Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. (…) Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi. Mt 5, 20. 37
Potrzeba odwagi, aby nie stawiać pod korcem światła swej wiary. Potrzeba wreszcie, aby w sercach ludzi wierzących zagościło to pragnienie świętości, które kształtuje nie tylko prywatne życie, ale wpływa na kształt całych społeczności. św. Jan Paweł II
Znowu Pan Jezus przypomina nam o świętości. I to nie kiedyś tam, tylko DZISIAJ. Przypomina i upomina: nie patrz na innych, nie porównuj się z nimi, trzymaj się Bożych przykazań, tak szczerze i autentycznie, a nie tylko literalnie i od święta.
Zbyt wiele mamy dzisiaj przeciętności i powierzchowności, takich obojętnych, a często niestety i zupełnie biernych postaw. I trzeba tu uderzyć się w pierś, bo to my – wierzący i praktykujący katolicy, zamiast błyszczeć przykładem, stajemy się letni i nieczuli na potrzeby swoich bliźnich…
Nawrócenie trzeba zacząć od siebie. Inaczej to będzie tylko litera prawa, tylko wytykanie, piętnowanie, moralizowanie – bez miłości, bez szukania dialogu, bezrozumne, kurczowe trzymanie się tego co jest nam wygodne, bo już znane, bo ZAWSZE tak było…
Nikomu On nie przykazał być bezbożnym i nikomu nie zezwolił grzeszyć. (Syr 15, 20)
Nasz Bóg widzi każdy nasz najdrobniejszy czyn. Widzi nasze starania i wysiłki. Widzi upadki, potknięcia i każdy grzech, który dziś tak bardzo spowszedniał i nazywany jest pięknymi, niewinnymi słówkami.
Wszyscy jesteśmy powołani do świętości, ale niestety nie wszyscy chcą skorzystać z tego zaproszenia, zasłaniając się ludzką ułomną, grzeszną naturą, lub podważając każdą świętość. Potrzebujemy więc wspólnego wspierania się w tej naprawdę niełatwej drodze ku świętości. Bez zbędnych słów, zazdrostek i własnych projektów na czyjeś życie.
Trwajmy ufnie i gorliwie na modlitwie jedni za drugich, pamiętając szczególnie o kapłanach i tych, którzy prowadzą nas ku relacji z naszym Bogiem, bo na pierwszej linii frontu zawsze jest większe zagrożenie.
Dziękuję Ci Dobry Boże, że pokazujesz mi, iż moja wiara nie jest moją prywatną sprawą. Że rozpalasz moje serce wielkim pragnienie świętości. Że w tej niby szarej, monotonnej, często bardzo trudnej i bolesnej codzienności, dajesz namacalnie odczuwać Twoją miłość i błogosławieństwo. I to wystarczy 😊 ale Ty obiecujesz dużo więcej: «Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują». (1 Kor 2, 9)
KOCHAM CIĘ TATO! Teraz i na wieki wieków. Amen!
Błogosławionego wieczoru ❤️+