Mk 11, 11-25

Zaskakujące i być może nawet szokujące jest zachowanie Jezusa opisane w dzisiejszej Ewangelii.

Myślę, że gniew, który zrodził się w Nim gdy zobaczył jak wygląda świątynia jerozolimska mógł spowodować gorzkie słowa wobec nieurodzajnego figowca, a później gwałtowne zachowanie wobec kupczących w świątyni.

Patrząc na współczesny świat można odnieść wrażenie, że wielu zapomniało, a może nikt im nie przypomina, że ciało utkane przez Stwórcę, przez moc sakramentu chrztu, staje się świątynią Ducha Świętego. Idąc dalej tym tropem, należałoby zastanowić się jak wygląda ta moja świątynia ciała.

Zapewne w wielu wnętrzach Pan Jezus musiałby powywracać stoły grzesznych ograniczeń i nawyków, aby skłonić do refleksji i zrobienia porządku w miejscu należnym Jego Ojcu.

Tu nie ma co oglądać się na innych, by usprawiedliwiać, czy wybielać swoje postępowanie. Przed naszym Bogiem nic i nikt się nie ukryje. Nikt nie jest w stanie w żaden sposób oszukać Go ani przechytrzyć, choć wielu próbuje, żyjąc w nieustannym zgiełku targowiska i zwodniczym blasku neonowych reklam, jakby Boga nie było.

Może to właśnie ten czas, by ze skruchą uderzyć się w pierś i oddać należną chwałę naszemu Bogu, poprzez godne traktowanie swojego ciała i szacunek wobec każdego ludzkiego życia.

Duchu Święty, przypominaj mi proszę o moich powinnościach i obowiązkach, kiedy zdaje mi się, że coś mi się należy, kiedy jestem nastawiona tylko na branie i konsumpcję. Przypominaj mi, że jestem Twoją Świątynią. I napełniaj mnie, proszę, Twoimi darami, bym przynosiła owoce – dobre, obfite i miłe Bogu.

Panie Jezu, zapraszam Cię! Zajmij należne Ci miejsce, na tronie mojego serca! Teraz, dzisiaj!

Serce Jezusa, świątynio Boga, zmiłuj się nad nami!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *