O co proszę? O zdolność całkowitego powierzenia się Ojcu przez Jezusa.
Wyobrażę sobie tłumy ciągnące zimową porą do Jerozolimy na uroczystość Poświęcenia Świątyni – pamiątkę przywrócenia kultu. Jezus przechadza się w portyku Salomona. Jego milcząca obecność rodzi napięcie wśród Żydów (ww. 22-24).
Milcząca obecność Boga może budzić we mnie napięcie, zwłaszcza gdy czekam na Jego słowo albo gdy trudno mi wejść w milczenie i ciszę. Czy nie wymuszam na Bogu odpowiedzi? Czy w mojej modlitwie jest przestrzeń na przedłużoną ciszę i na cierpliwe słuchanie?
„Powiedziałem wam, a nie wierzycie…” (w. 25-26). Jezus milczy, ponieważ wiele Jego słów nie zostało usłyszanych i przyjętych. Milczenie i cisza pozwalają mi wrócić do słowa, którego nie usłyszałem i nie przyjąłem. Wiara rodzi się ze słyszenia, a tym, co się słyszy, jest Słowo Chrystusa (św. Paweł).
„Moje owce słuchają mojego głosu” (w. 27). Na tyle należę do Jezusa, na ile słucham Jego Słowa i Mu wierzę. Zatrzymam się na mojej zdolności słuchania. Czy w moim życiu pierwsze jest słuchanie? Czy słuchanie Jezusa na modlitwie prowadzi mnie do posłuszeństwa Jego Słowu?
Jezus zapewnia mnie, że posłuszeństwo Jego Słowu nie ogranicza mnie, wprost przeciwnie, otwiera na życie w pełni, które przedłuża się w wieczność (w. 28). Jeśli przylgnę do Niego, moje życie będzie w najlepszych rękach. Nie zginę na wieki – zapewnia mnie Jezus. Jaką odpowiedź chciałbym dać Jezusowi?
Ręce Jezusa przypominają mi o rękach Ojca (ww. 29-30). To Ojciec powierza mnie Jezusowi. Wtulę się w ramiona Ojca i będę powtarzał z wdzięcznością: „Dziękuję Ci, Ojcze, za Jezusa. Nie pozwól, abym kiedykolwiek wyrwał się z Jego rąk”.
ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)