Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej. Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię. Flp 2, 8-9
W miłości, która ma swoje źródło w Sercu Chrystusa, jest nadzieja na przyszłość świata. św. Jan Paweł II
Posłuszeństwo to piękna cnota, ale niestety bardzo trudna, wymagająca wyzbywania się samego siebie w każdych okolicznościach, bez względu na swoje własne wspaniałe pomysły. To nieustanne godzenie z Bożym planem, bez ciągłego niezadowolenia, utyskiwania, czy pojękiwania. To stawanie w Bożej Obecności, dostrzeganie i przyjmowanie Jego woli.
Czy rozpoznajesz dzisiaj Pana Boga w swojej zwyczajnej codzienności, czy raczej wolisz aby pozostał sobie w budynku świątyni, a Ty od czasu do czasu, w zależności właśnie od czasu i obowiązków, złożysz Mu kurtuazyjną wizytę może przy niedzieli…
Jakżeż musi smucić się Serce Boga, zaniedbywane, lekceważone, publicznie obrażane i wyszydzane. Serce, które tak bardzo ukochało, tak bardzo jest wzgardzone…
Czy potrafisz, czy chcesz być posłuszny Bożym natchnieniom, Bożej woli? Czy przytulasz się do Serca Jezusa Chrystusa, dobroci i miłości pełnego, godnego wszelakiej chwały i czci, źródła wszelkiej pociechy, cnót wszelkich bezdennej głębiny?
Zawsze jest dobry czas na spotkanie z Panem Bogiem! Zawsze jest dobry czas, by prosić Bożego Ducha o ożywienie miłości do Ojca, którą w natłoku spraw na wczoraj, marginalizujemy i ograniczamy.
A Pan Bóg czeka cierpliwie i cieszy się, gdy marnotrawny syn wreszcie odnajdzie drogę, gdy zabłąkana owieczka da się odnaleźć w chaosie i gąszczu współczesnych pułapek.
Przyjrzyj się dobrze umęczonej Twarzy Chrystusa i rozpoznaj w Nim Boga! Boga, który mimo cierpienia jakie Mu cięgle zdajemy, wciąż kocha do szaleństwa każdego z nas, imiennie i indywidualnie. Boża Miłość jest nieprawdopodobna! Nigdy nie było i nie będzie nic piękniejszego i mocniejszego! A Pan Bóg tę swoją MIŁOŚĆ ofiarowuje nam za darmo! TERAZ, DZISIAJ!
Czerpmy garściami z Bożej Miłość i rozdajmy Ją na prawo i lewo, bo świat spragniony jest miłości, spragniony jest Boga, którego nie umie nazwać, którego nie potrafi nijak pojąć, przed którym ucieka i podważa Jego wszechmoc.
Oto jestem Panie! Pragnę świadczyć o Twojej dobroci, miłości i miłosierdziu! Jestem! Posyłaj mnie, uzdalniaj i wyposażaj, potwierdzając znakami to posłanie dla zbudowania naszej wiary, jak chcesz i kiedy chcesz. Oto jestem Panie!
Chrystus, którego spotykamy w sakramencie, jest ten sam… tutaj w Europie, jak i w Ameryce, w Afryce, w Azji i Oceanii. Jest to jeden i ten sam Chrystus, obecny w Chlebie eucharystycznym w każdym zakątku ziemi. Oznacza to, że możemy Go spotkać tylko wspólnie z wszystkimi innymi. Możemy Go przyjmować tylko w jedności. Czyż nie to właśnie powiedział nam Apostoł Paweł…? W Liście do Koryntian pisze on: «Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba» (1 Kor 10, 17). Wynika stąd jasno, że nie możemy być w komunii z Panem, jeśli nie trwamy w jedności ze sobą. Jeśli chcemy stanąć przed Nim, musimy także wyjść na spotkanie sobie nawzajem. Dlatego trzeba nauczyć się wielkiej lekcji przebaczenia: nie pozwalać, aby nasze wnętrze toczyły urazy, ale otworzyć wielkodusznie serce na głos bliźniego, otworzyć serce na zrozumienie go, na ewentualne przyjęcie jego przeprosin i szczerze poprosić go o przebaczenie.
Eucharystia — powtórzmy to — jest sakramentem jedności. Jednak chrześcijanie są, niestety, podzieleni, i to właśnie w sakramencie jedności. Tym bardziej zatem powinniśmy, wspierani przez Eucharystię, czuć się przynaglani, aby wszystkimi siłami dążyć do owej pełnej jedności, o którą Chrystus żarliwie prosił w Wieczerniku (J 17,21nn).