Mk 6, 14-29
Coraz częściej mówi się o osobach, które odchodzą od Kościoła Katolickiego. Ich wyjaśnienia czy też tłumaczenia bywają dziwne i pokrętne. Przeważnie jednak zasłaniają się grzechami ludzi Kościoła, zapominając chyba, że wszyscy jesteśmy ludźmi grzesznymi. I tak swój grzech przysłaniają, zakrywają grzechem cudzym.
Herod ewidentnie miał wyrzuty sumienia. Przecież Jan Chrzciciel wiele razy go upominał. I chociaż z zaciekawieniem przysłuchiwał się Janowym naukom, chociaż szanował i cenił tego wielkiego proroka, to grzech w którym żył zupełnie wypaczył jego postrzeganie, doprowadzając ostatecznie do wydania Jana na śmierć.
Jakże dzisiaj wielu wśród nas takich Herodów… Grzech rodzi grzech – osłabia, otumania, sprawia, że zacierają się granice między dobrem i złem, a skutki, konsekwencje życia w grzechu powodują wyniszczenie, zagłuszanie własnego sumienia, zadawanie ran sobie i innym, uśmiercanie…
Uderzmy się dzisiaj w pierś, bo któż z nas jest bez grzechu. A może przy pierwszym piątku pospieszmy by wynagradzać Najświętszemu Sercu Jezusa za wszelkie zniewagi, obelgi, sprzeniewierzenia, które jak tsunami zalewają świat.
Prośmy razem Dobrego Boga, aby uwrażliwiał, umacniał nasze serca, byśmy nigdy nie wybierali kompromisów ze złem, nawet jeśli wydaje się ono mało szkodliwe.
Jezu cichy i Serca pokornego, uczyń serca nasze według Serca Twego!