O co proszę? O serce wolne, gotowe tracić wszystko ze względu na Jezusa.
Zbliżę się do Jezusa, położę moją głowę na Jego sercu. Zanim wsłucham się w Jego słowa, postaram się usłyszeć bicie Jego serca. Będę prosił, abym potrafił przyjąć każde Jego słowo i trwać w głębokiej więzi z Nim samym.
Zobaczę smutek i ból w oczach Jezusa. Zwierza mi się, że będzie wiele cierpiał. Będzie odrzucony przez autorytety. Zostanie zabity (w. 22). Czy chcę być blisko takiego Jezusa? Jakie uczucia wywołuje we mnie myśl o cierpieniu, odrzuceniu i śmierci? Powiem o tym Jezusowi.
Jezus zostawia mi największą obietnicę: na końcu wszystkiego jest zmartwychwstanie, jest życie wieczne, bez bólu, bez lęku, jest niekończące się szczęście z Nim i w Nim. Ostatnią zapowiedzią Jezusa nie jest męka, ale zmartwychwstanie! (w. 22).
Co obecnie powoduje we mnie największe cierpienie? Odrzucenie? Lęk przed śmiercią? Uświadomię sobie, że w tym wszystkim jest Jezus. Ze mną cierpi. Obiecuje życie, zmartwychwstanie. Czy w to wierzę?
Jezus jednoznacznie mówi mi, że jeśli chcę być z Nim, muszę zgodzić się na przekraczanie siebie, własnych oporów. Muszę pojednać się z moim krzyżem, nie skupiać się na swoim bólu, ale na Jezusie (w. 23).
Zaproszę Jezusa do mojej historii życia, do miejsc, relacji, wydarzeń, w których byłem raniony lub raniłem innych. Będę Go prosił, aby pomógł mi pojednać się z moimi ranami, aby uzdrowił moją pamięć od gniewu, złości i braku przebaczenia.
Jezus chce, abym troszczył się o wewnętrzną wolność, abym nauczył się świadomie tracić, rezygnować dla Niego (ww. 24-25). Liczy się ostateczna perspektywa życia wiecznego, a nie to, co teraz, na krótki czas mogę zdobyć i mieć. Będę powtarzał: „Jezu, jesteś całym moim życiem!”.
ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator