Jezus mu odpowiedział: Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego. Łk 9, 62

Być wolnym to znaczy spełniać owoce prawdy, działać w prawdzie. Być wolnym to znaczy umieć siebie poddać, podporządkować prawdzie – a nie: podporządkować prawdę sobie, swoim zachciankom, interesom, koniunkturom. św. Jan Paweł II

Prawdziwe, autentyczne pójście za Chrystusem musi wypływać z serca i być po prostu treścią, sensem życia, cokolwiek się wydarzy i jakąkolwiek misję przyjdzie nam wykonywać.

Rzeczywiste pójście za Jezusem wymaga ofiary, poświęcenia, być może nawet narażenia się na ośmieszenie, niezrozumienie, szykanowanie…

Jeśli jesteś letni i właściwie to wszystko Ci jedno jak w Twoim towarzystwie inni wypowiadają się na temat Kościoła (który przecież tworzysz będąc ochrzczonym), wiary i Bożego prawa, to zdaje się wciąż oglądasz się wstecz…

Spójrz na KRZYŻ – to nasza siła i zwycięstwo!

Jezus jest DROGĄ, PRAWDĄ i ŻYCIEM. Nie zbłądzisz idąc za Nim!

Choć zapewne różnorakich kłód, zmartwień, cierpienia będzie wiele, to przecież JEZUS jest Panem wszechświata i przygotował dla nas mieszkania w Domu Ojca💖

Patrz przed siebie 😊

Patrz na Jezusa 😍

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Teresa od Dzieciątka Jezus (1873-1897), karmelitanka, doktor Kościoła

Pamiętasz, o Panie, żeś rozkosze wszelki

I niebieskie radości rzucił Ojca swego,

By za nędznych grzeszników ostatnią kropelkę

Krwi Przenajświętszej oddać Serca zbolałego?

I do Maryi zstąpiłeś przeczystego łona

Gdzie wielkość Pana skryła dziewicza zasłona.

O tym schronieniu jasnym,

Drugim królestwie własnym

Pamiętasz o Panie!

Pamiętasz, o Panie, że wybrzeża inne,

Szafir, gwiazd brylantowych zdobny tysiącami

I księżyc srebrny cieszył Twe oczka dziecinne?

Ja często tam wybiegam moimi myślami…

Dziecię, Twa dłoń maleńka ma wszechmocną siłę!

Świat utrzymuje, życiem darzy bryłę.

I o mnie też myślałeś, Opieką otaczałeś,

Pamiętasz Panie?

Pamiętasz, swym duchem nad stworzenia szczyty

Wzniesiony, odrzuciłeś mądrość tego świata.

Zapomniany pozostałeś, samotny, ukryty,

Pracą boskich rąk żyjąc przez swe młode lata.

Mądrość, której bezmiary wieki tulą mrokiem

Ukryłeś, utaiłeś przed śmiertelnych wzrokiem,

Jak gdybyś nic nie umiał,

Bo świat Cię nie rozumiał,

Pamiętasz Panie!

Pamiętasz, o Panie, że obcy na ziemi,

Ptak z nieba — Słowo Boga, nie miałeś schronienia.

Utrudzony kroczyłeś stopami krwawymi

Bez najmniejszej własności, bez żadnego mienia.

O przyjdź do mnie, mój Jezu, złóż najświętszą głowę!

Przyjdź! — na przyjęcie Twoje serce me gotowe!

Jak na miękkim kobiercu

Wypoczniesz w moim sercu Ono jest Twoje!

Źródło: Wiersz „Ukochany Jezu, pamiętasz”, strofy 1, 6-8

Autor: Towarzysz świętego Franciszka z Asyżu (13-ty wiek)

O Pani Biedo, Syn najwyższego Ojca „stał się miłośnikiem twego piękna” (Mdr 8,2), wiedząc, że będziesz jego najwierniejszą towarzyszką. Zanim nie zstąpił ze świetlistej ojczyzny, to ty Mu przygotowałaś odpowiednie miejsce – tron, na którym mógł zasiąść, łoże, na którym mógł spocząć: ubogą Dziewicę, z której się narodził. Gdy się narodził, byłaś przy nim; położono Go „w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie” (Łk 2,7). Zawsze Mu towarzyszyłaś, dopóki był na ziemi: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć”. Kiedy zaczął nauczać po tym, jak prorocy mówili w Jego imieniu, ciebie pierwszą zaczął wychwalać: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie!” (Mt 5,3).

Następnie, kiedy wybrał sobie kilku przyjaciół jako świadków dla zbawienia ludzkości, nie powołał bogatych kupców, ale skromnych rybaków, aby ukazać, jak bardzo szacunek, którym ciebie darzył, Pani Biedo, powinien zrodzić miłość do ciebie. Wreszcie, kiedy trzeba było dać jasny i ostateczny dowód twojej wartości, szlachetności, odwagi, twoją wyższość nad innymi cnotami, byłaś jedyną, która została wierna Królowi chwały, podczas gdy Jego przyjaciele, których sobie wybrał, Go porzucili.

Ty, Jego wierna towarzyszka, czuła oblubienica, nie zostawiłaś Go nawet na chwilę; przywiązałaś się do Niego tym bardziej, że widzałaś Go częściej i to ogólnie pogardzanym… Tylko ty Go pocieszałaś. Nie opuściłaś Go „aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,8), nagiego, z rozciągniętymi ramionami, dłońmi i stopami przebitymi… tak że nie miał innego wyjścia, jak pokazać, że tylko ty mu pozostałaś z Jego chwały.

Źródło: Sacrum commercium, 22