A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Mt 5, 44-45

Modlę się za brata, który mnie zranił, a któremu szczerze przebaczyłem. św. Jan Paweł II

Słowa… Jakże bardzo ranią… Dzisiaj nie trzeba bić, okaleczać – wystarczy przekląć i złorzeczyć… Wystarczy obmawiać, plotkować i zniesławiać czyjeś dobre imię…

A któż to jest ten nieprzyjaciel? Czy nie jesteś przypadkiem nieprzyjacielem sam dla siebie? Czy szanujesz swoje ciało, czy troszczysz się o siebie? Czy dbasz o tych, którzy są pod Twoją opieką?

Czasem użalamy się przesadnie nad losem zwierzaków, a niedostatku, niemocy i ograniczenia drugiego człowieka nie potrafimy dostrzec, widząc tylko uzależnienie, osądzając i szufladkując… A przecież nie wszystko jest tak, jak to widzą nasze oczy…

Ech… Nie ma lekko nasz Bóg z nami. Czasem wydaje się nam, że jesteśmy najsprawiedliwsi wśród sprawiedliwych, a bardzo często bywa niestety zupełnie odwrotnie…

Drogi Ojcze, posyłaj proszę Twojego Ducha, by moje ograniczone, zamglone, niedowidzące oczy, mogły dostrzegać i rozpoznawać Twoją hojność i obfitość Twojej łaski. Duchu Święty, Tchnienie Ojca, przemieniaj i usuwaj moje ułomności, to wszystko co oddala mnie od Bożej miłości, co mnie ogranicza, zniewala i czyni mnie niesprawiedliwą w Twoich oczach… Niech deszcz Twojej łaski zmyje moją niegodziwość i nauczy mnie patrzeć Twoimi oczami.

Panie, ucz mnie przebaczać i być wrażliwą na każdą, najdrobniejszą krzywdę i niedostatek, bez względu na moje korzyści, sympatie, czy nie do końca pojętą i wypaczaną tolerancję… Naucz mnie kochać tak, jak Ty ukochałeś!

Jezu cichy i Serca pokornego, uczyń serce moje według Serca Twego!

Autor: Św. Matka Teresa z Kalkuty (1910-1997), założycielka Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości

Wszyscy wiemy, że istnieje Bóg, który nas kocha i nas stworzył. Możemy zwrócić się do Niego i poprosić: „Mój Ojcze, pomóż mi teraz. Pragnę być święty, chcę być dobry, chcę kochać”. Świętość nie jest luksusem przeznaczonym dla elity; nie jest zarezerwowana dla nielicznych. Jesteśmy do niej przeznaczeni, ty, jak i cały świat. To proste zadanie, ponieważ jeśli nauczymy się kochać, to nauczymy się też być świętymi.

Pierwszy etap, to pragnienie stania się świętym. Jezus pragnie, abyśmy byli święci, jak Jego Ojciec jest święty. Moja świętość polega na wykonywaniu woli Bożej w radości. Powiedzieć: „Pragnę być święty” oznaczy: „Pozbędę się wszystkiego, co nie jest Bogiem. Pozbędę się i opróżnię moje serce z wszelkich rzeczy materialnych. Zrezygnuję z własnej woli, moich upodobań, fantazji, niestałości; stanę się hojnym niewolnikiem woli Bożej. Będę kochać Boga z całej mojej woli, będę wybierać, mając Go na uwadze, pobiegnę do Niego, dotrę i posiądę Go”. Ale wszystko zależy od tych kilku słów: „Chcę” lub „Nie chcę”. Muszę włożyć całą moją energię w te słowa: „Chcę”.

Źródło: No Greater Love, str. 50 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Teresa od Dzieciątka Jezus (1873-1897), karmelitanka, doktor Kościoła

Jest w zgromadzeniu siostra, która ma talent drażnienia mnie na każdym kroku; jej zachowanie, jej słowa, jej usposobienie wydają mi się bardzo nieprzyjemne. Tymczasem jest to święta zakonnica, która musi być bardzo miła Panu Bogu. Nie chcąc ulec naturalnej antypatii, jaką odczuwałam, powiedziałam sobie, że miłość bliźniego nie powinna opierać się na uczuciach, ale wyrażać się w czynach; postanowiłam więc postępować wobec tej siostry tak, jak postępowałabym względem najdroższej mi osoby. Za każdym razem, ilekroć ją spotkałam, wstawiałam się za nią do Pana Boga, ofiarując Mu jej cnoty i zasługi. Czułam doskonale, że jest to nader miłe Jezusowi, bo czyż jest artysta, który by nie był zadowolony, gdy chwalą jego dzieła? Toteż Jezus, Artysta dusz, jest również szczęśliwy, kiedy nie zatrzymując się na tym, co zewnętrzne, przenikamy aż do wewnętrznego sanktuarium, które wybrał sobie na mieszkanie, podziwiając jego piękno.

Nie poprzestawałam na tym, by modlić się wiele za tę siostrę, która była mi powodem tylu walk, starałam się również oddawać jej wszelkie możliwe przysługi, a gdy miałam pokusę odpowiedzieć jej szorstko, starałam się uśmiechnąć najmilej i zmienić temat rozmowy… Często też…, jeśli miałam coś do załatwienia z tą siostrą, kiedy moje zmagania były zbyt gwałtowne, uciekałam jak dezerter. Ponieważ ona zupełnie nie domyślała się moich uczuć względem niej, dlatego też nie podejrzewała pobudek mego postępowania i trwała w przekonaniu, że jej charakter bardzo mi się podoba. Pewnego dnia podczas rekreacji powiedziała mi z miną bardzo zadowoloną te mniej więcej słowa: „Powiedz mi Siostro Tereso od Dzieciątka Jezus, co cię tak do mnie pociąga, bo za każdym razem, kiedy na mnie spojrzysz, widzę, że się uśmiechasz?” Co mnie pociągało, to Jezus ukryty w głębi jej duszy… Jezus, który czyni słodkimi rzeczy najbardziej gorzkie…

Źródło: Dzieje duszy C, rozdz X (za: http://www.zaufaj.com/dzieje-duszy-eb…/109-dzieje-duszy.html)

 O co proszę? O łaskę miłowania nieprzyjaciół.

Będę żarliwie wzywał Ducha miłości, aby przeniknął mnie do głębi i otworzył moje serce na trudne słowa Jezusa. O co chciałbym Go prosić najbardziej?

„Słyszeliście…” (w. 43). Jezus uświadamia uczniom, że ich umysł i serce są ciągle pod wpływem tego, co słyszą: miłować przyjaciół, nienawidzić wrogów. Jakie opinie na ten temat słyszę dzisiaj? Czy wpływa to na moje myślenie i postępowanie?

„A Ja wam powiadam…” (w. 44). Jezus daje mi do zrozumienia, że Jego nauczanie często jest sprzeczne z powszechnie panującymi poglądami. Czy potrafię stawać po stronie nauki Jezusa również wtedy, gdy jest ona niepopularna i przeciwna utartym opiniom?

„Miłujcie waszych nieprzyjaciół” (w. 44). Najpierw muszę się przyznać, że w moim życiu istnieją relacje nieprzyjaźni. Ukrywanie ich może pogłębiać nieprzyjazne uczucia. Jeśli odzywają się we mnie, spróbuję wypowiedzieć je przed Jezusem.

Wola miłowania nieprzyjaciół nie zakłada natychmiastowej przemiany zranionych uczuć. Rany psychiczne i duchowe goją się nieraz długo. Tylko Ojciec może je uzdrowić do końca.

Stanę przed Ojcem z moimi urazami i poczuciem krzywdy. Uświadomię sobie, że zna mnie do samej głębi. Zna też moich nieprzyjaciół i zło, które mi wyrządzili. Nie przestaje ich miłować (w. 45). Będę prosił o Jego miłość, aby leczyła mój ból i poczucie krzywdy.

Jezus przestrzega mnie, abym swojej życzliwości nie ograniczał jedynie do osób wybranych (w. 46-48). Czy są w moim życiu osoby, których nie dopuszczam do siebie? Będę w tych dniach częściej modlił się o uzdrowienie moich najtrudniejszych relacji: „Ojcze, uzdrów moje serce!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)