Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała na swe utrzymanie. Mk 12, 44

Bogatym nie jest ten kto posiada, lecz ten kto daje. św. Jan Paweł II

Zawsze wzrusza ta nieroztropna, wręcz szalona, czy też może desperacka postawa ubogiej wdowy. Któż przy zdrowych zmysłach oddaje wszystko co ma, nie myśląc o jutrzejszym dniu?! Wielkiego trzeba zaufania Panu Bogu, by rzeczywiście dawać to co mamy najcenniejsze – nie dlatego, że mamy w nadmiarze, że nam zbywa, ale właśnie oddając ostatnią, a może nawet jedyną wartościową cząstkę siebie.

Tutaj wcale nie musi chodzić o pieniądze. Nie bez powodu mówi się, że czas to pieniądz…

Co Ty możesz dzisiaj oddać Panu Jezusowi? Nie dlatego, że tak wypada, że tak nakazuje tradycja, czy może rodzice ciągle “gnębią”, przypominając o Bożych prawach, lecz z potrzeby serca, z radością dawania, oddawania bez oczekiwań, bez kalkulacji, bez wyrachowania…

Co możesz dać, co chcesz ofiarować swojemu Bogu? Możliwości jest naprawdę mnóstwo!

Trwajmy zatem w czynieniu i świadczeniu dobra, takiego na jakie w tym momencie możemy się zdobyć. Niech nasze świadectwo życia skłoni do refleksji niejedno błądzące, poszukujące, a może zatwardziałe serce.

Maryjo, Najświętsza Panienko, Ty która ofiarowałaś swoje życie, aby Życie mogło się narodzić, ucz nas jak oddawać Twojemu Synowi najlepszą cząstkę siebie. Niepokalane Serce Maryi, ukrywaj nas w swoim Sercu, ucz patrzeć oczami serca i zawsze kierować się miłością. Amen!

Autor: Św. Teresa od Dzieciątka Jezus (1873-1897), karmelitanka, doktor Kościoła

„Chcę, byś czytała w księdze żywota, w której jest zawarta mądrość Miłości”. Mądrość miłości. O tak! To słowo zabrzmiało słodko w mej duszy: tej mądrości jedynie pragnę. Choć dla niej oddałam wszystkie me bogactwa, sądzę wraz z oblubienicą ze świętych pieśni, że nie dałam nic… (Pnp 8,7). Wiem dobrze, że tylko miłość może uczynić nas miłymi Bogu i ta miłość jest jedynym dobrem, o które się ubiegam.

Spodobało się Jezusowi wskazać mi jedyną drogę, która wiedzie w sam Boski żar; tą drogą jest zaufanie małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach swego Ojca… „Jeśli kto jest maluczki, niech przyjdzie do mnie” (Prz 9,4), rzekł Duch Święty przez usta Salomona i ten sam Duch Miłości powiedział jeszcze: „Mali otrzymują miłosierdzie” (Mdr 6,6). W Jego imieniu prorok Izajasz objawia nam, że w dniu ostatecznym „Pan powiedzie swą trzodę na pastwiska, zgromadzi małe baranki i do łona swego je przytuli” (Iz 40,11) […]

O! Gdyby wszystkie dusze słabe i niedoskonałe czuły to, co czuje najmniejsza z nich wszystkich, dusza twej małej Teresy, ani jedna nie straciłaby nadziei, że zdobędzie szczyt góry miłości, ponieważ Jezus nie żąda wielkich czynów, ale jedynie zdania się na Niego i wdzięczności, jak to powiedział w Psalmie 49: „Nie potrzebuję kozłów z waszych trzód, bo wszystkie zwierzęta leśne należą do mnie i tysiące zwierząt, które pasą się na wzgórzach… ofiarujcie Bogu ofiary chwały i dziękczynienia”. Oto wszystko, czego Jezus żąda od nas; nie potrzebuje On wcale naszych dzieł, lecz jedynie naszej miłości, ponieważ ten sam Bóg, który oświadcza, że jeśliby łaknął, nie potrzebuje wam o tym mówić, nie obawia się żebrać o trochę wody u Samarytanki. On pragnął… On pragnął miłości… Ach! Czuję to teraz więcej niż kiedykolwiek; Jezus jest spragniony; od zwolenników świata doznaje tylko niewdzięczności i obojętności, a pomiędzy swymi uczniami mało – niestety – znajduje serc, które oddają Mu się bez zastrzeżeń, które rozumieją całą czułość Jego nieskończonej Miłości.

Źródło: Rękopisy autobiograficzne

Autor: Św. Katarzyna ze Sieny (1347–1380), tercjarka dominikańska, doktor Kościoła, współpatronka Europy

Odwieczna Prawda zechciała odpowiedzieć na prośbę mojego żarliwego pragnienia. Mówiła mi: Moja córko, nigdy nie braknie Opatrzności tym, którzy pragną ją otrzymać, to znaczy, tym, którzy doskonale pokładają nadzieję we Mnie. Oni wzywają Mnie w prawdzie, nie tylko słowem, ale dzięki miłości i światłu najświętszej Wiary.

Nie zakosztują Mnie w mojej Opatrzności ci, którzy jedynie wołają: „Panie, Panie”, a jeśli Mnie nie proszą w sposób bardziej święty, nie rozpoznam ich, nie będę na nich spoglądał w moim miłosierdziu, ale w sprawiedliwości. Dlatego zapewniam cię, że nie braknie im mojej Opatrzności, jeśli pokładają nadzieję we Mnie, ale musisz poznać, z jaką cierpliwością znoszę te stworzenia, które stworzyłem na Mój obraz i podobieństwo, z tak czułą miłością.

A wtedy, otwierając oczy i rozum, aby poddać się boskiemu przykazaniu, taka dusza widzi, jak odwieczna i najwyższa Dobroć stworzyła jedynie z miłości i odkupiła krwią swego Syna wszelkie rozumne stworzeni, i w jaki sposób ta sama miłość zsyłała na nie doświadczenia i pociechę.

Źródło: List 136 do brata R. de Capoue, nr 90 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O hojność serca i życie bogate w oczach Boga.

Wsłucham się w przejmujący głos Jezusa, który mówi do mnie: „Strzeż się uczonych w Piśmie…” (ww. 38-40). Opisuje ich zachowanie. Mam uważać na tych, którzy doskonale znają Pisma, pięknie mówią, ale swoim życiem nie prowadzą mnie do Boga.

Zwrócę uwagę na ludzi, z którymi przebywam. Komu najbardziej ufam? Kto ma na mnie szczególny wpływ? Kto jest dla mnie autorytetem. Zapytam przed Jezusem: czy relacja z nimi pogłębia moje powołanie i czyni mnie prawym w oczach Boga?

Uświadomię sobie, że Jezus przestrzega mnie, abym nie zaczął zachowywać się jak uczeni z Piśmie. Jeszcze raz wsłucham się w opis ich zachowań i zapytam, czy nie obserwuję w sobie podobnych tendencji i postaw?

Usiądę z Jezusem naprzeciw skarbony (w. 41). Wpatrzę się w Jego przenikliwe spojrzenie. Widzi nie tylko gesty, ale także serce składających datki. Pomyślę o sobie. Jezus patrzy na mnie głębiej. Patrzy na moje serce, a nie na zewnętrzne gesty.

Jezus widzi serce wdowy. Na zewnątrz uboga, krucha, a wewnętrznie bogata i hojna (ww. 42-44). Czy patrzę na siebie tak jak patrzy Jezus. Zweryfikuję swoje zachowania wobec siebie: na co najbardziej zwracam uwagę: na swoje wnętrze czy na to, co widoczne na zewnątrz?

Jezus we wdowie pokazuje mi ideał życia: dla Boga znaczę najwięcej, gdy daję z siebie wszystko, co mam. Zapytam siebie o moje zaangażowanie w życiowe powołanie. Co mogę powiedzieć o mojej ofiarności, poświęcaniu się do końca?

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)