwalania mu na swobodny bieg. Niech nasz język sam sobie narzuci dyscyplinę, żeby nie mówić za dużo, niewczas i tylko o rzeczach słusznych. Niech nasze oczy strzegą się od nieskromnych spojrzeń, a uszy pozostaną zamknięte, otwierając się jedynie na to, co jest miłe Bogu.

Tak, moje umiłowanie dzieci, tak, wzywam was, abyście stali się instrumentem, przyjemną harfą Ducha Świętego. […] Utrzymujcie pokój między sobą. Najczcigodniejszy okres postu jest męczący dla ciała, to prawda, ale nie traćcie z jego powodu odwagi! […] Jeszcze trochę cierpliwości i przyzwyczaicie się, nie czując ciężaru!

Źródło: Katecheza 46 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Paweł II (1920-2005), papież

Wśród praktyk pokutnych, jakie proponuje nam Kościół w tym czasie Wielkiego Postu, jest post. Polega na szczególnej powściągliwości w przyjmowaniu pokarmów, z wyjątkiem niezbędnych dla naszego organizmu. To tradycyjna forma pokuty, która nie straciła swego znaczenia i którą nawet należy odkryć na nowo, szczególnie w tej części świata i w tym środowisku, gdzie nie tylko jest obfitość jedzenia, ale także spotyka się choroby spowodowane jego nadmiarem.

Oczywiście post pokutny różni się od terapeutycznych diet pokarmowych. Ale w pewien sposób można widzieć w nim terapię dla duszy. Praktykowany bowiem jako znak nawrócenia, ułatwia wewnętrzny wysiłek, żeby nadsłuchiwać słów Boga. Pościć to potwierdzić samemu sobie, co Jezus odpowiedział Szatanowi, który kusił Go przez czterdzieści dni na pustyni: „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4,4). Dzisiaj, szczególnie w naszych społeczeństwach dobrobytu, trudno jest zrozumieć sens tego ewangelicznego słowa. Konsumpcyjne społeczeństwo, zamiast zaspokoić nasze potrzeby, tworzy wciąż nowe, powodując nadmierny aktywizm… Innymi słowy, post pokutny ma dokładnie na celu pomóc nam odnaleźć życie wewnętrzne.

Wysiłek umiaru w pożywieniu rozciąga się także na inne rzeczy, które nie są potrzebne i przynosi wsparcie w życiu duchem. Powściągliwość, skupienie i modlitwa są razem połączone. Możemy zastosować ten przykład do korzystania ze środków masowego przekazu. Są one niezaprzeczalnie pożyteczne, ale nie mogą stać się „panami” w naszym życiu. W ilu rodzinach telewizor zdaje się zastępować, zamiast ułatwiać, dialog między osobami! Pewien „post”, także w tej dziedzinie, może być zbawczy, żeby poświęcić więcej czasu na rozmyślanie i modlitwę, albo na pielęgnowanie relacji międzyludzkich.

Źródło: Anioł Pański, 10 marca 1996 r. (© Evangelizo.org)

O co proszę? O łaskę postu, który pogłębia więź z Jezusem i bliźnim.

Stanę między uczniami Jana. Przyszli do Jezusa ze swoim niepokojem (w. 14). Zobaczę zdziwienie w ich oczach i niezrozumienie na twarzy. Wsłucham się w to, co mówią.

Przywołam sytuacje z życia, gdy niepokoiły mnie jakieś pytania, gdy nie potrafiłem czegoś zrozumieć, zgodzić się na coś. Czy rozmawiałem o tym z Jezusem? Czy szukałem u Niego odpowiedzi?

Uczniowie Jana i faryzeusze dużo pościli. Wymagali od siebie i od innych. Wydaje się jednak, że ich post nie pomagał im doświadczać i przeżywać radości z obecności Jezusa (w. 14).

Co mogę powiedzieć o mojej praktyce postu? Czy staram się ją zachowywać? Czy post zbliża mnie do Jezusa i do innych? Jak wpływa na mój stan ducha?

Jezus przypomina, że najważniejszy jest Oblubieniec. Post ma prowadzić do Niego. Post może pomagać mi przeżyć głód Jezusa, gdy doświadczam Jego „milczenia i nieobecności”. Uczy czekania na „Pana Młodego” (w. 15).

Przypomnę sobie doświadczenie postu, które pomogło mi przeżyć silną tęsknotę za Jezusem i przylgnąć do Niego z większą miłością. Kiedy to było? Powiem o tym Jezusowi.

W serdecznej rozmowie z Jezusem będę prosił o łaskę postu, który uczyni mnie bardziej czystym i wolnym w miłości do Jezusa. Przylgnę do Niego w modlitwie serca: „Naucz Mnie, Panie, tęsknić za Tobą przez modlitwę i post”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

Depresja jest czwartą najpoważniejszą chorobą na świecie i jedną z głównych przyczyn samobójstw….

Tu niestety nie pomogą żadne dobre rady… Najważniejsze jest towarzyszenie, wparcie emocjonalne, zainteresowanie, rozmowa, no i oczywiście modlitwa 💖

Przytulam i otaczam modlitwą wszystkich zmagających się w nierównej walce z depresją i ich bliskich 🙏

*************

Modlitwa dla cierpiących na depresję

Dobry Boże

Ty znasz ciemności, które mnie otaczają.

Wydaje mi się, że jakby otoczyła mnie chmura,

tak że tracę całą moją perspektywę.

I na dodatek mam wrażenie, że ona nigdy się nie podniesie.

Wiem, że wcześniej udało mi się z tego wyjść,

ale kiedy te uczucia znów przychodzą wszystko znowu się zaciemnia.

Pomóż mi ufać Tobie w tym trudnym czasie.

Wiem, że po deszczu znów przychodzi słońce,

i że ponad chmurami słońce zawsze świeci.

Proszę Cię jednak, umocnij to przekonanie w moim sercu,

tak aby Twoja nadzieja mnie prowadziła.

Wierzę, że Ty możesz mnie uzdrowić i całkowicie powierzam się Tobie.

Udziel mi łask, których potrzebuję, aby wytrwać przy Tobie, aż Twoja uzdrawiająca miłość, która wiem, że nieustannie działa we mnie,

w końcu przeniknie mnie i przyniesie ulgę, której potrzebuję.

Amen.

Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Pwt 30,19

Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Łk 9, 23

Chrześcijanin winien  żyć w perspektywie wieczności. św. Jan Paweł II

Krzyż dnia codziennego… Jakże często znienawidzony, nierozumiany, jakby zupełnie nie na miejscu. Czasem zdawałoby się zbyt ciężki, by jedna osoba mogła go udźwignąć…

Pan Jezus mówi, że może być ciężko, że może trzeba będzie wiele poświęcić… On oddał WSZYSTKO… Zobacz jak okrutnie ciężki, bezwzględny, bezlitosny jest ciężar Jego Krzyża. Ty i ja też przyczyniliśmy się do Jego brzemienia. Wszelkie nieposłuszeństwo, pycha, obmowa, plotki, zaniedbanie, niecierpliwość, nieumiarkowanie, wszechobecny chaos, niewierność, wypaczona miłość… To tylko namiastka tego, co nasz Odkupiciel musiał ponieść, byśmy mogli mieć życie w obfitości.

Mówisz, że masz już dość, że przerasta Cię Twój krzyż… Czasem też tak krzyczę… Ale zaraz przychodzi opamiętanie i wtulam się w ten mój krzyż, uśmiechając się do niego przez łzy bezsilności…

Różne mamy granice bólu i wytrzymałości, więc i nasze krzyże mają zupełnie różny ciężar. Pewne jest jednak, że bez Bożej pomocy, bez Bożej miłosiernej miłości, potkniesz się o pierwszy wystający korzeń zwątpienia i przeciwności…

Spróbuj dzisiaj, na początku tego świętego czasu Wielkiego Postu spojrzeć inaczej na swój krzyż, na swoje cierpienie, niezrozumienie, żal. Poproś Pana Jezusa, aby niósł ten Twój krzyż razem z Tobą, aby umacniał Cię mocą swojego Ducha, aby napełniał Cię pokojem i pewnością, że razem z Nim największy ciężar staje się puchem, że wszystko możesz w Tym, który Cię umacnia 🔥

Jakże teraz potrzebujemy Bożej pomocy, Bożej interwencji. Jakże potrzebujemy nadziei i pokoju, który jest tylko w Jezusie Chrystusie 💖

Jezu mój, Tobie oddaję każde moje utrapienie, obciążenie i niemoc. Tobie oddaję wszelki lęk, bunt, sprzeciw i bezradność jakie rodzą się w moim serce kiedy słyszę o tych wszystkich okropieństwach, które dzieją się w cywilizowanym, wolnym świecie. Jezu Ty to wszystko widzisz…

Jezu mój, Tobie zawierzam siebie i świat cały, błagając o Twoje miłosierdzie dla nas wszystkich 🙏

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. I Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna, przyczyń się za nami.

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Franciszek Salezy (1567-1622), biskup Genewy, doktor Kościoła

Miłość, którą mamy do siebie… jest tkliwa i rzeczywista. Rzeczywista miłość to ta, która rządzi tymi wielkimi, żądnymi zaszczytów i bogactw, którzy nabywają tak wiele dóbr i którzy nigdy nie są zadowoleni z ich nabycia: ci, jak mówię, bardzo się kochają tą rzeczywistą miłością. Ale są też inni, którzy kochają się bardziej z miłością tkliwą: są bardzo czuli wobec siebie i nigdy nie robią nic, tylko się rozpieszczają, dbają o siebie i umacniają; boją się tak bardzo wszystkiego, co mogłoby im zaszkodzić, że wzbudzają litość…

Ta kruchość jest jeszcze bardziej nie do zniesienia dla rzeczy duchowych niż dla rzeczy cielesnych; zwłaszcza jeśli jest to na nieszczęście praktykowane lub utrzymywane przez osoby najbardziej duchowe, które chciałyby być święte na pierwszy rzut oka, bez żadnego wysiłku, nawet bez zmagań, które wywołuje pożądliwa część duszy przez swoją odrazę do rzeczy sprzecznych z naturą…

Brzydzić się naszymi odrazami, uciszyć nasze upodobania, umartwić nasze upodobania, umartwić osąd i wyrzec się własnej woli to coś, na co rzeczywista i czuła miłość, jaką mamy dla siebie, nie może sobie pozwolić bez wołania: O, ile to nas kosztuje! I w ten sposób nic nie robimy…

Lepiej jest nieść mały krzyżyk ze słomy, który został nałożony na moje ramiona bez mojego wyboru, niż iść i wyciąć znacznie większy z drewna z dużą ilością pracy, a następnie nosić go z wielkim trudem. A ja będę milszy Bogu z krzyżem ze słomy niż z tym, który zrobiłbym dla siebie z większym bólem i potem, i który nosiłbym z większą satysfakcją, z powodu poczucia własnej wartości, które jest tak zadowolone ze swoich pomysłów, a tak mało z tego, że po prostu pozwalam się prowadzić i sobą rządzić.

Źródło: Konferencje (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Matka Teresa z Kalkuty (1910-1997), założycielka Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości

Panie, niech Twoje ukrzyżowanie i zmartwychwstanie nauczą nas stawiać czoła zmaganiom dnia codziennego i przezwyciężać obawę śmierci, abyśmy żyli w większej i twórczej pełni. Pokornie i cierpliwie zaakceptowałeś porażki życia ludzkiego tak jak i cierpienia krzyża. Dopomóż nam przyjąć trudy i zmagania każdego dnia jako okazję do wzrastania i upodabniania się do Ciebie. Uzdolnij nas do stawiania im czoła pokornie, z odwagą i pełnym zaufaniem w Twoją opiekę. Daj nam zrozumieć, że nie osiągniemy pełni życia, jeśli nie umieramy każdego dnia, my i nasze egoistyczne pragnienia. Bo tylko umierając z Tobą, możemy też z Tobą zmartwychwstać.

Źródło: Something Beautiful for God (© Evangelizo.org)

O co proszę? O serce wolne, gotowe tracić wszystko ze względu na Jezusa.

Zbliżę się do Jezusa, położę moją głowę na Jego sercu. Zanim wsłucham się w Jego słowa, postaram się usłyszeć bicie Jego serca. Będę prosił, abym potrafił przyjąć każde Jego słowo i trwać w głębokiej więzi z Nim samym.

Zobaczę smutek i ból w oczach Jezusa. Zwierza mi się, że będzie wiele cierpiał. Będzie odrzucony przez autorytety. Zostanie zabity (w. 22). Czy chcę być blisko takiego Jezusa? Jakie uczucia wywołuje we mnie myśl o cierpieniu, odrzuceniu i śmierci? Powiem o tym Jezusowi.

Jezus zostawia mi największą obietnicę: na końcu wszystkiego jest zmartwychwstanie, jest życie wieczne, bez bólu, bez lęku, jest niekończące się szczęście z Nim i w Nim. Ostatnią zapowiedzią Jezusa nie jest męka, ale zmartwychwstanie! (w. 22).

Co obecnie powoduje we mnie największe cierpienie? Odrzucenie? Lęk przed śmiercią? Uświadomię sobie, że w tym wszystkim jest Jezus. Ze mną cierpi. Obiecuje życie, zmartwychwstanie. Czy w to wierzę?

Jezus jednoznacznie mówi mi, że jeśli chcę być z Nim, muszę zgodzić się na przekraczanie siebie, własnych oporów. Muszę pojednać się z moim krzyżem, nie skupiać się na swoim bólu, ale na Jezusie (w. 23).

Zaproszę Jezusa do mojej historii życia, do miejsc, relacji, wydarzeń, w których byłem raniony lub raniłem innych. Będę Go prosił, aby pomógł mi pojednać się z moimi ranami, aby uzdrowił moją pamięć od gniewu, złości i braku przebaczenia.

Jezus chce, abym troszczył się o wewnętrzną wolność, abym nauczył się świadomie tracić, rezygnować dla Niego (ww. 24-25). Liczy się ostateczna perspektywa życia wiecznego, a nie to, co teraz, na krótki czas mogę zdobyć i mieć. Będę powtarzał: „Jezu, jesteś całym moim życiem!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

Dziś przypada 92. rocznica, gdy w Płocku (22.02.1931) Pan Jezus objawił siostrze Faustynie swój wizerunek i kazał jej go namalować.

Tak o tym wspomina w swoim „Dzienniczku”:
„Wieczorem, kiedy byłam w celi, ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. W milczeniu wpatrywałam się w Pana, dusza moja była przejęta bojaźnią, ale i radością wielką. Po chwili powiedział mi Jezus: wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu ufam Tobie. Pragnę, aby obraz ten czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie (Dz 47).

Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję także, już tu na ziemi zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. Ja Sam bronić ją będę jako Swej chwały” (Dz 48).

Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i obmyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Mt 6, 17-19

Post ostatecznie ma pomagać każdemu z nas w czynieniu z siebie całkowitego daru dla Boga. św. Jan Paweł II

Zaczyna się kolejny Wielki Post w moim życiu. Tyle szczerych chęci ku poprawie, nawróceniu, ku jeszcze większej gorliwości i zadbaniu o to, co ciągle gdzieś spycham na potem… Kiedyś człowiek odmówił sobie słodkości i było ok 😉, a teraz świadomość i potrzeba postu jest zupełnie inna, choć czasem i z tym słodkim postanowieniem ciężko wytrwać…

Ano właśnie, bo przecież istotą postu nie jest sama forma poszczenia czy samozaparcia, ale intencja i zjednoczenie w swym wyrzeczeniu z cierpieniem Chrystusa. Czasem najdrobniejsze ofiarowanie prostych, codziennych, zwyczajnych czynności może mieć znacznie większą wartość niż wyszukane umartwienia.

Nasz Bóg nie wymaga od nas rzeczy niemożliwych. Pragnie, abyśmy oddawali Mu chociaż cząstkę siebie, swojego codziennego, cennego czasu, swoich umiejętności, swojej uwagi. Zastanów się co możesz w tym Wielkim Poście ofiarować swojemu Bogu, co chcesz poświęcić, by wypraszać nawrócenie dla siebie i swoich bliskich. Może to będzie kilka minut codziennej adoracji Najświętszego Sakramentu. Może rezygnacja z czegoś ulubionego – serialu, ciacha, łażenia za „niczym” po sklepach, czy piwka z kolegami. Może powściągliwość, a przynajmniej staranniejsza dbałość o wypowiadane słowa. A może poświęcenie większej uwagi, troski swoim najbliższym. To Ty decydujesz na co Cię stać, ale bez pomocy Ducha Świętego to marne szanse na cokolwiek…

Jesteśmy nieustannie w drodze, a czas wszystkim nam się kurczy… Jakże dramatycznie szybko się kurczy – po ludzku patrząc zawsze zdecydowanie za wcześnie… Prochem jesteś i w proch się obrócisz…

Niech ten okres pokuty i rezygnacji z siebie, z własnego “ja”, prawdziwie przybliża nas do Bożych tajemnic. Niech uczy nas wrażliwości na potrzeby tych, co nie umieją rozpoznać i nazwać swojej biedy.

Życzę Ci owocnego i dobrze przeżytego Wielkiego Postu 🙏

Nawracajmy się i wierzmy w Ewangelię 🔥

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami 🙏

Spokojnego, błogosławionego dnia ❤️+