Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. Łk 14, 13

Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi. św. Jan Paweł II

Czasem wręcz niemożliwe do wykonania wydają się te Boże wskazówki… Słowo Boże niepokoi i przeszywa do szpiku kości, burząc utarte, komfortowe schematy myślenia i działania…

Zbyt jesteśmy interesowni… Każde działanie powinno przynosić jakąś konkretną korzyść, powinno się opłacać. A tu masz – Jezus mówi, że jednak bezinteresownie trzeba postępować, szczególnie właśnie mając na uwadze tych mniej zaradnych, skrzywdzonych i żyjących w poczuciu krzywdy, może i na marginesie.

Dobry czas na refleksję nad umiejętnością dzielenia się z innymi. Często tak niewiele wystarczy by rozjaśnić czyjeś skomplikowane i utrudzone życie. Bez oceniania, komentowania i oczekiwania na wdzięczność.

Rozejrzyj się, może ktoś czeka na jakiś gest z Twojej strony, na konkretną pomoc właśnie od Ciebie. Zawsze jest dobry czas by okazać komuś serce!

Jezu mój, ucz mnie patrzeć Twoimi oczami!

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Grzegorz z Nazjanzu (330 – 390), biskup i doktor Kościoła

Bóg, wzruszony wielką nędzą ludzką, dał mu Prawo i proroków, dawszy mu uprzednio niepisane prawo natury (por. Rz 1,26)…; a wreszcie sam się wydał za życie świata. Zapewnił nam apostołów, ewangelistów, uczonych, pasterzy, uzdrowienia, cuda. Przywrócił nas do życia, zniszczył śmierć, zatryumfował nad tym, który nas zwyciężył, dał nam zapowiedziane Przymierze, Przymierze w prawdzie, charyzmaty Ducha Świętego, tajemnicę nowego zbawienia…

Bóg nas napełnia duchowymi dobrami, jeśli tylko pragniemy je otrzymać: nie wahaj się przyjść z pomocą tym, którzy jej potrzebują. Daj szczególnie temu, który cię prosi, a nawet zanim poprosi, dając niestrudzenie jałmużnę z duchowej nauki… Z braku tych darów, zaproponuj mu chociaż skromniejsze przysługi: daj mu jeść, ofiaruj mu stare ubrania, dostarcz lekarstwa, opatrz jego rany, wysłuchaj jego nieszczęść, poucz go o cierpliwości. Zbliż się do niego bez obawy. Nie ma niebezpieczeństwa, że poczujesz się źle lub zarazisz się jakąś chorobą… Oprzyj się na wierze, niech miłosierdzie zatryumfuje nad twoimi obawami… Nie pogardzaj braćmi, nie bądź głuchy na ich wołanie, nie uciekaj od nich. Jesteście członkami tego samego ciała (1Kor 12,12nn), nawet jeśli jest złamany nieszczęściem. Podobnie jak Bogu, “tobie oddaje się nędzarz” (Ps 10,14).

Źródło: Kazanie o miłości ubogich; PG 35, (© Evangelizo.org)

Pan miłuje tych, którzy dają radość 💖

Autor: Św. Teresa od Dzieciątka Jezus (1873-1897), karmelitanka, doktor Kościoła

Zauważyłam (i jest to zupełnie naturalne), że im któraś z sióstr jest bardziej święta, tym więcej jest kochana; że szuka się sposobności do rozmowy z nią, oddaje się jej przysługi, o które nawet nie prosiła… Z duszami niedoskonałymi jest przeciwnie, ich towarzystwa nikt nie poszukuje; wprawdzie zachowuje się wobec nich normy zakonnej grzeczności, ale unika się ich towarzystwa… Wyciągam stąd taki oto wniosek: powinnam w czasie rekreacji czy też rozmów, na które jest pozwolenie, poszukiwać towarzystwa sióstr najmniej mi miłych i wobec tych dusz zranionych pełnić rolę dobrego Samarytanina.

Jedno słowo, jeden miły uśmiech wystarczą, by rozweselić duszę smutną; jednak absolutnie nie w tym celu chcę praktykować miłość bliźniego, zniechęciłabym się bowiem bardzo szybko; słowo wypowiedziane w najlepszej intencji może być zupełnie przeciwnie zinterpretowane. Toteż, by nie narazić się na stratę czasu, chcę być przyjemna dla wszystkich (a szczególnie dla sióstr, które są mniej miłe) w tym celu, by rozradować Jezusa i wypełnić radę, którą dał w Ewangelii w tych oto mniej więcej słowach: „Kiedy urządzasz ucztę, nie zapraszaj swych krewnych ani przyjaciół, z obawy, by oni z kolei nie zaprosili ciebie i byś w ten sposób nie otrzymał swojej zapłaty; ale zapraszaj ubogich, chromych, paralityków, a będziesz szczęśliwy, bo oni nie będą mogli odwdzięczyć ci się, a Ojciec twój, który widzi w skrytości, nagrodzi cię”. Jakąż ucztę może sprawić karmelitanka swoim siostrom, jeśli nie ucztę duchową, złożoną z miłości wdzięcznej i radosnej?

Innej uczty nie znam i chcę naśladować św. Pawła, który weselił się z weselącymi. Prawda, że i płakał z płaczącymi, toteż na uczcie, którą chcę wyprawić, winny pojawić się i łzy; zawsze jednak starać się będę, by w końcu łzy te zamieniły się w radość, ponieważ Pan miłuje tych, którzy dają z radością.

(Odniesienia biblijne: Łk 10,33; Łk 14,12-14; Mt 6,4-5; Rz 12,15; J 16,20; 2Kor 9,7)

Źródło: Dzieje duszy, C, 28

O co proszę? O serce miłujące i wolne od przywłaszczania sobie innych.

Jezus przywołuje mi na pamięć obraz bardzo bliski, wzięty z codzienności (ww. 12-13). Spotkania przy stole są okazją do budowania serdecznych więzi.

Popatrzę na moje spotkania przy stole i posiłkach. Z kim najczęściej i najchętniej zasiadam do stołu? Dlaczego właśnie z nimi? Na jakich kontaktach w życiu zależy mi najbardziej? Jakie wartości pociągają mnie w drugich?

Jezus uwrażliwia mnie na niebezpieczeństwo manipulowania innymi pod pozorem dobra (w. 12). Najbardziej „serdeczne zaproszenia” i zewnętrzna życzliwość mogą być wykorzystywane jako narzędzie do kupowania sobie względów innych.

Czy nie odkrywam w sobie tendencji do budowania „ciepłych” relacji dla osiągania egoistycznych korzyści? Jakie postawy i gesty manipulacji odkrywam w sobie? Kim w życiu manipuluję?

Jezus zwraca moją uwagę na biednych i „odpychających”, którzy żyją blisko mnie (w. 13). Pyta mnie, czy nie stronię od nich. Więcej, czy potrafiłbym zasiąść z nimi do stołu? Zapytam siebie szczerze: Kogo najtrudniej jest mi w życiu przyjąć? Kogo odrzucam? Dlaczego?

Jezus zapewnia mnie, że największe szczęście przeżyję wtedy, gdy będę kochał, nie spodziewając się korzyści (w. 14). Żaden gest dobroci nie umyka Bogu – zwłaszcza ten, którego nie zauważą i nie docenią ludzie. On sam obsypie mnie szczęściem na całą wieczność.

Będę prosił Jezusa o dar głębokiej radości na co dzień z każdego najmniejszego dobra, które uczynię dla innych. Z wdzięcznością przedstawię Mu dobro, którego dokonał przeze mnie w ostatnim czasie.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

Znalazłam w swoich zapiskach 🤭

Łk 19, 1-10

Niezmiernie budująca jest dzisiejsza Ewangelia. Po raz kolejny Pan Jezus wskazuje, że dla Niego nie ma znaczenia pochodzenie, majętność, przeszłość, ani nawet teraźniejszość. Pan Jezus patrzy dalej i każdego pragnie ogarniać swoją nieograniczoną, niezgłębioną miłosierną miłością.

Zobaczmy więc dzisiaj co nas ogranicza, co nas odciąga od Bożej Miłości, co Ją nam przesłania i przeinacza? Ale tak szczerze, bez udawania, bez wchodzenia w jakieś kompromisy i upiększenia.

Jakaż wielka ta sykomora moich kompleksów, i różnego rodzaju ograniczeń… A może te moje braki i niedoskonałości są właśnie po to, by dzięki nim wspiąć się na wyżyny duchowe i zapragnąć spotkania z Panem Jezusem. By poczuć nieodpartą chęć pogłębienia relacji z Trójjedynym Bogiem. I wreszcie by patrząc na doczesność z innej perspektywy dostrzec, że drugi człowiek wcale nie dybie na mój “stołek”, że nie przeszkadzają mu moje defekty i mankamenty urody, i że właściwie z każdym, patrząc Bożymi oczami, można jakoś dojść do porozumienia.

Nie ważne więc jaki kompleks, czy uwikłanie przygniata Cię dzisiaj. Jaki bagaż minionych lat ciągniesz za sobą, jakie masz mniemanie o sobie i jak postrzegają Cię inni. Jeśli jest w Twoim sercu choć minimalne pragnienie poznania Pana Jezusa, to zrób coś, aby mogło dojść do spotkania. Później wydarzenia potoczą się błyskawicznie i zaskakująco, bo Ten, który nieustannie przychodzi, przemienia wszystko – dosłownie WSZYSTKO.

Czy starczy Ci odwagi by jak Zacheusz zaryzykować i być może nawet narazić się na śmieszność?

Daj się odnaleźć i porwać Bożej Miłości, ku zbawieniu, ku świętości!

Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło. Łk 19, 10

To miłość nawraca serca i daruje pokój ludzkości, która wydaje się czasem zagubiona i zdominowana przez siłę zła, egoizmu i strachu. św. Jan Paweł II

Czasem myślę sobie, że gdyby moje spojrzenie, często bardzo krytyczne i niesprawiedliwe, miało decydować o czyimś tu i teraz, to marnie by to życie tego kogoś wyglądało… Niby to takie niewinne – przecież nikomu źle nie życzę, przecież staram się tylko podprowadzać go na właściwą drogę… A może to ja błądzę? A może to moje spojrzenie jest podszyte uprzedzeniami, jakimiś starymi zadrami czy moimi wyobrażeniami, albo ideałami… A może zwyczajnie nie podoba mi się czyjaś fizjonomia, czy charakterek…

Jezus bardzo wyraźnie wskazuje, że dla Niego nie ma znaczenia ani pozycja, ani wygląd, ani żadne inne względy ludzkie!

Ja też jestem niskiego wzrostu 🤭 Gdy byłam dzieciakiem zdarzało mi się wspinać po drzewach, choć oczywiście wcale nie po to, by słuchać Pana Jezusa 😉 teraz jestem pewna, że On już wtedy mnie wypatrywał 💖

Tak! To Jezus mnie odnalazł, choć ja raczej nigdy nie stałam w kącie, przyglądając się biernie swojemu życiu, tylko zawsze jakoś tam, może nieudolnie i mało skutecznie, ale jednak próbowałam i nadal próbuje brać odpowiedzialność za to w czym uczestniczę.

Życie jest cudem 💖 Każde jedno! Jakże ja mogę w jakikolwiek sposób ograniczać czy oceniać to, czego nie rozumiem, czego nijak pojąć nie potrafię? Jakże mogę podcinać innym, przybliżającym się do Boga po swojemu, konary drzewa życia – tylko dlatego, że według mnie krzywą rosną…

Tu oczywiście wszystko jest symboliczne, a kto ma uszy, niechaj słucha 🔥

Ta Ewangelia znowu wstrząsa i pokazuje jak cenne jest w Bożych oczach KAŻDE ŻYCIE.

Dzięki Ci Panie za moje życie! Dzięki Ci za to, że chcesz się u mnie zatrzymywać, chociaż daleko mi do ideału i świętości… Dzięki, że pokazujesz mi, iż zbawienie jest dla każdego kto zechce słuchać Twego głosu i podejmować starania ku wypełnianiu tego co usłyszał. Dzięki, że mnie ciągle odnajdujesz 💖

Błogosławionej niedzieli  ❤️+

Autor: Św. Efrem (ok. 306-373), diakon w Syrii, doktor Kościoła

Zacheusz tak się modlił w swoim sercu: „Błogosławiony, który jest godzien przyjąć tego Sprawiedliwego w swoim domu”. Nasz Pan mu powiedział: „Zacheuszu, zejdź prędko!”. Ten, widząc, że Pan zna jego myśli, powiedział sobie: „Skoro o tym wie, to i zna moje uczynki”. Dlatego oznajmił: „Jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie”.

„Zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. Dzięki tej drugiej sykomorze — zwierzchnika celników, pierwsza – Adamowa – popada w zapomnienie, a także imię Adama jest zapomniane dzięki sprawiedliwemu Zacheuszowi… „Dziś życie pojawiło się w tym domu”… Przez swoje posłuszeństwo wczorajszy złodziej staje się dobroczyńcą, poborca podatków – uczniem.

Zacheusz porzucił stare prawo; wspiął się na nieruchome drzewo, symbol głuchoty jego ducha. Ale to wspinanie się jest symbolem jego zbawienia. Porzucił on niskości, wspiął się, aby ujrzeć boskość na wysokościach. Nasz Pan skłania go do opuszczenia tego wyschłego drzewa, jego starego sposobu bycia, ażeby nie pozostał głuchy. Miłość, która płonęła w nim do naszego Pana, spaliła starego człowieka i ukształtowała nowego.

Źródło: Diatessaron, XV, 20-21

Autor: Św. Teresa od Dzieciątka Jezus (1873-1897), karmelitanka, doktor Kościoła

Jezus pociągnął nas obydwie, chociaż rozmaitymi drogami, wzniósł nas ponad wszystkie nietrwałe rzeczy tego świata, którego postać przemija. Położył niejako wszystkie rzeczy pod stopami naszymi. Jak Zacheusz weszłyśmy na drzewo, aby ujrzeć Jezusa […]. A wtedy mogłyśmy powiedzieć razem ze św. Janem od Krzyża: „Wszystko jest moje, wszystko jest dla mnie; ziemia jest moja, Niebiosa są moje. Bóg jest moim i Matka Boga jest moja”. […]

Celinko, jakąż tajemnicą jest nasza wielkość w Jezusie! Oto wszystko, co nam Jezus ukazał, gdy nam polecił wspiąć się na symboliczne drzewo, o którym mówiłam Ci przed chwilą! A teraz jakiejże jeszcze udzieli nam wiedzy? Czyż nie pouczył nas już o wszystkim? Słuchajmy, co nam mówi: „Zejdź, prędko, bo dziś w domu twoim zamieszkać mi potrzeba”. Jakżeż to? Jezus każe nam zejść! Dokąd to zejść nam trzeba? Celinko, wiesz to lepiej niż ja, pozwól jednak, że Ci powiem, gdzie teraz mamy pójść w ślad za Jezusem. Niegdyś Żydzi pytali Boskiego Zbawiciela: „Nauczycielu, gdzie mieszkasz?”, a On im odpowiedział: „Lisy mają jamy i ptaki niebieskie gniazda, a Syn Człowieczy nie ma, gdzie by głowę skłonił” (Mt 8,20). Oto dokąd zejść powinnyśmy, aby móc służyć Jezusowi za mieszkanie: powinnyśmy być tak ubogie, abyśmy nie miały gdzie skłonić głowy.

Źródło: List 137, do siostry Celiny

Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony. Łk 14, 11

Człowiek jest powołany do odnoszenia zwycięstwa w Jezusie Chrystusie. św. Jan Paweł II

Dzisiejsza Ewangelia mocno mną potrząsa… Tak wiele w moim serce różnych pragnień, dobrych pragnień 😊 tak wiele chciałabym zrobić, by jeszcze goręcej innym posłużyć – a tymczasem mam wrażenie, że ktoś nieustannie okrada mnie z czasu, że te moje wszystkie codzienne obowiązki i powinności, odciągają mnie od tych wyższych celów, wręcz przeszkadzają mi w ich realizacji…

Oj wciąż wielka jest moja pycha… bo ja bym chciała… a Boży plan może być inny…

Potrząsaj mną Boże, bo zaraz zacznę gonić własny ogon, myśląc, że tak trzeba, że Ty tego pragniesz, że muszę być we wszystkim najlepsza, że muszę te wszystkie obowiązki sama ogarniać…. Potrząsaj mną Jezu… i ucz mnie szukać tych ostatnich miejsc, pokazuj jak jeszcze mocniej opierać się na Tobie, na Twoim Słowie, jak realizować Boże marzenia, Boże plany na moje życie. Potrząsaj mną Duchu Święty, bym prawdziwie mogła być użytecznym narzędziem w Bożych rękach 💖

Jezu cichy i serca pokornego, uczyń serce moje według Serca Twego!

Jezu ufam Tobie 💖

Błogosławionej soboty ❤️+

Autor: Św. Faustyna Kowalska (1905-1938), zakonnica

O pokoro, piękny kwiecie, widzę, jak mało dusz cię posiada – czy dlatego, że jesteś taka piękna, a zarazem trudna do zdobycia? O tak, i jedno i drugie. Sam Bóg w niej znajduje upodobanie. Nad duszą pokorną są uchylone śluzy niebieskie i spływa na nią ocean łask. Och, jak piękna jest dusza pokorna; z jej serca wznosi się jak z kadzielnicy woń bardzo miła, przebija obłoki, dosięga Boga samego i napełnia radością Jego Najświętsze Serce. Takiej duszy Bóg niczego nie odmawia; taka dusza jest wszechwładna, ona wpływa na losy całego świata. Bóg taką duszę wywyższa aż do Swego tronu. Im ona więcej się uniża, tym Bóg więcej się ku niej skłania, podąża za nią ze swymi łaskami i towarzyszy jej w każdym momencie Swą wszechmocą. Taka dusza jest najgłębiej z Bogiem zjednoczona.

O pokoro, zakorzeń się głęboko w całej mojej istocie. O Dziewico najczystsza i najpokorniejsza, dopomóż mi zdobyć głęboką pokorę. Teraz rozumiem, dlaczego jest tak mało świętych, bo mało dusz jest prawdziwie i głęboko pokornych.

Źródło: Dzienniczek, § 1306