Łk 10, 13-16
Zawsze mocno potrząsa mną Jezusowe „biadanie”. Tak jest i dzisiaj. Patrząc na to co się wokół nas dzieje, naprawdę wypadałoby ubrać wór pokutny i błagać o Boże miłosierdzie nad światem…
Czasem odnoszę wrażenie, że tak wielu z nas żyje wyobrażeniami o życiu, oczekując (a może i żądając) przysłowiowego ptasiego mleczka i świętego spokoju, który niestety ze świętością nie ma nic wspólnego. Tak wielu rozmija się z tym co w życiu najważniejsze, ignorując, odrzucając Bożą miłość. A gdy znienacka przychodzi jakiś wstrząs, cierpienie, traumatyczne doświadczenie, to dziwią się, jak kochający Bóg mógł do czegoś takiego dopuścić.
Dla mnie dzisiejsze Słowo jest przypomnieniem o tym, że codziennie mam się nawracać, że każdego dnia mam podnosić się ze swoich upadków, zostawiać światową ułudę, wsłuchiwać się w delikatne zaproszenia jakie nieustannie mój Bóg do mnie kieruje i okazywać Mu wdzięczność w każdy możliwy sposób – o każdej porze dnia i nocy.
Jezu cichy i Serca pokornego, uczyń serce moje według Serca Twego!