Autor: Św. Tomasz Morus (1478-1535), angielski mąż stanu, męczennik

Otrzymawszy naszego Pana w Eucharystii, posiadając Go obecnego w naszym ciele, nie pozostawiajmy Go samego, aby zajmować się czymś innym, nie zwracając na Niego uwag…: niech będzie naszym jedynym zajęciem. Zwróćmy się do Niego w żarliwej modlitwie; rozmawiajmy z Nim… przez żarliwe medytacje. Powiedzmy z prorokiem: „Chciałbym słuchać tego, co mówi Pan Bóg” (Ps 85,9). Bo, jeśli my skierujemy na Niego naszą uwagę, On niezawodnie wypowie w nas, w formie inspiracji, takie czy inne słowo, które przyniesie nam pociechę duchową i będzie korzystne dla naszej duszy.

Bądźmy zatem zarazem Martą i Marią. Z Martą czyńmy tak, by każde nasze działanie zewnętrzne miało związek z Nim, polegało na przyjęciu Go – Jego przede wszystkim – i tych, którzy Mu towarzyszą, ze względu na miłość do Niego, to znaczy ubogich, który traktuje nie tylko jako swoich uczniów, ale jak siebie samego: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40)… Starajmy się zatrzymać naszego gościa. Powiedzmy Mu, jak dwóch uczniów, udających się do wioski Emaus: „Zostań z nami Panie” (Łk 24,29). A wtedy, bądźcie tego pewni, On nie oddali się od nas, chyba że oddalimy Go sami naszą niewdzięcznością.

Źródło: Treatise To Receive the Blessed Body of our Lord (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Teresa od Dzieciątka Jezus (1873-1897), karmelitanka, doktor Kościoła

Dusza ogarnięta miłością nie może być bezczynna, choć niewątpliwie znajduje się – jak św. Magdalena – u stóp Jezusa, słuchając Jego słodkiego i płomiennego głosu. Na pozór nic nie czyniąc, w rzeczywistości czyni daleko więcej niż Marta, która się troszczyła o wiele rzeczy i chciała jeszcze, by ją siostra naśladowała. Jezus nie zganił pracy Marty; te same prace spełniała z pokorą przez całe życie Jego boska Matka, przygotowując posiłki dla św. Rodziny. Jezus chciał skarcić jedynie niepokój tej gorliwej gospodyni.

Rozumieli to wszyscy święci, a najlepiej może ci, którzy na cały świat roznieśli światło nauki ewangelicznej. Czyż św. Paweł, Augustyn, Jan od Krzyża, Tomasz z Akwinu, Franciszek, Dominik i tylu innych wybitnych Przyjaciół Boga nie w modlitwie czerpali ową mądrość Bożą, wprawiającą w zdumienie największych geniuszy? Pewien Mędrzec powiedział: „Dajcie mi dźwignię i punkt oparcia, a ruszę z posad ziemią”. To, czego Archimedes nie mógł osiągnąć, ponieważ prośby swej nie kierował do Boga i miał na myśli czynność wyłącznie materialną, to Święci w całej pełni otrzymali. Wszechmocny dał im za punkt oparcia samego siebie i tylko siebie; za dźwignię: modlitwę, która wznieca ogień miłości. W ten sposób podźwignęli oni świat; w ten sposób dźwigają go Święci, którzy jeszcze toczą boje, i w ten sposób dźwigać go będą ci, którzy po nich będą następować aż do skończenia świata.

Źródło: Dzieje duszy, C 36 recto-verso

Autor: Św. Jan Maria Vianney (1786–1859), kapłan, proboszcz z Ars

Tak, moi bracia, gdybyśmy dobrze kochali dobrego Boga, bylibyśmy zachwyceni i szczęśliwi, mogąc spędzić kilka chwil na adorowaniu Go, prosząc Go o łaskę przebaczenia nam: uważalibyśmy te chwile za najpiękniejsze w naszym życiu. Och, jak słodko i pocieszająco jest spędzić kilka chwil z tym dobrym Bogiem!

Czy jesteś smutny? Przyjdź i rzuć się do Jego stóp na chwilę, a poczujesz się pocieszony. Czy świat tobą gardzi? Przyjdź tutaj, a znajdziesz dobrego przyjaciela, który nigdy cię nie zawiedzie. Czy jesteś kuszony? Och, to tutaj znajdziesz silną i straszną broń, aby pokonać swojego wroga. Czy boisz się ogromnego sądu, który wprawił w drżenie największych świętych? Skorzystaj z tego, że twój Bóg jest Bogiem miłosierdzia i że tak łatwo jest uzyskać Jego łaskę. Przyjdź tutaj, a znajdziesz Boga, który jest nieskończenie bogaty i który powie ci, że wszystkie jego dobra są twoje, nie na tym świecie, ale w przyszłym: „Przygotowuję tam dla ciebie nieskończone dobra; idź, pogardzaj tymi nietrwałymi dobrami, a będziesz miał dobra, które nigdy nie zniszczeją”. Przyjdźmy tutaj, a doświadczymy szczęśliwych początków.

Och, jak dobrze jest, moi bracia, cieszyć się ramionami bez skazy Zbawiciela! Ach! Nigdy ich nie zakosztowaliście! Gdybyście mieli to szczęście, nigdy nie bylibyście w stanie się z nich wydostać. Nie powinniśmy się już dziwić, że tak wiele świętych dusz spędziło swoje życie w Jego domu, zarówno w dzień, jak i w nocy; nigdy nie chciały już żyć z dala od Jego obecności.

Źródło: Kazanie na Boże Ciało (© Evangelizo.org)

Autor: Symeon Nowy Teolog (ok. 949–1022), mnich grecki

Odszedłem, Przyjacielu człowieka, pozostałem na pustyni,
Ukryłem się przed Tobą, mój łagodny Mistrzu,
pogrążony w nocy trosk życia
gdzie doznałem wielu ukąszeń i ran,
z której powstałem, moja dusza pokryta bliznami po wielu ranach,
i wołam w bólu i cierpieniu mego serca:
Zmiłuj się nade mną, okaż miłosierdzie mnie, grzesznikowi!

Lekarzu, który jako jedyny kochasz dusze, jako jedyny kochasz miłosierdzie,
który dobrowolnie leczysz chorych i zranionych,
Bądź lekarzem moich stłuczeń i ran!
Wylej powoli olej Twojej łaski, mój Boże,
rozprowadź go na moich ranach, zasklep moje wrzody,
zabliźnij i ożyw moje rozkładające się członki
i zetrzyj wszystkie blizny, Zbawicielu,
przywróć mi całkowite i doskonałe zdrowie, jak przedtem. […]

Pozwoliłem sobie na utratę czujności, Mistrzu, ponieważ polegałem na sobie.
Pochłonęły mnie zmysłowe sprawy
i uległem, nieszczęsny, pod ciężarem trosk codziennego życia.
Jak żelazo po ostygnięciu, stałem się czarny
i wlokąc się po ziemi, pokryłem się rdzą.

Oto dlaczego wołam do Ciebie, abyś mnie ponownie oczyścił,
Błagam cię, Przyjacielu Człowieka, i pozwól mi powrócić
do mojego pierwotnego piękna i cieszyć się Twoim światłem
teraz i na wieki wieków. Amen.

Źródło: Hymny 46, SC 196 (© Evangelizo.org)

Autor: Orygenes (ok. 185-253), kapłan i teolog

Według pewnego starca, który chciał interpretować przypowieść o dobrym Samarytaninie, człowiek podróżujący z Jerozolimy do Jerycha przedstawia Adama, Jerozolima – raj, Jerycho – świat, zbójcy – wrogie siły, kapłan – Prawo, lewita – proroków, a Samarytanin – Chrystusa. Co więcej, rany symbolizują nieposłuszeństwo, a wierzchowiec ciało Pana… A obietnica powrotu, uczyniona przez Samarytanina, prefiguruje, według tego autora, drugie przyjście Pana…

Ten Samarytanin nosi nasze grzechy (por. Mt 8,17) i cierpi za nas. Nosi umierającego i prowadzi go do gospody, to znaczy do Kościoła. On jest otwarty dla wszystkich, nie odmawia swej pomocy nikomu, a wszyscy są tam zaproszeni przez Jezusa: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,28). Kiedy Samarytanin przywiózł tam rannego, to nie odjechał od razu, lecz pozostał przy nim w gospodzie cały dzień. Pielęgnował jego rany nie tylko w dzień, ale i nocą, otaczając go wielkim staraniem. Naprawdę, ten stróż dusz okazał się bliższy ludzi niż Prawo i prorocy, „okazując miłosierdzie” wobec tego, który „wpadł w ręce zbójców” i „okazał się bliźnim” bardziej w czynach niż w słowach.

Mamy zatem możliwość, idąc za tymi słowami: „Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa” (1 Kor 11,1), naśladowania Chrystusa w litowaniu się nad tymi, którzy „wpadli w ręce zbójców”, zbliżaniu się do nich, wylewaniu oliwy i wina na ich rany, opatrywaniu ich, wkładaniu na wierzchowca i noszeniu ich ciężarów. Aby nas do tego zachęcić, Syn Boży powiedział, zwracając się bardziej do nas niż do uczonych w Prawie: „Idź, i ty czyń podobnie”.

Źródło: Homilie do Ewangelii św. Łukasza, 34, 3.7-9 (© Evangelizo.org)

To już od dzisiaj rozpoczynam nową Nowennę Pompejańską 💖

Jeśli jeszcze nie zdecydowałaś, nie zdecydowałeś się poprosić o modlitwę, to właśnie jest ten czas 😍

Od dzisiaj też w intencjach, które omadlam zamówiłam Msze św. zbiorowe przez 2 miesiące.

Błogosławię ❤️+

Dlatego powiadam wam: królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce. Mt 21, 43

Człowiek jest wolny. Człowiek jest wolny także, ażeby mówić nieprawdę. Ale nie jest naprawdę wolny, jeżeli nie mówi prawdy. Chrystus mówi: Prawda was wyzwoli. Życie ludzkie jest więc dążeniem do wolności przez prawdę. To jest bardzo ważne w epoce, którą przeżywamy. Bo zachłystujemy się wolnością, wolnością słowa i różnymi innymi wolnościami, które z tym się wiążą. Zachłystujemy się tą wolnością, której przedtem nam odmawiano, tak jak zresztą i wolności religijnej. Ale równocześnie zapominamy o tym wymiarze podstawowym, że nie ma prawdziwej wolności bez prawdy. św. Jan Paweł II

Bardzo moce to Słowo Chrystusa. Co prawda skierowane do faryzeuszy, ale któż z nas jest bez winy… Tak bardzo chcemy robić wszystko po swojemu, zapominając, że nie jesteśmy właścicielami, ale tylko, albo aż dzierżawcami. Zapominamy Komu powinniśmy służyć, oddając należne plony i owoce swojej pracy. A nasz Bóg cierpliwie czeka, posyłając kolejne koła ratunkowe, kolejne wskazówki, upomnienia i konkretnych ludzi, których my zupełnie ignorujemy, albo zabijamy swoją niechęcią, pretensjami, słowem…

Pamiętajmy, że nasz Bóg jest Wszechmocny, Niezniszczalny, Nieśmiertelny i żadna siła nie może równać się z Jego Boską mocą! I jest Sprawiedliwy, a najmniejsze uchybienie nie ujdzie Jego uwadze…

Przepraszam Cię, Dobry Boże, żem taka niedbała, opieszała w okazywaniu miłości Tobie… Przepraszam, że nie umiem właściwie rozpoznawać Twoich pragnień, że marnuje kolejne szanse i dni, by ciągle forsować swoje pomysły, by to moje – czasem nawet zupełnie absurdalne i niedorzeczne zamierzenia i plany były realizowane. Przepraszam, że nie słucham Ciebie, że odpycham, odtrącam wyciągniętą ku mnie przyjazną dłoń, wciąż doszukując się podstępu i nieszczerych intencji. Wybacz mi Panie moją ślepotę i spraw, bym mogła przejrzeć, bym mogła widzieć co jest Tobie miłe, co naprawdę przybliża mnie do Ciebie i prowadzi do zjednoczenia z Tobą. Prowadź mnie Panie i pouczaj, bom bezradna, zagubiona, zdezorientowana…

Duchu Święty, módl się proszę we mnie, by moje życie, moje tu i teraz, rodziło piękne, dorodne owoce i wydawało obfite plony 😇

Jezu, ufam Tobie!

Błogosławionej niedzieli ❤️+

Autor: Św. Katarzyna ze Sieny (1347-1380), tercjarka dominikańska, doktor Kościoła, współpatronka Europy

Mój drogi Ojcze i Bracie w Chrystusie, słodkim Jezusie. Ja, Katarzyna, niewolnica sług Bożych, piszę do Ciebie w Jego drogocennej Krwi, z pragnieniem, byś stał się dobrym robotnikiem w winnicy swojej duszy, abyś przyniósł wiele owoców w czasie zbiorów, to znaczy, w chwili śmierci, kiedy wszelka wina jest ukarana, a wszelka zasługa nagrodzona.

Wiesz, że odwieczna prawda stworzyła nas na swój obraz i podobieństwo; Bóg uczynił z nas swoją świątynię, gdzie przyszedł zamieszkać dzięki swojej łasce, jeśli tylko robotnik tej winnicy zechce ją uprawiać. Jeśli bowiem nie jest uprawiana, jeśli jest pokryta cierniami, to nie będzie mógł w niej zamieszkać. Spójrzmy, drogi Ojcze, jakiego robotnika umieścił tam Pan. Postawił tam wolną wolę, której powierzył wszelką władzę. Nikt nie może otworzyć drzwi woli, jeżeli wolna wola tego nie zapragnie. Światło rozumu jest jej dane, aby poznać przyjaciół i wrogów, którzy chcą wejść i przejść przez drzwi; a u tych drzwi leży pies sumienia, który szczeka, kiedy ktoś nadchodzi, o ile podniósł się i nie śpi. To światło pozwala robotnikowi ujrzeć i ocenić owoc; usuwa z niego ziemię, aby był czysty, i wkłada go do swojej pamięci jak do spichlerza, gdzie gromadzą się wspomnienia łask Bożych. Pośrodku winnicy leży waza jego serca, pełna drogocennej Krwi, aby podlać rośliny, kiedy grozi im susza.

W taki sposób jest stworzona i ułożona ta winnica, która jest także – jak już powiedzieliśmy – świątynią, gdzie ma zamieszkać Bóg dzięki swojej łasce.

Źródło: List 45 do hrabiego Fondi, nr 192 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Grzegorz z Nyssy (ok. 335-395), mnich i biskup

„Gronem henny jest mi umiłowany mój w winnicach Engaddi” (Pnp 1,14)… To boskie grono okrywa się kwiatami przed Męką i wylewa swoje wino w Męce… Na krzewie grono nie zawsze jest takie samo, ale zmienia się z czasem: kwitnie, owocuje, dojrzewa, a kiedy jest doskonale dojrzałe, przekształca się w wino. Krzew winny zapowiada zatem swój owoc: nie jest jeszcze odpowiednio dojrzały, aby zrobić wino, ale oczekuje pełni czasów. Jednakże nie oznacza to, że nie może nas rozradować. Bowiem zanim skosztujemy, jesteśmy oczarowani zapachem w oczekiwaniu przyszłych dóbr, a zmysły duszy upajają się wonią nadziei. Ponieważ niezachwiana pewność przyszłej łaski staje się radością dla tych, którzy oczekują wytrwale. Tak się dzieje z gronem winnym, które zapowiada wino, zanim się nim stanie: widząc jego kwiat – ten kwiat jest nadzieją – daje nam pewność przyszłej łaski.

Kto swoją wolę harmonizuje z wolą Pana, ponieważ o niej „rozmyśla dniem i nocą”, staje się „jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, które wydaje owoc w swoim czasie, a liście jego nie więdną” (Ps 1,1-3). To dlatego krzew winny Oblubieńca, który zakorzenił się w żyznej ziemi Engaddi, to znaczy, w głębi duszy, podlewanej i użyźnianej boską nauką, wydaje kwitnące i rozwinięte grono, w której może kontemplować własnego ogrodnika i właściciela winnicy. Błogosławiona ta uprawiana ziemia, której kwiat oddaje piękno Oblubieńca! Ponieważ On jest prawdziwym światłem, prawdziwym życiem, prawdziwą sprawiedliwością… i innymi jeszcze cnotami. Każdy, dzięki swoim uczynkom, może stać się podobny do Oblubieńca. Kiedy spogląda na grono własnego sumienia, widzi tam samego Oblubieńca, ponieważ odzwierciedla światło prawdy w świetlistym i nieskalanym życiu. To dlatego ten żyzny krzew mówi: „Moja winorośl kwitnie i otwiera pączki” (por Pnp 7,13). Oblubieniec osobiście jest tą prawdziwą kiścią, zaczepioną do krzewu, którego krew staje się napojem zbawienia dla tych, którzy radują się w swoim zbawieniu.

Źródło: Trzecia homilia do Pieśni nad Pieśniami (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Grzegorz z Nazjanzu (330–390), biskup i doktor Kościoła

Bóg stworzył człowieka. Z materii, którą stworzył, ulepił jego ciało i ożywił je własnym tchnieniem, dając mu to, co Pismo Święte nazywa duszą myślącą i obrazem Boga. […] Umieścił człowieka na ziemi, aby czuwał nad widzialnym stworzeniem, aby był wtajemniczony w duchową tajemnicę, aby panował nad rzeczami ziemskimi i był poddany Królestwu niebieskiemu. […] Ale człowiek nie okazał posłuszeństwa i od tego czasu, z powodu grzechu, został oddzielony od drzewa życia, od raju i od Boga. Jego stan wymagał najpotężniejszej pomocy i została ona udzielona. […]

Czym jest ta obfitość dobroci? Czym jest ta tajemnica, która mnie dotyczy? Otrzymałem obraz i nie zachowałem go; a On otrzymuje moje ciało, aby ocalić ten obraz i uczynić ciało nieśmiertelnym. Dzieli się ze mną po raz drugi darem, który jest o wiele bardziej zdumiewający niż pierwszy. Wtedy podzielił się tym, co najwyższe, teraz przychodzi, by wziąć udział w tym, co najsłabsze. Ten ostatni gest jest jeszcze bardziej boski niż pierwszy, jeszcze bardziej wzniosły dla tych, którzy mają inteligencję, by go zrozumieć. ewangelia.org

Źródło: Mowa paschalna nr 45, 7-9 : PG 36, 631-635 (@evangelizo.org)