Kto Mną gardzi i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które wygłosiłem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. J 12, 48

Nie bójcie się tajemnicy Boga. Nie bójcie się Jego miłości. św. Jan Paweł II

Ostatnio dosyć często powracam myślami do swoich korzeni. To chyba raczej nie tylko objaw starzenia się 😉 lecz umocnienie w moim sercu wdzięczności wobec moich przodków, którzy przez swe decyzje dali szanse zaistnieć mojemu życiu. Myślę o moich rodzicach, o tych wszystkich trudach jakie wielodzietna, niezmiernie uboga rodzina musiała dźwigać, byśmy mogli w miarę godnie żyć… Teraz takie warunki są nie do pomyślenia… Pamiętam, że wielu nami gardziło…, ale mieliśmy siebie i mieliśmy wiarę, że Bóg nad wszystkim czuwa, że się nami opiekuje.

Myślę też o tych, którzy wzgardzili Bożą miłością, którym używki i opacznie rozumiana światowa wolność, skutecznie zasłoniły prawdę, że to BÓG JEST MIŁOŚCIĄ. Ku tym, którzy nie doświadczyli w swoim życiu Bożej miłości, bo nikt im żadnej miłości nie pokazał… Nikt nie nauczył ich pacierza, nie zabierał na niedzielną Eucharystię, na nabożeństwo majowe. Nikt nie przekazał im jak z należytym szacunkiem odnosić się do Mamy Pana Jezusa. Nikt ich nie kochał szczerze, a jeśli już, to ta miłość była interesowna, toksyczna i wypaczona…

Zawsze kiedy myślę o pogardzie, wracam wspomnieniem do więziennej ewangelizacji, do tego co wówczas odczuwałam bardzo intensywnie – doświadczenie wielkiego smutku, ciemności, żalu, opuszczenia, beznadziei, nieustannej walki, rywalizacji, pogoni za czymś, czego nazwać się nie potrafi…

Każdy człowiek pragnie być kochany. KAŻDY, bez wyjątku! Nikt nie rodzi się zdeprawowanym twardzielem, recydywistą – to brak miłości, poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji powoduje, że ludzie staczają się na samo dno… To brak dobrego przykładu, brak światła, brak dobrego słowa, brak człowieka, doprowadza do dramatów i skrajności.

Oczywiście, że każdy będzie indywidualnie odpowiadał za swoje czyny, ale przede wszystkim będziemy sądzeni z miłości. Jeśli nikt nas nie nauczył kochać to jakże tę miłość mamy okazać…?!

Nie gardź żadnym człowiekiem! To też Boże dziecię i za Niego też Chrystus umarł!

Wzruszyły mnie te wspomnienia… Uświadamiają mi, że mam okazywać jeszcze większą miłość do skrzywdzonych ludzkimi osądami, pozbawionych resztek godności… Iluż z nas żyje w więzieniach swoich ograniczeń, uzależnień, pogardzając samym sobą…

Ucz nas Panie miłości! Pokazuj nam jak kochać, jak cierpliwie i z wielką łagodnością opatrywać rany tych, których ludzka miłość zawiodła, porzuciła, perfidnie wykorzystała i podeptała…, tych co wciąż boją się zaufać, co nie wiedzą jak miłość okazywać…

Spieszmy się kochać ludzi. Spieszmy się kochać Chrystusa w KAŻDYM napotkanym człowieku.

Błogosławionego dnia ❤️+

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *