Kiedy Jezus umył uczniom nogi, powiedział im: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał. Wiedząc to, będziecie błogosławieni, gdy według tego czynić będziecie.» J 13, 16-17

Nie dajcie się zwieźć pokusie, że człowiek może w pełni odnaleźć siebie, odrzucając Boga. św. Jan Paweł II

Tak sobie myślę, że świat chciał zastąpić, przejąć rolę, albo całkiem wykluczyć Pana Boga… Oczywiście, że jest wielu chętnych do bezinteresownej służby, ale jednak panuje ogólna tendencja, przyzwolenie czy też nawet nacisk – by się nie angażować, nie wychylać, pozostać w szeregu…

Na różny sposób możemy dzisiaj służyć. Wiadomo, że umycie nóg to gest symboliczny – przejaw niesamowicie wielki przejaw pokory i uniżenia. Ci, którzy w jakikolwiek sposób służą osobom niepełnosprawnym fizycznie, czy intelektualnie chorym, doskonale wiedzą o czym mówię. Czasem trzeba się mocno zaprzeć siebie, by zatroszczyć się swoich bliskich, aby zapewnić im godne życie, czy starość…

Może nikt nas za to nie pochwali, nikt o nas nie napisze, nie zrobi wywiadu, ani w żaden sposób nie wyrazi swojej wdzięczności, bo zwyczajnie nie może, nie umie wypowiedzieć żadnego słowa, albo to co mówi jest niezrozumiałe i głupie w oczach świata… Jednak skoro Pan Jezus mówi, że mamy Go naśladować – to tak trzeba, by Boże błogosławieństwo mogło jeszcze mocniej nas obejmować i dotykać tych, których nasze ręce błogosławią.

Przytulam każdego, komu jest ciężko, kto opiekuję się swoimi chorymi w jakikolwiek sposób domownikami, krewnymi, czy też pracuje z chorymi. Doskonale rozumiem trud symbolicznego i tego codziennego obmywania nóg, gdy z jednej strony ufamy Bożym obietnicom, a z drugiej trzeba jednak nieść to wielkie brzemię odpowiedzialności za innych, borykając się z ułomnością i ograniczeniami własnego ciała i umysłu…

BĄDŹMY BŁOGOSŁAWIENI!

To sam Jezus Chrystus, Syn Boga Żywego, nam i nas błogosławi, i pragnie, abyśmy każdym swoim oddechem i czynem błogosławili Jego Święte Imię!

Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią!

Błogosławię Tobie ❤️+

Autor: Papież Franciszek

Kościół «wyruszający w drogę» stanowi wspólnotę misyjną uczniów, którzy podejmują inicjatywę, włączają się, towarzyszą, przynoszą owoc i świętują… Wspólnota ewangelizacyjna doświadcza, że to Pan podjął inicjatywę, że On sam nas umiłował (por. 1 J 4, 19) i dlatego wie, jak kroczyć naprzód i dotrzeć na rozstaje dróg, by zaprosić wykluczonych. Żyje niewyczerpalnym pragnieniem ofiarowania miłosierdzia, będącego owocem doświadczenia nieskończonego miłosierdzia Ojca i jego udzielającej się mocy. Odważmy się trochę bardziej podjąć inicjatywę!

W wyniku tego Kościół potrafi «włączyć się». Jezus umył nogi swoim uczniom. Pan angażuje siebie i angażuje swoich uczniów, klękając przed innymi, aby ich obmyć. Ale zaraz potem mówi uczniom: «będziecie błogosławieni, gdy według tego czynić będziecie» (J 13, 17). Wspólnota ewangelizacyjna przez dzieła i gesty wkracza w codzienne życie innych, skraca dystans, jeśli to konieczne – uniża się aż do upokorzenia i bierze na siebie ludzkie życie, dotykając cierpiącego ciała Chrystusa w ludzie. W ten sposób ewangelizatorzy mają «zapach owiec», a one słuchają ich głosu (J 10,3).

Źródło: Adhortacja apostolska „ Evangelii Gaudium” § 24 (© copyright Libreria Editrice Vaticana)

Autor: Św. Teodor Studyta (759-826), mnich z Konstantynopola

Przypomnijcie sobie te cuda, które uczynił (Ps 105,5) dla nas w przeszłości i te, których wciąż dokonuje… W zamian za to, co robi dla nas, róbmy jeszcze więcej i oddajmy Mu to, co się należy, moi bardzo czcigodni bracia. A czego od nas pragnie, jeśli nie bojaźni, miłości z całego serca i umysłu (por. Mt 22,37) i naśladowania jak najwierniej Jego sposobu życia w ciele.

On stał się cudzoziemcem, opuszczając niebo dla ziemi, abyśmy i my stali się cudzoziemcami dla myśli, które pochodzą z własnej woli. On sam poddał się Ojcu, abyśmy poddawali się bez wahania… On się ukorzył aż do śmierci (Flp 2,8), abyście posiedli tę cnotę, uniżając się i korząc w waszych myślach, uczynkach, słowach i gestach. Czym jest boska i prawdziwa chwała, jeśli nie trwanie w chwale wśród ludzi z powodu Boga…? Małe i pogardzane — oto co wybrał mój Zbawiciel i Bóg, który przyjął nasze ciało, aby zawstydzić (1Kor 1,27-28) to, co jest sławą i bogactwem u ludzi.

To dlatego przychodzi na świat w grocie, leży w żłóbku, nazywają Go synem cieśli lub Nazarejczykiem, ubrany jest jedynie w jedną małą tunikę i jeden płaszcz, chodzi na piechotę, trudzi się, jest kamieniowany (J 10,31) przez Żydów, wyzywany, aresztowany, ukrzyżowany, przebity włócznią, złożony do grobu, a potem zmartwychwstaje. W ten sposób chce nas przekonać, bracia, abyśmy wybrali przed aniołami (por. Łk 12,8; 15,10) te same rzeczy, co On, abyśmy zostali ukoronowani w królestwie niebieskim, w Chrystusie naszym Panu, któremu chwała i moc z Ojcem i Duchem Świętym, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen

Źródło: Katecheza 78 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O łaskę, wierność i stałość w zgłębianiu Słowa.

Wejdę do Wieczernika. Zasiądę razem z Jezusem i uczniami do stołu. Będę wpatrywał się w przejętą twarz Jezusa, w Jego zatroskane i kochające oczy. Jego słowa brzmią jak testament. Zatrzymam się nad nimi, aby je zgłębiać jak prawdziwy uczeń Chrystusa.

„Sługa nie jest większy od swego Pana…” (w. 16-17). Tylko wtedy, gdy naprawdę uznam Jezusa za mojego Pana, nie będę Go wyprzedzał, narzucał Mu moich planów, zasłaniał Go sobą czy się wywyższał. Czy dokonałem już tego wyboru?

„Ja wiem, których wybrałem…” (w. 18). Jezus zna mnie do końca. Wiedział doskonale, kogo powołuje. Powołał mnie z moimi talentami i wadami, z moim bogactwem duchowym i z moją słabością. Jeśli poddam się Jego prowadzeniu, będzie mnie formował na swojego ucznia. Powierzę się Jego prowadzeniu.

„…JA JESTEM” (w. 19). Słowa, które mogą być dla mnie pociechą w chwilach największych strapień, są nie tylko obietnicą. Jego słowo spełnia to, co mówi. Zachowam je głęboko w sercu, będę się nimi nasycał, szukając w Nim mocy i pokoju.

„Kto przyjmuje tego, którego Ja poślę, Mnie przyjmuje” (w. 20). Uświadomię sobie, że Jezus przemawia do mnie także przez bliskich, z którymi żyję na co dzień. Czy potrafię słuchać innych? Jak przyjmuję ich słowa, rady, upomnienia?

„Kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który mnie posłał” (w. 20). Każde słowo Jezusa w Ewangelii pochodzi od Ojca. Będę prosił Jezusa, aby pomógł mi odkrywać Ojca w moich spotkaniach z Jego słowem.

Wyobrażę sobie Jezusa, który przychodzi do mnie i zaprasza, abym szedł za Nim. Uchwycę się mocno Jego dłoni i gorąco będę prosił: „Prowadź mnie do Ojca i naucz przyjmować Go tak, jak Ty przyjmujesz”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)