Autor: Św. Cyryl z Aleksandrii (380-444), biskup i doktor Kościoła

Charakterystyczną cechą owiec Chrystusa jest ich zdolność do słuchania, do posłuszeństwa, podczas gdy obce owce wyróżniają się swoim brakiem uległości. Słowo „słuchać” pojmujemy w sensie zgody na to, co zostało powiedziane. I ci, którzy słuchają, są znani Bogu, ponieważ „być znanym” oznaczy być zjednoczonym z Nim. Nie ma nikogo, kogo by Bóg nie znał. Kiedy zatem Chrystus mówi: „Znam moje owce”, pragnie powiedzieć: „Przyjmę je i zjednoczą ze sobą w sposób trwały i mistyczny”. Można powiedzieć, że stając się człowiekiem, spokrewnił się ze wszystkimi ludźmi, przyjmując ich naturę. Wszyscy jesteśmy zjednoczeni z Chrystusem ze względu na Jego wcielenie. Ale ci, którzy nie zachowują podobieństwa ze świętością Chrystusa, stają się Mu obcy…

„Moje owce idą za Mną” – mówi Chrystus. Dzięki łasce Bożej bowiem wierzący kroczą śladami Chrystusa. Nie poddają się przepisom starego Prawa, które było zapowiedzią, ale, dzięki łasce, idą za zaleceniami Chrystusa i wzniosą się na Jego wysokość, zgodnie z powołaniem dzieci Bożych. Kiedy Chrystus wstępuje do nieba, oni też tam za Nim idą.

Źródło: Komentarze do Ewangelii św. Jana 7, 10, 26; PG 74, 20 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O głębokie doświadczenie troskliwej miłości Boga.

Będę się wpatrywał w Jezusa, który przejęty moją osobą zwierza mi się z miłości i troski o moje życie. Mówi do mnie bardzo osobiście. Chce, abym Mu zaufał.

„Ja jestem dobrym pasterzem” (w. 11). Będę kontemplował dobroć i czułość Jezusa. Przypomnę sobie z mojej przeszłości wydarzenia, w których bardzo silnie poczułem Jego dobroć. Kiedy to było i w jakich okolicznościach?

Zauważę, że Jezus aż pięciokrotnie wspomina o oddawaniu życia za swoje owce – za mnie (ww. 11.15). Wejdę na chwilę w kontemplację męki i śmierci Jezusa. Zbliżę się do Niego, obejmę Go i trwając w takim stanie ducha, uświadomię sobie, że On umiera za mnie. Będę kontemplował Jego miłość do mnie.

Zapytam siebie szczerze, czy wierzę, że Jezus umarł za mnie i że codziennie ofiaruje się za mnie podczas Mszy świętej? Czy nie czuję się mniej kochany od innych?

„Znam owce moje…” (w. 14). Ilekroć staję do modlitwy z Jezusem, tylekroć mogę być pewny, że On wie o mnie wszystko. Czy jest coś, czego nie mówię Mu o sobie? Czy czuję się przy Nim bezpieczny?

Jezus mówi mi o swoim Ojcu i Jego miłości do mnie (w. 15). Wszystko, co czyni dla mnie, jest spełnieniem nakazu, jaki otrzymał od Ojca. Dla Ojca strzeże mnie jak źrenicy oka.

Uświadomię sobie, że to Ojciec każdego dnia posyła do mnie Jezusa, aby się mną opiekował i umierał za mnie. W serdecznej rozmowie z Ojcem uwielbię Go za Jego miłość. Z ufnością powierzę siebie troskliwiej opiece Jezusa.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. J 10, 11

Boża miłość nie nakłada na nas ciężarów, których nie moglibyśmy unieść, ani nie stawia nam wymagań, którym nie moglibyśmy sprostać, jeśli wzywa, przychodzi z konieczną pomocą. św. Jan Paweł II

Pan Jezus nieustannie troszczy się o każdego z nas, dając wskazówki jak odnajdywać właściwą drogę ku Niemu. Troszczy się jednakowo – o tych którzy Go miłują i starają się żyć zgodnie z Jego nauką, i o tych, którym zupełnie nie po drodze z Boskimi przykazaniami.

Jakże wiele jest wątpliwości i pokus, które odciągają, wypaczają, przeinaczają, wykradają dobre natchnienia i pragnienia. Trzeba mieć się ciągle na baczności, bo złodziej zawsze znajdzie dogodny moment, by przywłaszczyć sobie to, co masz najcenniejszego, to co buduje Twoją relację z Bogiem. Sama często doświadczam zniechęcenia na modlitwie – że może modlę się niedbale, że może ta moja modlitwa jest czasem zbyt płytka, a innym razem za bardzo zuchwała… ech… ojciec kłamstwa potrafi wmówić każdą bzdurę, byle tylko odciągnąć od dobrego, byle tylko odsunąć od Bożej miłości…

Nie zniechęcaj się, że może daleko Ci do ideału, daleko do świętości. Módl się jak potrafisz w tym momencie, prosząc aby Duch Święty oczyszczał to, co niedbałe, aby przemieniał i udoskonalał Twoje pragnienie trwania przy Panu, trwania na modlitwie i aby modlił się w Tobie, w każdej sytuacji i momencie ziemskiego wędrowania.

Panie Jezu, tak bardzo potrzebujemy Twojego Ducha, tak bardzo potrzebujemy Jego pomocy i łaski. Tak trudno odnaleźć właściwe drogi, tak ciężko dobrać odpowiednie słowa, tak niełatwo kochać tych, co mają ciągłe pretensje i roszczenia…

Odnajduj nas Panie! Przemieniaj, rozświetlaj nasze wnętrza, poszerzaj granice naszych serc i przepełniaj nas Twoim pokojem 🕊🔥

Najświętsza Panienko, chroń nas od wszelkiego zła i módl się za nami! Pod Twoją opieką nigdy nie zbłądzimy!

Błogosławionej niedzieli 💒❤️+

Autor: Św. Grzegorz Wielki (ok. 540-604), papież, doktor Kościoła

O tych owcach Pan znowu mówi: “Moje owce słuchają mego głosu, a Ja je znam, idą za Mną i Ja im daję życie wieczne”. Mówi także o nich nieco wyżej: “Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony, wejdzie i wyjdzie, i znajdzie pastwiska”. Wejdzie – to znaczy osiągnie wiarę; wyjdzie – od wiary do oglądania Boga; od wierzenia do kontemplacji, bo znajdzie pastwiska wielkiego nasycenia.

Tak więc owce znajdują pastwiska, bo ktokolwiek z szczerym sercem idzie za Nim, żywi się pokarmem trwającym wiecznie. Tymi pastwiskami owiec są radości wewnętrzne wiecznie kwitnącego raju. Pokarmem wybranych jest obecność oblicza Bożego. Gdy się weń wpatrują, dusza syci się bez końca pokarmem życia.

Podążajmy, bracia najmilsi, do tych pastwisk, na których będziemy się radować spotkaniem z ich znakomitymi mieszkańcami. Niech zaprasza nas do tego radość tych, którzy tam żyją szczęśliwie. Rozpalmy więc, bracia, nasze serca, niech wiara zapala się do tego, co jest jej przedmiotem, niech nasze pragnienia kierują się ku dobrom niebieskim; taka miłość jest już dążeniem do nich. Niech żadne przeciwności nie odwracają nas od duchowego wesela tego święta, bo jeśli tylko ktoś mocno pragnie podążać do ukazanego mu celu, to temu pragnieniu nie przeciwstawią się żadne trudy wiodącej tam drogi. A więc niech nas nie skusi ułuda zwodniczego szczęścia, bo zaiste, niemądry to wędrowiec, który pociągnięty urokiem ukwieconych łąk zapomina, dokąd miał zamiar skierować swe kroki.

Źródło: Homilie na Ewangelie, nr 14

Autor: Bazyli z Seleucji (? – ok. 468), biskup

Popatrzmy na naszego Pasterza – Chrystusa… Cieszy się z owiec, które są blisko Niego i pójdzie szukać tych, które się oddaliły. Nie straszne mu góry i lasy, przechodzi przez wąwozy, by dotrzeć do zagubionej owcy. Nawet jeśli są one w godnym pożałowania stanie, nie gniewa się, ale okazuje im współczucie – bierze na swoje ramiona i własnym wysiłkiem uzdrawia zmęczoną owcę (Łk 15,4n)…

Nie bez powodu Chrystus mówi: „Ja jestem dobrym Pasterzem. Owcę zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię” (Ez 34,16). Widziałem stada ludzi opętanych chorobą. Widziałem moje owce idące tam, gdzie mieszkają demony. Widziałem moje stado rozrywane przez wilki. Widziałem to i nie gardziłem nimi. Dlatego chwyciłem wyschniętą rękę, trzymaną przez zło, jak przez wilka. Uwolniłem tych, których opętała gorączka. Nauczyłem patrzeć tych, których oczy były zamknięte od samego poczęcia. Wyprowadziłem z grobu Łazarza po czterech dniach (Mk 3,5; 1,31; J 9; 11). Gdyż ja jestem dobrym Pasterzem. „Dobry Pasterz oddaje życie za swoje owce”…

Prorocy znali tego Pasterza, gdyż jeszcze przed Jego męka, ogłaszali jego nadejście: „Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich” (Iz 53,7). Jak baranek Pasterz poświęcił swoje gardło dla swoich owiec… Przez swoją śmierć, zapobiegł śmierci, przez swój grób, opróżnił groby… Ciężkie są groby i zamknięte więzienia, dopóki Pasterz, schodząc z krzyża, nie przyniesie zamkniętym owcom radosnej nowiny o ich uwolnieniu. Widzimy Go w otchłani, którą otwiera (1P 3,19), widzimy, gdy nawołuje na nowo swoje owce, wzywa je ze śmierci do życia. „Dobry Pasterz oddaje życie swoje za owce”. Tak oto chce zyskać przywiązanie swoich owiec i te, które słyszą Jego głos, kochają Chrystusa.

Źródło: Oratio 26 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O dar głębokiego zaufania Jezusowi i powierzenia się Jemu.

Spróbuję sobie wyobrazić pasterza, który trzyma na rękach słabą, zranioną owcę. Być może, przechodząc przez górskie doliny lub hale, spotkałem się już z takim widokiem. Ten obraz pomoże mi lepiej zrozumieć i przeżyć słowa Jezusa, który mówi, że jest Dobrym Pasterzem.

Jezus nazywa „swoimi” te owce, które „słuchają” Jego głosu i „idą za Nim” (w. 27). Stado czuje się przy pasterzu bezpieczne. Jezus mówi o „swoich”, że „nie zginą na wieki”. Kiedy wypowiada tę obietnicę, myśli także o mnie.

Co mogę powiedzieć o mojej więzi z Jezusem? Czy jest nasycona miłością i ufnością, czy jest tylko formalna? Czy wierzę, że należę do Niego? Czy czuję się przy Nim bezpieczny?

Jezus chce, bym Mu zaufał i przylgnął do Niego. Z Jego ręki nic i nikt mnie nie wyrwie (w. 28). Opowiem Mu o moich zmartwieniach i niepokojach, o miejscach i sytuacjach, w których nie czuję się bezpieczny. Pomyślę o tym, że Jezus pochyla się nade mną, bierze mnie na swoje ręce i uważa, by nikt mnie nie wyrwał z Jego ramion.

Jezus wyznaje, że to Bóg Ojciec jako pierwszy trzymał mnie w swoich rękach. To Bóg Ojciec powierzył mnie Jezusowi (w. 29). Słuchając słów Jezusa, spróbuję sobie wyobrazić zatroskanego Ojca, który bierze moje kruche życie w swoje ręce i przekazuje Jezusowi. Jakie odczucia budzą się we mnie? Wypowiem je przed Bogiem Ojcem i Jezusem, Synem Bożym.

Podziękuję Ojcu i Jezusowi za ich troskliwą i pełną opieki miłość. Zawierzę Ojcu przez Jezusa całe moje życie, zwłaszcza to, co w nim jest najbardziej słabe i kruche. Będę prosił, aby nikt i nic nie wyrwało mnie z Bożych rąk.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

J 6, 55.60-69

Z mojego archiwum

Problem wiary od zawsze wzbudza wiele kontrowersji. Przez niektórych wiara jest postrzegana jako coś totalnie abstrakcyjnego, nieracjonalnego, nie dającego się usystematyzować ani zamknąć w żadne ramy. Dla innych jest przedmiotem poważnych konfliktów, a nawet tragedii. Wypaczona wiara prowadzi do fanatyzmu.

Warto sobie zadać pytanie: w co ja wierzę, komu wierzę?

Czy moja wiara zbudowana jest na solidnej relacji z Panem Bogiem, wypływającej ze Słowa Bożego i systematycznie pogłębianej, czy jest to tylko „niedzielna pobożność” w rozsądnej dawce, do pewnego punktu?

Nie można pójść za Jezusem, a jednocześnie oglądać się wstecz (no chyba tylko po to by wyciągać wnioski), żyć starymi nawykami i trwać w grzechu. Nie można pójść za Jezusem tak trochę, do pewnych granic, które sam wyznaczasz, a jednocześnie uważać się za człowieka wierzącego. W sumie to można, tylko po co – bo czy to będzie autentyczna wiara, na własnych warunkach?

Istotą wiary jest całkowite i bezwzględne zaufanie, oddanie i powierzenie się Panu Bogu – nawet kiedy rozum się buntuje, a „świat” ośmiesza i marginalizuje prawdy wiary, przedstawiając je jako nielogiczne, staroświeckie i bezwartościowe. Wiara nie polega na dopasowywaniu się do świata i życiu pod dyktando mas-mediów.

Jezus, Bóg-Człowiek ustanowił siebie pokarmem i napojem dającym życie wieczne. Skoro Pan Jezus tak powiedział, to musi być prawda, bo Pan Bóg nie kłamie! Próba zrozumienia tej prawdy, tylko dzięki nauce, czy tradycji nie będzie pełna ani trwała. Tylko dzięki wierze, dzięki łasce danej przez Ojca, w mocy Ducha Świętego możesz zawołać „Jezus jest moim Panem!”

Dziękuję Ci Boże za łaskę wiary. Umacniaj mnie proszę darami Ducha Świętego i pomnażaj je we mnie, aby zawsze prawda Ewangelii była ważniejsza od tego, co „życie i rozum” podszyte lękiem o niepewne jutro próbuje mi wmawiać. Wierzę Twojemu Słowu Boże!

Błogosławionej nocy❤️+

«Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?»
«Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A my uwierzyliśmy i poznaliśmy, że Ty jesteś Świętym Bożym». J 6, 60b. 68b-69

Nie dajcie się zwieźć pokusie, że człowiek może w pełni odnaleźć siebie, odrzucając Boga. św. Jan Paweł II

Trudne jest to życie… Doświadczamy tego ostatnio bardziej namacalnie… Jasne, że nie każdy ma pod górkę, ale niestety wcześniej czy później te górki, pagórki i wzniesienia różnej wysokości się pojawią. I wcale nie chodzi o to, jak te górki obchodzić, jak znajdywać drogi naokoło, lecz jak nauczyć się w miarę godnie i sprawnie je pokonywać.

Jak zachowujesz się kiedy przychodzi kryzys? Kiedy dochodzisz do ściany i żadnego ruchu, ani w prawo, ani w lewo, ni w górę, ni w dół – nic tylko walić głową w tę ścianę, rwać włosy i wypłakiwać oczy… Wycofujesz się? Po ludzku, pewnie tak by trzeba było… Jednak człowiek wiary woła do Boga – Panie przymnóż mi wiary! Ojcze, znajdź jakieś rozwiązanie! Tato, przyślij swoich Aniołów, niech uniosą mnie nad tą przeszkodą, niech znajdą przejście, tę tajemną bramę, której przez moją ślepotę i zatwardziałość serca nie potrafię dostrzec… PANIE, PRZYMNÓŻ MI WIARY!

Módl się wraz ze mną! Niech nasza wspólna modlitwa uczyni lżejszym nasz krzyż codzienności. 

Nie uciekaj przed krzyżem. Nie chowaj się przed nim. Te trudności, ból i niezrozumienie są konieczne, byś naprawdę mógł docenić jak wiele ciągle masz.

Podziękujmy dzisiaj razem Dobremu Bogu, za to, że możemy Go nazywać naszym Tatą. Podziękujmy za nasze krzyże i za nasze radości. Za wielkie i małe rzeczy, które codziennie są naszym udziałem. Podziękujmy za ten depozyt wiary, który pomaleńku odkrywamy w sobie. Jak dobrze, że mamy siebie nawzajem 😍

Panie, do kogóż pójdziemy?!

Dzięki Ci, kochany Tato, że możemy przychodzić do Ciebie. Dzięki za Twojego Syna, Jezusa Chrystusa, który nas prowadzi ku Tobie. Dzięki za łaski i dary Twojego Ducha, Dawcy i Sprawcy naszego chcenia i działania. I dzięki za Najświętszą Panienkę, naszą najcudowniejszą, najtroskliwszą Mamę!

Ależ jesteśmy obdarowani, ależ jesteśmy kochani, ależ jesteśmy ważni dla Ciebie Panie – tyle zachodu, tyle troski o KAŻDĄ zagubioną owieczkę.

Dziękuję Ci Dobry Boży, że walczysz o każdego z nas, że walczysz do końca!

Wierzę w Ciebie, Boże Żywy, w Trójcy Jedyny, prawdziwy. Wierzę w coś objawił Boże, Twe Słowo mylić nie może!

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Jan Chryzostom (ok. 345-407), kapłan w Antiochii, potem biskup Konstantynopola, doktor Kościoła

„Bierzcie i jedzcie – powiedział Jezus. To jest Ciało moje za was wydane” (por. 1Kor 11,24). Dlaczego uczniowie nie byli zmieszani, słysząc te słowa? Ponieważ Chrystus już im wiele rzeczy powiedział na ten temat (J 6)… Także i my zaufajmy całkowicie Bogu. Nie sprzeciwiajmy Mu się, nawet jeśli to, co mówi, wdaje się nam sprzeczne z naszym rozumowaniem i z tym, co widzimy. Niech Jego słowo będzie raczej mistrzem naszego rozumowania i naszego wzroku. Miejmy tę postawę wobec świętych tajemnic: nie spoglądajmy tylko na to, co jawi się naszym zmysłom, ale bierzmy pod uwagę szczególnie słowa Pana. Jego słowo nie może nas zmylić, podczas gdy nasze zmysły łatwo wiodą nas na manowce; to słowo nigdy nie błądzi, ale zmysły często… Kiedy Słowo mówi: „To jest Ciało moje ”, zaufajmy Mu, wierzmy i kontemplujmy Je oczami ducha […]

Iluż ludzi mówi dzisiaj: „Chciałbym ujrzeć Chrystusa we własnej osobie, Jego twarz, ubrania, buty”. Przecież w Eucharystii to Jego widzisz, dotykasz i otrzymujesz! Chciałbyś widzieć Jego ubrania; a On sam się tobie daje, nie tylko po to, aby Go ujrzeć, ale i dotknąć, spożyć i przyjąć do twojego serca. Niech nikt zatem nie zbliża się obojętnie lub apatycznie, ale niech wszyscy przyjdą do Niego ożywieni żarliwą miłością.

Źródło: Homilie do Ewangelii św. Mateusza, n°82; PG 58, 743 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Teresa z Avila (1515-1582), karmelitanka, doktor Kościoła

Niech o ten chleb ziemski prosi sobie, kto chce; my, siostry, prośmy Ojca naszego w niebie o zasługę otrzymania chleba naszego niebieskiego. Kiedy zaś oczyma ciała nie możemy się cieszyć oglądaniem Jego w tym głębokim ukryciu, niechże przynajmniej objawi siebie oczom duszy naszej i da nam poznać, że On jest pokarmem pełnym słodyczy i pociechy i że On utrzymuje życie…

Znam pewną osobę…, której Pan Bóg dał tak żywą wiarę, że gdy nieraz słyszała, jak inni pragnęli żyć w czasach Chrystusa, ona uśmiechała się na to. Bo mając Pana w Najświętszym Sakramencie równie prawdziwie, jak za śmiertelnego życia Jego, nie pojmowała, czego by tu jeszcze więcej pragnąć można?… Klęczała i płakała u stóp Pana jak niegdyś Magdalena, tak jakby Go widziała oczyma ciała w domu faryzeusza (Łk 7,36nn). A choć nie odczuwała pobożności, to jednak wiara jej mówiła, że On tam jest naprawdę.

Bo trzeba być rozmyślnie ślepym i dobrowolnie pozbawić siebie rozumu, by wątpić tutaj. Nie jest to tylko przedstawienie sobie w wyobraźni Pana, jak na przykład, gdy Go wyobrażamy sobie na krzyżu czy w innych tajemnicach Jego Męki. On po Komunii prawdziwe mieszka w nas i nie potrzebujemy szukać Go gdzieś daleko. Kiedy więc wiemy o tym, że póki ciepło naturalne naszego ciała nie strawi postaci sakramentalnych, Jezus dobry jest z nami, jak najbliżej starajmy się z Nim połączyć. Jeśli za Jego życia na tej ziemi samo dotknięcie szaty Jego uzdrawiało chorych, któż może wątpić o tym, że jeśli tylko mamy wiarę, On będzie cuda czynił w nas, kiedy jesteśmy z Nim ściśle zjednoczeni? Dlaczego nie dałby nam tego, o co prosimy, skoro jest On w naszym własnym domu?

Źródło: Droga doskonałości, 34/36